Strony

wtorek, 25 października 2011

ABC...Magdaleny Kordel

Jestem do dziś zaskoczona, że mój gość zgodził się wziąć udział w zabawie. Niestety, Autorki nie idzie "spotkać" w sieci. Na całe szczęście nie musiałam się zbytnio "nabiegać" by odnaleźć kontakt do mojego gościa. Udało się, dlatego mam ogromną  przyjemność przedstawić Wam najbardziej wesołą autorkę jaką miałam okazję dotychczas poznać - Magdalenę Kordel. Wielu osobom znana z podróży do Malowniczego, mnie najbardziej kojarzy się z debiutancką powieścią "48 tygodni" i z mejlami, które wywołują łzy - śmiechu...

 Gdzie można spotkać panią Magdę???? Na szlaku - to pewne!

To co napisała o sobie:
Magdalena Kordel (ur.1978 r.), autorka "48 tygodni" i bestselerowych powieści "Uroczysko" i "Sezon na cuda". W pisarstwie odnalazła swoje powołanie i sposób na życie. Uwielbia podróżować i czytać. Fascynuje ją kuchnia włoska i wszystko co jest związane z tym krajem.

Być może dlatego, że tak jak Włosi dużo mówi i lubi się śmiać – skrycie podejrzewa, że w poprzednim życiu musiała być Włoszką. Na równi z Italią kocha Dolny Śląsk i dlatego akcje swoich powieści osadziła w dolnośląskim miasteczku – Malowniczym, które jest zlepkiem wielu odwiedzanych przez nią corocznie miasteczek. 

Prywatnie szczęśliwa żona, mama dwójki dzieci – Zuzy i Tymka. Kocha zwierzęta przyrodę, a przede wszystkim góry, które po ojcu (pochodził z Beskidu Niskiego) ma we krwi. Obecnie, jak to pisarki mają w zwyczaju pracuje nad kolejną powieścią i wspólnie z mężem kończy pracę nad przewodnikiem po Sudetach.

Dodatkowo właścicielka kota "obronnego" i świnki Stefana :) :) :)

Abc...Magdaleny Kordel

Anty... - Antykwariat. No cóż teoretycznie wiem, że nie o to w tym słowie chodzi, ale miało być pierwsze skojarzenie, tak? I oto co mi się z miejsca nasunęło: antykwariat. Może to dlatego, że ja opętana jestem. Książkowo rzecz jasna. I jeżeli miałabym kiedyś trafić do jakiegoś nieba to mam nadzieję, że będzie to takie niebo czytelnicze:)

Bawi mnie... - życie i większość jego przejawów. Moja szklanka jest z tych, które zwykle są do połowy pełne. Nawet jak coś mi nie wychodzi to zwykle po chwili otrząsam się i jak Zorba z nabożną czcią i uśmieszkiem pod nosem stwierdzam: Jaka piękna katastrofa!

Charakter - mam. I to niełatwy. Dla innych głównie, bo uparta jestem niczym osioł. No i czasami wpadam w złość, ale to z rzadka.

Dom - Ha z ogródkiem, kotem na parapecie, psem drzemiącym przy kominku i wszystkimi, których kocham pod jednym dachem. Pełny ludzi... Tyle tylko, że na razie ten mój dom przenosi się czasem z miejsca na miejsce, bo my jesteśmy nomadami, nadal oszczędzającymi na własne cztery kąty. Ale reszta elementów pasuje, chociaż czasami nie ma ogródka, albo kominka, ale to drobiazgi. Podsumowując mogłabym zaśpiewać: a jeśli dom będę miał będzie w Sudetach koniecznie... A wtedy moi drodzy mam nadzieję, że będziecie tłumnie przyjeżdżać do mnie na wypoczynek...

Ekologia - ... Plastik do plastiku, papier do papieru, zgaś zbędną żarówkę i niech woda nie cieknie bez sensu. To takie moje własne wydanie ekologii. Myślę, że gdyby każdy taką zastosował było by całkiem nieźle.

