Strony

sobota, 31 stycznia 2015

Któregoś dnia weszła bez zaproszenia do jej mieszkania i już w nim została...


Ewa, Martyna, Hanna, Janina, Danuta, Magda – kobiety w różnym wieku i z różnym bagażem życiowych doświadczeń . To co je łączy to Samotność, która niejedno ma imię. To również pachnąca domowym ciastem opowieść o codzienności, w której tęsknota za bliskością odnajduje zrozumienie, mocnej siłą przyjaźni i rodziny. 

Autor: Monika A. Oleksa
Wydawnictwo: Zysk i S-KA
Wydano: październik 2014
stron: 424
Oprawa: miękk
a

Monika A. Oleksa jest jedyną polską pisarką przed którą czuje respekt. To nic osobistego, może inaczej...
Boje się jej książek. Zazwyczaj po przeczytaniu którejś z jej powieści miałam problem z zebraniem myśli, ułożeniem sobie wszystkiego w głowie, nie mówiąc już o jakiejś opinii. Emocje, które pojawiają się podczas czytania nie pozwalają na to, by sklecić jakiś tekst, który byłby napisany z sensem. Może po jakimś czasie jestem w stanie coś powiedzieć, napisać, tylko zawsze mam wrażeniem, że nie jest to to, co chciałabym i jak chciałabym to przekazać. Tylko Oleksa sprawia, że boję się sięgać po jej kolejną powieść, boje się tych emocji...bo ciężko potem ochłonąć.
Autorka ma dar! Śmiało mogę napisać, że jest jedyną polską pisarką, która potrafi pisać tak emocjonalnie, a do tego pięknym językiem i w niesamowicie, niepowtarzalnym stylu. Jest jedyną, która z taką umiejętnością potrafi posługiwać się słowem, wywołując przy tym niesamowite emocje, wzruszenie czy łzy...
Do tego wszystkiego, przekazać to w nietypowo piękny, delikatny sposób, a zarazem trafić prosto w serce z trudnym tematem, przełamując to słodyczą liter...powiedziałabym magią...
Oj tak, Monika A. Oleksa czaruje słowem, czaruje swoje czytelniczki, ale przy tym trafia prosto w serce, bo o niej, jak i jej książkach się nie zapomina...

"Samotność ma twoje imię" to najnowsze dzieło polskiej pisarki. Muszę przyznać, że dopracowane, na bardzo (jak zawsze) wysokim poziomie. Tytuł jest baaaardzo trafny i wymowny...jednak nie do końca, bo Autorka potrafi zaskoczyć....

 "Samotność po prostu była. Któregoś dnia weszła bez zaproszenia do jej mieszkania i już w nim została. Nie pytała, czy może, czy ona chce, czy potrzebuje jej obecności. Po prostu zamieszkała z Janiną, rozepchała się po kątach i doszła do wniosku, że tu zostanie."
Samotność, tak naprawdę towarzyszy każdemu. Mnie, Tobie, jej, jemu... Kwestia tego na ile pozwolimy jej rozpanoszyć się w naszym mieszkaniu. Przychodzi taki moment, choć niekiedy lubimy takie chwile, gdzie zostajemy sami, czytamy, sprzątamy, leżymy i oglądamy TV, a ona czai się za oknem i obserwuje... czy wejdzie, zamieszka dłużej, czy jednak będzie zmuszona się odwrócić i zajrzeć w inne okna?
Chyba najprościej samotności wprowadzić się do osób starszych, schorowanych, takich, które odpuściły życie towarzyskie, bądź zostały w pewnym stopniu do tego zmuszone. Przecież rodzina nie ma czasu dla matki, babki, prababki... praca, dom, trzeba pędzić! O tak! U  takich osób samotność czuje się najlepiej, najpewniej...siedzi i chichocze... zostaje już na stałe...
W rzeczywistości nie tylko osoby starsze bywają osamotnione, w wielu domach "panuje" samotność we dwoje...
Przecież dawno drogi się rozeszły, zostały tylko wspólne dzieci, wspólne sprawy, a i to nie do końca... Być może jedno wyemigrowało, drugie tęskni... i uchyla drzwi samotności...
A ona korzysta...
Z życia innych: starszych, samotnych we dwoje, samotnych... czy potrzebujących...
Jej bez różnicy, korzysta z okazji kiedy zobaczy uchylone okno czy drzwi...a potem już panoszy się jak u siebie... i ciężko się jej pozbyć.
Monika A. Oleksa w piękny, wręcz poetycki i łapiący za serce pokazuje nam, uświadamia jak łatwo jest do naszego, bądź naszych najbliższych wpuścić tę krążącą i tylko czekającą na okazję - SAMOTNOŚĆ...

