Nie tak dawno przeczytałam "Dziewczynkę, która wdziała zbyt wiele" książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, od razu pomyślałam, że muszę zaprosić Autorkę do mini wywiadu Abc. Zaprosiła, a Pani Małgosia chętnie się zgodziła, jestem jej za to ogromnie wdzięczna!
Dziękuję Pani Małgosiu!
Małgorzata Warda
jest Gdyńską pisarką i malarką, autorką siedmiu
powieści, w tym "Ominąć Paryż", "Nikt nie widział, nikt nie
słyszał" oraz "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele". Najnowsza
jej powieść ukaże się w wyd. Prószyński i będzie nosiła tytuł "Jak
oddech".
Prowadzi blog:
KLIK
Współpracuje z
Nowym Ekranem:
Oraz
Szufladą
I można ją znaleźć na Facebooku.
Na spotkaniu autorskim
Abc...Małgorzaty Wardy
ASP – Od razu kojarzy mi się romantyczna strona akademii, te wszystkie
wernisaże, nieprzespane noce, tworzenie do utraty tchu i… picie piwa na
zajęciach. A jednocześnie myślę o zajęciach, które mogły zostać poprowadzone
inaczej, o komentarzach, które mogły być bardziej trafne przy ocenie prac i o
tych wszystkich zmarnowanych tygodniach, kiedy czekało się na pojawienie
profesora, albo było się zbywanym przez niego. Jednak wolę myśleć o tych
pierwszych skojarzeniach – akademia jako miejsce powstawania sztuki, wolnego
myślenia i świetnych, naprawdę świetnych wykładów z Hubertem Bilewiczem!
Małgosia maluje...
Boże Narodzenie – Dla mnie to czas ciągle magiczny. Mijają lata a ja czuję
się dzieckiem i chociaż mam pięcioletnią córeczkę, która rzuca się radośnie w
stronę prezentów, ja najchętniej rzuciłabym się razem z nią. Przymykam oczy i
widzę święta w moim rodzinnym domu, to, jak wszystko pięknie pachniało,
świąteczny nastrój. Mama w kuchni, z fartuchem na biodrach, który skrywał
elegancką sukienkę; tata, zawsze chętny, żeby nabrać mnie i siostrę i zadzwonić
dzwonkiem, byśmy myślały, że właśnie przyleciał Anioł. Czar i magia prezentów,
pachnącego drzewka. Moja babcia, która już nie żyje, siedząca przy wigilijnym
stole; moja siostra podekscytowana tym, co ma się wydarzyć i ja, do ostatniej
chwili pisząca w zeszycie swoje wymyślone historie. Kocham święta i jeśli okaże
się, że można wracać na ziemię w innej postaci, w innym życiu, to chcę wrócić tylko
i wyłącznie w rodzinie, która będzie je obchodzić.
Córka – Mała dziewczynka, w której odkrywam siebie. Zadziwia tym, jak bardzo
jest do mnie podobna i jednocześnie różna. Ma zaledwie pięć lat, a ja już mam w
niej oparcie. Uwielbia wymyślać bajki, albo słuchać jak czytam, śpi z moją
starą maskotką, a kiedy do niej zaglądam wieczorem, ciągle wydaje mi się wręcz
nierealna. Pamiętam, jak pierwszy raz wzięłam ją na ręce. Wcześniej wyobrażałam
sobie jej buzię, a ona okazała się całkiem inna. Jednocześnie od momentu, gdy
na nią spojrzałam, wiedziałam, że od zawsze powinna być właśnie taka.
Z córeczką
Dziewczynka, która... – Widziała zbyt wiele? Strasznie dużo powstało niemal
identycznych tytułów ‘Kobieta, która widziała za dużo”, „Dziewczynka w zielonym
sweterku”, „Dziewczynka w…” jakimś innym wdzianku
J itp.
Itd… Myślę o pracy i nadziei, które
włożyłam w tę książkę i jednocześnie o tym, jak marzenia rozmijają się z
rzeczywistością. „Dziewczynka” jest dla mnie powieścią – kluczem, ponieważ
dzięki niej zrozumiałam, jak naprawdę wygląda polski rynek książkowy, jakie są
preferencje wydawców i czego oczekują czytelnicy. Powiało mi zgrozą i
skutecznie zniechęciło do kontynuowania misji, w ramach której planowałam pisać
jeszcze o innych ważnych, trudnych tematach.
Estetyka –
Obrazy Gustava Klimta.
Kobiety na obrazach Vermeera. „Piękno jest strachem” – powiedział Julian,
bohater mojej ukochanej książki „Tajemna historia” Donny Tartt.
