sobota, 31 marca 2012

Czy jesteśmy szczęśliwi?

Kasię, Dorotę i Majkę łączą wspomnienia lat spędzonych na uniwersytecie, dzieli – dorosłość.
Los rzucił je w różne miejsca. Kasia osiadła w Poznaniu, gdzie w wolnych chwilach fotografuje. Dorota opiekuje się starszymi ludźmi we Frankfurcie, Majka została nauczycielką, choć wolałaby na poważnie zająć się swoją największą pasją – malarstwem. Opis z okładki.



Autor:  Iwona J. Walczak
Wydawnictwo: Replika
Wydano: marzec 2012
stron : 416
oprawa: miękka 


Nie jest łatwo oceniać innych. Nie chodzi mi tu o opinię książki czy też ocenianie autorki, a o życie innych, swoje własne, życie i postępowanie przyjaciół czy rodziny. Czy mamy do tego prawo? Czy jest łatwo oceniać innych i głównie po pozorach? Czy zastanowiliśmy się kiedyś, że nasza, moja, twoja ocena krzywdzi innych???? Tak mnie wzięło na pewne rozmyślania po przeczytaniu "Złocistej Doliny" napisanej przez Iwonę J. Walczak. Choć powieść nazwałabym bardzo dobrą książką obyczajową, to zdecydowanie należy do tych, które zmuszają do przemyśleń i pewnych refleksji...Ponoć, bo jeszcze nie miałam przyjemności, ta książka różni się od debiutanckiej powieści autorki - "Nagich myśli". Mnie już zastanawia, co też znajdę w debiucie i czy okażę się tak dobra jak "Złocista Dolina"???

Iwona J. Walczak przede wszystkim zapewnia nam interesujące podróże. Zabiera nas do wspaniałych miejsc Polski, ale także do Niemiec, zapewniając nam ciekawe, ale nie męczące opisy przyrody. Zdecydowanie autorka należy do bardzo dobrych obserwatorów. Ba, potrafi wszystko to co ujrzy fantastycznie przenieść na karty książki! Dzięki niej powróciłam do Poznania, Częstochowy, a i jej oczyma ujrzałam nieznane mi dotąd Pojezierze Ełckie, czy inne wspominane miejsca...ale nie o tym miałam pisać. 
Iwona Walczak w swej najnowszej powieści wykreowała wyraziste i jakże barwne postaci, a jednocześnie całkiem różne. Trzy kobiety, trzy charaktery, a do tego trzy różne historie życiowe...
Poznały się na studiach. Zaprzyjaźniły, poróżniły, zamieszkały w innych miastach, jednak ich drogi znowu się zeszły w Złocistej Dolinie...
"...Przecież mogło być tutaj tak pięknie. Trzy przyjaciółki spotkały się po wielu latach, mimo dzielących je różnic, chcą prowadzić sielankowe życie wśród wszechobecnej tutaj natury..." 

Zacznijmy od Kasi, która po części prowadzi narrację książki. Katarzyna. Samotnie wychowuje syna. Mieszka wraz z rodzicami w Poznaniu. Pracuje, w wolnych chwilach amatorsko zajmuje się fotografią. Jej całe życie krąży w okół syna, rodziców, pracy i domu. Czasem spotyka się z Dorotą. Czy jest szczęśliwa???Trudno to stwierdzić. 
"...Za oknem było tak jak winno być w życiu. Równo. Bo najwygodniej jest, gdy życie toczy się bez podejść w górę i potem nieuchronnych zejść w dół..."
Los płata jej figla. Rzuca ją na ełcką wieś, gdzie wraz z Dorotą i Mają próbują zbudować wspaniałe miejsce, ale czy tylko miejsce?
Majka. Na co dzień matka, żona, nauczycielka i malarka - amatorka. Jaka jest? Według mnie egoistycznie nastawiona do świata, z pewnością nie można o niej napisać, że jest dobrym słuchaczem. Nie jest. Skupiona na własnym ja. Co ją łączy z Kasią? Rzuca wszystko i jedzie do Mordek. Nie liczy się z niczyim zdaniem. Czy uda jej się stworzyć relację z Kaśką i Dorotą? Czy jest szczęśliwa? Czy jednak gdzieś w głębi prześladuję ją przeszłość??????
Na koniec Dorota. Przez większość życia mieszkająca poza terenem naszego kraju. Uważa Niemców za lud idealny, zorganizowany, i w ogóle naj. Nikt prócz niej i jej córki nie wie jak żyje się na emigracji i nikt poza nią nie ma szans na przetrwanie. Lecz postanawia wrócić i wraz z Majką i Kaśką stworzyć Złocistą Dolinę. Dorota niestety nie potrafi się zmienić. Jest nastawiona pesymistycznie, mało przyjaźnie, a przede wszystkim należy do osób dominujących i chcących mieć ostatnie słowo. 
"Dorota patrzyła na świat tylko poprzez pryzmat krzywdy. Kasia nie usłyszała od niej jeszcze żadnej pochwały czegoś czy kogoś, brakowało jej optymizmu bądź choćby śladowej radości. Nic, tylko narzekanie."
Trudny charakter, dziwne podejście do życia i ludzi nie ułatwia jej w kontaktach z przyjaciółkami czy też rodziną. Mnie, jako czytelnika doprowadzała do furii, a to znak, że pani Walczak stworzyła niesamowicie przekonywującą i jakże realną postać. Na pewno nie jest to proste zadanie podczas pisania książki. Niemniej jednak jej się to udało. 
Wracając do treści książki. Nie brakuje na rynku książek o pensjonatach, schroniskach, agroturystykach, lecz "Złocista Dolina" bardzo różni się od tych, które czytałam. Nie poczułam się nawet przez minutę znudzona. Autorka wprowadziła nas w niezwykle klimatyczne i bajeczne miejsce ukazując przede wszystkim relację między przyjaciółkami, które czasem los rozdziela, by potem je połączyć...lecz przeszłość kroczy za nimi wielkimi krokami i nie da o sobie zapomnieć...

Muszę się przyznać, że bardzo lubię powieści obyczajowe. Iwona Walczak  zapewniła mi wspaniałe chwile spędzone na Pojezierzu Ełckim pośród wspaniałych ludzi i zwierząt i w otoczeniu przepięknych jesienno - zimowych scenerii. "Złocista Dolina" to przede wszystkim książka o prawdzie, o zwykłym życiu w mieście jak i na wsi. O zwyczajnych problemach, o podejmowaniu trudnych, nawet życiowych decyzji. A to nigdy nie jest łatwe. Co drugi człowiek zmaga się z problemami, gdzie przychodzi taki czas, w którym trzeba zamknąć drzwi do poprzedniego świata i zacząć wszystko od nowa. Któż z nas nie spotkał się z sytuacjami bez wyjścia, problemami dnia codziennego, stanął przed decyzją, która zmieniła jego życie? Samo życie. Raz pod górę, a raz z górki. Ale warto próbować, tak samo jak warto przeczytać "Złocistą Dolinę". Iwona Walczak moje serce zdobyła przede wszystkim dzięki temu, że w ludziach nie dostrzega tylko ich wad i zalet, ale to co mają w sobie. A każdy z nas ma wiele pasji, z których już korzysta lub jeszcze ich nie odkrył. Dzięki pasjom dostrzegamy więcej, mocniej i intensywniej. Lepiej się żyje, po coś, dla czegoś, ale też i dla kogoś. 
Powieść ta, zdecydowanie sprzyja temu, by porozmyślać, zastanowić się nad własnym życiem jak i skłania nas do zadania sobie pytania: czy jesteśmy szczęśliwi???? "Złocistą Dolinę" zdecydowanie polecam tym, którzy zmagają się z własnymi problemami, pytaniami czy też własnym szczęściem. Być może życiowe problemy Kasi, Majki czy Doroty pomogą spojrzeć Wam na świat inaczej lub też nakłonią Was do refleksji... 
Miało być krótko, chyba mi nie wyszło, mam maleńką nadzieję, że dotrwaliście do końca :)





Koniec marca - podsumowanie

Choć marzec jest dłuuuugi to muszę się przyznać, że bardzo szybko mi zleciał :(
Podsumowując ten miesiąc. Nie był najlepszy...
Przeczytałam dziewięć książek, kończę dziesiątą - opinia pewnie wieczorkiem.
Pod względem doboru lektur - było ciekawie.
Z pewnością nowym odkryciem okazała się Małgorzata Yildirim! Jeśli ktoś nie czytał, serdecznie polecam. Moja opinia - klik
Jednak nie omieszkam wspomnieć o bardzo dobrych lekturach marcowych autorów: Klejzerowicz, Kava, Simons i oczywiście Walczak.