Fantazja
- O i to jaka! To z tej fantazji jako dziecko postanowiłam zostać pisarką i fantazjuje sobie tak do woli aż do dzisiaj:)

Gotowanie - O tak, uwielbiam! Ale bez ulepszaczy, bez kostek smaku, czasami grzeszę i używam rosołku, ale to tylko w wyjątkowych, podbramkowych sytuacjach. Uwielbiam piec ciasta, ciasteczka, drożdżówki, ostatnio nawet chleb sama zaczęłam piec. Teraz zaczęłam głowić się nad jadłospisem na Boże Narodzenie, co widząc mój małżonek uniósł brwi do góry i zapytał: czy na pewno zdążysz, bo przecież mamy już połowę października... 

Humor - Lek na całe zło. Ten dobry oczywiście. A tym którzy mają poczucie humoru żyje się łatwiej. Tak wynika z moich obserwacji.

Ideał - Mój mąż:):):)  tak naprawdę to chyba gdyby trafił się taki twór, który byłby stuprocentowym ideałem to byłby to najnudniejszy osobnik jaki istniał. O weźmy na przykład Dawida, Michała Anioła, niby ideał, ale też można byłoby się przyczepić co do niektórych jego atrybutów, hi hi.

Jestem żoną, mamą, córką, przyjaciółką... No człowiekiem jestem najzwyczajniejszym.

Kościół
- Bardzo ładny budynek... Zwykle duży... A tak na poważnie bywam, ale z rzadka. Uwielbiam za to zwiedzać i podziwiać witraże, ogromność i sklepienia. Gdy tak w ciszy przystanie się i spojrzy w górę, zerknie się na światło wpadające przez kolorowe szybki witraży wtedy rzeczywiście czuje się bliskość Boga.

Latanie - Wesołe miasteczko... To z dzieciństwa. To były najpiękniejsze loty! Karuzela łańcuchowa i diabelski młyn.. A i wołanie Panie pilocie dziura w samolocie:)Latać zdarzało mi się jeszcze w w snach, ale zwykle budziłam się zlana potem, bo po takim locie spadałam w otchłań. Niezbyt to było miłe.

Łzy - leję obficie i z radości, i ze smutku. Jestem z tych które wzruszają się nad powieściami i na filmach. Patrząc na to co napisałam powinnam chyba sprawić sobie chusteczkę koniecznie z mereżką, bo to tak romantycznie brzmi!

Malownicze
- oczywiście moje książkowe miasteczko! I wszystkie inne, sudeckie, które zapadły mi w serce, bo co jak co, ale malownicze to one są.

Niezapomniane
- pierwszy pocałunek, oczy mojego męża gdy po raz pierwszy na siebie popatrzyliśmy, widok morza (bo ja po raz pierwszy nad morze pojechałam jako zupełnie dorosła osoba), pierwsze spojrzenie na dzieci i dotyk pereł, które poczułam w dłoni po wybudzeniu się z narkozy w szpitalu i natychmiast po tym dłoń mojego męża... wiele takich rzeczy, z których po prostu składa się życie.

Odwiedzam przyjaciół, rodzinę, Sudety, blogi książkowe i kulinarne, bibliotekę, sąsiadów, starsze panie... O mogłabym tak długo jeszcze wymieniać...

Polityka - wybory - byłam, polityków głównych kojarzę i bliższej znajomości z tym tematem nie zamierzam zawierać. Wystarczy, że od czasu do czasu przejrzę Onet i obejrzę dziennik.

Rodzina -  Rodzina, rodzina, rodzina, ach rodzina.
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest,
Lecz kiedy jej nima
Samotnyś jak pies. Otóż z końcówką refrenu się zgadzam, ale z początkiem absolutnie nie.Rodzina to ludzie bez których nie wyobrażam sobie życie. Niekoniecznie spokrewnieni ze mną. I zwierzaki bez których nie byłoby to pełne stadło.

Mała Madzia w objęciach siostrzyczki ...

