Strony

sobota, 9 czerwca 2012

Goście specjalni :) czyli Abc...

Mam ogromną przyjemność gościć na swoim blogu niesamowitą parę Przyjaciół.
Dziś DZIEŃ PRZYJACIELA, więc Abc... musi być specjalne! 
Obiecuje Wam, że będzie!
Nie przedłużając, przedstawiam Wam moich miłych gości :)
We własnej osobie Marcin Pałasz, a także jego najwierniejszy Przyjaciel - ELF :)


To właśnie tym facetom i ich przyjaźni będzie poświęcone całe Abc...

– Elfie, przestań się wiercić i chodź tu do mnie. Wiesz, kto nas zaprosił do rozmowy?
– Ale… ale tu jest mucha!!
– Zostaw muchę, to też Boże stworzenie. Dziś jesteśmy u Sabinki! Na blogu!! Z okazji… No, zgadniesz z jakiej okazji?
– Dnia Kości..?! Dnia Parówek?! Albo… Dnia Kiełbasy?!
– Dnia Przyjaciela, potworze! Czy to nie wystarczająca okazja?
– Hmm… A co w tym dziwnego? Przecież to chyba oczywiste, że do rozmowy z okazji Dnia Przyjaciela zaproszono ciebie i mnie. Znasz lepszych przyjaciół, niż my dwaj?
– No, nie znam. Trzeba Sabince przyznać, że trafiła w sedno! Mimo, że ja mam dwie nogi, a ty cztery łapy.
– No tak, znowu stereotypy… Ja mam cztery łapy, żeby szybko biegać za patykami. Albo żeby szybko przybiec do ciebie, jeśli ktoś chciałby zrobić ci coś złego. Dopiero bym mu pokazał, wrrr!!
– Dokładnie tak! A ja mam dwie ręce, by…
– Wiem, wiem! By móc przynieść ze sklepu coś dobrego dla mnie, i żeby podnosić te patyki i mi je rzucać. No i by mnie głaskać i drapać za uchem.
– Między innymi. A pamiętasz, jak jedna pani zdziwiła się, gdy powiedziałem do ciebie „ty mój Prozaczku kochany”…
– Pamiętam! Myślała, że wabię się Prozac. A to nie tak było przecież; wtedy ty byłeś od rana smutny, a ja przyniosłem ci zabawkę i zrobiłem taką minę…
– …że od razu parsknąłem śmiechem! Pamiętam! Ale wróćmy do sedna: uważasz, że pies i człowiek mogą się zaprzyjaźnić?
– A co to za pytanie?! Spójrz na nas! Zaraz… czy ty masz jakieś wątpliwości? Och, nie! O, psiakość…! Co ja takiego zrobiłem?!
– Nie, nie! Elfie, uspokój się, przestań desperować. Chodzi o to, że niektórzy ludzie nie wierzą, że z psem czy kotem można naprawdę się zaprzyjaźnić.
– To pewnie nie czytali jeszcze „Sposobu na Elfa”… Nie martw się, Duży! Jest dla nich nadzieja, że staną się normalni i uwierzą w taką przyjaźń.
– Też mam taką nadzieję. Bo ja uważam, że nie ma lepszego przyjaciela niż zwierzę…
– Pies, chciałeś powiedzieć?
– W naszym przypadku tak, pies. Ale inni mają koty lub inne zwierzaki, prawda?
– Zaprzyjaźniłbyś się z tarantulą?!
– Nie łap mnie za słówka! Gdy drugim przyjacielem jest człowiek, to różnie może się stać. Ludzie bywają nieprzewidywalni. Czasem powiedzą za naszymi plecami coś złego, czasem nas okłamią…
– Ja nigdy nie kłamię, Duży!
– I o to chodzi! Ja od razu wiem, jeśli na przykład coś przeskrobałeś…
– Długo jeszcze będziesz mi wypominał tego łososia, którego zwędziłem ci z kanapki?!
– Oj tam, oj tam. Dawno o nim zapomniałem! Dzięki tobie, Elfie, zrozumiałem że można mieć przyjaciela, który nigdy nas nie zdradzi. Nie opuści. Nie okłamie. Który będzie nas kochał bez względu na wszystko, bezgranicznie i z oddaniem…
– Ale czemu mówisz takie oczywiste rzeczy? Aaaa, rozumiem! Żeby ci wszyscy, co o tym jeszcze nie wiedzą, to usłyszeli. Tak?
– Tak. Bo to wszystko będzie w Internecie, u Sabinki na blogu, właśnie w Dniu Przyjaciela.
– To… to wszystko?! I oni wiedzą, że je teraz merdam? Specjalnie dla nich?
– Teraz już wiedzą.
– Super! Ha, ciekawe co powie Erka, gdy się dowie że jestem w Internecie!
– Myślę, że już jutro jej o tym powiesz. Bo to miała być niespodzianka, ale…
– Jedziemy na weekend do Erki i jej przyjaciółki Ewy?! Jupiiiii…!!!
– Złaź ze mnie natychmiast! O Boże, krzesło się przewraca…!
(kurtyna)


