Po bardzo długiej przerwie czas na cykl ABC...
Pierwszym gościem na moim blogu w 2015 roku jest Anna Sakowicz.
Aniu bardzo dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie do udziału w zabawie.
Ania dla mnie przede wszystkim jest blogerką.
Blogerką, którą cenię i czytuję jej wpisy od dawien dawna.
Jej styl jest niepowtarzalny.
Jej styl jest niepowtarzalny.
Pisze humorystycznie, "z jajem", ale przede wszystkim prawdziwie i szczerze.
Kpi kiedy ma ku temu powód, pisze co myśli, ocenia, jednak mnie zauroczyła swym zmysłem obserwacji...
Absolwentka filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim
Absolwentka filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim
oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im.
kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Jej blog "KURA PAZUREM" jest jednym z moich TOP10 w blogosferze.
Jak się wejdzie tam raz, to już zawsze powraca...
Od niedawna Autorka książek:
* "Żółta tabletka"
* "Złodziejka marzeń"
Na co dzień matka Jaja i żona swojego Męża, właścicielka kota...
ABC...Anny Sakowicz
Anna Sakowicz – codziennie ta sama, starsza, silniejsza,
dojrzalsza, ale od zawsze z rozczochraną, pokręconą fryzurą, z łepetyną pełną
dziwnych pomysłów i facjatą uśmiechniętą od ucha do ucha. Kiedyś belfer,
obecnie blogerka, redaktorka i autorka dwóch książek (w zasadzie już trzech),
kura z jednym Jajem i najukochańszym w świecie Mężusiem, kobieta spełniona i
szczęśliwa (choć po wielu przejściach).
Blogowanie – to pasja, która uratowała mnie przed tym, by
nie zwariować. Po przeprowadzce i zwolnieniu się z pracy, to był genialny
sposób na to, by oderwać się od szmaty i kubła z wodą.
Cisza... – taka, która kłuje w uszy, trochę mnie przeraża.
Kiedyś zapadłam na nagłą głuchotę, od tamtej pory każdy dźwięk jest cudny.
Chyba dawno się nie bałam tak mocno, jak wtedy, kiedy mi się fonia wyłączyła.
Domownicy – oczywiście na pierwszym miejscu jest gruby kot,
który łazi za mną nawet do toalety. Potem dopiero Jajo i Mężuś. Bez nich moje
życie byłoby puste.
Erotyzm – ha, ha J pierwsze skojarzenie to sex shop i gadżety
erotyczne, które oglądałam w trakcie pisania sceny do „Złodziejki marzeń”. A
pozostałe skojarzenia zostają za drzwiami sypialni.
Furia – bloger Van Furio i blogerka Furia. Jedyne, co mi się
z furią kojarzy, bo to raczej obcy mi stan. Mam męża, który jest oazą spokoju,
uczę się od niego cierpliwości. W naszym domu w furię wpada jedynie kot, jak
zostaje zbyt długo sam.
Gwiazda czasami mruga do mnie z nieba.
Hobby zamyka się w trzech słowach: blog, książka, teatr.
Kolekcjonuję stare książki.
Interesuje mnie wszystko, co dotyczy polskiego egzemplarza
Biblii Gutenberga. Mam na jego punkcie lekkiego fioła. A poza tym interesują
mnie ludzie. To ciągle niezbadany obszar moich obserwacji.
Jajo to moja córcia. Co prawda, powinna być już lekko
opierzonym kurczakiem, jednak ciągle jest Jajem. Kiedyś chciałam zmienić jej
nazywanie na kurczaka, ale zostało to oprotestowane. Chcąc uniknąć manifestacji
przed swoim domem, pozostawiłam Jajo Jajem.
Kura – kura domowa. Kiedy się przeprowadziłam, tak się
właśnie poczułam. Zero pracy, zero znajomych, tylko gary i mop. Jednak
przyznaję, że chyba ją oswoiłam i uwielbiam być kurą z moją rozczochraną i
kurzym pazurem. Może dzięki temu udaje mi się złamać pewien stereotyp i
ocieplić wizerunek kury domowej?
