Niedziela, okazja by zrobić coś do kawy, od której mam zresztą odwyk...
Czytam "Lunch w Paryżu" i jakoś tak głodna ciągle jestem :)Więc wzięłam się za ....
Piosenka, które za mną chodzi :)
Lubię oryginał Bajmu, ale ten z Gabi i Czesławem jest całkiem, całkiem :)
Właśnie dziś mnie prześladuje, jak i ta szarlotka...
Szarlotka wygląda pysznie, ale w moich stronach tradycją jest, że robimy ją na jesień, a właściwie sierpień/wrzesień, wtedy smakuje najlepiej :)
OdpowiedzUsuńAle ciacho!! Już się poczęstowałam:D. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja mogę jeść na okrogło :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę wersję Czesława ;D
OdpowiedzUsuńHehe, ciasto zacne! Ja się dzisiaj rzucam na makowiec mojej mamy! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTwoja ciasto prezentuje się całkiem smacznie :) U mnie właśnie stygnie babka śmietanowa. A piosenka mi się podoba - szczególnie refren :D
OdpowiedzUsuńMniam, smacznie wygląda :) Aż ślinka cieknie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kass
Oj, dlaczego ja nic upiec nie potrafię?... :-( Szarlotka to coś wspaniałego na niedzielne popołudnie... I dobra książka... I kot na kolanach... ;-)))
OdpowiedzUsuńsię można poczęstować? ;)
OdpowiedzUsuńSmakowity widok :)
OdpowiedzUsuńSusie - ja też :)
OdpowiedzUsuńLouis- pewnie też pyszny?
Soulmate - poproszę przepis na babkę :)
Kass - dzięki
rzeka- a próbowałaś ??? Taka szarlotak , to najprostsze co może byc :) Służę przepisem :)
Taaaa, kot na kolanach :) :) :)
vivi22 pewnie :)
Taki jest świat :o)