O sobie piszą:



Duży: dla wtajemniczonych Marcin Pałasz. Osobnik w wieku bliżej nieokreślonym, bo zdarza się, że obce osoby dają mu dwadzieścia parę lat, podczas gdy przekroczył już czterdziestkę. Maniakalnie pisze utwory prozą, skierowane do ludzi wrażliwych i z poczuciem humoru. Krąży pogłoska, że mumia Lenina kichnęła ze śmiechu, gdy jeden z polskich turystów przeczytał w mauzoleum kilka cytatów z najnowszej jego książki. Z natury ufny i przyjaźnie nastawiony do świata i jego mieszkańców. Nie lubi jedynie tych, którzy są w stanie go dogonić i odgryźć mu to lub owo. Bez oporów przyznaje, że zamierza popełnić jeszcze wiele książek i bawić Czytelników do późnej starości (choć otoczenie wątpi, czy Duży w ogóle kiedykolwiek zestarzeje się i spoważnieje). Cecha szczególna: nie potrafi pisać dla dorosłych.
 
 
Elf: osobnik urodzony i do szóstego miesiąca życia wychowany w schronisku, co według niektórych specjalistów niemal wykluczało socjalizację. Wkrótce jednak wyjaśniło się, dlaczego przez tak długi czas nikt nie przygarnął tak pięknego psa. Sprawcą było Przeznaczenie, które cierpliwie czekało, aż Elfa znajdzie i w ułamku sekundy pokocha Duży (patrz wyżej). Elf jest stworzeniem merdająco-warcząco-brykającym, ze szczególnym wskazaniem na brykanie i merdanie. Niezastąpiony pomocnik Dużego w pisaniu kolejnych książek. Znakomicie zastępuje nowoczesne środki antydepresyjne, w dodatku bez skutków ubocznych (zjedzenie kanapy pomijamy). Posiadacz wielkich uszu, stanowiących inspirację dla NASA oraz SETI przy konstruowaniu anten najnowszej generacji. Znak charakterystyczny: zęby zdolne rozdrobnić absolutnie wszystko w możliwie krótkim czasie (patrz: kanapa).




Abc...Marcina Pałasza


Astronomia – od kiedy pamiętam! Gwiazdy, planety, księżyce… to mój drugi świat J Posunąłem się wręcz do tego, że stała się przedmiotem studiów J Szybko okazało się jednak, że współczesny astronom ma więcej wspólnego z mechaniką kwantową niż ze ślęczeniem przy teleskopie… Tak na marginesie to głęboko wierzę, że gdzieś tam, daleko, drugi taki Pałasz (tyle że zielony i z trzema nogami) też patrzy w niebo i myśli o tym samym co ja J

Bliźnięta – aż musiałem sprawdzić, co wg astrologów gwiazdy mówią o tym znaku! Ponoć powinienem być błyskotliwie inteligentny, kreatywny, kochać podróże, łatwo zjednywać otoczenie… Ocenę pozostawiam bliskim i znajomym ;) Na pewno mój żywiołowy charakter dał się ostro we znaki nauczycielom w podstawówce. To pytanie ma jednak drugie dno, bowiem od niedawna mam bliźniaka! Muszę tu jednak przytoczyć fragment recenzji ostatniej książki „Sposób na Elfa”: „Marcin i Elf byli chyba identyczni jeszcze zanim się poznali. (…) Pies ma zdiagnozowane ADHD (w wersji radosno-optymistycznej, co dodam dla usunięcia wątpliwości), pisarz pewnie też ma, tylko że nikt nie odważy się mu o tym powiedzieć. Pasują do siebie poczuciem humoru i uwielbieniem dla wspólnych szaleństw. Na zdjęciach mają nawet podobny (w zasadzie nie do odróżnienia) wyraz pyska…” :D (Izabela Mikrut, tu-czytam.blogspot.com)
 

Czesław – osobnik ten najpierw się chował w krzakach i pod samochodami. Potem ostro fuknął na Elfa, który – jak to on – z otwartym sercem chciał powitać nowego kumpla. Następnie zaś zaprzyjaźnili się, burząc stereotypowy obraz relacji psio-kocich. A że jeden miauczy, a drugi szczeka? Żadna przeszkoda!