Literatura polska czy zagraniczna? I taka, i taka.
Ograniczenia terytorialne nie mają znaczenia. Kiedyś mi się wydawało, że polska
literatura jest trochę schizofreniczna, ale chyba wszystko zależy od autora.
Nie podoba mi się w polskiej, że autorzy czasami zbyt mocno eksperymentują z
językiem i formą, nie lubię przerostu formy nad treścią.
Łzy są potrzebne. Ostatnio mam wrażenie, że się starzeję, bo
zdarza mi się płakać nawet na reklamie. Beksa ze mnie. Szybko się wzruszam.
Miłość to uczucie, które pozwala przenosić góry.
Nad morze czy w góry? I w góry, i nad morze. Czasami trzeba
wycisnąć siódme poty podczas wspinaczki na szczyt, a czasami zamienić się w
foczkę nad brzegiem morza.
Opinia innych jest ważna. Czasami potrafi dodać energii, a
czasami podcina skrzydła tak mocno, że nie ma się ochoty, by znów próbować
wzlecieć.
Pisarstwo dumnie brzmi. Bardzo dumnie. Siebie jeszcze nie
miałabym śmiałości nazwać pisarką.
Romantyzm – to wzruszenie i emocje. Dla mnie jeden z takich
momentów to oświadczyny mojego męża. Oświadczył się w sylwestra, ale poprosił
też o zgodę moją córcię. Dał jej pierścionek z brylantem i powiedział, że chce,
by była dla niego córką. To jedna z najbardziej wzruszających chwil w moim
życiu, bo nie zapomnę, jak ona się cieszyła z tego, że ją przytulił i że liczył
się z jej zdaniem.
Szara Godzina kojarzy mi się z panem Ireneuszem –
współwłaścicielem wydawnictwa o tej nazwie – z dobrym człowiekiem, który swoją
pracę wykonuje z pasją. I co
najważniejsze, uwierzył we mnie.
Świętość to dla mnie mój dom – jednak nie ściany i
przedmioty, lecz najbliższa rodzina.
Trudności trzeba pokonywać. Nawet kiedy wydaje się nam, że
sytuacja jest beznadziejna, należy walczyć.
Uwielbiam pisać. To cudne uczucie. Dopóki się nie spróbuje,
dopóty nie będzie się wiedziało, jak to jest, kiedy bohaterowie wymykają się
spod kontroli, kiedy w głowie powstają obrazy, a na monitorze komputera
wyczarowuje się świat, o którym wcześniej nie miało się pojęcia.
Wybaczenie – trudne, ale możliwe do wykonania. Chyba też
potrzebne osobie wybaczającej, bo to zawsze zamyka jakiś etap w życiu. Kiedy
wybaczymy, możemy zaczynać od nowa.
Złodziejka marzeń – choroba. Tylko ona jest w stanie ukraść
marzenia. Każdego innego złodzieja łatwo pokonać. Z nią niestety czasami się
przegrywa.
Żółta tabletka – wydawana bez recepty, każdy ją może mieć.
Nie działa na potencję. Jedyne co podnosi, to kąciki ust do uśmiechu.
- K-O-N-K-U-R-S-
Wraz z Autorką zapraszamy do udziału w konkursie
REGULAMIN:
1. Organizator: organizatorem konkursu jest właścicielka bloga "Sabinkowe czytanie..." czyli sabinka.t1
2. Czas trwania konkursu: konkurs trwa od dziś tj. 20 stycznia 2015 roku do 27 stycznia 2015.
Wyniki pojawią się w ciągu trzech dni roboczych od zakończenia konkursu.
3.Nagrody: Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki Anny Sakowicz "Złodziejka marzeń" - z dedykacją oraz jeden bez dedykacji.
4. Sponsorem nagrody jest Autorka oraz Wydawnictwo Szara Godzina.
5. W konkursie może wziąć udział każda chętna osoba, która odpowie na pytanie i pozostawi swój adres mailowy.
6. Aby wziąć udział w konkursie wystarczy napisać odpowiedź na pytanie:
Czy współcześnie bycie kurą domową to powód do wstydu?
