poniedziałek, 31 grudnia 2012

Żegnamy stary rok...

Nie będzie podsumowań - przynajmniej na razie :)
Nie będzie planów - j.w.
Nie będzie recenzji - j.w
Idę spać :) Póki co...chyba mnie obudzą przed północą :)

Życzę sobie i Wam wszystkiego co najlepsze w tym nowym nadchodzącym roku :)))
By moje i Wasze marzenia się spełniły :)))




zdjęcie pochodzi z - klik

Warszawa...

Jeden Sylwester za nami, bo z Magdą i Kubą zrobiliśmy sobie wcześniej :)
Dziś pewnie nie dotrzymam do 24, no trudno! 
Postaram się jeszcze napisać :)
Warszawa w moim obiektywie - to była świetna wycieczka :)
Jednak Miłosz podsumował nasz wypad do miasta - "najlepsze było metro" !











Zawsze jak jest fajnie to czas szybko ucieka, tym razem też tak było. Starczyło nam czasu tylko na spotkanie z Magdą Kordel i moją koleżanką, z którą poznałyśmy się w ubiegłym roku nad morzem. Do dziś utrzymywałyśmy kontakt głównie telefoniczno-paczkowy, więc bardzo ucieszyłam się na spotkanie z nią :))

Dziękuję Ewelinie, Magdzie i Kubie za ugoszczenie nas!
Tymkowi za zajęcie się Miłoszem :)
Zuzi zaś za to, że dbała by ciotka miała zawsze pyszną herbatę w ulubionym kubku :)))
Dziękujemy :)
Pamiętajcie! Wielkopolska i nasze mieszkanko i my na Was czekamy :)

niedziela, 30 grudnia 2012

Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka...

"Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy..."
jak to Pan Rynkowski śpiewał...
Jednak ja chętnie do Warszawy bym wróciła, ale na chwilkę, kilka dni, bo nie ma to jak cisza i spokój panujący w małym miasteczku gdzieś we Wielkopolsce :)

Wracając do Warszawy.
To nie był tak do końca zaplanowany wyjazd, bo generalnie i bardziej realnie myśleliśmy o feriach, ale jednak jakby nie patrzeć, ferie w Wielkopolsce są w innym terminie aniżeli na Mazowszu.
Wpadłam więc na pomysł by wykorzystać czas między świętem, a Sylwestrem. Plan był, by Madzinek (Magdalena Kordel) zawitała do nas wraz z rodziną, wyszło jak wyszło, to ja z moją rodziną trafiłam do Warszawy.

Madzinkowie zadbali o nas - aż za bardzo. Mało realne stało się bardzo realne i znaleźliśmy się w Centrum Nauki Kopernik. Tu ogromne podziękowania dla Izy i Franka!

Było super, choć Magda chyba troszkę rozczarowana, bo nie zdążyła się wczuć w rolę chomika...
No cóż... może kiedyś spróbuje :)
Miejsce fascynujące, ale dla dzieci nieco z czasem nużące...







O czym to ja jeszcze chciałam...
Aaaaaa
Świetne przedstawienie trzech robotów! Muszę przyznać, że nie widziałam, nie słyszałam nigdy tak ciekawej interpretacji  historii miłosnej :) Nasi chłopcy ( ci mniejsi) oglądali je z otwartymi buźkami czyli ciekawie być musiało :)
Jeśli ktoś ma okazję, to polecam.
Na dziś chyba wystarczy, muszę odespać :) Jednak warto było, bo i towarzystwo wyborne :))))

Madziu, Kubusiu, dziękujemy za przygarnięcie, piękną wycieczkę, przejażdżkę, przegadane godziny i za wszystko inne!!!!!!!!!!!!

Dziś tylko o małej części, bo na więcej sił brak. W najbliższym czasie ciąg dalszy relacji :)

Wreszcie

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej...
Wróciłam...
Zmęczona... bardzo!
Zadowolona...bardzo!
Było super!
Warszawa jest super...ale mieszkać bym tam nie chciała!
Nagadałam się nieziemsko! Jednak jeszcze bym chciała...
Napiszę więcej jak ochłonę. 

czwartek, 27 grudnia 2012

Święta, święta i po świętach...

