Fikołki na trzepaku to literackie pocztówki dzieciństwa. zapamiętane i "zatrzymane w kadrze pamięci" podwórko, szkoła, wakacje i życie rodzinne...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydano: 2009
stron : 332
Małgorzata Kalicińska dla mnie znana głównie z trylogii o rozlewisku, która bardzo mi się podobała. Najbardziej jednak spodobała mi się "Miłość nad rozlewiskiem".
Będąc ostatnio w bibliotece, leżała sobie na półce przedostatnia??? książka pani Kalicińskiej "Fikołki na trzepaku", postanowiłam wypożyczyć.
Książkę dawkowałam....dlaczego ???? ano dlatego ,że jakoś nie potrafiłam się w nią całkowicie, dogłębnie zatracić.... krótko mówiąc nie wciągnęła mnie. Dla mnie opisy lat dziecięcych, wczesnej młodości są interesujące owszem , ale te wszystkie szczegóły , detale , wspomnienia o większości sąsiadów, znajomych, rodziny ....raczej nie dla mnie, okropnie mi się dłuuuużyła . Znudziłam mnie, uparłam się ,że ją skończę i dziś skończyłam, jednak znudzona.
To nie znaczy ,że książka nie jest ciekawa, pewnie jest, ale dla osób bezpośrednio zainteresowanych. Może to być ciekawe doświadczenie czytać o sobie, a dla najbliższych osób pani Kalicińskiej piękna pamiątka na lata, zachowana na kartach książki urozmaicona różnymi zdjęciami z lat ubiegłych.
Szczerze mówiąc nie wiem czy polecać i komu, chyba sami musicie zdecydować czy chcecie do niej zajrzeć , ja wiem jedno , już nigdy do niej nie powrócę.
Śmieszy mnie to, że Kalicińska wydała autobiografię. Wydała zaledwie parę książek, które okrzyknięto bestsellerem (co dla mnie jest pomyłką) i wyskakuje z "Fikołkami na trzepaku". Jedyne, na co mogę się porwać to uśmiech politowania.
OdpowiedzUsuńJa z rozpędu kupiłam "Widok z mojego okna", trochę skusiły mnie przepisy, trochę sielskość Rozlewiska... Porażka. Nuda, nuda, nuda z ciągnącym się smrodkiem dydaktycznym. Nawet nie próbowałam skończyć.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
m.
Troszkę mi ulżyło, bo jednak przeważa w moim poście krytyka, ciesze się ,że nie jestem w niej osamotniona.
OdpowiedzUsuńksiążka chyba nie dla mnie.. zwłaszcza po Waszych opiniach ;)
OdpowiedzUsuńOjej, nawet nie wiedziałam, że ta pani spisała jakąś biografię. Straszne to to musi być, mimo wszystko. 'Rozlewiska' nie strawiłam, może jeszcze kiedyś spróbuję - na półce trzy tomy są :)
OdpowiedzUsuńZapraszam czytelików, którzy zetknęli się z twórczościa Kalicińskiej do wypełnienia ankiety:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ankietka.pl/ankieta/57361/powiesci-malgorzaty-kalicinskiej-w-ocenie-czytelnikow.html
Mam podobne zdanie. Trylogię połknęłam, chociaż końcówka trochę mnie zmęczyła, ale "Fikołki..." zupełnie mnie nie wciągnęły. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że jest ona napisana wyłącznie dla najbliższych sąsiadów i ich rodzin. A ja do nich nie należę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda
tajemnicezatoki.blog.onet.pl