Strony

niedziela, 15 stycznia 2012

Ach to wojsko...

"Jak niczego nie rozpętałem" to opowieść o rocznych perypetiach pewnego magistra w Ludowym Wojsku Polskim. Jak twierdzi wydawnictwo, "nie oznacza to, że książka przemówi jedynie do czytelników pamiętających wyroby czekoladopodobne i noszone na szyi sznurki z papierem toaletowym. Także młodsze pokolenie odnajdzie w niej wiele znajomych, komicznych motywów. Fasadowość nie skończyła się wszak wraz z wygumkowaniem przymiotnika "ludowy". Trwa. I oczywiście dotyczy nie tylko wojska".




Autor: Harosław Jaszek
Wydawnictwo: IMG Partner
Wydano:  grudzień 2010
Stron : 146
Okładka: miękka
Przedwczoraj przywędrowała do mnie przy pomocy Poczty Polskiej przesyłka. Otwarłam kopertę, a tam książka Harosława Jaszka - "Jak niczego nie rozpętałem". Od razu domyśliłam się, że to z pewnością książka wędrująca dzięki akcji Włóczykijka. Przyszedł czas na moją kolej. Szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, nigdy nie miałam do czynienia z twórczością pana Jaszka.
Cieszę się bardzo, że dane mi było przeczytać tę krótką, ale jakże udaną historię!!!
Harosław Haszek stworzył świetne wspomnienie z wojska jak i wyjazdu na misję do Syrii. Opowiada o panujących tam zasadach, warunkach czy też różnych ciekawych możliwościach. Ukazuje co trzeba robić, by szybko awansować i jak z nudów nie zwariować. Wszystko to opisane jest na przykładzie jednego magistra, który trafia do Ludowego Wojska Polskiego.
Muszę przyznać, że jestem bardzo zaskoczona, oczywiście pozytywnie. Opowiadanie ma tylko 146 stron, a wciąga niesamowicie, bawi jeszcze bardziej. Więc czego jeszcze więcej chcieć? Może kolejnej tak dobrej i zabawnej książki pana Jaszka!? Z pewnością się pokuszę na to co autor dotychczas napisał i wydał. Cały tekst napisany prostym i zrozumiałym językiem, okraszony bardzo dużą dawką humoru.
Nigdy wcześniej nie kusiło mnie czytanie o wojsku, niemniej jednak Harosław Jaszek opisał losy magistra tak ciekawie, że ciężko było się oderwać. Książka z pewnością jest na jedno popołudnie. Zdecydowanie zapewni czytelnikowi ogromną dawkę zabawy. "Jak niczego nie rozpętałem" to idealny dodatek do popołudniowej kawy bądź dobrej herbaty.

Za możliwość przeczytania tak świetnej komedii dziękuję Autorowi jak i akcji Włóczykijka.

24 komentarze:

  1. Sama nie wiem.. Tematyka raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to idealna lektura dla mojej siostry - lubi niezbyt grube książki, a wojsko wręcz kocha ;) Sama myśli, żeby powiązać się właśnie z nim lub policją ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że w domu co najmniej dwie chętne osoby się znajdą, żeby poznać wspomnienia z wojska :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam inna książką autora, a ta jest w moich planach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam ani o książce ani o autorze a z Twojej opinii wynika,że warto się zainteresować :))).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem zachwycona tym autorem, czytałam wszystkie jego książki i z niecierpliwością czekam na jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzieś przy okazji moich blogowych podróży natknęłam się na tę książkę, ale recenzję czytam pierwszy raz. Przyznam, że jestem ciekawa, co kryje się pod tą nieco prześmiewczą okładką i tytułem. Może będzie mi dane po nią sięgnąć, a z racji, że jest krótka, nie nadwyręży nazbyt mojego i tak dość naprężonego grafiku

    OdpowiedzUsuń
  8. Może się jednak na nią skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dość zabawnie :D Nie słyszałam o niej do tej pory i jakoś nie jestem fanką wojska, wojny itp. Jednak skoro jest to pozycja humorystyczna to nie powiem jej nie, gdy na nią trafię :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna książeczka. Ubaw po pachy gwarantowany:) Ja sobie czasami wyrywkowo do niej wracam, bo dzięki objętości, to czysta esencja bez wodolejstwa:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, świetna zabawa :) Muszę po tę drugą sięgnąć :)

      Usuń
  11. Czytałam ten sam egzemplarz :) Z Włóczykijki właśnie. Podobało mi się!

    OdpowiedzUsuń