Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szolc Izabela. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szolc Izabela. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 listopada 2012

Siostry

„Là-bas en Polonie…” Jabłonny Sad, rok 1821. Dwór należący do wiarusa kampanii napoleońskiej i jego egzotycznej, kreolskiej żony Paulette. Córki-bliźniaczki tak podobne do siebie, że niemalże brane za jedną istotę: Anna Konstancja i Józefina Maria. Anna Konstancja w Józefinie Marii, czy może na odwrót… 

Autor: Izabela Szolc
Wydawnictwo: Smak Słowa
Wydano: maj 2012
stron : 120
okładka: miękka

seria: z przyprawami  

Izabela Szolc głównie kojarzy mi się z dobrym sercem jakie posiada i okazuje je przy pomocy dla zwierząt. Napisała wiele książek, felietonów, opowiadań, ale ja miałam niezwykłą przyjemność przeczytać jej powieść: "Strzeż się psa". Książka, którą miło wspominam.
Przyszedł czas na całkiem inną i już mniej lekką lekturę, bo "Siostry" to z całą pewnością nie jest przyjemna, szybka i lekka lektura na miłe popołudnie! Oj nie. Tu poznajemy pisarkę z całkiem innej strony. "Siostry" ukazały się w serii z przyprawami wydawnictwa Smak Słowa.  

Autorka zabiera nas w podróż do początku XIX wieku w piękne miejsce, mianowicie Jabłonnego Sadu.  
Trafiamy na piękny dwór wiarusa kampanii napoleońskiej Jana Zygmunta Jabłońskiego i jego żony Paulette. Poznajemy ich dwie córki bliźniaczki: Annę Konstancję oraz Józefinę Marię. Idealnie takie same, a jednak całkowicie różne. Z czasem różnice między nimi pogłębiają się coraz to bardziej, stają się rywalkami. Dwie identyczne kobiety, z odmiennymi poglądami i charakterami - nic dobrego z tego nie wyniknie...

Nic więcej nie napiszę, by nie zdradzić szczegółów. "Siostry" są warte przeczytania. Jest to książka, która zrobiła na mnie wrażenie, choć czasami musiałam wrócić i połączyć fakty. Izabela Szolc posługuje się w niej dość bezpośrednim językiem jak i bezpośrednimi i konkretnymi opisami. Poznałam Autorkę z całkiem innej strony i stylu jakim się posłużyła. Przyznaję się, że jestem zaskoczona. "Siostrami" Izabela Szolc zburzyła mi opinię jaką do tej pory o niej miałam. Koniecznie muszę przeczytać inne powieści, by odbudować to co jedną książką zburzyła! Jak piszę rzeczywiście? Czas i kolejne powieści dopiero to pokażą!
"Siostry" polecam szczególnie osobom, które lubią historię, tradycję i dobre powieści!  

Kto nie miał przyjemności polecam ABC...Izabeli Szolc 

wtorek, 9 października 2012

ABC...Izabeli Szolc




Nazywam się Izabela Szolc. Jestem pisarzem. Publikowałam też recenzje i felietony. Uczyłam kreatywnego pisania. Pomijając szereg antologii moja bibliografia obejmuje książki: "Siostry"(Smak Słowa, 2012), "Strzeż się psa. Psi kryminał" (Oficynka, 2011), "Martwy punkt" (Nowy Świat, 2010), "Naga" (Amea, 2010), "Cichy zabójca" (Nowy Świat, 2008), "Ciotka Małych Dziewczynek" (Nowy Świat, 2007), "Połowa nocy" (Runa, 2005), "Opętanie" (Solaris, 2004), "Jehannette" (Runa, 2004), "Lęk wysokości" (Zysk i s-ka, 2004), "Hebanowy świat. Powieść o Pianiście Romana Polańskiego" (Fabryka Słów, 2003), "Wszystkiego najlepszego" (Zysk i s-ka, 2003). W tym roku nakładem Prospero Verlag ukazała się niemiecka edycja "Cichego zabójcy", w świetnym przekładzie wspaniałej Barbary Samborskiej. I cieszy mnie to ogromnie, choć przecież mam opinię strasznego mruka. Nawiasem mówiąc- zasłużoną. Ponieważ zawsze taka byłam to jako dziecko wyobrażałam sobie, że dorosłość spędzę w laboratorium, wpatrując się w okular mikroskopu. Tylko ja, wykrochmalony biały fartuch i to co udało mi się wyhodować w próbówce. Los zdecydował jednak inaczej. I teraz muszą się ze mną użerać Czytelnicy, a nie bakterie. Przez wiele lat mieszkałam w dużych miastach. W zeszłym roku przeprowadziłam się na podwarszawską wieś. Dlaczego? Wciąż zastanawiam się nad odpowiedzią. Ale- niestety- żadna z biegający za oknem wiewiórek nic mi nie podpowiada. Niedawno odwiedziła mnie koleżanka, bardzo, bardzo zdolna pisarka Joanna Jagiełło i uświadomiła mi, kiedy tak sączyłyśmy wino na werandzie, że oto z pisarza przerodziłam się w postać literacką. Bo przecież na półkach królują obecnie bestsellerowe książki o kobietach, które porzuciły miejskie życie przeprowadziły się na wieś, a tam znalazły miłość i spokój. Obracam tę diagnozę w ustach: z pisarza w postać literacką? Chyba mogę uznać to nie tylko za osobistą rewolucję, ale i za ewolucje w ogóle.