Teraz nasunęła mi się myśl, że marzec był odkrywczy, bo po raz pierwszy czytałam książki: A.Klejzerowicz, P. Simons, A. Łacina, M. Yildirim, P. Czapczyk, D. Wałęsa i I. Walczak.
Przynajmniej Roberts na stałe wprowadziła się na listę czytanych powieści...

Z półki - przeczytałam jedną książkę.

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się TYLU przeczytanych książek, ponieważ prawie 3 tygodnie spędziłam nad haftem. Powstały też [wreszcie] paputy dla małej Kasi.

Abc... się odbyło. Gościłam p. Łukasza Gołębiewskiego oraz Anię Fryczkowską.

Co tu jeszcze :)
Ankiety z lutego.
ba! Nie zaskoczył mnie wynik :)
Wybraliście:
Moja opinia - klik
Co w kwietniu?
Z pewnością pojawią się opinie książek:
"Teraz i na zawsze", "Pod nocnym niebem", " 3 płatki kamelii", "Ostatni sezon", "Wszystko dla niej" oraz inne, których jeszcze nie wybrałam.

A dziś?
Za oknem szaro, buro. Nie nastraja mnie ta pogoda jakoś pozytywnie. Pewnie dzień spędzę głównie z książką w ręku.

Polecam Wam pewne wpisy, które wydały mi się interesujące:
1.  Na blogu Katarzyny Michalak - KLIK
2. Na blogu Magdaleny Kordel - KLIK

Kasia poruszyła ciekawy temat, Magda zaś poruszyła recenzentów, a raczej "recenzentów"
Co Wy sądzicie???
Dołączcie się do dyskusji na ich autorskich blogach.
Chętnie poznam Wasze zdanie.

Edytowano:
Przeczytałam jeszcze dziś "Ostatnią kartą jest śmierć", ba! ja ją pochłonęłam.

piątek, 30 marca 2012

Odskocznia...

Wiem, wiem, że nie w temacie blogowym, ale są tak słodkie, że nie potrafiłam się opanować by Wam nie pokazać...


czwartek, 29 marca 2012

Ostatni w tym miesiącu

Stosik ostatni w marcu :)


 Od góry:
"Złocista dolina", "Nagie myśli" Iwona J. Walczak - od Autorki - recenzyjne, baaardzo dziękuję :)
"Teraz i na zawsze", "Pod nocnym niebem" - recenzyjne od Wydawnictwa Prószyński - dziękuję pani Annie :)
"3 płatki kamelii" - recenzyjna od Wydawnictwa Novae Res - dziękuję :)

Poniżej, 3 książeczki dziecięce z moim ukochanym Maksiem na czele - podziękowania dla pani Izy i Wydawnictwa Skrzat :)

A teraz niespodzianka - prezent od pani Hani Cygler - baaaardzo dziękuję :)



Zabrałam się za czytanie "Złocistej Doliny", pokusił mnie ośrodek wypoczynkowy, kto mnie bliżej zna, wie dlaczego :P 


Za oknem wiosna, święta zbliżają się wielkimi krokami. Ja jednak większość czasu spędzałam na działeczce :)
 Przygotowane są już grządki pod siew i sadzonki, można teraz troszkę odpocząć i zająć się przygotowaniami do Wielkiej Nocy :)

Co dobrego szykujecie? 
Bez czego nie wyobrażacie sobie Wielkanocy?
 Jakie potrawy królują na Waszych stołach?

*** Przypominam, że nadal trwa świetny konkurs z Anią Fryczkowską - KLIK ***

środa, 28 marca 2012

Jagódka & Poziomka

Książeczki z serii "Przygody skrzata Jagódki" to ciepłe i pełne humoru opowieści Ewy Stadtmüller. Autorem wizerunku jej ulubionego bohatera jest Kazimierz Wasilewski, którego ilustracje bawią dzieci od wielu lat. Opis pochodzi z okładki.




Autor:
Wydawnictwo: Skrzat
Wydano: 2011
stron : 12
okładka: miękka
seria: Przygody skrzata Jagódki


Mam nadzieję, że tą niewielką książeczką odgonimy całkowicie zimę. Tak, na zakończenie sezonu zimowego postanowiliśmy wraz z synem przeczytać "Jak skrzat Jagódka oswajał zimę".
napisała ciekawą historyjkę, która opowiada co robią zwierzęta w porze zimowej. 
Skrzat Jagódka podczas pierwszego dnia zimy, kiedy spadł biały puch, postanowił odwiedzić przyjaciół. Założył narty i pojechał. Odkrył, że niektórzy z jego przyjaciół śpią, a inni zaś bawią się w najlepsze. Które zwierzątka śpią? Musicie koniecznie zajrzeć do książeczki...
Skrzat Jagódka szukał zajęcia dla  swojej żony - Poziomki, by się zimą nie nudziła. Jednak Poziomeczka sama znalazła baaardzo ciekawe zajęcie nie ruszając się z cieplutkiego domu. Jakie to zajęcie? Koniecznie musicie się dowiedzieć i wziąć z żony skrzata przykład. 
 "Jak skrzat Jagódka oswajał zimę" to króciutka bajeczka, która zdecydowanie zaciekawi nasze małe pociechy.



Przygody skrzata Jagódki 


dziękujemy wydawnictwu:  



wtorek, 27 marca 2012

Samo Życie...



Lily jest bez grosza, ma problemy z ukończeniem college'u i znalezieniem miłości. Ale kocha swoje monotonne, pozbawione celu życie. Do czasu, gdy znika jej najlepsza przyjaciółka, Amy. Do świata Lily  wkracza wówczas
cyniczny detektyw Spencer. Opis pochodzi ze strony Wydawnictwa.






Autor: Paullina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
Wydano: luty 2012
stron: 480
pierwsze wydanie: 2006
Oprawa: miękka 

Moje pierwsze "spotkanie" z Paulliną Simons uważam za bardzo udane, już wiem, że z całą pewnością nie będzie ostatnie. Ostatnio moja intuicja zawodzi. Spodziewałam się fajnego romansu, a dostałam życiową i bardzo prawdziwą historię młodej kobiety...
Czy mi się podobała? Nie wiem, czy książka, która w większości jest smutną historią może się podobać? Być może tak, niemniej jednak pochłonęłam "Dziewczynę na Time Square". Choć początek nie był najlepszy, reszta okazała się być niesamowicie pochłaniająca. Nie potrafiłam się oderwać od tej powieści...

