niedziela, 6 stycznia 2013

Obiad z resztek...

Dziś pokażę Wam moje lenistwo, choć nie tak do końca...bo są i tego plusy :)))
Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię wyrzucać jedzenia...
Wiem, że wiele rzeczy jest marnowanych.
U mnie np. z rosołu, który zostaje, robi się pomidorową na następny dzień.
Zazwyczaj mięsko jest zjadane, tym razem zostało. Skrzydła z indyka ( tak na marginesie polecam rosół - pycha! Dzięki M. chyba raczej już zrezygnuje z "kurczakowego" rosołu :)
Wracając do skrzydeł...
Obrałam mięso, drobno pokroiłam, przyprawiałam i formowałam w kotleciki - pychota!!!!
Do tego ziemniaki, i bigos, który gdzieś tam jeszcze wynalazłam w lodówce :)
Voila... obiad gotowy :)
Szybko i bez wysiłku i można powrócić do książki, tv czy innych zajęć.




Co ciekawego dziś czytacie, oglądacie czy generalnie robicie???

Ja czytam, próbuje znaczy...jak ktoś odda mi książkę, którą zaczęłam!



26 komentarzy:

  1. O, jak tam Bluszcz? Mnie się spodobał!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak ja lubię taką leniwą niedzielę. Obiadek z wczoraj, tylko ziemniaki ugotowałam, za oknem śnieżyca a ja czytam "Płatki na wietrze". Zafascynowała mnie pierwsza część "Kwiaty na poddaszu" i już dokupiłam drugą i trzecią. Acha i jeszcze upiekłam bułeczki pszenne na żytnim zakwasie i już są na blogu. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ŚNIEŻYCA!!!!!!!!!!!!!???????????????
      Edytko gdzie Ty mieszkasz!!!????????

      Usuń
    2. Chechło, 15 km od Olkusza. I dalej sypie. Jak ja jutro dojadę do pracy???

      Usuń
    3. Ciekawa jestem czy Was tam nie zasypało, na cale szczęście u nas nadal bez śniegu :)

      Usuń
    4. Na szczęście nas nie zasypało. Dziś było pięknie, nie sypało, lekki mrozik, drogowcy drogi ładnie odśnieżyli więc do pracy zajechałam bez problemów. Mąż podwórko odśnieżył, wróble i sikorki dostały swoją porcję nasion. Teraz to piękna zima. Mam nadzieję, że się tak utrzyma bo od soboty moja Nastolatka ma ferie. Pa :-)

      Usuń
  3. Pychota! A rosołek już od dawna na skrzydełkach z indyka gotuje, rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  4. O to ja też na skrzydłach zacznę. Dzięki za podpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie też następnego dnia z rosołu robię pomidorową :) i przeważnie wypada to w poniedziałek bo w niedzielę rosół :) A na indyku rosół jest pycha. Ja na indyku gotuję zupy zamiast na kurczaku. Mięso zdrowsze choć dłużej się gotuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli chyba standard :) U nas też zazwyczaj w niedzielę, ale generalnie możemy nawet codziennie :)

      Usuń
  6. Ja też lubię rosołek z indyka. I pomidorowa następnego dnia- zdarza się :-))Moja koleżanka do indyka dorzuca nieco kaczki. Nie próbowałam jeszcze. A gotowanie na szybko? Dobra sprawa. Mnie stanie przy garach jak to żartem nazywam odstresowuje .i czasem po prostu lubię ;-)).Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko ja lubię gotować, więc tym samym stać przy garach, ale nieraz mam ochotę poleniuchować :)

      Usuń
  7. Ja skończyłam dzisiaj "Dobre dziecko" Romy Ligockiej i zaczęłam "Białą izbę" Moniki Gałgan, obie książki uważam za świetne i myślę, że moja niedziela należała do udanych, pomimo resztek choroby w moim domu i chorego męża, a to już jest twardy orzech do zgryzienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdróweczka dla Was.
      Jak to mówią u nas, nawet najmniejsze przeziębienie u faceta - to i tak choroba na którą za chwile umrze jak nie będziesz dookoła "skakać" :))

      Usuń
  8. Zaczęłam Kuzynki A. Pilipiuka, ale czekam z niecierpliwością na 22 stycznia na premierę książki Zanim mnie pokochasz z motywem podróży w czasie.

    Pozdrawiam
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie lubię,kiedy marnuje się jedzenie.Ja zawsze z mięsa,na którym gotowałam rosół robie potrawkę z kurczaka. A czytam aktualnie Kinga "Dallas '63".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas potrawka z kurczaka przeważnie jest, ale ten indyk...sama nie wiedziałam :)

      Usuń
  10. I doskonale recycling na całego, ja też nieraz takie resztkowe obiady robię:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Brawo za pomysł. Ja miałam wene w piątek. Ze świąt zostały mi skrawki wędlin. Na krajalnicy już nie dało rady pokroić. Pokroiłam ręcznie kawałki szynki, baleronu, boczku i kiełbaski. Podsmażyłam z cebulką, dodałam sosu pomidorowego, ziół i czosnku i podałam z makaronem i serem żółtym. Pyszne było !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze skrawek to i ja zawsze coś tam zrobię, jeśli zostaną, bo dwóch czterołapych tylko czeka :))

      Usuń
  12. a ciekawe rozwiązanie :)

    ja ze względu na chorobowe nadrabiam zaległości w czytaniu i polecam "Niepamięć"

    OdpowiedzUsuń