Dziś na szybko...
Za chwilkę pakowanie - śmig i już nas nie ma...

Doczekać się nie mogę i powiedzmy, że poranny (jak na śpiocha) telefon świadczy o tym, że nie tylko ja jestem niecierpliwa :P 

Ale nie o tym chciałam :)
Święta uciekły tak samo szybko, jak szybko się pojawiły. 
Miło mi było bardzo kiedy ze skrzynki wyciągałam kartki tradycyjne, które uwielbiam.
Za wszystkie serdecznie dziękuję! 

Miłym dodatkiem był prezent od Wydawnictwa Egmont - świetny kalendarzyk, do którego już się "wprowadziłam" - dziękuję!!!!!

Justynce dziękuję za filcowy pierniczek - bosssski - jak zwykle (widoczny na butelce) :) Justynko - dziękuję!!!!  

Pani Monice i Wydawnictwu Harlequin za życzenia i piękną, jak ulał pasującą na naszą dwu kolorystyczną choinkę śnieżynkę :) Dziękuję!

Za wszystkie maile z życzeniami od Wydawców, Autorów, Blogerów i znajomych - bardzo dziękuję!

Jednak zaskoczeniem była dla mnie paczka niespodzianka! I to jaka! 
Przed świętami zawitał do mnie kurier. Spora paka, znajoma taśma z Best Filmu... zastanawiające, bo kilka dni wcześniej Pani Monika przesłała do mnie filmy. No i gabarytowo nie nic mi nie pasowało! Otwarłam i zamarłam!!!!
W środku kartka świąteczna z życzeniami - ręcznie wypisanymi!
 Pani Moniko, Pani wie jak cenne są życzenia, które nie są masowe! 
Na tym nie koniec.
Zdjęłam zabezpieczenie z "czegoś". A tam ozdobna torebka, a w niej... butelka wina, która na dodatek nawiązuje do ostatniego filmu...
Miłe jest to, że Pani Monice się chciało... 
Przyznaję się, że poczułam się... doceniona, wyjątkowa, jeszcze te podziękowania za współpracę! 

Koniec gadania, bo mi czas ucieka...

Wszystko na zdjęciach :)





Planowo wracam w sobotę, więc do usłyszenia!

Zapraszam do ABC...Małgosi Wardy - wpis niżej :)


niedziela, 23 grudnia 2012

ABC...Małgorzaty Wardy

Nie tak dawno przeczytałam "Dziewczynkę, która wdziała zbyt wiele" książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, od razu pomyślałam, że muszę zaprosić Autorkę do mini wywiadu Abc. Zaprosiła, a Pani Małgosia chętnie się zgodziła, jestem jej za to ogromnie wdzięczna! 
Dziękuję Pani Małgosiu!


Małgorzata Warda 
jest Gdyńską pisarką i malarką, autorką siedmiu powieści, w tym "Ominąć Paryż", "Nikt nie widział, nikt nie słyszał" oraz "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele". Najnowsza jej powieść ukaże się w wyd. Prószyński i będzie nosiła tytuł "Jak oddech".
Prowadzi blog: KLIK
Współpracuje z Nowym Ekranem:
Oraz Szufladą
I można ją znaleźć na Facebooku.


 Na spotkaniu autorskim

Abc...Małgorzaty Wardy


ASP – Od razu kojarzy mi się romantyczna strona akademii, te wszystkie wernisaże, nieprzespane noce, tworzenie do utraty tchu i… picie piwa na zajęciach. A jednocześnie myślę o zajęciach, które mogły zostać poprowadzone inaczej, o komentarzach, które mogły być bardziej trafne przy ocenie prac i o tych wszystkich zmarnowanych tygodniach, kiedy czekało się na pojawienie profesora, albo było się zbywanym przez niego. Jednak wolę myśleć o tych pierwszych skojarzeniach – akademia jako miejsce powstawania sztuki, wolnego myślenia i świetnych, naprawdę świetnych wykładów z Hubertem Bilewiczem!