Paullina Simons opisała kilkanaście miesięcy z życia Lily Quinn. Historia zaczyna się od krótkiej charakterystyki tej młodej kobiety. Mieszka z współlokatorką Amy. Poznały się na uczelni, zaprzyjaźniły. Lily uczy się jednocześnie pracując jako kelnerka. Rodzice opłacają czynsz, ale i tak boryka się z problemami finansowymi. Jest najmłodsza z czworga rodzeństwa. Matka alkoholiczka, w wiecznej depresji wraz z ojcem mieszkają na Hawajach. Rzadko widują się z własnymi dziećmi, rzadkie też bywają rozmowy telefoniczne. Każdy ma własne życie i zajęty jest swoimi sprawami. Siostry Lily nie należą do zbyt opiekuńczych, brat zajęty polityką i własną rodziną. Lily skazana jest bardziej na przyjaciół aniżeli na własną rodzinę. W maju, podczas jej pobytu na Hawajach, otrzymuje telefon od  detektywa O' Malley'a, który informuje ją o zaginięciu współlokatorki. Amy "zapadła się" pod ziemię i nikt nic nie wie, nie widział... W tym samym czasie okazuje się, że Lily dopisało szczęście i wygrała ogromną gotówkę...
Śledztwo i poszukiwania Amy trwają. Z czasem Lily zaprzyjaźnia się z detektywem, który prowadzi poszukiwania. Niestety nieszczęścia zazwyczaj chodzą parami, Lily trafia do szpitala...

Paullina Simons poruszyła dość delikatne tematy, które dotyczą więzów rodzinnych. Układy, układziki i przywiązanie. Na przykładzie Lily pokazuje nam jakie kruche potrafią być te więzy. Zazwyczaj Lily żyła na własny rachunek, choć rodzice poza małą pomocą finansową nie bardzo się nią interesowali. Mieli własne problemy, które co raz to bardziej się pogłębiały. Rodzeństwo zapracowane i zajęte własnym życiem. Jednak kiedy wychodzi na jaw ogromna finansowa wygrana siostry zaczynają mieć czas dla młodszej latorośli. Nie powiem, że okropnie denerwowały mnie te kobiety, podobnie jak postawa brata, który nie ułatwiał życia Lily, ani detektywowi prowadzącemu śledztwo. Lily, kiedy trafiła do szpitala w złym stanie, mogła liczyć na tylko jedną bezinteresowną pomoc - pomoc O'Maleya, który był przy niej zawsze kiedy go potrzebowała. Całkowicie obcy facet, który poświęcił jej cały wolny czas by pomóc, ale przede wszystkim by nie była sama. Brat Lily się wycofał, siostry, a owszem chętnie pomogą - jednak nic za darmo! To mnie po prostu dobiło! A kiedy przeczytałam o umierającej Lily i postawie jej siostry miałam ochotę...
Na całe szczęście Lily miała przy sobie jednego prawdziwego przyjaciela, który wiele poświęcił dla tej młodej kobiety. Był zawsze kiedy go potrzebowała. Sam zmagał się z chorobą, którą pokonał dla niej, dla ich przyjaźni, a późniejszej miłości. Piękna przyjaźń, piękna miłość, której wiele osób może pozazdrościć. Ocenę rodziny pozostawiam innym czytelnikom.

"Dziewczyna na Times Square" to bardzo interesująca historia. Choć samo wprowadzenie, początek książki jest ciężki do przebrnięcia, to reszta jest niesamowita. Nie należy do zabawnych, wręcz przeciwnie, jest pełna smutku, bólu i rozczarowań. Jednak znajdziemy w niej też przyjaźń, miłość i nadzieję. Paullina Simons w piękny sposób pokazała samą prawdę i tylko prawdę, choć boli, drażni i denerwuje to historię Lily warto poznać. Warto też wyciągnąć wnioski, a przede wszystkim przemyśleć i rozejrzeć się dookoła...
To moje pierwsze podejście do twórczości tej autorki, z pewnością nie będzie ostatnie. Chcę poznać inne książki, bo po tej powieści wiem, że warto. "Dziewczyna na Time Square" to życiowa i bardzo wzruszająca historia, którą warto poznać, dlatego polecam każdemu, kto lubi czytać o życiu i problemach dnia codziennego i nas otaczającego...


Dziękuję Agnieszce oraz Wydawnictwu

poniedziałek, 26 marca 2012

Kolejne odkrycie!


Miranda prowadzi ustabilizowane życie. Ma kochającą rodzinę i oddanych przyjaciół. Spokój burzy tragiczna wiadomość o śmierci jej ukochanej ciotki Agnes. Testament, zgodnie z którym to Miranda odziedziczyła zawrotną sumę pieniędzy i dom we włoskim Sorrento, zaskakuje całą rodzinę.Opis pochodzi z okładki.






Autor: Małgorzata Yildirim
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydano:  2011
stron : 360
okładka: miękka


"Włoskie sekrety" to debiutancka powieść Małagorzaty Yildirim. Genialna debiutancka powieść! Chyba powinnam na tym zakończyć opinię. Jednak pomyślałam, że warto, ba! trzeba napisać o tej książce. Dlaczego? Dlatego, że ostatnim tak dobrym debiutantem, którego odkryłam był Maciej Grabski. Teraz przyszedł czas na Małgorzatę Yildirim!!!!
Co czuję po tej lekturze!? Kajam się i żałuję. To właśnie przede wszystkim przychodzi mi na myśl. 
O tym za chwilkę...
Bardzo rzadko wystawiam "laurkę" autorom, ale tu to jest konieczne! Zachwyciła mnie książka, zachwycili bohaterowie, ale najbardziej fabuła...

Yildirim zabiera swoich czytelników do Bostonu. To właśnie w tym mieście mieszka i pracuje Miranda Powell. Matka Amerykanka, ojciec Polak. Szczęśliwa rodzina. Czy Miranda jest szczęśliwa? Na pozór tak, ma kochających rodziców, siostrę i siostrzeńców, kochającą ciotkę Agnes i jej partnera, otaczają ją przyjaciele, pracuje w ciekawym miejscu. Jednak w tym wszystkim brakuje jej miłości... Praca, dom, praca, dom, to całe jej życie, z przerwą na ulubione wypady z najlepszą przyjaciółką - ciotką Agnes. 
Wiadomość o jej śmierci poraża wszystkich. Okazuje się jednak, że kobieta pozostawiła testament. Główną spadkobierczynią staje się Miranda, która otrzymuję sporą gotówkę i dom we Włoszech, o którym nikt nie wiedział. Miranda postanawia lecieć do Sorrento. Znajduje tam przyjaźń, miłość i tajemnicę rodzinną, która staje się niebezpiecznym ciężarem...
Czy można porzucić wszystko, by znaleźć swoje miejsce na Ziemi????Czy tajemnica może stać się niebezpieczna???? Przypadek czy celowe działanie? Miłość czy przelotny romans? Kaprys czy zakochanie?? Rodzina czy miłość? Trudne wybory, pragnienia...

Wracając do wstępu i mojego kajania. Niestety przyznaję się, że popełniłam ogromny błąd. Gdy książka do mnie trafiła, (głównie dlatego, że jest debiutem), pomyślałam: znowu Włochy, suche i nudne opisy włoskich miast i widoków, do tego pewnie mega ilość włoskich przepisów. Muszę stwierdzić, że ogromnie się myliłam! Małgorzata Yildirim skupiła się głównie na fabule, bohaterach i tajemnicy. Opisy okazały się być genialne i subtelnie wyważone. Były to krótkie, lecz ciekawe charakterystyki Włoch, ludności czy kuchni...Przepraszam autorkę, że ją od razu zaszufladkowałam! Nie powinnam była tego robić. Żałuję, że nie przeczytałam książki od razu kiedy do mnie trafiła, żałuje, że ją już pochłonęłam tę powieść, pobyłabym w Sorrento o wiele dłużej...