W powieści ukazuje nam, jak zawsze w swych książkach, jak ważna w życiu jest przyjaźń i miłość, jak ważni w naszym życiu są inni ludzie... choć mam wrażenie, że coraz mniej osób dostrzega tych, których powinni dostrzegać, szanować i kochać...
"Przyjaźń podeszła do tulących się do siebie kobiet i mocno je objęła. (...)
Przyjaźń nie potrzebowała rozumu ani wyjaśnień, by wiedzieć, co tu się wydarzyło. Wystarczyło jej serce, które czuło. Miała oczy, które zauważały każdy grymas na twarzy tej, która była bliska spragnionemu obdarowywania sercu. Miała uszy, które potrafiły usłyszeć nawet niewypowiedziane słowa. Nogi same prowadziły ją tam, gdzie czuła się potrzebna, a dłonie miała po to aby wyciągać je ku tej, którą pokochała. Szczerze bez stawianych warunków. Przyjaźń potrzebowała człowieka nie dlatego, że wiele dla niej znaczył; ale przede wszystkim po to, aby to ona mogła dla niego wiele uczynić. Bo taka właśnie była. Szczera, bezinteresowna i gotowa do poświęceń."
Taka właśnie powinna być przyjaźń, tylko od nas zależy czy mamy przyjaciół czy ich nie mamy.Tylko od nas samych zależy czy zasługujemy na czyjąś przyjaźń, miłość czy też nie...
Łatwiej i prościej otwierać drzwi przyjaciołom aniżeli samotności. Tylko my o tym decydujemy kogo wpuszczamy do mieszkania...
Na koniec z ogromnym podziękowaniem dla Moniki i moich najbliższych mi w życiu ludzi , których kocham, szanuje, bardzo lubię i jestem wdzięczna, że są...
"Nie ma przypadkowych spotkań i ludzie też nie stają na drodze naszego życia, ot tak. Każdy człowiek zostaje nam dany po coś, aby czymś nas ubogacić, dopełnić, coś pokazać czy uświadomić. Poprzez ludzi dostajemy od życia tysiące szans na to, aby stać się lepszym człowiekiem lub aby temu człowiekowi pokazać coś, czego on do tej pory nie dostrzegł"

Pozostaje mi tylko polecić "Samotność ma twoje imię", i przeprosić, że nie potrafię wyrazić, opisać tej historii tak jakbym chciała, jak na to zasługuje. Każde słowa wydają się zbyt płytkie, mało określające, bez emocji... oj co tu dużo pisać, nie potrafię tak emocjonalnie pisać i "pokazać" tego wszystkiego tak jak robi to Autorka.
Nie jestem w stanie wypisać tych wszystkich pięknych myśli, cytatów, które na długo zagoszczą w mojej pamięci i na karteczkach, których jest mnóstwo w moim egzemplarzu.
Czekam na kolejną książkę, na dalsze losy i powrót do Kazimierza, Nałęczowa, które stały mi się bardzo bliskie, podobnie jak postać Róży...
Wiem, że warto czekać, pewnie jeszcze długo poczekam, bo Autorka każdą swą powieść dopieszcza, a przy tym trzyma równy i bardzo wysoki poziom, o co ostatnio w polskiej literaturze trudno. Pisać może każdy, dużo, niekoniecznie dobrze. 












Interesujące spotkanie autorskie - 30 stycznia 2015

Miałam mieszane uczucia, jechać, nie jechać, planować czy nie planować?
Z jednej strony chciałam bardzo, ale coś innego w planach było ważniejsze, niestety okazało się, że nie mogę ich zrealizować, więc pozostało spotkanie.
Opieka do Miłosza załatwiona, tylko jakoś tak motywacji brak, samej zawsze tak dziwnie jechać. Ania jednak mnie wypchnęła, dziecko zabrała i pojechałam w deszczu...
Dziękuję Aniu!
Ostrów też przywitał mnie deszczem ze śniegiem, spotkanie już z 15 minut trwało kiedy weszłam na salę.