Dla dzieci... – dla dzieci to ja kocham pisać! I chyba nie potrafię inaczej. 3 lata temu wziąłem się za pisanie książki dla dorosłych i nie wyszło. Jest dopiero połowa. I wcale nie jestem pewien, czy za kolejne 3 lata będzie całość. Uważam, że chyba muszę dorosnąć, by pisać dla dorosłych… a wcale mi do tego niespieszno ;)

Elf – synonimem tego słowa w pałaszowym języku domowym jest słowo „przyjaciel”. ELF to również akronim od angielskiej frazy Extraordinary Life Form (czyli Bardzo Niezwykła Forma Życia). Elf to stworzenie skacząco-gryząco-merdająco-kochające. Najbardziej lubi, gdy jego pan zakłada skarpetki na uszy i udaje spaniela.



Ferdynand Szkodnik – postać, nie ukrywam, bliska mi bardzo. Czego się tknie, wychodzi na opak – Apokalipsa, Armagedon i Katrina w jednym. Ten bohater serii moich książek tak spodobał się Czytelnikom, że wciąż piszę o jego kolejnych przygodach! A pomysłów nieprędko zabraknie, bowiem Szkodnik to w istocie Marcin Pałasz z czasów podstawówki J

Gotowanie – ojojoj... Mam na koncie wysadzenie w powietrze kuchni podczas gotowania jajek na twardo. Reszta niechaj będzie milczeniem.



Herbata – jest to rzecz niezbędna w życiu, stanowiąca esencję udanego wieczoru. Herbata w różnych wydaniach, od tradycyjnej, poprzez zieloną, czerwoną, białą aż do (mniam) żółtej! Herbatę czasem urozmaicam – a to nutką cytryny, a to opuncją, a to pomarańczą. Nie próbowałem jeszcze z makaronem, ale dzień jeszcze się nie skończył.

Jestem... – hmm. Jestem, bo tak zdecydowali moi rodzice J Sens tegoż istnienia odnalazłem wcale nie tak dawno temu, gdy zacząłem pisać opowieści i wydawać je drukiem. Jeszcze głębszy sens wyszedł na jaw pewnego wieczoru 2 lata temu, kiedy to trafiłem na zdjęcie zębatego stwora zwanego Elfem. Jak się okazało, oba sensy doskonale dało się połączyć, nie jestem teraz tylko pewien czy się zsumowały, czy też może pomnożyły. Nie wspominając o potęgowaniu. Logarytmy i całki wykluczam kategorycznie!



Koty – zawsze były, są i będą w moim życiu. Już jako maluch opiekowałem się Pulfą – ogrodową kotką mojego Dziadka. Pulfa sprawiła, że „zaiskrzyło”! Gdybym tylko miał większe mieszkanie, z całą pewnością i teraz, oprócz Elfa, miałbym taką Pulfę. Albo Pulfa. Nie mogę nie wspomnieć o kotce Hortensji, której poród własnoręcznie (!) odebrałem, gdyż przekornie wybrała sobie moment rozwiązania dokładnie na dzień, gdy domostwo dzięki powodzi zostało odcięte od świata… PS: wszyscy przeżyli.

Licencja – słowo brzmi urzędowo, więc z właściwą sobie przekorą, nie cierpiąc wszelkich spraw choć trochę pachnących biurokracją, napisałem „Licencję na zakochanie”. I sam ściągnąłem sobie na głowę nawał pracy, bowiem dzieciaki w Polsce uznały mnie momentalnie za autorytet w sprawach miłości, prosząc masowo o porady…

Łatwowierność – to słowo oznacza jedną z wrodzonych cech Pałasza. Niesamowicie łatwo mnie „wkręcić” znajomym w jakiś dowcip. Gorzej, gdy trafiam na kogoś, kto chce tę cechę wykorzystać do celów niecnych. Teraz jednak mam Elfa, który CZUWA. Ha!