Seks - Znam i cenię:)

Święta - Boże Narodzenie po prostu kocham. Bo to takie rodzinny i ciepły czas. I rodzinę można w jednym miejscu zgromadzić i ludzie jakby częściej się uśmiechają i choinkę można ubrać i powzruszać się i nikt się nie dziwi, że łezka się w oku kręci... No i kolędy można pośpiewać mimo, że śpiewać się nie umie:) Resztę świąt też lubię, ale Boże Narodzenie to mój faworyt.

Tajemnica - Tajemnica. To jest właśnie tajemnica:)

Urok - można rzucić. Podobno moja prababka to umiała. Ja mam nadzieję, że odziedziczyłam po niej zdolności i mogę rzucać same dobre uroki - tak jak w Uroczysku się to miało dziać.

Wierność - bezwzględna, podstawa zaufania.

Jak tu nie być wiernym przy takim mężczyźnie???

Zwierzęta - pełnoprawni członkowie rodziny, najwierniejsi przyjaciele.Niesamowici indywidualiści.

Żałuję... że czasami byłam zbyt mało stanowcza, że liście laurowe nie rosną w naszym klimacie tylko we Włoszech i Francji, że zwierzaki nie mają tak długiego życia jak my i trzeba się z nimi żegnać, że czasami ludzie są źli... Ot i samo życie.

 Niestety też żałuję, tego, że moje spotkanie z Magdaleną Kordel dobiegło końca. Na całe szczęście pozostają ciepłe i pełne humoru mejle, a także możliwość zatopienia się w którejś z powieści ...
Pani Magdo bardzo dziękuję za mile spędzony czas :) 
Pana Jakuba (męża pani Magdy) przepraszam za to, że jednak zdjęcie się zmieściło ;-)

Mam przyjemność wraz z Autorką zaprosić Was do udziału w konkursie. Do wygrania będą jeszcze cieplutkie, dwa egzemplarze najnowszej powieści "Okno z widokiem" - oczywiście z dedykacją :)


Jak można zdobyć powieść???
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
Gdybyś miał/miała okazję wyjechać  w góry i wybrać sobie nocleg w pensjonacie, czym byś się kierował/a przy wyborze? Bez czego nie możesz się obyć, a co Ci przeszkadza? Swoją wypowiedź uzasadnij.
Najlepsza wypowiedź zostanie wybrana przez panią Magdę. 
Będzie mi miło jeśli wspomnicie o konkursie na własnych blogach.
Osoby, które nie posiadają bloga proszę o pozostawienia adresu mailowego. 
Wyniki 31 października br.
 Zapraszamy 



Pani Magdo, jest mi niezmiernie miło, że zechciała Pani poświęcić mi swój cenny czas, bardzo dziękuję. Dziękuję też za wszystkie powieści, które dotychczas Pani wydała, za to, że w każdej chwili mogę powrócić do niezwykłego Malowniczego...
Jednak przede wszystkim dziękuję za ...Pani wie za co :)

28 komentarzy:

  1. Mój wymarzony pensjonat znajduje się na uboczu, nie można dojechać samochodem, więc piesze wędrówki są codziennością. Wszędzie jest mnóstwo drzew, słychać ptaków śpiew,a nawet ryk niedźwiedzia. Na zewnątrz dziki las i przygoda, która napędza czas, zaś w środku przytulny wystrój i niedogodności brak. Tak abym mogła przy kominku z książką spędzić czas.


    Pozdrawiam i muszę powiedzieć świetny wywiad, a ostatnie zdjęcie bardzo klimatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Justynko, a może reklama ? Gdzie masz takie urocze miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wyprowadzenie mnie z błędu!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sabinko takie miejsce łatwo jest znaleźć w Tatrach, ja byłam na Słowacji. Byle jak najdalej od dużych turystycznych miast :)Co prawda niedźwiadka nie słyszałam ale chętnie nadrobię

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki Sabinko za ABC z Panią Magdą :) super :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ;) Książka do mnie wędruje już, ale dam informacje o konkursie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O gratuluje tego wywiadu :) Postaram się wymyślić jakąś odpowiedź i wziąć udział w konkursie, gdyż chciałabym przeczytać tę ksiażkę, Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raptem dwa dni temu skończyłam czytać "Okno z widokiem", a teraz natknęłam się na Twoje ABC z autorką tej ciepłej, przezabawnej powieści :) Jestem pod wrażeniem i dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy wywiad. Marzę wręcz o poznaniu twórczości Magdaleny Kordel. Może kiedyś się to uda.