 Małgosia maluje...

Boże Narodzenie – Dla mnie to czas ciągle magiczny. Mijają lata a ja czuję się dzieckiem i chociaż mam pięcioletnią córeczkę, która rzuca się radośnie w stronę prezentów, ja najchętniej rzuciłabym się razem z nią. Przymykam oczy i widzę święta w moim rodzinnym domu, to, jak wszystko pięknie pachniało, świąteczny nastrój. Mama w kuchni, z fartuchem na biodrach, który skrywał elegancką sukienkę; tata, zawsze chętny, żeby nabrać mnie i siostrę i zadzwonić dzwonkiem, byśmy myślały, że właśnie przyleciał Anioł. Czar i magia prezentów, pachnącego drzewka. Moja babcia, która już nie żyje, siedząca przy wigilijnym stole; moja siostra podekscytowana tym, co ma się wydarzyć i ja, do ostatniej chwili pisząca w zeszycie swoje wymyślone historie. Kocham święta i jeśli okaże się, że można wracać na ziemię w innej postaci, w innym życiu, to chcę wrócić tylko i wyłącznie w rodzinie, która będzie je obchodzić.

Córka – Mała dziewczynka, w której odkrywam siebie. Zadziwia tym, jak bardzo jest do mnie podobna i jednocześnie różna. Ma zaledwie pięć lat, a ja już mam w niej oparcie. Uwielbia wymyślać bajki, albo słuchać jak czytam, śpi z moją starą maskotką, a kiedy do niej zaglądam wieczorem, ciągle wydaje mi się wręcz nierealna. Pamiętam, jak pierwszy raz wzięłam ją na ręce. Wcześniej wyobrażałam sobie jej buzię, a ona okazała się całkiem inna. Jednocześnie od momentu, gdy na nią spojrzałam, wiedziałam, że od zawsze powinna być właśnie taka.

Z córeczką

Dziewczynka, która... – Widziała zbyt wiele? Strasznie dużo powstało niemal identycznych tytułów ‘Kobieta, która widziała za dużo”, „Dziewczynka w zielonym sweterku”, „Dziewczynka w…” jakimś innym wdzianku J itp. Itd… Myślę o pracy i nadziei, które włożyłam w tę książkę i jednocześnie o tym, jak marzenia rozmijają się z rzeczywistością. „Dziewczynka” jest dla mnie powieścią – kluczem, ponieważ dzięki niej zrozumiałam, jak naprawdę wygląda polski rynek książkowy, jakie są preferencje wydawców i czego oczekują czytelnicy. Powiało mi zgrozą i skutecznie zniechęciło do kontynuowania misji, w ramach której planowałam pisać jeszcze o innych ważnych, trudnych tematach.

Estetyka  Obrazy Gustava Klimta. Kobiety na obrazach Vermeera. „Piękno jest strachem” – powiedział Julian, bohater mojej ukochanej książki „Tajemna historia” Donny Tartt.
Farba – Zespół, który pierwszy raz usłyszałam na dyskotece na kolonii, gdzie byłam opiekunką najstarszej grupy chłopców. Pod koniec dyskoteki puszczono „Chcę tu zostać”. Kiedy wróciłam do domu, mąż powiedział mi, że jakiś zespół zaprosił go do swojego składu i puszczał mi różne piosenki z ich płyty. „Chcę tu zostać” mu się nie podobało, więc mi nie puścił. Minęło sporo czasu, zanim zorientowałam się, że jego nowy zespół gra ten numer. Przypominają mi się teraz pierwsze lata Maćka w Farbie, to, jak poznawałam i zaprzyjaźniałam się z Asią Kozak, wokalistką. Szłyśmy razem ulicą koło dworca w Gdyni i zastanawiałyśmy się, jaki powinien być następny singiel Farby. Kilka dni później byłam u niej w domu, gdzie omawiałyśmy okładkę na pierwszą płytę. Namalowałam ujęcie ze słynnego obrazu „Krzyk” i zostało sfotografowane. Od tamtego czasu obraz wisiał u mnie w domu, oprawiony w ramę. Jest o wiele dłuższy niż oryginalny „Krzyk” i musiałam dorysować mu sporo falistego tła, którego również nie ma w oryginale. Od kiedy przeprowadziłam się do nowego mieszkania, obraz stoi w piwnicy. Ktoś chętny go kupić? J