Uzasadnij.
7. Odpowiedzi na pytanie proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
8. Jury: czyli Anna Sakowicz - Autorka, a zarazem gość ABC wybierze najlepszą, a jednocześnie najciekawszą odpowiedź.
9. Zwycięzca zostanie powiadomiony poprzez wiadomość e-mailową.
10. Reklamacje: będą uwzględniane tylko w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników.
Cieszę się ogromnie, że Anna Sakowicz chętnie zgodziła się na udział w ABC. Toć to najbardziej znana Kura Domowa w Polsce! Kura Pazurem to bardzo poczytny blog. Niejednokrotnie nagradzany.
Aniu bardzo dziękuję!
Życzę Ci Kochana pasma sukcesów, kolejnej wspaniałej powieści, która okaże się bestsellerem!
Spełnienia marzeń!
Panu Piotrowi z Wydawnictwa SZARA GODZINA bardzo serdecznie dziękuję za ufundowanie nagrody.
Serdecznie pozdrawiam!
***
A na koniec kilka słów od Autorki
Panu Piotrowi z Wydawnictwa SZARA GODZINA bardzo serdecznie dziękuję za ufundowanie nagrody.
Serdecznie pozdrawiam!
***
A na koniec kilka słów od Autorki
Sabinko, dziękuję za to, że zechciałaś „rozebrać” mnie na
poszczególne literki. Dla mnie to wielkie wyróżnienie.
Życzę Tobie jak
najwięcej sukcesów w blogowaniu i oczywiście w życiu osobistym.
Zdjęcia są własnością Autorki.
Sabinko, bardzo, bardzo dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńAniu, to ja bardzo dziękuję!
UsuńCieszę się, że się zgodziłaś ;)
Czy współcześnie bycie kurą domową to powód do wstydu?
OdpowiedzUsuńWspółczesna kura domowa niczym nie różni się od tej sprzed lat. I nie jest to żaden wstyd. Wszak bycie "przy mężu" czy też bywanie "gospodynią domową" w ówczesnych czasach świadczyło li tylko o tym, że kobieta nie musi, podkreślam: nie musi pracować. Może natomiast zajmować się pilnowaniem ogniska domowego. W dzisiejszych czasach ta rola jest dokładnie taka sama. Z tą tylko różnicą, że kura domowa musi baczniej przyglądać się latoroślom w ich różnych poczynaniach, nadążać za nowinkami w dziedzinie mowy, mody, elektroniki i... takich tam różnych.
A czy gotowanie obiadu dla swojej rodziny to wstyd? O takim "wstydzie" niech najlepiej wypowiedzą się żołądki sześćdziesięciolatków, których nie stać było na luksus posiadania w domu kury domowej.
Pozdrawiam serdecznie Autorkę "Złodziejki marzeń" oraz Właścicielkę Bloga. :-))
haniania57@gmail.com
Bycie kurą domową w dzisiejszym świecie, to wstyd.
OdpowiedzUsuńSama nią jestem i wciąż słyszę, czemu nie pójdziesz do pracy skoro się nam nie przelewa. Że jestem leniwa, mało odpowiedzialna, skoro mam dzieci to powinny mieć zapewniony dostatek. Obojętnie z kim się spotykam, pierwsze pytanie jakie pada to, to czy pracuję.
Ja lubię być "kurą domową"i lubię pilnować ogniska domowego. Lubię rano wstawać robić dzieciom i mężowi śniadanie. Gotować,piec, prać i patrzeć na radość na twarzach dzieci i męża. Mąż, stara mi się pomóc przy niedzielnych obiadach i jestem z niego bardzo dumna, że niczego mi nie wypomina. Kocham swoją rodzinę , wiem, że oni też mnie kochają i dziękuję, że mnie wspierają.
dana1403@interia.pl
Sabinko dziękuję za kolejne ciekawe ABC :) Przyznam szczerze - nie znałam autorki, nie znam jej książek, ale po tak interesujących odpowiedziach jestem ogromnie ich ciekawa.