Miłość – rzecz pożądana, zbyt często nieobecna lub maskująca się czymś innym. Miłość jest jak kot – chadza swoimi drogami. Nie da się jej przywabić na zawołanie, ona przyjdzie (jeśli w ogóle) kiedy chce. Najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy już rezygnujemy i szukamy sznurka J



Natchnienie – chadza w parze z miłością, czyli wpada kiedy ma ochotę. Najgorzej, gdy przychodzą razem, bo wtedy zaczyna się pisać dramatyczne wiersze. W moim przypadku, jedna jedyna próba napisania takiego wiersza skończyła się straszliwym atakiem kaszlu, bólem brzucha i płaczem. Kaszleli, trzymali się za brzuch i płakali moi kumple w podstawówce. Tyle, że ze śmiechu (gdy odczytałem im tę twórczość)…

Opinie – bywają różne. Opłacone lub szczere J Opłacone nazywają się reklamą i tej unikam. Przychodzi mi to tym łatwiej, że w domu nie mam telewizora. Szczere – kocham! Najlepsze są opinie dzieci, bo dzieci mówią dokładnie to, co myślą. Kiedyś na moje pytanie „Jaki powinien być pisarz?” jedna dziewczynka odparła rezolutnie „Umyty.” (Chwilę wcześniej niechcący zrobiłem sobie wąsy czekoladą z herbatnika…)

Przyjaźń – to coś, co łączy mnie i Elfa. Pomijając fakt, iż Elf się uczłowieczył, a ja zszedłem na psy, to w życiu nie miałem takiego przyjaciela jak on! Poza tym, według mnie, przyjaźń to nieodzowna część miłości. Nie wyobrażam sobie, by partnerzy nie byli jednocześnie przyjaciółmi!



Relaks – hihi, ten punkt mógłbym rozbudować do granic przyzwoitości :D Dla mnie relaks to chwile, gdy siedzę na tarasie przy domu mojej cioci Ewy, patrząc jak Elf, Erka i reszta psiaków dokazują na łące… A jeśli przyłączą się koty – można siedzieć i patrzeć godzinami!

Spotkania autorskie – kocham, uwielbiam i mogę wstać o 3 rano, by zdążyć na 9-tą do Czytelników. Nigdy nie staną się dla mnie rutyną, bo przecież każda grupa dzieciaków jest inna! Podczas spotkań trzeba mieć nie lada czujność i refleks, bo dzieci z właściwą sobie szczerością potrafią spytać o WSZYSTKO („Pan ma prawdziwe zęby czy sztuczne?”)

Trudny temat – to taki, który dotyczy czyjegoś cierpienia. Momentalnie wczuwam się w sytuację moich rozmówców, więc jeśli ktoś ma problem, to i mnie się robi źle…

Uwielbiam: zwierzęta, pisać, kosmos, botwinkę, śmiech, podróże, ogórkową mojej Babci, Bałtyk, książki Toma Sharpe’a, marcepan, Mazury, niskie rachunki za prąd.

Wrocław – miasto, które wybrałem na swoją przystań. Z dumą słucham w różnych częściach Polski wyznań ludzi, którzy zazdroszczą mi miejsca zamieszkania. Z drugiej strony, Wrocław to jedyne duże miasto, które jak ognia unika zapraszania mnie na spotkania autorskie. „Cudze chwalicie, swego nie znacie”? Szkoda!

Zwierzyniec – pamiętam!!! Kapitalny program telewizyjny prowadzony przez niezapomnianego Michała Sumińskiego. Swój własny zwierzyniec z całą pewnością będę zaś miał, jeśli tylko kiedyś dorobię się tego malutkiego domku pod lasem, o którym marzę…



Żal... – żal, że zacząłem pisać dopiero po trzydziestce. Nie miałem wcześniej pojęcia, że można mieć pracę, którą się kocha! Że można wstawać do pracy o świcie z uśmiechem na buzi J To nic, że od tego śmiechu mam kurze łapki; gdy dorobię się dystyngowanej siwizny, będą jak znalazł J
*******
W imieniu pani Izy i Wydawnictwa Skrzat, a także Elfa i Marcina zapraszam Was do udziału w konkursie :0)
 Nagrodę pokazuje główny bohater tejże książeczki:


Do wygrania są trzy egzemplarze  "Sposobu na Elfa" z dedykacją.
 O tej książeczce pisałam TUTAJ - klik,
ufundowane zostały przez Wydawnictwo Skrzat.
Co należy zrobić???
Prześlij najzabawniejsze zdjęcie ze swoim najlepszym przyjacielem,
( małe wyjaśnienie, czekamy na zdjęcia, na których jesteście razem Z Waszym przyjacielem! )
na adres:
sabinkowe.czytanie[at]wp.pl
lub
 dokończ zdanie:
Najlepszym przyjacielem pisarza jest..., bo...
(napisz pod tym postem)

Na komentarze i zdjęcia czekamy do 17 czerwca 2012r.
Wyniki ogłoszę 18 czerwca br.
Najlepszą trójkę wybierze Marcin.
Będzie mi miło jeśli wspomnicie o konkursie na własnych blogach.
Osoby, które nie posiadają bloga proszę o pozostawienia adresu mailowego.

