Wydawnictwo: Zyska i S-ka
stron: 477
wydano: 2008
oprawa: miękka
Z Wielkopolską w tle
Na ten pamiętnik trafiłam przypadkiem, zresztą co tu ukrywać, zachecił mnie pewien młody recepcjonista Villi, która jest w pewnym cudownym miejscu. Mam z tym miejscem wiele fajnych wspomnień, choć już nie jest tak jak kiedyś...
Dawniej budynki pgr-u, teraz "wypasiona" willa, do której zjeżdżają nawet znane osoby...cóż czas leci, cieszę się, że ktoś chciał zainwestowaći stworzył to miejsce...ale nie tylko to, w którym pracuje miły pan, lecz też dworek, w którym mieszkała Marianna.
Dolsk i Ostrowieczko, to właśnie miejsca, które lubię i znam. "Marianna i róże" to pamiętnik kobiety, żony, ale przede wszystkim troskliwej matki - najlepszej obserwatorki, która postanowiła spisać losy rodziny dla przyszłych pokoleń.
Kobieta robi to doskonale, choć czasem wiele rzeczy wydaje się niepotrzebnych, to i tak przełom XIX / XX wieku jest ogromnie ciekawy.
Marianna opisuje nie tylko rodzinne szczęścia czy dramaty, ale skupia się też na obecnych strojach, postępach, ale też polityce kraju. Autorka ukazuje życie podczas niewoli pruskiej, walkę o przywrócenie języka polskiego w szkołach. Nie da się opisać wszystkiego o czym pisała Marianna, to trzeba przeczytać. Przewija się wiele nazwisk osób zasłużonych dla Poznania i Księstwa Poznańskiego, które warto znać, o których do tej pory się wspomina.
"Marianna i róże" to bardzo dobry pamiętnik, bardzo interesujący, na pewno nie na jeden wieczór, tylko na kilkanaście długich dni. Nim trzeba się delektować, wiele rzeczy przemyśleć, ale przede wszystkim przenieść się w czasie - na pewno warto!
Polecam, idealna na długie wieczory przy gorącej herbacie i kominku.
Wyzwanie: Polacy nie gęsi...