Frekwencja na sali taka sobie, wrażenie, że bibliotekarze i bibliotekarki wypełniły sale, ale oczywiście widać było też obecność czytelników Katarzyny Bondy, bo to właśnie Królowa Kryminału gościła wczoraj w Ostrowie Wielkopolskim.

Świetnie poprowadzone spotkanie przez panią wykładającą na UAM - ie, niestety nie słyszałam nazwiska, a kobieta ta z buzi, sposobu bycia jakaś taka znajoma (cały czas myślę, gdzie ją "przykleić"). Mam wrażenie, że już gdzieś się spotkałyśmy.

Pytania przygotowane pod kątem kryminału, jego powstawania, ale także pod kątem książek pani Kasi. Pani prowadząca, rewelacyjnie przygotowana, pod każdym kątem. 
Nie zabrakło humoru, ciekawostek, a na dobranoc trudnej historii ;)

Co do Katarzyny Bondy.
 Bardzo podobały mi się jej wypowiedzi, to z jaką pasją opowiada, aż błyszczą jej oczy, rewelacyjnie wybrnęła odpowiadając na naprawdę trudne  (i czasami nie na temat) pytania. 
Spodobało mi się to w jaki sposób opowiedziała o czytelnictwie, jak nie zgodziła się (zresztą ja również) z panią prowadzącą, która uparcie, podpierała się statystykami, że ludzie nie czytają. 
Brawo Pani Kasiu!
To, że nie korzysta się z biblioteki (czasami nie ma po co do nich chodzić), nie oznacza, że ludzie nie czytają, sama kupuje mnóstwo książek, jeszcze więcej moich książek wędruje po znajomych...
Skoro biblioteka uboga, trzeba radzić sobie inaczej... niestety. 
Autorka jest niesamowicie pewna siebie, bo wie, że jest dobra (bo rzeczywiście jest!), ale jednocześnie nie zgubiła po drodze, jak duża grupa Autorów, szacunku do swoich czytelników. Niesamowita mieszanka, intrygująca, ciekawa osobowość, której z ogromną przyjemnością się słuchało!

Niestety zdjęcia nie wyszły za ciekawe, ale są :)

Pani Kasi serdecznie dziękuję, że odwiedziła Wielkopolskę, że poświęciła mi troszkę czasu po spotkaniu. A także za dedykację. 
Mam nadzieję, że kiedyś, gdzieś, spotkamy się powtórnie.












środa, 28 stycznia 2015

Anna Sakowicz wybrała...



Niestety, nie na kurzy rozum jest rozstrzyganie konkursów. Komentarze, które się pojawiły pod postem Sabinki, trafnie oddały postrzeganie „kur domowych”. Miałam za zadanie wybrać spośród nich dwa. I to już mnie przerosło. Nie był to łatwy wybór, oj nie. Dopiero po długich konsultacjach z Sabinką (zwalę trochę winy na nią) udało się coś postanowić.
Uwaga! Uwaga!
Książkę z dedykacją otrzyma Dorota. Natomiast „Złodziejka marzeń” wprost z wydawnictwa Szara Godzina powędruje do Ejotka.
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie, a Sabinkę wirtualnie ściskam za to, że zechciała poświęcić trochę czasu mojej osobie.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Sakowicz








Gratuluje serdecznie dziewczynom!
Skontaktuje się z Wami mailowo. 

Aniu - dziękuję! 
S.

niedziela, 25 stycznia 2015

Jeszcze tylko dwa dni...

do zakończenia konkursu z Anką Sakowicz :)

A jest o co powalczyć :) 
"Złodziejka marzeń" to książka warta polecenia ;)
Czytałam i nieźle się bawiłam, a pisałam o niej TUTAJ - klik

Zapraszam na stronę konkursu i baaardzo ciekawy wywiad z Anią ;)



sobota, 24 stycznia 2015

Spotkanie autorskie 06-11-2014r. - KROTOSZYN

6 listopada Monika A. Oleksa miała przyjemność odwiedzić Krotoszyn i krotoszyńską bibliotekę.
Niestety na spotkaniu byłam tylko chwilę.
Za krótko,by zdać szczegółową relację.
Trudno opisać coś, w czym nie brało się tak naprawdę udziału. 