Farba – Zespół, który pierwszy raz usłyszałam na dyskotece na kolonii, gdzie
byłam opiekunką najstarszej grupy chłopców. Pod koniec dyskoteki puszczono
„Chcę tu zostać”. Kiedy wróciłam do domu, mąż powiedział mi, że jakiś zespół
zaprosił go do swojego składu i puszczał mi różne piosenki z ich płyty. „Chcę
tu zostać” mu się nie podobało, więc mi nie puścił. Minęło sporo czasu, zanim
zorientowałam się, że jego nowy zespół gra ten numer. Przypominają mi się teraz
pierwsze lata Maćka w Farbie, to, jak poznawałam i zaprzyjaźniałam się z Asią
Kozak, wokalistką. Szłyśmy razem ulicą koło dworca w Gdyni i zastanawiałyśmy
się, jaki powinien być następny singiel Farby. Kilka dni później byłam u niej w
domu, gdzie omawiałyśmy okładkę na pierwszą płytę. Namalowałam ujęcie ze
słynnego obrazu „Krzyk” i zostało sfotografowane. Od tamtego czasu obraz wisiał
u mnie w domu, oprawiony w ramę. Jest o wiele dłuższy niż oryginalny „Krzyk” i
musiałam dorysować mu sporo falistego tła, którego również nie ma w oryginale.
Od kiedy przeprowadziłam się do nowego mieszkania, obraz stoi w piwnicy. Ktoś
chętny go kupić?
J
Gotowanie – Chciałabym mieć inną kuchnię niż tę, którą mam. Taką z wieloma
oknami i długim stołem, przy którym przygotowywałabym posiłki. Lubię gotować, sprawia
mi jednak przyjemność tworzenie bardziej wyszukanych dań niż np. kluski czy
pierogi. Uwielbiam używać do gotowania drewnianych szpatułek i łyżek, mieszać
przyprawy i zachowywać się tak, jakbym nie przygotowywała zwykłego posiłku w
zwykłej kuchni. Od razu myślę też o mojej babci, która uwielbiała gotować i
książkę kucharską czytała tak, jak czyta się dobre powieści.
Horoskop – Jak byłam w liceum, moja koleżanka, Ania, zajęła się wróżeniem z
gwiazd. Kupiła w tym celu wielką, opasłą księgę, w której znajdywały się
tablice i drobnym drukiem było wyjaśnione, która gwiazda i planeta będzie
znajdywać się w jakiej koniunkcji. Przy dobrych koniunkcjach, wszystko w życiu
Ani miało się świetnie ułożyć, więc umawiałyśmy się do pubów i klubów właśnie w
dobry według horoskopu dzień. Mnie jakoś to nie wciągało, mnie wciągał Tarot. Uczyłam
się rozkładów i wkładałam wiele… psychologii we wróżenie znajomym. Aż pewnego
dnia zostałam zaproszona do sąsiadki i tam, obca dziewczyna, poprosiła mnie o
wróżbę. Niechętnie sięgnęłam po karty. Układ kompletnie mnie zaskoczył,
ponieważ wydawał mi się idiotyczny: była w nim przemoc, choroba psychiczna,
rozwód itp., a przed sobą miałam dziewczynę niespełna dwudziestoletnią! Wtedy
pierwszy raz wystraszyłam się Tarota. Każda bowiem karta okazała się trafna. Od
wielu lat na szczęście już nie wróżę.
Interesowność – podła cecha. Nie chcę jej przejawiać i mam nadzieję, że
nigdy nie przejawię.
Jestem... – Jest mnie kilka: jestem ciągle dziewczynką, która oglądała bajki
siedząc w jednym fotelu z siostrą. Jestem też nastolatką, której nikt nie
poprosił do tańca na imprezie, natomiast najładniejszy chłopak podszedł do
niej, żeby zapytać o numer telefonu… jej najlepszej koleżanki. Jestem malarką,
która czasem zaskakuje mnie trafnością doboru kolorów i łatwością, z jaką
przychodzi jej malowanie. Rzeźbiarka, która we mnie tkwi, ciągle ma ręce brudne
od gliny i ciągle tworzy akty, podczas gdy od czasu ukończenia studiów nie
miałam naprawdę okazji do rzeźbienia. Jest też Małgosia, która zachłystuje się
oglądając bajki w rodzaju „Dzwoneczka”, oraz taka, która nieustannie sprawdza,
co krwawego nadaje Discovery Investigation. Najbardziej jednak zdumiewa mnie
Matka, którą się stałam i która zna odpowiedzi na pytania jej córki i buduje
dla małej cały świat.