Gotowanie – Chciałabym mieć inną kuchnię niż tę, którą mam. Taką z wieloma oknami i długim stołem, przy którym przygotowywałabym posiłki. Lubię gotować, sprawia mi jednak przyjemność tworzenie bardziej wyszukanych dań niż np. kluski czy pierogi. Uwielbiam używać do gotowania drewnianych szpatułek i łyżek, mieszać przyprawy i zachowywać się tak, jakbym nie przygotowywała zwykłego posiłku w zwykłej kuchni. Od razu myślę też o mojej babci, która uwielbiała gotować i książkę kucharską czytała tak, jak czyta się dobre powieści.
Horoskop – Jak byłam w liceum, moja koleżanka, Ania, zajęła się wróżeniem z gwiazd. Kupiła w tym celu wielką, opasłą księgę, w której znajdywały się tablice i drobnym drukiem było wyjaśnione, która gwiazda i planeta będzie znajdywać się w jakiej koniunkcji. Przy dobrych koniunkcjach, wszystko w życiu Ani miało się świetnie ułożyć, więc umawiałyśmy się do pubów i klubów właśnie w dobry według horoskopu dzień. Mnie jakoś to nie wciągało, mnie wciągał Tarot. Uczyłam się rozkładów i wkładałam wiele… psychologii we wróżenie znajomym. Aż pewnego dnia zostałam zaproszona do sąsiadki i tam, obca dziewczyna, poprosiła mnie o wróżbę. Niechętnie sięgnęłam po karty. Układ kompletnie mnie zaskoczył, ponieważ wydawał mi się idiotyczny: była w nim przemoc, choroba psychiczna, rozwód itp., a przed sobą miałam dziewczynę niespełna dwudziestoletnią! Wtedy pierwszy raz wystraszyłam się Tarota. Każda bowiem karta okazała się trafna. Od wielu lat na szczęście już nie wróżę.

Interesowność – podła cecha. Nie chcę jej przejawiać i mam nadzieję, że nigdy nie przejawię.

Jestem... – Jest mnie kilka: jestem ciągle dziewczynką, która oglądała bajki siedząc w jednym fotelu z siostrą. Jestem też nastolatką, której nikt nie poprosił do tańca na imprezie, natomiast najładniejszy chłopak podszedł do niej, żeby zapytać o numer telefonu… jej najlepszej koleżanki. Jestem malarką, która czasem zaskakuje mnie trafnością doboru kolorów i łatwością, z jaką przychodzi jej malowanie. Rzeźbiarka, która we mnie tkwi, ciągle ma ręce brudne od gliny i ciągle tworzy akty, podczas gdy od czasu ukończenia studiów nie miałam naprawdę okazji do rzeźbienia. Jest też Małgosia, która zachłystuje się oglądając bajki w rodzaju „Dzwoneczka”, oraz taka, która nieustannie sprawdza, co krwawego nadaje Discovery Investigation. Najbardziej jednak zdumiewa mnie Matka, którą się stałam i która zna odpowiedzi na pytania jej córki i buduje dla małej cały świat.