Autorka w sposób ciekawy i prawdziwy ukazała rodzinę, która jest zgrana, kochająca i bardzo zżyta. Do czasu. Jeśli coś potrafi zniszczyć relację to jest to miłość, zazdrość, albo pieniądze. 
"Nic na świecie nie ma takiej potęgi, jak pieniądz, i nic skuteczniej nie dzieli ludzi"
W książce dochodzi do pewnej sytuacji, która daje wiele do myślenia. Pieniądze okazują się być czymś niezastąpionym, potrzebnym, ale też dzielącym ludzi. Pamiętajmy, że życie jest krótkie i warto realizować własne marzenia, plany i zamiary. Życie to cenny i zarazem kruchy dar...
"Życie jest zbyt krótkie i zbyt cenne, aby oddawać się żalom nad czymś, na co i tak nie mamy wpływu..."
Małgorzata Yildirim z całą pewnością zmusza do przemyśleń, książka wydaje się być lekka i przyjemna. Nic bardziej mylnego. Autorka zmusza nas do przemyśleń własnego życia. Czy jesteśmy szczęśliwi? Czy to co robimy daje nam satysfakcję? Czy miłość jest najważniejsza w naszym życiu? Czy zawarcie małżeństwa zmienia nasze życie?
"Może myliłam się i miłość była ważniejsza, i sięgała głębiej, a zawarcie małżeństwa naprawdę było jedynie formalnością, która nie wnosi nic nowego? Przecież są na świecie ludzie, którzy uparcie twierdzą, że do szczęścia nie potrzeba im dokumentu potwierdzającego ich uczucie."
Uważam, że papier nie zmienia nic w uczuciach, u nas nie zmienił nic, choć może wzmocnił naszą miłość? A jak było u Was? Warto zastanowić się nad własnym życiem, do tego właśnie zachęcają nas "Włoskie sekrety".

Miłość, przyjaźń, rodzinne tajemnice, trudne wybory, a także niebezpieczeństwo i przemoc w rodzinie, to wszystko znajdziemy w jak dotąd najlepszej książce z pięknymi włoskimi krajobrazami w tle, jaką dane mi było do tej pory przeczytać! Do tego świetny styl, wyważone opisy, ciekawe dialogi, rewelacyjne i wyraziste postaci, nawet Ci drugo i trzecio planowi. Książka zdecydowanie dopracowana i dopieszczona przez Autorkę. Może dlatego było w Sorrento tak klimatycznie, ciepło i przyjemnie. Chce się tam zostać o wiele dłużej. Gdy "Włoskie sekrety" dobiegły końca, poczułam żal, że to już koniec. Mam nadzieję, że niebawem Małgorzata Yildirim zaszczyci czytelników kolejną tak rewelacyjną powieścią, tak zachwycającą i tajemniczą jak debiut. Jestem zachwycona tą książką i z utęsknieniem czekam na kolejną! Z pewnością kupię!
Czy polecam? Zdecydowanie TAK! Jeśli macie "Włoskie sekrety" na półce, w bibliotece, czy choćby zamiar jej zakupu to nie czekajcie, nie zwlekajcie! Nie warto! Zwlekać oczywiście! 

niedziela, 25 marca 2012

Abc...Anny Fryczkowskiej

Dzisiejszym moim gościem będzie znakomita pisarka.
 Mam przyjemność oddać ten post w ręce Pani Anny Fryczkowskiej.

Moja siostra Marta (z lewej), ja oraz kokardy, w które na tak zwane okazje lubiła nas stroić mama. Dookoła gadżety PRL-u – miś Wojtuś, Wańka-Wstańka, fotelik bujany, meblościanka.

Gdy tylko nauczyłam się czytać, umyśliłam sobie, że będę pisać równie ciekawe historyjki, jak te, które czytywałam. Dotrzymałam słowa - żyję z tego, co napiszę. Najpierw publikowałam reportaże i wywiady w gazetach, potem zaczęłam pisać scenariusze do seriali (uwielbiam analizować różnice między tym, co wymyślę, a tym, co znalazło się na ekranie), parę lat temu stwierdziłam, że nadszedł czas na pokonanie kolejnego progu.

             Wydałam trzy książki:
„Straszne historie o otyłości i pożądaniu” (2007)
„Trafiona-zatopiona” (2010)
„Kobieta bez twarzy” (2011)

Każdą z nich noszę w sobie, zanim spiszę losy bohaterów. Dojrzewa, obrasta w skojarzenia i znaczenia, emocje i symbole, aż staje się godna, by przelać ją do pliku komputerowego. Kiedy już spiszę historię, długo jeszcze nad nią pracuję: usuwam zbędne słowa i sceny, pogłębiam emocje, podkręcam tempo, dodaję znaczeń. Ta praca czasem trwa miesiącami. Przerywam w momencie, gdy czuję, że ciąg słów zmienił się w coś więcej, że niesie treści na kilku poziomach.

Każda kolejna książka wiąże się nie tylko z radością, ale i obawą: spodoba się? Znajdą to, co tam schowałam? Będą chcieli wejść w świat, który wymyśliłam? Na zdjęciu martwię się, bo nie udało mi się wcisnąć własnej książki na przepełnione półki w moim gabinecie. 


ABC...Anny Fryczkowskiej

Po to zostałam pisarką, by nie pisać o sobie, lecz wymyślać nowe życiorysy, które nigdy mi się nie przydarzą, po stokroć bardziej fascynujące niż autobiografia. Lubię stwarzać ludzi od początku, z charakterem, doświadczeniami, środowiskiem. A potem z rozkoszą rzucam im kłody pod nogi... Czytelnicy czasem się jednak mszczą w imieniu bohaterów: to Sabinkowe ABC nieźle dało mi do myślenia (dzięki, Sabinko!). Oto plony:

Anty... – konflikty są twórcze i ciekawe, chyba że ktoś z dyskutantów uważa, że jest przekaźnikiem jedynej słusznej racji. Wtedy robi się głośno i męcząco.

Bezsilność – najgorsza chyba męka.

Charakter – co chwila mi ktoś tłumaczy, że zależy od daty urodzenia (horoskopy). Cóż, życie byłoby zbyt proste, gdybyśmy do wszystkich spotkanych osób mieli jedynie dwanaście instrukcji obsługi. Obawiam się jednak, że jest tych instrukcji trochę więcej. Mniej więcej siedem miliardów.

Debiut wspominam... zdarza się. „Straszne historie o otyłości i pożądaniu” opowiadały o dwóch kobietach, które mają problem ze swoimi ciałami. Pewien znany pisarz powiedział mi po publikacji, że napisałam dobrą książkę o nieważnych sprawach. Nie zgadzam się: kultura wpędziła kobiety w takie piekło trudności z samoakceptacją dotyczącą wyglądu, że trudno nam się z tego wyplątać. Dla wielu kobiet walka o niezły wygląd staje się głównym zajęciem w wolnym czasie, głównym zmartwieniem, naczelnym wyrzutem sumienia, w tej trosce o ciało nie ma już czasu na troskę o duszę. To jest nieważne?

Erotyka – mam nadzieję, że dotyczyć mnie będzie do późnej starości.