    Odnośnie odpowiedzi na pytanie....
    Nigdy jeszcze nie byłam w górach, ale bardzo bym chciała odwiedzić te wspaniałe , wszechmocne miejsce. Gdyby jednak udało mi się wyjechać w góry, przy wyborze pensjonatu kierowałbym się przede wszystkim miejscem, aby było jak najbardziej odludne, gdyż ja jestem typem samotniczki, która woli z ciepłym kocem i kubkiem zielonej herbaty usiąść na huśtawce i rozkoszować się przyrodą chłonąc przy tym energię z otaczającego wszechświata.
    Poradzę sobie w najbardziej spartańskich warunkach, więc praktycznie tylko nie mogłabym się obyć bez zapałek i materiału na opał, gdyż ogień to podstawa, daje ciepło i wyżywienie.Reszta jest mniej potrzeba, oczywiście ubranie jakieś ciepłe i jedzenie, to chyba każdy bez tego by się nie obył. Nie potrafiłabym również przeżyć bez książek, gdyż to jest mój nałóg.
    A co by mi przeszkadzało? Chyba tylko nadmierny hałas i jakieś Yeti ;-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybym miała możliwość pojechać w góry i nocować w jakimś pensjonacie, to tak naprawdę niewielkie miałabym wymagania co do noclegu. Nie potrzebuję jakichś specjalnych wygód - ważne, abym mogła się umyć i przespać, przy czym mogłabym nawet spać na podłodze w śpiworze, nie muszę mieć koniecznie łóżka. Niejednokrotnie spałam w różnych warunkach, podczas pobytów poza domem. Ale bardzo chciałabym, abym miała w swoim pokoju piękny widok z okna - na góry oczywiście, a najlepiej na Giewont (jeśli akurat byłabym w Tatrach). Przyznam się szczerze i bez bicia :) - kocham góry, a ich widok wywołuje we mnie szczególne uczucia: wzruszenie, tęsknotę, ból serca spowodowany pięknem gór. Ich majestat i potęga wywiera na mnie ogromne wrażenie. Zawsze, kiedy jestem w górach, szczególnie właśnie w Tatrach, nie mogę się napatrzeć na nie. Czuję wówczas, że mogłabym tak usiąść i godzinami wpatrywać się w góry i na pewno nie znudziłoby mi się to. Zwłaszcza że nie bywam tam znów tak często. Dlatego myślę, że gdybym przyjechała w moje ukochane Tatry taka stęskniona i miałabym ten mój wymarzony widok za oknem, a jeszcze warunki pogodowe sprzyjałyby, to łóżko do niczego nie byłoby mi potrzebne, gdyż całą noc spędziłabym przy oknie, patrząc na majestatyczne góry, marząc i ucząc się na pamięć tego widoku, aby później, gdy wrócę do domu i do szarej rzeczywistości, w każdej chwili przywoływać go w swej pamięci i wyobraźni... Bo na tym polega moja miłość do gór. Mogłabym powtórzyć za poetką, Anną Kamieńską:
    "W godzinę smutku nic mi nie trzeba,
    Tę trochę ziemi i nieba..."