OdpowiedzUsuńejotek1980@gmail.com
Czy bycie kurą domową to wstyd?
A czy osoby, które pracują na etacie, po powrocie do domu nie "przełączają się" na drugi etat? Właśnie kury domowej? Nie gotują, nie piorą, nie prasują, nie sprzątają? A i zakupy robią i dziećmi się zajmują...
Wiem, że wiele osób się tego wstydzi - ale to za sprawą innych, którzy wyśmiewają, szydzą i poniżają, że niby gorsza, bo pracy nie znalazła i w domu siedzi.
Ale może to ktoś lubi? A może ma szansę na coś innego dzięki temu? A może to właśnie obowiązki kury domowej dają komuś szczęście? Bo uwielbia dbać o dzieci i męża, bo uwielbia mieć wszystko uprane, ugotowane i jeszcze upieczone ciasto, gdy domownicy pojawiają się w domu i można im poświęcić swój czas.
A może to los tak poukładał kurze domowej życie... Moje tak - moja czteroletnia córa ma cukrzycę, w przedszkolu nikt dziecku insuliny nie poda, bo to lek i nie mogą - ustawa zabrania. I to rodzice muszą być na posiłki na miejscu i podać dziecku lek. Zatem musiałam zrezygnować z pracy i jestem kurą domową. Siedzę w domu i wykonuję "kurze" obowiązki a kiedy trzeba pojawiam się w przedszkolu. I mam się tego niby wstydzić???
Czy bycie kura domową to wstyd? Kiedyś leżąc sobie na patologii ciąży tak sobie powiedziałam, akurat w obecności położnej, która wypełniała moje papiery, więc wiedziała kim z zawodu jestem, że ja o gotowaniu to mogę godzinami a o pracy to w ogóle. Położna zaś na to, że słusznie, bo pracą w urzędzie to nie ma co się chwalić. Więc czego się bardziej powinnam wstydzić - tego, że gotuję dzieciom, starając się, żeby to i smaczne i zdrowe było, czy tego, że z zawodu - zarówno wyuczonego, jak i przez dłuższy czas wykonywanego byłam urzędniczką? A jeśli bycie kurą domową to wstyd, to co mają powiedzieć panie, które sprzątaniem w cudzych domach zarabiają na życie? To mniejszy czy większy wstyd?
OdpowiedzUsuńPS. To tylko takie refleksje. O książkę nie walczę. Po co mam walczyć o złodziejkę? Konkretnie - po co mi dwa egzemplarze? ;-)
Wiesz, najśmieszniejsze jest to, że najczęściej to kobiety deprecjonują rolę kobiety w domu, czy choćby w urzędzie. Szkoda, bo w sumie każda rola jest ważna, wszystko zależy od tego, jak się ją wykonuje. :) :)
UsuńCzy bycie kurą domową to wstyd? Nie to luksus. Mieć czas, chwilę wytchnienia, tylko dla siebie. Gdy domownicy rozejdą się do szkoły/pracy pobyć w ciszy. Usłyszeć siebie. Zastanowić się, czego chcę. Nieśpiesznie oddać się obowiązkom domowym. Gotować, to na co się ma ochotę, a nie to co w szybkim tempie zaspokoi głód. Poeksperymentować w kuchni. Pójść na zakupy, a nie na szybki shopping do marketu. Obejrzeć program, a nie paść bezwładnie pod telewizorem. Porozmawiać, a nie wymieniać się komunikatami. Nie śpieszyć się.