Filmy – odkąd kupiliśmy rzutnik multimedialny, najchętniej oglądam je w łóżku. W kinie śmierdzi popcornem, a kiedy wszyscy dookoła chrupią, siorbią i mlaszczą, percepcja mi szwankuje. A kin studyjnych w Warszawie coraz mniej...

Gustuję... w niskich mężczyznach, wesołych kobietach oraz w opasłych książkach. Lubię, kiedy wszyscy wymienieni opowiadają dobrze spointowane historie.

Humor – najbardziej seksowna część ciała.

Italia – odkąd byłam tam po raz pierwszy, bardzo się zmieniła, przybyło turystów, gdzie się kiedyś chodziło, teraz trzeba się tłoczyć. Na szczęście w Urbino, we Florencji, w Borgo San Lorenzo nadal czeka Piero della Francesca ze swoimi tajemniczymi obrazami.

Jutro... – fajne słowo, symbolizuje nowe możliwości.

Kryminały – między innymi one wypychają mi bibliotekę. Znowu zadzwoniłam do stolarza z zamówieniem na nowy regał na książki. Kiedy go postawi, w gabinecie zostanie mi tylko jedna wolna ściana.

Lubię... mieć dużo czasu.

Łzy – płyną mi na kreskówkach dla dzieci, zwłaszcza wtedy, gdy bohater wygłasza podniosłe dytyramby. Samą mnie to niesmaczy.

Mój wolny dzień... – staram się, żeby codziennie mieć trochę wolnego. Życie lepiej smakuje, gdy mam czas zatrzymać się, pogadać, pogapić w okno.

 Wakacje na wsi, jakieś kilkanaście lat temu. Nie przerąbałam wtedy ani jednego polana, ale co się pośmiałam, to moje.

Notorycznie... – podsłuchuję rozmowy w autobusach, pociągach, kawiarniach.

Opowiadania – bardzo trudna forma, gdzie każde słowo waży tyle, że należy ostrożnie nim się posługiwać. Ostatnio odkryłam Alice Munro: ona umie bezbłędnie odważać słowa.

Przyjaźń – podstawa.

Rodzina – trójka osób, z którymi lubię przebywać. Co za szczęście.

Serce – pobolewa mnie na widok książek wydanych bez redakcji i korekty.

Tajemnice – w procesie wychowania i socjalizacji sekretami udanego żywota dzieliło się ze mną wiele osób. W miarę upływu lat owe tajemnice podlegały weryfikacji, dezaktualizowały się, potem pojawiały się nowe. Obecnie trzymam się kilku: Myj ręce przed jedzeniem, Uprawiaj sport przynajmniej dwa razy w tygodniu, Kochaj bliźniego swego jak siebie samego, a co z tego wynika: Dotrzymuj terminów oraz Nie napinaj się, wtedy ci lepiej wychodzi. Na razie działają, ale czekam na nowe propozycje.

Ulubiony kolor – szare polskie niebo. Ulubiony z konieczności, bo nie ma przed nim ucieczki przez trzy czwarte roku. Ale co za miły kontrast, gdy czasem pokaże się lazur.

Zwierzyniec – mam w domu zdecydowanie zbyt pokaźny. Trzy charaktery, trzy rodzaje futra pod dłonią, trzy rodzaje ciepła na kolanach, trzy rodzaje sierści zdejmowanej ukradkiem z oficjalnych ubrań. Dwa koty i pies.

Pies Pulpet i kot Czarek. Kotka Bródka gdzieś zwiała.

 Plany, plany, plany...

W maju ukaże się moja kolejna powieść kryminalna pod tytułem „Starsza pani wnika”. Będzie w niej i trup, i śledztwo, i agencja detektywistyczna, i wyraziści bohaterowie. W rolach drugoplanowych: szara taśma klejąca, odmładzający kwas hialuronowy, kijki do nordic walkingu, beret z antenką.

~~~~~~~~~ K O N K U R S ~~~~~~~~~

Bardzo jestem ciekawa, jakimi sekretami udanego żywota podzielą się ze mną czytelniczki i czytelnicy. Proszę o jednozdaniowe, zgrabne pouczenia. Kto napisze najmniej oczywiste, ale słuszne hasło do natychmiastowego zastosowania, wygra jedną z moich powieści. Do wyboru: kryminał wiejski „Kobieta bez twarzy” lub kryminał miejski „Starsza pani wnika”. Hasła proszę wpisywać w komentarzach. 
Termin – do 1 maja. 
Wyniki ukażą się w ciągu kilku dni.
Będzie mi miło jeśli wspomnicie o konkursie na własnych blogach.
~~~~~~~~~~~~~~
Serdecznie dziękuję Pani Annie za udział w ABC, za zorganizowanie konkursu, ale przede wszystkim za miły kontakt podczas układania wszystkiego w całość.
Czytelnikom bloga za to, że nadal są...
Dziękuję.

Zdjęcia pochodzą z prywatnego zbioru Autorki. 

sobota, 24 marca 2012

Kava dobra na wszystko


W lasach zachodniej Nebraski znaleziono ciała młodych ludzi z dziwnymi obrażeniami wskazującymi na silne porażenie prądem. Ci, którzy przeżyli, są ciężko ranni i śmiertelnie przerażeni. Grupa miejscowej młodzieży chciała tylko zaszaleć, ale gdy nocne niebo rozjaśniły dziwne efekty świetlne, impreza zamieniła się w koszmar. Opis z okładki







Autor: Alex Kava
Wydawnictwo: Harlequin / Mira
Wydano: marzec 2012
stron : 512
seria: Thriller
oprawa: miękka  
 Baza recenzji syndykatu ZwB

Alex Kava jest moją ulubioną autorką thrillerów. Jej cała seria o agentce Fb jest niesamowita i mam nadzieję, że szybko się nie skończy. Dopiero co ukończyłam najnowszą powieść Kavy, a już mam ochotę na kolejną. Żal rozstawać się z Maggie O'Dell i jej fascynującymi, niebezpiecznymi i niepowtarzalnymi przygodami na krawędzi życia i śmierci.Alex Kava z pewnością wie jak zainteresować czytelnika. "Śmiertelne napięcie" pochłonęłam w bardzo szybkim tempie, ciężko było odłożyć książkę, sama do siebie mówiłam: "Jeszcze rozdział albo dwa i pójdę spać", ale czy się dało!? Nie dało!!!!! Robiło się ciekawie i co raz to bardziej ciekawie, więc jak można odłożyć???? Teraz żałuję, bardzo żałuję, że nie delektowałam się nią dłużej...


W lesie zachodniej Nebraski młodzi ludzie organizują spotkanie. W czasie jego trwania dochodzi do niesamowitych wydarzeń. Kiedy zostają odnalezieni przez śledczego Patrolu Stanowego Donalda Fergussena oraz Maggie O'Dell okazuje się, że ciała młodzieży wskazują na silne porażenie prądem, a ci, którzy przeżyli są śmiertelnie przerażeni. Maggie próbuje ustalić co wydarzyło się tej nocy??? Co widzieli młodzi ludzie, a co było tylko narkotykową halucynacją???? Czy uda się jej ustalić co się stało tej feralnej nocy? 

W tym samym czasie w dwóch szkołach w Wirginii i Waszyngtonie dochodzi do masowych zatruć. Śledczym pomaga pułkownik Benjamin Platt, specjalista od chorób zakaźnych. Okazuje się jednak, że szczep bakterii, który zidentyfikowali jest groźniejszy aniżeli się spodziewali. Po krótkim śledztwie wychodzi na to, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana... Droga prowadzi na najwyższe szczeble władzy...
Czy uda się Plattowi powstrzymać rozpowszechnianie się bakterii??? Czy uda mu się znaleźć antybiotyk, który uratuje dzieci?