    Dorota P.
    pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny wywiad! Bardzo mi się podobał! Jestem zachwycona najnowszą książką pani Magdy i cieszę się, że mi ją przybliżyłaś jako człowieka :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy wywiad, a "Pokój z widokiem" jest świetną książką :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny gość, fajny "wywiadzik", nie mam wyboru i przeczytam książki Pani Magdaleny Kordel. Dziękuje jeszcze raz za wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wywiad robi wrażenie, autorka wydaje się być bardzo pogodą i ciepłą osobą :) Natomiast zdjęcie z mężem jest absolutnie REWELACYJNE, wygląda tu jak taki sympatyczny łobuziak :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Domi, kto wygląda? Pani Magda czy pan Jakub?
    Fajni nie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja wprawdzie nie biorę udziału w konkursie, chciałam tylko szepnąć; bardzo przyjemnie czytało się powyższe ABC, a o autorce dowiedziałam się zapewne więcej niż z 10 innych wywiadów razem wziętych :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Może uda mi się kiedyś spotkać p. Magdę :)

    A co do pytania, to zawsze tak jakoś do tej pory było, że moje noclegi kończyły się nie w pensjonatach ale schroniskach - co by taniej było ;)
    Ale pensjonat, jak już bym wybierała, to musiał by się znajdować koniecznie gdzieś na uboczu, z dużym ogrodem, co by wieczorem można było posiedzieć za domem i wpatrywać się w najpiękniejsze widoki, jakimi są nasze polskie góry. I nie byłby to żaden mały pensjonacik, tylko taki całkiem spory, co by w nim można było spotkać wielu ciekawych ludzi, pasjonatów takich jak ja. Dół pensjonatu koniecznie musiał by być zaopatrzony w kominek, żeby po długim chodzeniu można było się przy nim ogrzać i wypić grzańca :). A mój pokoik, najlepiej jak by był na poddaszu, oczywiście z widokiem na góry, i łóżkiem ustawionym tak, żebym zasypiając, miała cały czas przed oczami ten cudowny widok.
    Nie obraziłabym się też jak by cały wystrój był w takim typowym góralskim stylu - ehh pomarzyć fajna rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. ciekawe to abecadło :) przeczytałam jedną książkę autorki do tej pory, ale jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Sabinko - postanowiłam podzielić się z innymi mailem, który otrzymałam od pani Magdy i pozwoliłam sobie zaprosić wszystkich do Ciebie na bloga. ABC jest świetne i każdy fan Magdy Kordel powinien to przeczytać. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
    pozdrawiam i zapraszam do mnie - Ania
    http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2011/10/niespodzianka-mailowa.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Skręcam kierownicą w lewo i samochód wjeżdża w polną drogę, oplata mnie żółty kolor rzepaku, mam ochotę zanurzyć stopy w tym gęstym, pachnącym dywanie jednak śpieszę się by jak najprędzej znaleźć się w pensjonacie. Jeszcze tylko minę mały staw po lewej, zieloną łąkę i jest zagajnik. Kilka wysokich topoli szumi przyjaźnie. Nad koronami drzew wyraźnie odcina się czerwony kolor dachu. Wysiadam z samochodu i napawam swe oczy znajomym widokiem. W tym miejscu jest spokój i ukojenie, którego teraz tak bardzo mi potrzeba. Dom zbudowany z drewnianych bali nie jest ani duży ani mały,
    taki w sam raz. Na tarasie czerwienią się pelargonie, a tuz obok rośnie pachnąca lawenda. Drzwi otwierają się i pojawia się Basia właścicielka pensjonatu "Serce"
    Zgrabna, wysoka kobieta o przemiłym uśmiechu z dobrocią w brązowych oczach. Oczywiście ma na sobie jak zawsze biały, koronkowy fartuszek.
    Obejmuje mnie i wita czule jak córkę. Zresztą Basia wita tak wszystkich swoich stałych gości.
    Jestem - mówię i wiem, że przyjazd tu był najlepszym pomysłem w ciągu ostatniego roku.
    Chodź - Basia bierze mnie za rekę i prowadzi w stronę domu - Twój pokój czeka. Już w progu czuję zapach pieczonej właśnie szarlotki. U Basi zawsze jakieś ciasto się piecze albo właśnie się upiekło. Basia krząta się po kuchni, wiem napewno , że teraz zacznie szykować herbatę z dzikiej róży. Biały kredens chowa ulubione filiżanki, dzbanki i czajniczki. Na tasiemkach na ścianach suszą się zioła: rumianek, bazylia, mięta i wiele innych. Najważniejszym meblem w kuchni jest stół, duży, okrągły, na toczonych nogach. Przykryty - jak wszystkie stoły i stoliki w domu Basi - białym, szydełkowym obrusem. Stół dość mocno został nadszarpnięty przez czas jednak to przy nim wszyscy goście przesiadują wieczorami. Co dziwne nawet obcy z początku ludzie są tu traktowani jak bliscy, często zostają przyjaciółmi na zawsze. Ciekawie rozglądam się po domu, szukając zmian. Ale nie, nic się nie zmieniło, wszystko jest tak jak zawsze. Drewniana podłoga przyjaźnie skrzypi pod stopami,kiedy wchodzę po schodach na piętro gdzie mieszczą się pokoje dla gości. W pokoju znanym od lat jest czysto i przytulnie. Mało mebli, a dużo spokoju i dobrych myśli. W oknie wiszą białe firanki, a na parapecie stoją oczywiście czerwone pelargonie. Po prawej stronie okna znajduje się łóżko; piękne, z jasnego drzewa przystrojone białą pościelą w różowe róże. Po lewej stronie okna stoi białe biureczko, a na podłodze dywaniki w kolorowe pasy. W pokoju są jeszcze dwa krzesła i szafa. To niewiele ale nie trzeba nic więcej. Wszystko inne odnajduję w cieple rąk gospodyni, w uśmiechu innych gości. W zapachu domu bledną zmartwienia, noce są spokojne, a dni radosne. Kolejny dzień jest nieoczekiwaną przygoda lub leniwym czasem.Smak dobrej kuchni, zapach lasu, kwiatów, bliskie rozmowy wszystko jest tutaj.
    Będę wracać tu zawsze póki starczy sił.