Abc...Izabeli Szolc


Antologie to gimnastyka szarych komórek z szczyptą rywalizacji.
Blogi to wciąż coś nowego.
Chciałabym jeszcze pisać.
Denerwuje mnie własne zmęczenie.
Erotyk to pułapka.
Fantastyka to młodość.
Gotuję fatalnie.
Hebanowy świat to mroczna pocztówka z przeszłości.
Interesuje mnie mechanizm przetrwania.
Jestem zodiakalną Panną.
Kochać to samoograniczyć się.
Lubię literaturę po której nie mogę zasnąć.
Łódź to punkt na mapie, którego unikam.
Marzeniem moim jest nie mieć marzeń.
Nagrody to coś co bywa.
Opinie blogerów to coś czego szukam w Sieci.
Połowa nocy to wieczność bardzo młodej dziewczyny.
Rodzina coś co podobno- dawno, dawno temu- było.
Spotkania autorskie powód aby przekroczyć drzwi.
Święta nie istnieją w moim kalendarzu.
Trudno mi czasem zamilknąć.
Ulubionym pisarzem jest J.M. Coetzee.
Wegetarianizm to jest moje życie.
Zwierzyniec jest wciąż za mały.
Żyć to...- jeszcze na to nie wpadłam.



Drogi Czytelniku,

         Sabina poprosiła mnie, abym na potrzeby "Abc" znalazła i przysłała swoje zdjęcie z dzieciństwa. Wyłonił się problem. Nie należałam do dzieci szczególnie często fotografowanych. Po drugie te zdjęcia, które istnieją są w albumie, w domu mojego dzieciństwa i niestety nie mam do niego dostępu. Szkoda. Szkoda, że to i owo zatrzasnęłam w pułapce swojego umysłu. Tymczasem przypomniałam sobie, że i owszem mam skan jednego portreciku, tyle, ze skan ten jest wklejony w plik typu word. Oczywiście wysyłam go Sabinie, z zapytaniem czy uda się zdjęcie tak kiepskiej jakości umieścić na stronie? Czy się udało? Czytelniku, Ty już to wiesz. Gdyby prezentacja fotografii jednak się nie udała... Muszę przyznać, ze nie patrzyłam na zdjęcie od roku 2003. Otworzyłam plik i przeżyłam szok. To jestem ja??? To znaczy: to byłam ja??? Niby wszystko kojarzę: łaciatego kucyka stojącego przed łódzkim ZOO, na którego grzbiecie portretowano dzieci. Te buciki, które mam na nogach. Były wiśniowe, hiszpańskie i... potwornie niewygodne. Kupione przez mamę na ulicy Kopernika. W obuwniczym na przeciwko "Lecznicy pod Koniem". Dres kupił mi tata, ale, ale nie pamiętam jakiej był barwy. Kokardki zawiązane na warkoczach przez moją babcię- idę o zakład- były bladoniebieskie, albo białe. Babcia tez korzystając z nieuwagi mojej mamy obcięła mi tą okropną grzywkę. Uwierzcie mi- taka grzywka to coś okropnego... Babcia i mama ciągle się o nią sprzeczały. Tak czy siak zakrywała potężny krwiak na czole od kleszczy porodowych. Dziś plama na skórze zbladła i są pudry, ale kiedy byłam mała to wyglądałam niczym domorosła Balladyna- po owocowych zbiorach. Patrzę na zdjęcie, piszę do Ciebie Drogi Czytelniku i nie mogę otrząsnąć się z szoku, ze kiedyś byłam takim radosnym dzieckiem. Jeśli na chwile łapię dystans i myślę o dziecku nie jako o sobie z przeszłości, ale o Tej Małej, to wydaje mi się, że Małą otacza jakieś światło! I ten plastikowy pistolecik!
         Dziś jestem Sabinie w dwójnasób wdzięczna. Po pierwsze dlatego, że dzięki Niej mam okazję nawiązać kontakt z Czytelnikiem. Po drugie, że za Jej przyczyną znalazłam to zdjęcie. Przyrzekam samej sobie znaleźć choć trochę radości takiej jak tamta sprzed lat. I pomyśleć, że Ta Mała tak się cieszy, skoro buty ja uciskają... Uśmiecha się i do mamy i taty i babci, którzy na nią patrzą. Bardzo, bardzo żałuje, że ojca i babci nie ma już w moim świecie. Żałuję jeszcze bardziej, kiedy pojawia się każda nowa książka. Chciałabym powiedzieć: hej, spójrzcie! Hej, staram się dla Was!
         Drogi Czytelniku, wciąż staram się okiełznać prywatne smutki i traumy, ale kiedy nowa książka wychodzi z drukarni i wysyłam ją w świat, możliwe, że w Twoje ręce, to towarzyszy temu mój zawstydzony komunikat: hej, spójrz! Starałam się dla Ciebie!
         Z życzeniami wszelkiej pomyślności. Izabela Szolc
 

Pani Izo dziękuję bardzo, bardzo!
Cieszę się ogromnie, że mogłam gościć tak znakomitą pisarkę na własnym blogu.
Mam nadzieję, że pierwszy, ale nie ostatni raz :)

Pozdrawiam wszystkich zaglądających :)



czwartek, 27 października 2011

Ach te psy...