Na spotkaniu autorskim w Sosnowcu
Krytyka – Powinna być konstruktywna, ale niestety, często nie jest. Wymieńmy
tę panią z imienia i nazwiska, niech ma swoje pięć minut: Aleksandra Lamek,
dziennikarka portalu
www.trojmiasto.pl ,
która skrytykowała moją powieść „Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele” w taki
sposób, jakby nie przeczytała z niej ani jednej strony. A tu muszę podle dodać,
że wzięła pieniądze za tę recenzję! Mam dystans do krytyki, ale jej wpis jakoś
mnie poirytował. Może dlatego, że był zwyczajnie niesprawiedliwy, a recenzja
źle napisana. Wydaje mi się, że od czasu, gdy mamy Internet, który daje dużą
anonimowość, ludziom bardzo łatwo przychodzi krytykować innych. Często nawet
nie myślą o tym, że pod nazwiskami, którymi szargają, kryją się prawdziwe osoby,
które mają emocje. Czesław Niemen śpiewał, że słowem można zabić tak, jak
nożem. Ja akurat jestem chyba owinięta w niewidzialny pancerz, ponieważ krytyka
jakoś nie robi na mnie wielkiego wrażenia, ale widzę, jak złe i często
nieprzemyślane opinie zabijają chęci i pasje innych twórców.
Literatura współczesna – Miałkość, powtarzalność tematów i schematyzm. Jednocześnie
tkwią w niej perełki, dla których warto się nie poddawać i czytać.
Łzy – Trudny temat, bardzo osobisty.
Maciek – Podziwiam go za to, że ma tak dużą łatwość akceptowania problemów i
wydobywania z nich pozytywnych stron. Świetnie pisze, chociaż podobno był
kiepski z języka polskiego, kiedy jeszcze chodził do technikum. Od razu
przypomina mi się, jak go poznałam. Przyszłam na koncert, zadurzona w
gitarzyście, a Maciek grał na basie w jego zespole. Potem opowiadał, że
zobaczył mnie ze sceny! W przerwie dosiadł się do mojego stolika. Wydawał mi
się tak bardzo znajomy, jakbym spędziła z nim całe życie. Do dzisiaj, jak myślę
o tamtym pierwszym spotkaniu, przypominają mi się szczegóły takie, jak sploty
wełny w jego białym swetrze, to, że był koniec lata i miałam spaloną słońcem
skórę oraz po raz pierwszy rozjaśnione włosy. I, że wracając z koncertu, czułam
się lekka i szczęśliwa, jakby stało się coś niesamowitego.
Napiszę – Napiszę romans fantasy. Zawsze chciałam to zrobić i nie rozumiem,
dlaczego wydawcy mnie powstrzymują
J
Opinie innych – Trzeba mieć własne zdanie. Piszę i robię to, co uznam za
ważne, bez względu na to, czy jest to modne albo poprawne politycznie.
Nienawidzę słowa „poprawność polityczna” i od razu mam ochotę zrobić coś na
przekór. Wydaje mi się, że powinniśmy głębiej szukać, żeby wyrobić sobie opinię
o ludziach i wydarzeniach. Czasem nie wystarczą media w rodzaju telewizji
publicznej, ponieważ ich obraz też jest zafałszowany. Trzeba szukać drugiego
obiegu, trzeba wgryzać się w tematy, które są ważne, żeby nie powtarzać
bzdurnie za klakierami jakiś fałszywych opinii.
Piękno – Moja córeczka jakiś czas temu zapytała: „Mamo, co najbardziej we
mnie kochasz?” Wykazałam się niedojrzałością i odpowiedziałam „Twoją buzię”. A
ona mi na to „A ja najbardziej kocham twoje serce.” Dla mnie to jest piękno,
mądrość drugiego człowieka.
Rodzeństwo – Pamiętam, jak moja siostra, Ola, pierwszy raz nauczyła mnie
wiązać buty na śliczne kokardki. Ona też nauczyła mnie pisać pierwsze litery.
Starsza o trzy lata, była zawsze moim przewodnikiem i podziwiałam ją za to, co
robi. Pamiętam, jak niewyobrażalnie tęskniłam za nią, kiedy poszła do szkoły, a
ja byłam na to jeszcze za mała. Jak okropnie dłużył się bez niej czas! To Ola
zaraziła mnie pragnieniem odkrywania w książkach tajemnic, razem czytałyśmy
„Córkę kapitana okrętu”, „Józefa Balsamo” i „Trzech muszkieterów”. Uwielbiałam
się z nią bawić. Nigdy nie wybierałyśmy prostych zabaw, typu „dom”. Nasze
bohaterki były złodziejkami, uciekinierkami, a miejscem ich działań, od zawsze
był Paryż. Podziwiam Olę za to, że skończyła tak trudne studia na Politechnice
i, że zrobiła doktorat z Chemii. Cieszę się też, że mieszkamy w tym samym
mieście i często się widujemy.
Seks – Ciężko napisać dobrą scenę erotyczną. Moje ulubione ujęcia miłosne to
sceny z filmu z Jaredem Leto „Mr Nobody”.
Środek lata – Oby powstał film!
Tradycje – Tradycja Wigilijna, chyba dlatego przyszła mi na myśl, ponieważ
zbliżają się Święta.