Jednak Moniki obecność przyciągnęła wielu czytelników. 

Zdjęcia oczywiście autorstwa Marcina Piotra Oleksa. 










I wieczorny spacer po rynku...







czwartek, 22 stycznia 2015

ZAPROSZENIE



Jeśli ktoś mieszka w okolicy...
Póki co się wybieram :)


środa, 21 stycznia 2015

Spotkanie autorskie 05-11-2014r. - JUTROSIN

5 listopada miałam przyjemność po raz kolejny gościć w Publicznej Bibliotece Miasta i Gminy w Jutrosinie.

Tym razem pani Dyrektor Kamila Malecha gościła w swych progach Monikę A. Oleksa.


Jak zawsze Monice towarzyszą w podróży małe Eulalie :)


Pięknie ustrojone jesienne stoły i dekoracje na powitanie Czytelników .


Moja ulubiona pani Dyrektor, która zawsze wręcza mi stos książek mówiąc: MUSISZ przeczytać!





Jak zawsze kameralne grono nie zawiodło!
Mój ulubiony pan Ireneusz :) również zawitał posłuchać Moniki, a nawet przeczytać fragment...



t





 Spotkanie bardzo udane, ciekawe i wnikliwe. 
Troszkę było widać, że Autorka jest zestresowana, ale całkowicie niepotrzebnie. 
Atmosfera w bibliotece była bardzo rodzinna. Ciepło, miło, pani Dyrektor stanęła na wysokości zadania, była niesamowicie przygotowana do prowadzenia spotkania autorskiego, a robiła to pierwszy raz. Rewelacyjny debiut. Mam nadzieję, że kolejne spotkania również poprowadzi.


 Najmłodszy uczestnik spotkania, wyjątkowo cierpliwy i zasłuchany, choć spotkanie trwało ok 2 godzin!


 Jak zawsze osobiste dedykacje ;)




Bardzo dziękuję za niesamowite spotkanie, kolejne zresztą!

Na Monikę czekała niespodzianka w Jutrosinie. 
Po spotkaniu zostaliśmy zaproszeni w progi pana Ireneusza Mikołajewskiego, który oprowadził nas po swojej dumie czyli Muzeum Ziemi Jutrosińskiej. 
Piękna kolekcja, ale co tam kolekcja! 
Wiedza Pana Irka!!!! Genialna!
Następnie koniecznie trzeba było zajrzeć do jutrosińskiego kościoła, który jest przepiękny!

Podziękowania:
 
Serdeczne podziękowania należą się panu Irkowi i oczywiście  Księdzu Proboszczowi Tadeuszowi Jaskule.

Kamili za zorganizowanie rewelacyjnego spotkania!
Monice za przybycie do Wielkopolski.
Marcinowi za towarzystwo i piękne zdjęcia. 
Miłoszowi za cierpliwość.

Do zobaczenia niebawem w Jutrosinie!



Wszystkie zdjęcia są wykonane przez genialnego Fotografa - Marcina Piotra Oleksa.



wtorek, 20 stycznia 2015

ABC... Anny Sakowicz

Po bardzo długiej przerwie czas na cykl ABC...

Pierwszym gościem na moim blogu w 2015 roku jest Anna Sakowicz
Aniu bardzo dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie do udziału w zabawie. 



Ania dla mnie przede wszystkim jest blogerką. 
Blogerką, którą cenię i czytuję jej wpisy od dawien dawna.
Jej styl jest niepowtarzalny. 
Pisze humorystycznie, "z jajem", ale przede  wszystkim prawdziwie i szczerze.
 Kpi kiedy ma ku temu powód, pisze co myśli, ocenia, jednak mnie zauroczyła swym zmysłem obserwacji...
Absolwentka filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim 
oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.



Jej blog "KURA PAZUREM" jest jednym z moich TOP10 w blogosferze. 
Jak się wejdzie tam raz, to już zawsze powraca...


Od niedawna Autorka książek:
* "Żółta tabletka"
* "Złodziejka marzeń" 

Na co dzień matka Jaja i żona swojego Męża, właścicielka kota...