"Śmiertelne napięcie" zdecydowanie należy do lepszych książek Kavy. Napisana świetnie, dawkując napięcie, chociaż rozczarowuję zakończeniem. Pozostaje tylko nadzieja, że dokładniejsze wyjaśnienie pojawi się w najnowszej powieści. Póki co pozostaje nam czekać. 
Kava ma bardzo dobry styl, ale przede wszystkim idzie z postępem. Porusza tematy, które zdecydowanie są ważne i to nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale także dla całego świata. Świat idzie z postępem, laboratoria pracują na wysokich obrotach, by stworzyć coś nowego, zaskakującego, ale przede wszystkim pomoże zawładnąć nie tylko krajem... Broń biologiczna, różnego rodzaju wirusy, żywność modyfikowana genetycznie to już niestety nie są tematy tabu, a raczej szeroko komentowane zjawiska, które niestety się pojawiają i pojawiać będą, co raz to lepsze, nowocześniejsze i bardziej zagrażające... Nie ma osoby, która by nie słyszała o wirusie świńskiej czy ptasiej grypy, przecież nie jesteśmy aż tak zacofani, by nie wiedzieć, że z powietrza samo się to nie wzięło...
Na to wpływu nie mamy i mieć nie będziemy. 

Alex Kava oczywiście nie zapomniała o wyrazistych i fajnie wykreowanych bohaterach. Nawiązuje też do poprzednich części, co jest świetnym pomysłem. Dobrze jest odświeżyć sobie poprzednie części o Maggie O'Dell. Niemniej jednak spokojnie można zacząć o "Śmiertelnego napięcia". Ktoś kto sięgnie po raz pierwszy z pewnością się nie rozczaruje, a i nabierze ochoty na jeszcze...
Nie mogę nie wspomnieć o okładce, która jest świetnie dobrana i tak samo idealnie trafiona jak tytuł. Muszę przyznać, że Kuba Magierowski jest rewelacyjnym grafikiem. 
Podsumowując.
"Śmiertelne napięcie" to kolejna świetna powieść Alex Kavy, przy której z pewnością nie będziemy się nudzić. Trzyma w napięciu do samego końca. I choć zakończenie powieści nie zaskakuje, nie robi wrażenia to i tak warto tę książkę pochłonąć w jedną noc. A może lepiej delektować się nią? Decyzję zostawiam Wam, osobiście żałuję, że tak szybko się skończyła. Powieść z pewnością spodoba się miłośnikom Kavy, ale także tym, którzy lubią dobre thrillery. Polecam, bo warto poznać pióro tej pisarki!


Podziękowania dla pani Moniki :)
Dziękuję!

czwartek, 22 marca 2012

To była czysta przyjemność :)

Miłość, sztuka, pieniądze i śmierć splatają się w fascynującą fabułę powieści Anny Klejzerowicz.Spokojne życie znanego gdańskiego dziennikarza – Emila Żądło – zostaje zakłócone: okazuje się, że ktoś podszywa się pod niego na licznych forach internetowych. Zostawiane komentarze dotyczą zagadkowych japońskich drzeworytów. Zaintrygowany sprawą Żądło rozpoczyna prywatne śledztwo. Opis pochodzi z okładki.






Autor:  Anna Klejzerowicz
Wydawnictwo: Replika
Wydano: marzec 2011
stron : 252
oprawa: miękka 

Słyszałam i czytałam wiele dobrego o twórczości Anny Klejzerowicz. Nie jest tajemnicą, że lubię i cenię literaturę polską, odkrywam nowe dla mnie nazwiska, ale także powieści, które wzruszają, szokują i wprowadzają w świat tajemnic i morderstw. Właśnie te ostatnie cechy posiada "Cień gejszy" Anny Klejzerowicz. Muszę przyznać, że autorka już po jednej, dość krótkiej, ale jednak niesamowitej historii sprawiła, że czuje niesamowity niedosyt. Z pewnością ta książką była pierwszą i na pewno nie ostatnią! O nie, TA Autorka potrafi pisać i trzymać do końca czytelnika w napięciu! Mało tego przenosi nas do innego świata pełnego brutalności, a jednak  realności, ale wszystko to słodzi nam dwudziestowiecznym romansem...
Na początku Autorka zabiera nas do XX wiecznej Japonii. W domu pięknej gejszy dochodzi do tragedii. Ginie właścicielka domu, jej europejski narzeczony oraz młoda kobieta. Sprawy morderstw nigdy nie wyjaśniono, aż do czasu, kiedy to jeden z lepszych gdańskich dziennikarzy śledczych bierze sprawy w swoje ręce. Emil Żądło całkiem przypadkowo odkrywa, że ktoś na forach internetowych podszywa się pod niego. Kiedy zaczynają się głuche telefony postanawia odkryć kto i dlaczego zakłóca jego spokój. Komentarze, które ktoś zostawia kierują go w stronę drzeworytów japońskich. Krótko po tym dochodzi do morderstw, włamań i wielu zbiegów okoliczności, które Żądło wraz z przyjacielem Zebrą próbują rozwikłać. Niestety nie obędzie się bez kolejnych trupów. W całej sprawie pomaga narzeczona Emila - Marta. Śledztwo jakie prowadzą zdecydowanie nawiązuje do historii sprzed lat...
"Wiedzieli już wprawdzie, że rzecz dotyczy jakiejś dawnej transakcji na wysokim szczeblu, lecz należało jeszcze doprecyzować szczegóły oraz naukową interpretację tła historycznego i prawnego dokumentu. No i stwierdzić, co wspólnego mogą mieć stare japońskie interesy ze współczesnymi morderstwami na terenie Gdańska" 
Jestem pod ogromnym wrażeniem! Anna Klejzerowicz wykonała kawał dobrej roboty. Przede wszystkim tak zainteresowała mnie tematem drzeworytów, że postanowiłam odłożyć lekturę i poszperać w internecie, doczytać o drzeworytach, poszukać, czy rzeczywiście istnieją??? Jeśli tak, to jak wyglądają?! Ciekawość zwyciężyła, chciałam rozdzielić prawdę od fikcji literackiej. Bardzo rzadko to robię, jednak Klejzerowicz tak opisała całą historię, że człowiek nie potrafi się opanować, by nie zasięgnąć dodatkowych informacji. Cała historia jest niezwykle dopracowana, autorka z pewnością poświęciła dla tej książki mnóstwo czasu, by uzyskać końcowy efekt. A jest on rewelacyjny! Pani Anna stworzyła dwie historię - XX wieczną oraz współczesną, obie połączyła w ciekawy sposób. Do tego cały czas trzyma czytelnika w napięciu, do samego końca nie jesteśmy w stanie rozwikłać zagadki. Umiejętności Klejzerowicz są na wysokim poziomie. Do tego rewelacyjny styl, świeże pomysły, mało tego cudowna Japonia. Choć to wszystko okraszone jest historią i polityką, której serdecznie nie lubię, to o dziwo mnie to nie przeszkadzało. Autorka przekupiła mnie dawną historią romantyczną pewnej pięknej gejszy...
Postać Emila Żądło - świetnie ujęta! Zauroczona jego osobą na pewno sięgnę po "Sąd ostateczny".
Anna Klejzerowicz napisała rewelacyjny polski kryminał, jakich mało! Cudze chwalicie, swego nie znacie! Z pewnością to powiedzenie idealnie pasuje do Autorki!
Świetny kryminał, który zainteresuje z pewnością miłośników dobrych kryminałów, jak i miłośników Japonii, bo i wiele fantastycznych rzeczy o tym kraju i zwyczajach zawarła Autorka w swej książce. Z pewnością nikt nie będzie się nudził. "Cień gejszy" serdecznie polecam, tę pozycję warto przeczytać! 
Anna Klejzerowicz okazała się być rewelacyjną pisarką, jeszcze nie raz sięgnę po jej twórczość.

wtorek, 20 marca 2012

Po czym poznać, że nadeszła...