    OdpowiedzUsuń
  21. Góry,góry,góry!Od wieków śpiewają,trzeszczą" i wzywają.Dla mnie to jest zawsze cała wyprawa.Do plecaka wędrują zawsze trzy rzeczy-podstawowe wyposażenie mojego plecaka.Wiązka czosnku,krucyfiks i osikowy kołek/w razie gdyby napadły mnie wilkołaki/Potem już tylko lepiej i bardziej słodko.Czekolada i książka i latarka,w razie gdybym utknęła gdzieś na skalnej półce i musiałabym przenocować.Jednej rzeczy nie obcykałam"Co zabrać do plecaka by bronić się przed Janosikowymi zbójcami.Bo to kochane dzieweczki jest prawdziwy dylemat dla tak "cnotliwej"niewiasty.Czy zapakować jeszcze -czy zapakować jeszcze strzelbę i śrut by obronić cnotą czy może czekać by złapali i wykorzystali?Czy połączyć wyprawę z "cielesną przyjemnością"czy może bronić się przed pokusami grzesznej duszy?Ha pożywiom,uwidim jak mawiali Rosjanie!
    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. -Mark, mógłbyś choć raz w życiu przestać się pieścić? W końcu to ty jesteś mężczyzną. Przynajmniej tak mówi twoja matka, ale nie nie wiem czy można jej w pełni ufać.
    -Ale Dinko...po co ci ta cała wyprawa? Chcesz sobie udowodnić,że jesteś najwspanialszym traperem na planecie. Mi niczego nie musisz udowadniać, wierzę ci na słowo.
    -Tchórz!
    -Ale ja cię kocham, czy to ci nie wystarczy?
    -Zdecydowanie potrzebuje większych wrażeń niż twoja słodka miłość.
    -Ależ Dinko, jak możesz tak mówić. Ranisz moje serduszko.
    -Serduszko? Czy ty siebie słyszysz?Serduszko-pierduszko,bleeeeeeee...Dobra,skończmy. Jedziesz ze mną czy zostajesz w domu, żeby podlewać kwiatki, czytać książeczki, gotować obiadki i takie tam inne rzeczy, których ja nigdy nie robię?
    -Ale...czy ja dam radę nieść taki ciężki plecak? Nie wiem, czy moje plecy...wiesz, starość
    -Przecież ty masz dopiero 27 lat. Pytam ostatni raz-jedziesz?
    -No dobrze. Pojadę.
    -To teraz idź się spakować, wyruszamy za pół godziny.
    -Już idę. A na jak długo jedziemy?
    -Dlaczego pytasz?
    -Bo nie wiem ile zabrać par skarpetek i bielizny.
    -Weź jedną.
    -Jedną? Przecież to niehigieniczne i takie...szalone.Dinko jesteś taka szalona.
    -Gotowy.
    -Tak. A mogę zadać pytanie?
    -Jeśli nie będzie głupkowate, to możesz.
    -A w tych górach,to gdzie my się zatrzymamy.Masz zarezerwowany jakiś pensjonat? Bo wiesz ja marzę, żeby w naszym pokoju była turkusowa łazienka z prysznicem i wanną,bo wiesz, ja lubię czystość. I żeby śniadania kelner przynosił do łóżka.No i łóżko musi być duże i wygodne, najlepiej z baldachimem,a obok malutka lampeczka z żarówką energooszczędną. Pod oknem musi stać mały ,rustykalny stoliczek z dwoma krzesłami.Tylko,żeby były jakieś poduszki,bo ja na twardym nie lubię siedzieć. Zawsze się wiercę. Dinko,jeszcze musi być mięciutki dywan,najlepiej zmieniany dla każdego nowego mieszkańca. Oooo...i żeby kibelek miał podgrzewaną klapę, bo ja tak bardzo nie lubię jak jest zimna. A wiesz,że ja się tak łatwo przeziębiam. Taki ze mnie chorowitek. Hmm...jeszcze pomyslałem o jednym,ale nie wiem,czy to jest możliwe. Dinko powiedz, czy dostaniemy szampana i truskawki na powitanie?
    - Hmmm...Mark opanuj się. My jedziemy na stopa w góry,więc cudem będzie jesli w ogóle ktoś nas zabierze ze Szczecina. A spać będziemy w dzikim lesie, a nie w jakimś pensjonacie. Zresztą taki pensjonat, taki pokój, bądź pewien,że nie istnieje. I ucisz się w końcu. Ta twoja wybujała wyobraźnia, łóżko z baldachimem..phi...Idziemy.
    -Dinko, oszukałem cię wziąłem cały zapas bielizny jaki mam.