Na spotkaniu autorskim w Sosnowcu

Krytyka – Powinna być konstruktywna, ale niestety, często nie jest. Wymieńmy tę panią z imienia i nazwiska, niech ma swoje pięć minut: Aleksandra Lamek, dziennikarka portalu www.trojmiasto.pl , która skrytykowała moją powieść „Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele” w taki sposób, jakby nie przeczytała z niej ani jednej strony. A tu muszę podle dodać, że wzięła pieniądze za tę recenzję! Mam dystans do krytyki, ale jej wpis jakoś mnie poirytował. Może dlatego, że był zwyczajnie niesprawiedliwy, a recenzja źle napisana. Wydaje mi się, że od czasu, gdy mamy Internet, który daje dużą anonimowość, ludziom bardzo łatwo przychodzi krytykować innych. Często nawet nie myślą o tym, że pod nazwiskami, którymi szargają, kryją się prawdziwe osoby, które mają emocje. Czesław Niemen śpiewał, że słowem można zabić tak, jak nożem. Ja akurat jestem chyba owinięta w niewidzialny pancerz, ponieważ krytyka jakoś nie robi na mnie wielkiego wrażenia, ale widzę, jak złe i często nieprzemyślane opinie zabijają chęci i pasje innych twórców.

Literatura współczesna – Miałkość, powtarzalność tematów i schematyzm. Jednocześnie tkwią w niej perełki, dla których warto się nie poddawać i czytać.

Łzy –  Trudny temat, bardzo osobisty.  

Maciek – Podziwiam go za to, że ma tak dużą łatwość akceptowania problemów i wydobywania z nich pozytywnych stron. Świetnie pisze, chociaż podobno był kiepski z języka polskiego, kiedy jeszcze chodził do technikum. Od razu przypomina mi się, jak go poznałam. Przyszłam na koncert, zadurzona w gitarzyście, a Maciek grał na basie w jego zespole. Potem opowiadał, że zobaczył mnie ze sceny! W przerwie dosiadł się do mojego stolika. Wydawał mi się tak bardzo znajomy, jakbym spędziła z nim całe życie. Do dzisiaj, jak myślę o tamtym pierwszym spotkaniu, przypominają mi się szczegóły takie, jak sploty wełny w jego białym swetrze, to, że był koniec lata i miałam spaloną słońcem skórę oraz po raz pierwszy rozjaśnione włosy. I, że wracając z koncertu, czułam się lekka i szczęśliwa, jakby stało się coś niesamowitego.



Napiszę – Napiszę romans fantasy. Zawsze chciałam to zrobić i nie rozumiem, dlaczego wydawcy mnie powstrzymują J
 
Opinie innych – Trzeba mieć własne zdanie. Piszę i robię to, co uznam za ważne, bez względu na to, czy jest to modne albo poprawne politycznie. Nienawidzę słowa „poprawność polityczna” i od razu mam ochotę zrobić coś na przekór. Wydaje mi się, że powinniśmy głębiej szukać, żeby wyrobić sobie opinię o ludziach i wydarzeniach. Czasem nie wystarczą media w rodzaju telewizji publicznej, ponieważ ich obraz też jest zafałszowany. Trzeba szukać drugiego obiegu, trzeba wgryzać się w tematy, które są ważne, żeby nie powtarzać bzdurnie za klakierami jakiś fałszywych opinii.

Piękno – Moja córeczka jakiś czas temu zapytała: „Mamo, co najbardziej we mnie kochasz?” Wykazałam się niedojrzałością i odpowiedziałam „Twoją buzię”. A ona mi na to „A ja najbardziej kocham twoje serce.” Dla mnie to jest piękno, mądrość drugiego człowieka.



Rodzeństwo – Pamiętam, jak moja siostra, Ola, pierwszy raz nauczyła mnie wiązać buty na śliczne kokardki. Ona też nauczyła mnie pisać pierwsze litery. Starsza o trzy lata, była zawsze moim przewodnikiem i podziwiałam ją za to, co robi. Pamiętam, jak niewyobrażalnie tęskniłam za nią, kiedy poszła do szkoły, a ja byłam na to jeszcze za mała. Jak okropnie dłużył się bez niej czas! To Ola zaraziła mnie pragnieniem odkrywania w książkach tajemnic, razem czytałyśmy „Córkę kapitana okrętu”, „Józefa Balsamo” i „Trzech muszkieterów”. Uwielbiałam się z nią bawić. Nigdy nie wybierałyśmy prostych zabaw, typu „dom”. Nasze bohaterki były złodziejkami, uciekinierkami, a miejscem ich działań, od zawsze był Paryż. Podziwiam Olę za to, że skończyła tak trudne studia na Politechnice i, że zrobiła doktorat z Chemii. Cieszę się też, że mieszkamy w tym samym mieście i często się widujemy.