OdpowiedzUsuńByś kurą domową, to być człowiekiem z jego emocjami, uczyciami, pragnieniami, potrzebami. Być kurą - to nie być robotem domowym.
krystyna_parszuto@o2.pl
dorota2603k@o2.pl
OdpowiedzUsuńMyślę, że w obecnych czasach „kura domowa” robi więcej niż dawniej. Jest takim omnibusem, robotem, matką, żoną i kochanką w jednym. Czy specjalistka w tylu dziedzinach ma się tego wstydzić – nigdy. Dodatkowo musi być sprytnym strategiem, aby nie dać się upchać w ramki stereotypowej kury domowej. A to już jest wyższa psychologia – nie jedna z nas ma z tego doktorat :)
Jednak tak uważam JA. O docenienie wartości swojej pracy kury domowe muszą walczyć nawet z innymi kurami, z rodziną, teściową, nie mówiąc o osobach dalszych. Panuje stereotyp, że kobiety niepracujące zawodowo siedzą w domu, nic nie robią prócz gotowania, prania, sprzątania i nawet to jest w ich oczach niczym istotnym. Często podkreślam, że moja praca domowa kosztuje, a dodatkowo mam również pieniążki z renty .
Ja też w swoim domu walczę z mężem, córkami (niby ta sama płeć). Ostatnio od starszej usłyszałam (na wzmiankę, że czasami chciałabym, aby ktoś za mnie zrobił to czy owo): „Ale mama siedzi w domu, więc mama ma czas i może to robić”. Nie powiem, co było dalej, bo krótko mówiąc otworzyła w ten sposób puszkę Pandory.
Ważne jest także, żeby nie starać się być Perfekcyjną Panią Domu, tylko od czasu do czasu sobie odpuścić, jak komuś zależy niech sam sobie zrobi, a my sobie usiądźmy, wypijmy kawkę, obejrzyjmy film, poczytajmy książkę albo idźmy do kosmetyczki/kina – tak dla równowagi i zdrowia psychicznego. Także po to, aby innym przypomnieć, że kury domowe też mają potrzeby i zainteresowania.
Dorota Kalinowska
Bycie kurą domową może być wstydem, ale tylko wtedy kiedy oznacza stan samoświadomości i rozwoju osobistego, a nie miejsce, w którym się spędza najwięcej czasu. Nie wyobrażam sobie, żeby w pracy, nawet na super stanowisku, nawet przez osiem i więcej godzin dziennie mieć czas na wszechstronny rozwój osobisty i realizację marzeń, w domu to możliwe, o ile się tego chce, a że przy okazji upichci się obiad i zadba o domowników, to żaden wstyd. Kura domowa jako stan rozwoju, czyli ktoś, kto nie rozwija się, nie czyta i myśli tylko o kotlecie i praniu to zdecydowanie wstyd, kura domowa jako osoba spędzająca większą część dnia w domu, z wyboru, z braku innych opcji, z konieczności to nie wstyd, ale przywilej dający wiele możliwości, które wystarczy umieć wykorzystać.
OdpowiedzUsuńTakim osobom można jedynie pozazdrościć.
Iwona Banach
imarba@wp.pl
tosia.antonina@o2.pl
OdpowiedzUsuńCzy bycie kurą domową w dzisiejszym świecie to wstyd?
Kura to takie pierzaste stworzenie słynące z tego, że dopóki potomstwo jej potrzebuje, to nie opuszcza go ani na krok. Uczy wydłubywać ziarno z ziemi, szukać robaków, omijać nieprzyjaznych kogutów. Ale kiedy kurczęta już dorosną kura zaczyna zajmować się własnymi sprawami, dając im wolność.
Bycie kurą domową, póki wymaga tego sytuacja nie jest wstydem, jest bohaterstwem, ponieważ kobieta poświęca swoje cele i ambicje, żeby gotować, prać i sprzątać najbliższym. Natomiast, gdy dzieci już chodzą do szkoły, w domu jest spokojnie a kobieta dalej siedzi i nie realizuje własnych, choćby najmniejszych nawet pasji, to już wstyd, bo marnuje swój potencjał.
pani Aniu, dziś dotarła do mnie "Złodziejka marzeń" z piękną dedykacją - bardzo, bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziś akurat dostałam nagle skierowanie do szpitala - zaraz się zbieram i w tej ponurej sytuacji taki fajny promyk :) Z pewnością wezmę ją ze sobą :)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :) Dorota Kalinowska