*******
Ogromne podziękowania należą się oczywiście Elfowi, który to zdecydował się przyjąć zaproszenie zwykłej blogerki :)

Dziękuję również Marcinowi, który potrafi rozbawić jak nikt! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz spotkamy się tutaj na blogu, a także, że powstanie jeszcze niejedna książka o Elfie, Erce czy Czesiu - z całego serca tego Ci życzę! (i sobie...)

Nie mogę zapomnieć o osobie, bez której pomysłu, wkładu i zaangażowania nie było by tego postu! 
Pani Izo serdecznie dziękuję za wszystko - Pani najlepiej wie za co :) :) :) 
Bez Pani pomocy nie było by tu ani Elfa, ani Marcina - dziękuję! 

Dziękuję też wszystkim tym, którzy czytają ten blog!
Bez Was nie byłoby tych magicznych 200 tysięcy! - dziękuję!

W najbliższych dniach kolejne Abc... z gościem, którego twórczość polubiłam i czekam na jeszcze!



Zdjęcia i film pochodzą z prywatnych zbiorów Autora.



15 komentarzy:

  1. O rany, w pewnym momencie aż łzy mi w oczach stanęły. Robię się z wiekiem chyba zbyt płaczliwa ;D Ale w 100% zgadzam się z tym, że zwierzak jest najlepszym przyjacielem, nikt, żaden człowiek nie jest w stanie tego zastąpić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To postaw się na moim miejscu!
      Ledwie dałam radę to złożyć w całość! Marcin jest niesamowity co!?

      Usuń
    2. No pewnie przy rozmowie autora z Elfem płakałaś, ale ej, potem się wyrównało, bo samo ABC już smutne nie jest, a wręcz przeciwnie ;)
      Obaj są niesamowici, nie mogę się napatrzeć na te Elfie uszyska ;)

      Usuń
    3. Taaaa przy rozmowie i niektórych wyrazach Abc...
      Są świetni!
      Muszę dorwać resztę książek Marcina, jak on tak piszę...no muszę no!

      Przy "Sposobie na Elfa" wybuchałam śmiechem :) Mąż przed wyjazdem do pracy chciał książkę, pytam jaką? A on tę, przy której tak się śmiałaś! Nawet nie zniechęciłam go tym, że to dla dzieci! Zabrał i tyle :) Elf po podróżuje trochę :)

      Usuń
    4. :))
      A jaki my mieliśmy tu ubaw, pisząc! Najlepsze, że to wszystko prawda :D

      Usuń
  2. A się zgłoszę do konkursu wraz moim Marleyem :D

    Ja to jak izusr prawie się poryczałam... Ale całkowicie zgadzam się z Panem Marcinem ;) W lutym Marley mi zaginął i dopóki się nie znalazł strasznie cierpiałam. Teraz choćby nie wiem co nabroił cieszę się że jest.

    Chyba wyczuł, że o im piszę bo człapał ms się na kolana i się tuli... No jak go nie kochać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do "reklamowania" konkursu jako baner mam podać Swoje zdjęcie czy te co Ty masz z boku? ;)

      Usuń
    2. Irenko na co tylko i w jakiej formie masz ochotę :) Twoja wola, a nam będzie miło :)

      Usuń
  3. celinka3645@wp.pl9 czerwca 2012 18:09

    Najlepszym przyjacielem pisarza (i nie tylko) jest pies, bo inspiruje, pociesza,jest wierny, nie opuści i kocha nad życie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię poczucie humoru Marcina Pałasza - już nie mogę doczekać się kolejnych jego książek:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezwykle sympatyczny pisarz i człowiek wyłania się z tego wpisu.)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po Twojej recenzji marzę o tej książce, więc oczywiście postaram się wysłać jakieś zabawne foto :) ABC cudowne, wzruszające... Kocham ludzi, którzy kochają zwierzaki tak, jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszą przyjaciółką pisarza jest kotka. Ona bowiem mruczy do ucha swoją melodię, bawi się kłębuszkiem miękkiej wełenki, domaga się pieszczot, aby twórca mógł zrobić sobie przerwę w pracy, uważnie obserwuje i inspiruje.

    Pozdrawiam
    Lena
    magkasprzak@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Brawo dla Marcina i Elfika! Mam nadzieję, że ich przyjaźń zainspiruje kogoś do wybrania się do najbliższego schroniska i znalezienia przyjaciela lub przyjaciółki na całe życie. Naprawdę warto!!! Przy okazji dziękuję Marcinowi w imieniu swoim i Tadzia za wspomnienie o kotkach:)

    OdpowiedzUsuń