Po czym poznać, że nadeszła wiosna?
Po wychodzących kwiatach w ogrodach? Po sadzonkach, które można już kupić? Po mini spódniczkach, które zaczynają się pojawiać w mieście, a może po tym, iż czuć cieplejszy powiew wiatru?
Ja Wam powiem po czym ja poznałam, że już wiosna, czas zmienić kurtki...no i futro! Dwa razy dziennie odkurzam, a i tak sierść fyra po mieszkaniu, najgorsza ta Popiołkowa :/ jeden latający puch...
Po tym jak Ania zaprezentowała u siebie, postanowiłam kupić! I to był strzał w dziesiątkę, słuchajcie z dwóch kociaków pełna reklamówka sierści. Nie bójcie się! Koty nadal mają futro!
 Furminator to wspaniała rzecz! Mama nadzieję, że już nie będę musiała odurzać dwa razy dziennie...

Pierwsze podejście do Hinduska

Powiem Wam, że cieszę się na ten zakup, było warto!

O czym to ja chciałam...
Aaaaa
Czytanie, nadszedł chyba lekki przestój, marzec bardzo skromny, jednak powstaje coś innego i to głównie ten haft zabiera mi cały czas wolny. Wieczorem nie mam już siły na lekturę, choć czytam, to fakt :) "Cień gejszy", który z pewnością należy do interesujących :)

Może Was zainteresuje promocja ze strony Harlequina :)


niedziela, 18 marca 2012

Któż z nas tego nie robi!?


Jedna nie wyobraża sobie życia bez sportu, świetnie pływa i żegluje, druga woli szachy i komputer. Jedna flirtuje i łamie serca, druga nieśmiało czeka na wielką miłość. Jedna lubi pisać listy, druga wstydzi się swojej dysleksji.
Dwie siostry, dwa charaktery... jeden chłopak. I nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku.

Opis i fotografia: Wydawnictwo  Nasza Księgarnia





Autor:  Anna Łacina
Wydawnictwo: Nasza Ksiągarnia
Wydano: marzec 2012
stron : 368
oprawa: miękka  

Każdy z nas odczuwa od czasu do czasu potrzebę rozmowy, wtedy gdy nie jest możliwe spotkanie osobiste, najczęściej sięgamy po telefon. Rozmowa pomaga. A może już nawet głos osoby, której lubimy? Pewnie też. Nie ma to jak się komuś wypłakać przez telefon, osobiście, czy choćby mailowo. Takie już jesteśmy. Potrzebujące drugiej osoby, przyjaciela, przyjaciółki, która pomoże, doradzi czy choćby wysłucha...
Ale nie o tym chciałam, przynajmniej na początku. Anna Łacina napisała kolejną książkę przeznaczoną dla dziewcząt. Tak uważam. "Telefony do przyjaciela" to powieść głównie o młodych dziewczynach wkraczających w dorosłość. Pierwsze miłości, pocałunki, pierwsze rozczarowania. Muszę przyznać, że choć dawno wkraczanie w dorosłość mam za sobą książka mnie zainteresowała, nie tyle tematem miłostek i przyjaźni, ale całkiem inną problematyką zawartą w "Telefonach do przyjaciela". Autorka bowiem ukazała życie Marzeny. Barwna i charakterna postać. Inteligentna, a na dodatek piękna. Dokładnie wie czego chce od życia. Wyciska je jak cytrynę. Korzysta z życia jak tylko potrafi i na ile pozwalają jej umiejętności, bowiem Marzenka jest osobą niepełnosprawną, poruszającą się na wózku. Lekarze nie dawali jej żadnych szans. Rodzice walczyli o jej życie, zdrowie i sprawność, ona sama też nie poddała się. Ma przyjaciół w okół siebie, rodzinę, na która zawsze może liczyć. Brakuje jej tylko miłości drugiej osoby, ale może kiedyś, ktoś odkryje jaka jest na prawdę i przestaną patrzeć na nią jak na osobę, która wymaga bezustannej pomocy. Ta młoda kobieta jest zdecydowanie samodzielna, na dodatek grającą w koszykówkę z innymi niepełnosprawnymi. Łacina pokazuje jak różni potrafią być ludzie. Przykład Marzeny okazuje się być twardym, niepoddającym się, a przede wszystkim nierozczulającym się nad sobą niepełnosprawnym człowiekiem. Autorka nie zapomina jednak o tych, którzy zdecydowanie wykorzystują swą niepełnosprawność, tu przykładem jest Beata. Dwie całkiem różniące się kobiety.
A co sądzą, o czym myślą osoby, które mają największy kontakt z osobami niepełnosprawnymi? Widzą  i dzielą się ich bólem, rozczarowaniami, ciągłą walką? Co  z najbliższymi? Myślę, że warto poznać punkt widzenia młodszej siostry Marzeny - Ani.
Między dziewczynami dochodzi do nieporozumienia kiedy na ich drodze pojawia się Krzysiek...
Czy lojalność wobec siostry okażę się silniejsza? Czy jednak miłość pokona wszystkie przeszkody?
"Telefony do przyjaciela" to idealna powieść dla młodszej młodzieży, która zaczyna odkrywać tajniki prawdziwej przyjaźni czy też przeżywać swoje pierwsze miłości i rozczarowania. To dobrze napisana powieść z ukrytymi morałami, ale przede wszystkim przepełniona pasjami. Autorka pokazała jak trudno pokonać bariery i to nie tylko architektoniczne. Każdy z nas ma taką barierę, którą ciężko mu pokonać. Osobom niepełnosprawnym jest znacznie trudniej w życiu. Co nie oznacza, że tracą swój zapał, chęć pokonania barier, ale także walkę o tolerancję. Nie bądźmy obojętni. 
"...W tym, że akceptuję samą siebie, wszystkie moje mocne i słabe strony, ale przede wszystkim ważne jest to, by ktoś na wózku, czy koślawy, czy gruby, czy brzydki, był traktowany jak pełnoprawny członek społeczeństwa, a nie jak UFO. Jeśli ktoś nie tylko bierze, lecz także daje, choćby przez to, ze wykonuje pożyteczną pracę, to ma większe szanse na bycie niezależnym i szczęśliwym człowiekiem."
"Telefony do przyjaciela" to ciekawa historia dwóch sióstr, ich różnych zmagań, ale przede wszystkim to książka z morałem, którą polecam głównie osobom młodym, wkraczającym w dorosły świat. Znajdziemy w niej pasję, przyjaźń, miłość walkę o normalność, a to wszystko z Iławą i Gnieznem w tle. Polecam.




Za książkę dziękuje pani Annie, a także wydawnictwu Nasza Księgarnia.

sobota, 17 marca 2012

Top 10/ Dziesięć ulubionych wydawnictw!



Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień na blogu KREATYWA

Dziś przyszła pora na... Dziesięć ulubionych wydawnictw!

Z pewnością nie jest to łatwe zadanie. Ciężko wybrać 10 wydawnictw, które są naj...
Spróbujmy :)

1. Z pewnością I miejsce. Głównie za genialnego grafika! Choć generalnie Wydawnictwo Harlequin wydaje to co uwielbiam...Kocham, kocham, kocham...