Kiedy my, ludzie, śpimy sobie spokojnym snem lub roztrząsamy zwykłe nudne ludzkie sprawy, w świecie psów toczy się walka na śmierć i życie. Bo psy – drodzy właściciele czworonogów – z honorem codziennie stają w naszej i własnej obronie, narażając swoje życie i pełną miskę. Kiedy więc na pewnym osiedlu zaczyna się dziać źle, do akcji wkracza nastawiony do życia ironicznie i z dystansem bloodhound Albrecht o szlachetnym rodowodzie detektywistycznym. Tak więc kryminaliści strzeżcie się psa, bo on nie zna litości!



Autor: Izabela Szolc
Wydawnictwo: Oficynka
Wydano: 23 września 2011
stron : 168
okładka: miękka
seria: ABC


Jestem pod ogromnym wrażeniem autorki powieści "Strzeż się psa" - Izabeli Szolc. Nie tyle jej książka tak mnie poruszyła, choć też, a  jej osoba. Kobieta, które ma ogromnie wrażliwe i bardzo dobre serce. Jest ambasadorką wegetarianizmu w Polsce. Uwielbia zwierzęta, robi wszystko by polepszyć los psów i kotów bezdomnych, marzy o tym, by stworzyć im spokojny i bezpieczny azyl. Tantiemy z książki w całości przeznaczyła na fundację VIVA. "Strzeż się psa" jest hołdem złożonym przez autorkę psiej inteligencji, osobiście ja nisko kłaniam się pani Izabeli, za to co robi dla tych wszystkich zwierząt potrzebujących pomocy, mam nadzieję, że spełnią się jej marzenia...

Żałuję, że wcześniej nie pokusiłam się o przeczytanie książek Izabeli Szolc. "Strzeż się psa" to niesamowita lektura, która przekonuje nas do tego, że psy są niezwykle wspaniałymi obserwatorami, ba inteligentami, którzy wiedzą i widzą więcej niż nam się wydaje. Głównym narratorem powieści jest Albrecht, dla przyjaciół Al. Jest jednym z wielu psów zamieszkujących blokowisko, ukazany jest jako inteligent, który ma poważanie innych. Jego wiedza jest niesamowita, oczytany, wszechwiedzący, a zarazem niezwykle sympatyczny. Gdy na jego osiedlu dochodzi do tajemniczych morderstw. Al postanawia wkroczyć do akcji, w końcu szczyci się szlachetnym rodowodem bloodhouda i niezłym nosem detektywa...Czy Albrechtowi uda się ustalić mordercę jego przyjaciół i znajomych? Koniecznie musicie sięgnąć po ten psi kryminał.


Izabela Szolc miała rewelacyjny pomysł, by napisać psi kryminał, chyba pierwszy taki w Polsce. Pomysł  z Alem - narratorem książki niezwykle trafiony. Do tego dochodzi wątek kryminalny, który okazał się moim zdaniem podtekstem do osób, które krzywdzą zwierzęta, a tych niestety nie brakuje. Nasze prawo zbyt łagodnie traktuje brutali, którzy wyżywają się na psach i kotach, z pewnością też na innych zwierzętach. Mam nadzieję, że z czasem prawo zostanie zaostrzone, a osoby, które nie maja litości dla czworonogów otrzymają karę, którą odczują i to na długie lata!
"Cholera jasna! Człowiek nigdy niczego się nie nauczy!"
Styl i lekkość z jaką pisze Izabela Szolc niezwykle mi odpowiada, dlatego z przyjemnością sięgnę po inne powieści autorki. Mam cichutką nadzieję, że pani Szolc stworzy kiedyś niezwykłą powieść o kociej inteligencji. Jako osoba kochająca koty, zdecydowanie takową bym przeczytała. Nie mogę wspomnieć o języku, który jest dość bezpośredni, a zarazem prosty. Autorka niezwykle sprawnie wplotła mnóstwo cytatów, które idealnie się wkomponowały w całość. Wszystko zostało okraszone humorem. "Strzeż się psa" jest godne polecenia. Świetny psi kryminał z wartką akcją, niezwykłym humorem i drugim dnem, z którego można wiele wyczytać, jeśli tylko się chce. Polecam głównie miłośnikom zwierząt, ale także osobom, które nie gardzą dobrym kryminałem.

Za prezent książkowy dziękuję panu Kazimierzowi, który zapoznaje mnie z pisarkami, których nie miałam jeszcze przyjemności "poznać" ... Dziękuję