 ABC...Anny Sakowicz


Anna Sakowicz – codziennie ta sama, starsza, silniejsza, dojrzalsza, ale od zawsze z rozczochraną, pokręconą fryzurą, z łepetyną pełną dziwnych pomysłów i facjatą uśmiechniętą od ucha do ucha. Kiedyś belfer, obecnie blogerka, redaktorka i autorka dwóch książek (w zasadzie już trzech), kura z jednym Jajem i najukochańszym w świecie Mężusiem, kobieta spełniona i szczęśliwa (choć po wielu przejściach). 

Blogowanie – to pasja, która uratowała mnie przed tym, by nie zwariować. Po przeprowadzce i zwolnieniu się z pracy, to był genialny sposób na to, by oderwać się od szmaty i kubła z wodą.

Cisza... – taka, która kłuje w uszy, trochę mnie przeraża. Kiedyś zapadłam na nagłą głuchotę, od tamtej pory każdy dźwięk jest cudny. Chyba dawno się nie bałam tak mocno, jak wtedy, kiedy mi się fonia wyłączyła.



Domownicy – oczywiście na pierwszym miejscu jest gruby kot, który łazi za mną nawet do toalety. Potem dopiero Jajo i Mężuś. Bez nich moje życie byłoby puste.

Erotyzm – ha, ha J pierwsze skojarzenie to sex shop i gadżety erotyczne, które oglądałam w trakcie pisania sceny do „Złodziejki marzeń”. A pozostałe skojarzenia zostają za drzwiami sypialni.

Furia – bloger Van Furio i blogerka Furia. Jedyne, co mi się z furią kojarzy, bo to raczej obcy mi stan. Mam męża, który jest oazą spokoju, uczę się od niego cierpliwości. W naszym domu w furię wpada jedynie kot, jak zostaje zbyt długo sam.

Gwiazda czasami mruga do mnie z nieba.

Hobby zamyka się w trzech słowach: blog, książka, teatr. Kolekcjonuję stare książki.

Interesuje mnie wszystko, co dotyczy polskiego egzemplarza Biblii Gutenberga. Mam na jego punkcie lekkiego fioła. A poza tym interesują mnie ludzie. To ciągle niezbadany obszar moich obserwacji.

Jajo to moja córcia. Co prawda, powinna być już lekko opierzonym kurczakiem, jednak ciągle jest Jajem. Kiedyś chciałam zmienić jej nazywanie na kurczaka, ale zostało to oprotestowane. Chcąc uniknąć manifestacji przed swoim domem, pozostawiłam Jajo Jajem.

Kura – kura domowa. Kiedy się przeprowadziłam, tak się właśnie poczułam. Zero pracy, zero znajomych, tylko gary i mop. Jednak przyznaję, że chyba ją oswoiłam i uwielbiam być kurą z moją rozczochraną i kurzym pazurem. Może dzięki temu udaje mi się złamać pewien stereotyp i ocieplić wizerunek kury domowej?


Literatura polska czy zagraniczna? I taka, i taka. Ograniczenia terytorialne nie mają znaczenia. Kiedyś mi się wydawało, że polska literatura jest trochę schizofreniczna, ale chyba wszystko zależy od autora. Nie podoba mi się w polskiej, że autorzy czasami zbyt mocno eksperymentują z językiem i formą, nie lubię przerostu formy nad treścią.

Łzy są potrzebne. Ostatnio mam wrażenie, że się starzeję, bo zdarza mi się płakać nawet na reklamie. Beksa ze mnie. Szybko się wzruszam.

Miłość to uczucie, które pozwala przenosić góry.

Nad morze czy w góry? I w góry, i nad morze. Czasami trzeba wycisnąć siódme poty podczas wspinaczki na szczyt, a czasami zamienić się w foczkę nad brzegiem morza.


Opinia innych jest ważna. Czasami potrafi dodać energii, a czasami podcina skrzydła tak mocno, że nie ma się ochoty, by znów próbować wzlecieć.

Pisarstwo dumnie brzmi. Bardzo dumnie. Siebie jeszcze nie miałabym śmiałości nazwać pisarką.