Uwielbiam... – Uwielbiam oglądać filmy w kinie, szczególnie, gdy są to filmy
długo przeze mnie oczekiwane. Dawno temu, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, do
kina można było chodzić niemal codziennie, ponieważ było bardzo tanie i
mieściło się blisko mojego bloku. Miało szarą kurtynę, która rozsuwała się na
boki, kiedy gasły światła i miał się zacząć film. Ten moment do dzisiaj lubię w
kinie najbardziej: ten, gdy gasną światła i nie mam pojęcia, czy film mnie
rozczaruje, czy nie, ale siedzę zawieszona w momencie oczekiwania.
Wracam do... Donny Tartt „Tajemnej historii”, ponieważ wykreowany w niej
świat jest plastyczny i idealny, jakby istniał naprawdę i bez niego zaczynam
tęsknić za bohaterami. To jedyna taka książka, która zaliczyła tysiące moich
powrotów. Lubię też wracać do domu, czy to mojego własnego, czy tego, gdzie
mieszkają rodzice.
Zmierzch - J
Zdecydowanie film, książki nie przeczytałam. Błagam, nie śmiejcie się ze mnie!
Widzę wszystko czarno na białym: drętwe sceny, martwe dialogi, słabą akcję i
upudrowane aż do kiczu twarze. Ale ja po prostu kocham ten film! Jest dla mnie
jak bajka. Siadam, oglądam i nie ma mnie tutaj, w rzeczywistości, gdzie brakuje
pracy, gdzie ludzie są nieszczęśliwi, gdzie wiele osób spędza święta w
szpitalach albo żegna swoich bliskich. Niedawno mój tata trafił do szpitala i
istniało duże prawdopodobieństwo, że nie wyjdzie już stamtąd. Miałam wcześniej
kupiony bilet na ostatnią część Zmierzchu i poszłam na niego któregoś wieczora,
zmartwiona, zaraz po wizycie w szpitalu. Usiadłam w rzędzie pomiędzy ludźmi i…
Cudowne dwie godziny, które całkowicie oderwały mnie od rzeczywistości.
Jakkolwiek kiczowato to zabrzmi, kiedy Edward powiedział na koniec Belli, że
mają przed sobą całą wieczność, miałam łzy w oczach, bo dopiero wtedy
przypomniał mi się tata leżący w szpitalu, zagrożenie jego życia i wszystkie te
problemy, których bohaterowie Zmierzchu nie mają.
***
Pani Małgosiu serdecznie dziękuję za poświęcony czas, spełnianie moich wymagań, fajny kontakt mailowo - facebookowy. Mam nadzieję, że to nie jest ostatni raz kiedy goszczę Panią na blogu!
Było mi niezmiernie miło!
Ogromnie dziękuję!
***
Fotografie pochodzą z prywatnego archiwum Autorki - zakaz kopiowania!
***
KONKURS
Zapraszam Was do udziału w konkursie.
REGULAMIN:
1. Organizator: organizatorem konkursu jest właścicielka bloga "Sabinkowe czytanie..." czyli sabinka.t1
2. Czas trwania konkursu: konkurs trwa od dziś tj.
23 grudnia 2012 roku do 5 stycznia 2013.
Wyniki pojawią się w ciągu trzech dni roboczych od zakończenia konkursu.
3.Nagrody: Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele"
4. Sponsorem nagrody jest
Wydawnictwo Prószyński
5. W konkursie może wziąć udział każda chętna osoba, która odpowie na pytanie i pozostawi swój adres mailowy.
6. Aby wziąć udział w konkursie wystarczy napisać w maksymalnie pięciu zdaniach odpowiedź na pytanie:
jakie usłyszałaś/eś najładniejsze miłosne wyznanie lub jakiego miłosnego gestu doznałaś/eś?
7. Odpowiedzi na pytanie proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
8. Jury: czyli Małgorzata Warda - pisarka, a zarazem gość ABC wybierze
najlepszą, a jednocześnie najciekawszą odpowiedź.
9. Zwycięzca zostanie powiadomiony poprzez wiadomość e-mailową.
10. Reklamacje: będą uwzględniane tylko w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników.
***
Ponieważ mam przyjemność gościć na blogu Sabiny przed samymi Świętami,
korzystając z okazji, chciałabym złożyć serdeczne życzenia spokojnych
chwil przy świątecznym stole, samych miłych spotkań i najładniejszych
prezentów, a w Nowym Roku spełnienia wszystkich marzeń! Tu zaznaczam, że
najlepiej, gdyby te marzenia obejmowały również wzrost czytelnictwa w
Polsce :)
Małgorzata Warda
Osobiście również życzę Wam zdrowych, rodzinnych, spokojnych i białych Świąt Bożego Narodzenia.
***
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński oraz Pani Annie.