Opis z okładki.
Autor: Robyn Carr
Wydawnictwo: Harlequin / Mira
Wydano: kwiecień 2012
Pierwsze wydanie: 2009
stron : 336
seria: Powieść obyczajowa
oprawa: miękka
Robyn Carr kojarzy mi się bardzo dobrze. Miałam ogromną przyjemność przeczytać jej ostatnią powieść "Pożegnanie z przeszłością". Miło wspominam książkę, miasteczko Virgin River jak i jego mieszkańców. W tym miasteczku mieszkają głównie byli marines z rodzinami, przyjaciółmi wspierając się nadal. Było tam miło i sympatycznie, ale też czasami zaskakująco i niebezpiecznie... Ucieszyłam się z nowej powieści Robyn Carr. "Ulotne chwile szczęścia" zapewnia miłe chwile w doborowym towarzystwie...
Autorka zabiera nas do Virgin River i ogólnikowo daje nam możliwość sprawdzenia co słychać u znanych nam już osób. Generalnie skupia się na młodej wdowie - Vanessie. Mąż kobiety ginie w Iraku. Zostaje sama w zaawansowanej ciąży. Postanawia wrócić do domu ojca i tam urodzić synka. Ma wspaniałą opiekę, miłość rodziny i przyjaciół. Największym oparciem jest dla niej Paul - przyjaciel jej męża, który był dla niego jak brat. Vanessa jednak nie wie, że Paul darzy ją uczuciem, które pojawiło się kiedy zobaczył ją pierwszy raz. Jednak to Matt miał więcej odwagi i zapału, by do niej podejść...
Po śmierci Matta opiekuje się żoną przyjaciela i marzy tylko o tym, by ona zakochała się właśnie w nim. Pojawiają się komplikacje...
"Ulotne chwile szczęścia" może nie jest lekturą ambitną. Lecz ma to coś, co sprawia, że chętnie się wraca do powieści tej autorki jak i do tego miasteczka. Świetne i lekkie pióro sprawia, że jej książki czyta się szybko i z pewną niecierpliwością. Mało tego, nie brakuje humoru, ale też i goryczy. Życie nie jest łatwe i przyjemne, to właśnie uświadamiamy sobie podczas czytania. Carr w swoich powieściach zawiera przede wszystkim zwyczajne życie ludzi z małego miasteczka. Ich radości i ich problemy. Jest to generalnie powieść obyczajowa, ale wiele z niej możemy wywnioskować, ba! Autorka zmusza nas do pewnych refleksji. Sam tytuł "Ulotne chwile szczęścia" uświadamia nam, że powinniśmy cieszyć się z tego co mamy, brać od życia to co nam oferuje i wyciskać z niego tyle ile się da. Niestety Polacy mają inne przyzwyczajenia i znani są z tego, że lubią narzekać... No cóż może kiedyś to się zmieni? Łapmy szczęście, szukajmy radości i cieszmy się z tego co mamy, bo szczęście jest chwilowe i ulotne. Potrafi się od nas odwrócić wtedy kiedy najmniej się tego spodziewamy. Dlatego cieszmy się z każdego dnia! Z każdego szczęśliwego wydarzenia! Z najmniejszej radości, bo nie wiadomo co przyniesie nam kolejny dzień i jakiego psikusa szykuje nam los...
Robyn Carr należy do pisarek, które potrafią dostrzec to czego czasami nie dostrzegamy. Więc zamiast narzekać sięgajmy po optymistyczne, pełne miłości, ale jakże życiowe powieści tej autorki.
Niebawem powrócę do Virgin River, by poznać wcześniejsze losy mieszkańców tego miasteczka. Mam też nadzieję, że pojawi się kolejna powieść Robyn Carr, która zda nam świeżą relację i plotki z tego uroczego miasteczka.
Muszę wspomnieć o pięknej, jakże wiosennej okładce. Pan Robert Dąbrowski okazuje się być świetnym grafikiem, który ma rewelacyjny gust i smak.
"Ulotne chwile szczęścia" polecam miłośnikom małych miasteczek, ciekawych postaci, ale przede wszystkim osobom, które lubią czytać o zwyczajnym życiu, zwyczajnych ludzi. Polecam, bo to książka idealna na słoneczny dzień jak i na deszczowe popołudnie.
Dziękuję serdecznie pani Monice :) i wydawnictwu:
oj, to Ci nowina :) ja tez milo wspominam Pozegnanie z przeszloscia - wiec mysle ze siegne po ta ksiazke
OdpowiedzUsuńJa również :) Chętnie tam wróciłam :)
UsuńBardzo fajna, i tez mam nadzieję, że dowiemy się co dalej słychać w miasteczku :)
OdpowiedzUsuńTez mam nadzieję, na ciąg dalszy :)
UsuńAle mam jeszcze 4 inne :)
wysłałam wiadomośc e mail czekam na odpowiedź .
OdpowiedzUsuńadres to ania.glod@amorki.pl .
Odpowiedziałam :)
UsuńTen blog jest rewelacyjny według mnie. Szkoda że dopiero dziś tutaj wszedłem tak naprawdę.
OdpowiedzUsuń