Romantyzm – to wzruszenie i emocje. Dla mnie jeden z takich momentów to oświadczyny mojego męża. Oświadczył się w sylwestra, ale poprosił też o zgodę moją córcię. Dał jej pierścionek z brylantem i powiedział, że chce, by była dla niego córką. To jedna z najbardziej wzruszających chwil w moim życiu, bo nie zapomnę, jak ona się cieszyła z tego, że ją przytulił i że liczył się z jej zdaniem.

Szara Godzina kojarzy mi się z panem Ireneuszem – współwłaścicielem wydawnictwa o tej nazwie – z dobrym człowiekiem, który swoją pracę wykonuje z pasją.  I co najważniejsze, uwierzył we mnie.

Świętość to dla mnie mój dom – jednak nie ściany i przedmioty, lecz najbliższa rodzina.

Trudności trzeba pokonywać. Nawet kiedy wydaje się nam, że sytuacja jest beznadziejna, należy walczyć.

Uwielbiam pisać. To cudne uczucie. Dopóki się nie spróbuje, dopóty nie będzie się wiedziało, jak to jest, kiedy bohaterowie wymykają się spod kontroli, kiedy w głowie powstają obrazy, a na monitorze komputera wyczarowuje się świat, o którym wcześniej nie miało się pojęcia.

Wybaczenie – trudne, ale możliwe do wykonania. Chyba też potrzebne osobie wybaczającej, bo to zawsze zamyka jakiś etap w życiu. Kiedy wybaczymy, możemy zaczynać od nowa.

Złodziejka marzeń – choroba. Tylko ona jest w stanie ukraść marzenia. Każdego innego złodzieja łatwo pokonać. Z nią niestety czasami się przegrywa.

Żółta tabletka – wydawana bez recepty, każdy ją może mieć. Nie działa na potencję. Jedyne co podnosi, to kąciki ust do uśmiechu.



 - K-O-N-K-U-R-S-

Wraz z Autorką zapraszamy do udziału w konkursie 


REGULAMIN:
1. Organizator: organizatorem konkursu jest właścicielka bloga "Sabinkowe czytanie..." czyli sabinka.t1
2. Czas trwania konkursu: konkurs trwa od dziś tj. 20 stycznia 2015 roku do 27 stycznia 2015.
Wyniki pojawią się w ciągu trzech dni roboczych od zakończenia konkursu.
3.Nagrody: Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki Anny Sakowicz "Złodziejka marzeń" - z dedykacją oraz jeden bez dedykacji.
4. Sponsorem nagrody jest Autorka oraz Wydawnictwo Szara Godzina.
5. W konkursie może wziąć udział każda chętna osoba, która odpowie na pytanie i pozostawi swój adres mailowy.
6. Aby wziąć udział w konkursie wystarczy napisać odpowiedź na pytanie: 
  Czy współcześnie bycie kurą domową to powód do wstydu?
 Uzasadnij.
7. Odpowiedzi na pytanie proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
8. Jury: czyli Anna Sakowicz - Autorka, a zarazem gość ABC wybierze najlepszą, a jednocześnie najciekawszą odpowiedź.
9. Zwycięzca zostanie powiadomiony poprzez wiadomość e-mailową.
10. Reklamacje: będą uwzględniane tylko w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników.

 Cieszę się ogromnie, że Anna Sakowicz chętnie zgodziła się na udział w ABC. Toć to najbardziej znana Kura Domowa w Polsce! Kura Pazurem to bardzo poczytny blog. Niejednokrotnie nagradzany.
Aniu bardzo dziękuję!
Życzę Ci Kochana pasma sukcesów, kolejnej wspaniałej powieści, która okaże się bestsellerem!
Spełnienia marzeń!

Panu Piotrowi  z Wydawnictwa SZARA GODZINA bardzo serdecznie dziękuję za ufundowanie nagrody. 
Serdecznie pozdrawiam!

***
A na koniec kilka słów od Autorki 


Sabinko, dziękuję za to, że zechciałaś „rozebrać” mnie na poszczególne literki. Dla mnie to wielkie wyróżnienie. 
Życzę Tobie jak najwięcej sukcesów w blogowaniu i oczywiście w życiu osobistym. 
Natomiast czytelnikom przypominam, że to marzenia i pasje czynią nasze życie ekscytującym. Warto więc  walczyć o marzenia, poszukiwać pasji i cieszyć się z tego, co przynosi życie.
 



Zdjęcia są własnością Autorki.