    Dinka nawet na niego nie spojrzała.


    Bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję za tak wspaniały wywiad. Oczywiście zapraszam również na mojego bloga http://ksiazkaaurelii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. W związku z tym, że sama mieszkam w górach jest to dla mnie sytuacja nieco abstrakcyjna, lecz... nie do końca, bo przecież zawsze mogę wybrać się w inne, najlepej wyższe góry. Nie wybrałabym wówczas pensjonaty, lecz nieco tańszą opcję, dającą zarazem możliwość bliższego kontaku z naturę, a mianowicie schronisko. Dach nad głową jest, łazienka również, a i towarzystwko prawdopodobnie dużlo ciekawsze, niż w pensjonacie. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mówiąc tekstami z tak znanych nam piosenek: Niebo z widokiem na niebo...Niebo z widokiem na raj...Oprócz błękitnego nieba nic mi dzisiaj nie potrzeba... wszystko inne to dodatki, gadżety, ulepszacze. Górskie niebo za oknem w zupełności mi wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jadąc w góry na błogi odpoczynek wybrałabym, uroczy drewniany pensjonacik na uboczu miasteczka. Gdzieś gdzie jest cicho i spokojnie, gdzie nikomu się nie spieszy. Gospodyni nie ingeruje w życie pensjonariuszy. Jest miło, przytulnie i intymnie. Nie ma ustalonych godzin posiłku, więc można spać do południa i z opóżnieniem zjeść śniadanie czy też wyjść wcześnie rano na wycieczkę górską i wieczorem wrócić na ciepły obiad. W chłodne dni można wziąć leżak, ciepły koc, gorącą owocową herbatę i usiąść przed pensjonatem z książką lub po prostu by podziwiać widoki.
    Wybrany przeze mnie pokój ma styl góralski, ludowe wykończenia i ozdoby, ale posiada nowoczesną łazienkę. Nie potrzebny jest telewizor czy telefon, nawet Internet (choć nie wiem jak wytrzymałabym bez blogowego życia hehe).
    Fajnie gdyby w takim pensjonacie serwowano swojskie wyroby i tradycyjną kuchnię.