Seks – Ciężko napisać dobrą scenę erotyczną. Moje ulubione ujęcia miłosne to sceny z filmu z Jaredem Leto „Mr Nobody”.

Środek lata – Oby powstał film!

Tradycje – Tradycja Wigilijna, chyba dlatego przyszła mi na myśl, ponieważ zbliżają się Święta.

Uwielbiam... – Uwielbiam oglądać filmy w kinie, szczególnie, gdy są to filmy długo przeze mnie oczekiwane. Dawno temu, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, do kina można było chodzić niemal codziennie, ponieważ było bardzo tanie i mieściło się blisko mojego bloku. Miało szarą kurtynę, która rozsuwała się na boki, kiedy gasły światła i miał się zacząć film. Ten moment do dzisiaj lubię w kinie najbardziej: ten, gdy gasną światła i nie mam pojęcia, czy film mnie rozczaruje, czy nie, ale siedzę zawieszona w momencie oczekiwania.

Wracam do... Donny Tartt „Tajemnej historii”, ponieważ wykreowany w niej świat jest plastyczny i idealny, jakby istniał naprawdę i bez niego zaczynam tęsknić za bohaterami. To jedyna taka książka, która zaliczyła tysiące moich powrotów. Lubię też wracać do domu, czy to mojego własnego, czy tego, gdzie mieszkają rodzice.



Zmierzch - J Zdecydowanie film, książki nie przeczytałam. Błagam, nie śmiejcie się ze mnie! Widzę wszystko czarno na białym: drętwe sceny, martwe dialogi, słabą akcję i upudrowane aż do kiczu twarze. Ale ja po prostu kocham ten film! Jest dla mnie jak bajka. Siadam, oglądam i nie ma mnie tutaj, w rzeczywistości, gdzie brakuje pracy, gdzie ludzie są nieszczęśliwi, gdzie wiele osób spędza święta w szpitalach albo żegna swoich bliskich. Niedawno mój tata trafił do szpitala i istniało duże prawdopodobieństwo, że nie wyjdzie już stamtąd. Miałam wcześniej kupiony bilet na ostatnią część Zmierzchu i poszłam na niego któregoś wieczora, zmartwiona, zaraz po wizycie w szpitalu. Usiadłam w rzędzie pomiędzy ludźmi i… Cudowne dwie godziny, które całkowicie oderwały mnie od rzeczywistości. Jakkolwiek kiczowato to zabrzmi, kiedy Edward powiedział na koniec Belli, że mają przed sobą całą wieczność, miałam łzy w oczach, bo dopiero wtedy przypomniał mi się tata leżący w szpitalu, zagrożenie jego życia i wszystkie te problemy, których bohaterowie Zmierzchu nie mają.

***
Pani Małgosiu serdecznie dziękuję za poświęcony czas, spełnianie moich wymagań, fajny kontakt mailowo - facebookowy. Mam nadzieję, że to nie jest ostatni raz kiedy goszczę Panią na blogu! 
Było mi niezmiernie miło!
Ogromnie dziękuję!

***
Fotografie pochodzą z prywatnego archiwum Autorki - zakaz kopiowania!

***
KONKURS
Zapraszam Was do udziału w konkursie.


 REGULAMIN:
1. Organizator: organizatorem konkursu jest właścicielka bloga "Sabinkowe czytanie..." czyli sabinka.t1
2. Czas trwania konkursu: konkurs trwa od dziś tj. 23 grudnia 2012 roku do 5 stycznia 2013.
Wyniki pojawią się w ciągu trzech dni roboczych od zakończenia konkursu.
3.Nagrody: Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" 
4. Sponsorem nagrody jest Wydawnictwo Prószyński
5. W konkursie może wziąć udział każda chętna osoba, która odpowie na pytanie i pozostawi swój adres mailowy.
6. Aby wziąć udział w konkursie wystarczy napisać w maksymalnie pięciu zdaniach odpowiedź na pytanie:  jakie usłyszałaś/eś najładniejsze miłosne wyznanie lub jakiego miłosnego gestu doznałaś/eś?
7. Odpowiedzi na pytanie proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
8. Jury: czyli Małgorzata Warda - pisarka, a zarazem gość ABC wybierze najlepszą, a jednocześnie najciekawszą odpowiedź.
9. Zwycięzca zostanie powiadomiony poprzez wiadomość e-mailową.
10. Reklamacje: będą uwzględniane tylko w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników.