2. II miejsce Sol za świetną serię Szwaja poleca, a także za pozostałe książki warte polecenia.



3. Z pewnością to miejsce dla nadal raczkującego wydawnictwa Prozami. Wydają niewiele, za to starają się promować literaturę polską i wspierać naszych rodzimych autorów!








4. Muza za Zafona i rewelacyjne poradniki!





5. Świat Książki za świetne wydania romansów, ale także książek, które potrafią zszokować!




6. Amber za świetne romanse historyczne :o)






7. Kochany Skrzat, który bajki, baśnie i inne książki wydaje na najwyższym poziomie. Jedne z piękniejszych, starannych i z genialnymi ilustracjami!





8.  Ostatnie odkrycie, wydają świetne poradniki!



9. Prószyński za świetne powieści, choć nie zawsze z fajnymi okładkami :(




10. Wilga za genialne serie dla dzieci.

 

Jeszcze tylko dziś konkurs z panem Łukaszem Gołębiewskim


czwartek, 15 marca 2012

Akwaryści górą


Poradnik dla miłośników akwarystyki – zarówno początkujących, jak i bardziej zaawansowanych. Pozwoli ci na przejście przez kolejne kręgi wodnego wtajemniczenia i dostarczy praktycznej wiedzy o hodowli ryb. Znajdziesz w nim przegląd i opis najważniejszych gatunków, wybierzesz odpowiednie okazy do swojego akwarium, a także zrozumiesz, jakich nie powinieneś kupować.Opis i fotografia: Wydawnictwo Edgard, 2011




Autor: Paweł Czapczyk
Wydawnictwo: Samo sedno
Wydano: 2011
stron : 256
okładka: miękka   

Czy marzyliście kiedyś o własnym akwarium? A może Wasze drugie połowy? Pozostaje jeszcze kwestia dzieci, które nałogowo oglądają bajki, co jakiś czas wyłapując nowe marzenia o piesku jak Piorun, kotku jak Garfield czy też pływającej Nemo...Szał na parę minut, ale jednak jakieś normy rybom trzeba zapewnić. Na początku myślimy, cóż w tym trudnego? Kupujemy akwarium, najlepiej małe, to co, że pan sprzedający doradzał większe... Do tego dorzucamy wszystko co potrzebne według tego sprzedającego pana, który niestety nie zawsze ma pojęcie co nam sprzedaje. Nie szkodzi, grunt by nie zabrakło rybek.
Wracając do akwarium. Mamy kupione, stawiamy, zakładamy wpuszczamy rybki. No co? Żyją dzień, dwa, tydzień, za chwilę jedna pływa brzuchem, w dziwnym małym poradniku o tym nie ma ani słowa. Szukamy w internecie, znajdujemy porady fachowców, które niestety różnią się dość znacznie. Kogo posłuchać? Nikogo, zwyczajnie zakupić dobry poradnik!!!!
Wraz z mężem posiadamy w tej chwili akwarium o pojemności 112 litrów. Zaczynaliśmy od akwarium, które miało pojemność 25 litrów. Niestety, prawda jest taka, że mały zbiornik jest trudniejszy w utrzymaniu. Kluczyliśmy, uczyliśmy się na wielu własnych błędach, na różnych poradnikach, aż wreszcie wpadł nam w ręce rewelacyjny poradnik - pigułka wiedzy, doświadczenia i dobrych rad. Mianowicie książka Pawła Czapczyka "Akwarium. Kompendium dla początkujących i zaawansowanych". Genialny poradnik, którego nie powinno brakować na regale akwarysty. Pan Paweł Czapczyk jest od 30 lat pasjonatem akwarystyki. Niezwykle doświadczony i mający wiele do powiedzenia, dzieli się swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniem i praktyką na łamach książek.
"Akwarium" wprowadza nas w świat akwarystyki krok po kroku. Autor przede wszystkim doradza jakie wybrać akwarium, gdzie je umiejscowić w naszym mieszkaniu. Następnie jakie wybrać podłoże, tło czy też dekoracje. Kolejny etap to wybór wody i z czym się ściśle wiąże wybór odpowiedniego filtra. Czym ogrzać zbiornik wodny? Jak kontrolować parametry wody? Co robić, by utrzymać właściwe? Na wszystkie pytania uzyskamy odpowiedź.
Mamy akwarium, piękne, wyposażone. Pozostaje nam wybór roślinek oraz rybek. Paweł Czapczyk doradza przy zakupie rybek i roślinek do naszego zbiornika. Dodatkowym atutem poradnika z pewnością są rozdziały o rybkach, krewetkach, ślimakach i  roślinności. Z pewnością nie będą przydatne tylko dla początkujących akwarystów, ale także dla tych już troszkę doświadczonych. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Jedynym minusem poradnika jest minimalna ilość zdjęć. Miło by było, gdyby poradnik był urozmaicony ogromną ilością kolorowych fotografii. Z pewnością młodzi akwaryści wiele by skorzystali oglądając profesjonalne zbiorniki. Dzieci chętnie by obejrzały zdjęcia wspaniałych okazów. Miałyby okazję sprawdzić swoją wiedzę ze znajomości rybek. Wnioski z obserwacji siedmioletniego syna.  Pozostaje nam oglądanie rybek w sklepach zoologicznych czy też podczas Targów w Poznaniu.
"Akwarium" to świetnie napisany poradnik, który polecam wraz z mężem nie tylko początkującym akwarystom, ale także tym, którzy już mają swoje pierwsze akwaria za sobą. Nigdy nie jest za późno by się douczyć z dobrego podręcznika! Uważam, że "Akwarium" powinno się sprzedawać z akwarium w kompletach dla młodych akwarystów, bo jest niesamowitą pigułką  potrzebnej wiedzy. Pan Paweł Czapczyk idealnie przeprowadzi początkującego akwarystę krok po kroku jak i doradzi temu już doświadczonemu. Pamiętajmy, jeśli nasze dzieci, mężowie, żony znowu wpadną na pomysł: "zakładamy akwarium" warto najpierw zakupić "Akwarium. Kompendium dla początkujących i zaawansowanych" Pawła Czapczyka. Z pewnością warto go mieć!
Za książkę dziękuję wydawnictwu:


Dla Agnesto :)



środa, 14 marca 2012

Szukam wiosny...

Szukam wiosny, dziś jednak na zdjęciach, które wreszcie udało mi się zgrać :)

A w rzeczywistości w moim ogrodzie pokazują się szafirki, tulipanki, hiacynty, żonkile i krokusiki :)
Wioooosnaaaaa tuż tuż :)

Aaaaa wszystkie zaległe przesyłki wczoraj wyruszyły do Was :)
 Zamiast wiosny u nas w domu wszyscy pociągający i kichający - niestety.

poniedziałek, 12 marca 2012

Marcowy stosik i przeprosiny :(

Marcowy stosik :)

Pobrane z Finty:
(Palmer - wymiana LC)

Wymiana na LC:


Prezenty urodzinowe :)
Dziękuję Madzi i Karolince :)


A na koniec recenzyjne :)
Podziękowania dla p. Moniki z Miry, dla Agnieszki ze Świata Książki oraz p. Magdy z wydawnictwa Samo Sedno.


Nie będę opisywała, zdjęcia pokazują co jest, powiększą się po kliknięciu.


****
Przepraszam dziewczyny, że jeszcze nie dostały swoich upominków z losowania urodzinowego, w tym tygodniu dotrę na pocztę. Podobnie z "Zamówieniem z Francji". Przepraszam najmocniej. 

****

Nadal trwa konkurs z panem Łukaszem Gołębiewskim -  zapraszam - KLIK

****