    Pozdrawiam
    magdalenardo
    z www.biblioteczkamagdalenado.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję bardzo za interesujący wywiad. Jak na razie przeczytałam dwie książki p. Magdy i jestem nimi zachwycona :). Teraz z niecierpliwością czekam na więcej.

    A oto moja odpowiedź na pytanie:
    Wymarzony pensjonat w górach? Miejsce odosobnione, takie, o którym mówi się, że istnieje na końcu świata. Z dala od gwaru dnia codziennego, z dala od wielkomiejskiego hałasu i zabiegania i w końcu z dala od natrętnych ludzi. Miejsce, gdzie można zrzucić maskę codzienności i oddać się przyjemnościom – tym drobnym i tym dużym. Powinien być on otoczony przez przyrodę – dużo lasów i majestatyczne, wysokie góry – okolica powinna zachęcać do pieszych wędrówek, do zwiedzania i kontemplowania. Male strumienie, wartkie potoki i dzika, niezmieniona przez człowieka przyroda – marzenie.

    Dobry pensjonat to także ludzie, sympatyczni i nieoceniający. Tacy, z którymi można porozmawiać o wszystkim, ale także można pomilczeć, gdy zajdzie taka ochota. Osoby, które pozwolą sobie pomów w codziennych czynnościach i udowodnią, że dobro w czystej postaci istnieje jeszcze na świecie.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  27. Jadę w góry. Na pewno nie sama - nowe miejsca przyprawiają mnie o lęk, jeśli nie ma ze mną tej jednej, ważnej osoby, a poza tym bez Niego każde miejsce traci swój urok, podróż nie ma sensu. Poprawka: jedziemy w góry. Musimy wybrać jakiś miły, przytulny pensjonat, w którym zaszyjemy się wieczorem, wracając z naszych eskapad. Na co zwróciłabym swoją uwagę, dokonując wyboru? Na właścicieli, na to jak powitaliby nas w progu, z jakim zapałem rozmawialiby o tym miejscu, górach, obiektach, które można tu, zwiedzić, na to jak nas przyjmują i oprowadzają po pensjonacie. Jeśli byliby to ludzie pogodni, otwarci i życzliwi, całym sercem poświęcający się miejscu, w którym przyszłoby nam się zatrzymać, nie miałabym wątpliwości, że to odpowiednie lokum - że nic nas tu złego nie spotka, bo strzegą nas anioły, dbające o to, byśmy się tam czuli jak w domu.

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja uważam, że wszystko zależy nie tyle od miejsca, co od osób które się w nim znajdują. Bo co prawda ważne jest by mieć się gdzie schronić przed śniegiem, deszczem czy upałem, by mieć gdzie usiąść przy ogniu z kubkiem gorącej herbaty po całym dniu wędrówek i wrażeń.... Ale dla mnie również ważni są ludzie. Żeby czasem można być w tłumie samemu ze sobą, ale nie samotnemu. Żeby przed wschodem słońca usiąć wygodnie na ławce przed pensjonatem/schroniskiem/itp. z kotem cudnie mruczącym na kolanach i obejrzeć wschód słońca. Żeby po gwałtownej ulewie w środku lata podziwiać cudowną tęczę. Żeby zapomnieć o codziennej pogoni za wszystkim i za wszystkimi i cieszyć się spokojem, śpiewem ptaków i obłokami na niebie. Żeby po prostu choć na chwilę znaleźć swoje niebo na ziemi. :)

    OdpowiedzUsuń