***



Ponieważ mam przyjemność gościć na blogu Sabiny przed samymi Świętami, korzystając z okazji, chciałabym złożyć serdeczne życzenia spokojnych chwil przy świątecznym stole, samych miłych spotkań i najładniejszych prezentów, a w Nowym Roku spełnienia wszystkich marzeń! Tu zaznaczam, że najlepiej, gdyby te marzenia obejmowały również wzrost czytelnictwa w Polsce :)
Małgorzata Warda



Osobiście również życzę Wam zdrowych, rodzinnych, spokojnych i białych Świąt Bożego Narodzenia.



***

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński oraz Pani Annie.


sobota, 22 grudnia 2012

Życzenia...

Kochani życzę Wam Rodzinnych i ciepłych świąt...


Jutro specjalnie dla Was ABC... z...

Wyniki

Wybrałam według mnie najciekawszą odpowiedź :) A tak naprawdę Autorka komentarza pokusiła mnie tym ciepełkiem...

Wybrałabym Laos (Azja). Jest to kraj prawie w całości porośnięty lasem. W tym miejscu czas płynie dużo wolniej, niż gdziekolwiek indziej. Nic się nie stanie, jeśli zapomnisz, że po południu miałeś odwiedzić przyjaciela - prawdopodobnie on też o tym zapomniał, a jutro przecież też jest dzień. Kraj, w którym na własnym podwórku spotkasz słonia. Kraj, w którym mimo 40 stopni Celsjusza (w cieniu) mieszkańcy się nie pocą! Byłoby cudownie pobyć wśród ludzi, którzy nie mają pojęcia, że za granicami ich kraju jest jakiś inny, odległy świat. Wielu rzeczy nie wiedzą (jak choćby tego, że Ziemia jest okrągła), nie znają Elvisa Presleya ani Michaela Jacksona, a jednak są szczęśliwi. I jeszcze taka jedna, oczywista zaleta: Laos nigdy nie widział śniegu, a temperatura w zimie nie spada poniżej 22 stopni na plusie. Tam, w cieniu posągów Buddy, mogłabym zapomnieć o wszystkim i zacząć od nowa, podziwiając codziennie zachody Słońca nad rzeką Mekong. A potem zajadać świeżo złowione i usmażone rybki z tejże rzeki :)
han.kwasna@gmail.com

 Pozdrawiam cieplutko i dziękuję wszystkim za udział w konkursie.
 

czwartek, 20 grudnia 2012

JEST...choć nie u mnie...

Jednak już jest!!!!!!! 
Nie tak dawno zapowiadałam na blogu konkurs organizowany przez Magdalenę Kordel. Należało napisać opowiadanie o Bożym Narodzeniu.
Niestety pisać nie potrafię... przynajmniej nie tak jakbym chciała :)
Poniekąd zostałam zmuszona do napisania krótkiej historii...
Nie wiem skąd pomysł...coś powstało :))))

No i stało się! Opowiadań przyszło mnóstwo! 
Blogerzy jednak piszą...
Kto z Was, zaglądających do mnie również coś napisał do "Pejzażu świątecznego"????

Wyszedł oto taki zbiór opowiadań :) 


Zdjęcie kradzione z bloga Magdaleny Kordel
Więc chyba mi wybaczy...
Nie mogę się doczekać kiedy wezmę ją w ramiona...to znaczy kiedy wezmę ją do ręki, pogłaszczę, powącham,dotknę, przytulę :) Jakieś zboczenie mam i z nowymi książkami tak postępuje...
Teraz ze spokojem będę mogła przeczytać wszystkie opowiadania.

 Gdyby nie Magda i Kuba zbiór by nie powstał!
OGROMNIE DZIĘKUJEMY!!!!


Kilka ważnych spraw :)

W ramach przypomnienia...
1. Dziś jest ostatni dzień by wziąć udział w konkursie z panią Grażyną Plebanek.
Szczegóły TUTAJ-klik

2. Dziękujemy za wszystkie głosy na POPIOŁKA.
Można jeszcze głosować dziś do godziny 20.00
Szczegóły TUTAJ - klik

3. Trwają zapisy do Walentynkowej wymiany :)
Szczegóły TUTAJ-klik

4. Pisałam niedawno o koteczce Balbince - jeśli ktoś miałby dla niej dom to:
szczegóły TUTAJ-klik

5. Zapraszam Was do podsumownia rocznego ABC
Szczegóły TUTAJ-klik


środa, 19 grudnia 2012

Epoka lodowcowa czyli...

Oto najfajniejsza książka z pomysłami na zabawy i gry, w której można spotkać bohaterów wszystkich 4 filmów z serii Epoka lodowcowa!
Dołącz do Mańka, Sida i pozostałych bohaterów Epoki lodowcowej, by rysować, malować i kolorować, robić inne fajne rzeczy i grać w świetne gry.


Autor:
Wydawnictwo: Muza
Wydano: wrzesień 2012
stron : 72
okładka: miękka

Kreatywne zabawy i gry to idealna rozrywka dla nawet najwybredniejszych dzieci! Genialną książką okazało się wydanie o piratach, tym razem Wydawnictwo Muza proponuje bajkowe wydanie Epoki Lodowcowej 4. Podobnie jak "Piraci" to wydanie również okazuje się być na bardzo wysokim poziomie!
"Epoka lodowcowa" to świetna bajka dla najmłodszych, starszych i tych najstarszych. Nie ma chyba osoby, która nie znałaby szalonego wiewióra pędzącego za orzeszkiem. Fantastyczne postaci, fajna fabuła. Do tego rewelacyjny głos Czarka Pazury jako leniwca Sida... Jedna z fajniejszych animowanych bajek.
Teraz naszym dzieciom możemy sprawić nie lada niespodziankę kupując "Epokę lodowcową 4. Wędrówka kontynentów" Kreatywne zabawy i gry. Wierzcie mi, ze kreatywności, pomysłów, zabawy i gier z całą pewnością naszym dzieciom nie zabraknie!
Pogoda za oknem niestety sprzyja chorobom, nasze dzieci podatne są na infekcje, które niestety kończą się w łóżku. Wtedy najczęściej wypowiadanym słowem dziecka jest: MAMO NUDZĘ SIĘ!
Ile można słuchać narzekań, oglądać bajki czy grać na komputerze. Warto podsunąć tę książeczkę.
Zawiera ona bowiem miejsce na rysowanie i kolorowanie bohaterów z bajki. Dodatkowo znajdziemy tam łamigłówki, quizy czy labirynty, można też poszaleć z szablonami. Dziecko z całą pewnością poćwiczy swoje umiejętności manualne, bo książka zawiera ozdobne papiery, wycinanki, czy też zawieszki i maskę idealną na zabawę karnawałową.
Dodatkowym atutem są gry i naklejki - dzieci uwielbiają grać i wyklejać.
"Epokę lodowcową 4. Wędrówka kontynentów" Kreatywne zabawy i gry polecam z czystym sumieniem. Miło patrzeć kiedy dziecko samo chętnie zajmuje się pracami manualnymi, czy też rozwiązuje zadania i łamigłówki. Z taką książką nie grozi mu nuda nawet w ferie, które zbliżają się wielkimi krokami!
Nie macie pomysłu na prezent pod choinkę? Idealna wręcz książka dla ciekawskich i pełnych zapału dzieci!

Dodatkowo zdjęcia niektórych stron :)))












Dziękujemy panu Arturowi oraz: