sobota, 30 lipca 2011

Pożegnanie ...

Żegnam Was :o)
Do zobaczenia około 15 sierpnia :o) Jadę odpocząć nad naszym morzem, mam cichą nadzieję, że będzie piękna i słoneczna pogoda. 
Poleżę, poczytam, odpocznę i poleniuchuję
:o) ;o)
 Wy też odpoczniecie troszkę ode mnie ;o)

Zabieram książeczki :O) Planuję je przeczytać :o) 
Uwielbiam ryby więc z pewnością będę tak długo się zajadała, aż się mi nie znudzą :o)


Do zobaczenia, pewnie będę tęskniła...jednak obiecałam sobie przez czas wyjazdu ZERO kompa!!!! 

Wracam około 15 sierpnia :o)
Trzymajcie się :o)
Pa pa pa

Edycja
Czy znacie fajne i sprawdzone atrakcje dla dzieci w promieniu 50km od Kołobrzegu????

czwartek, 28 lipca 2011

Zmiany, zmiany...zmiany

Nie wiem czy na gorsze, czy na lepsze...ale jednak zmiany zaszły :o)

Sama z lenistwa pewnie nie zmieniłabym nic!!! Jednak delikatnie zmuszona...no może zachęcona przez Katarzynę Em postanowiłam co nie co zmienić :):):)

Góra (ten piękniusi kot - moje marzenie mieć Rudzika) to dzieło Katarzyny Em - Kasiu baaaaaaaaaaardzo dziękuję !!!! W życiu tego bym nie zrobiła!!!!

Ja mogę się pochwalić tylko tym, że troszkę pomogłam Kasi w założeniu jej blogowego domu :)
O w tym  SŁONECZNYM miejscu :o)

Jak podobają się Wam zmiany ?????

środa, 27 lipca 2011

Strzeżcie się! Kostucha nadchodzi...

W Marianie już od dzieciństwa tkwi głęboko zakorzeniony kompleks: obraz ojca-pijaka,  poczciwej, ale niezbyt przedsiębiorczej matki i doświadczanej na co dzień biedy towarzyszy mu przez całe życie, stając się motorem napędowym wszelkich jego działań.  Jeszcze jako mały chłopiec Marian poprzysiągł sobie, że w przyszłości zostanie ważnym, szanowanym i podziwianym obywatelem.





Wydawnictwo: SOL
Wydano: 2011
stron : 320

Muszę przyznać, że to było nie lada  wyzwanie. Pani Danuta Noszczyńska mnie zaskoczyła!!! Pierwsze zetknięcie z twórczością tej autorki, a czuje się jak przejechana przez czołg! "Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana" to nie była lekka lektura, fakt humoru co nie miara, ale wściekłość na głównego bohatera Marianka Żywotnego towarzyszyła mi od pierwszej do ostatniej strony!!! Jeszcze żaden bohater tak mnie nie denerwował i drażnił!


Właśnie kim jest Żywotny Marian!? Mogłabym go potraktować jednym zdaniem, ale nie chcę! Chcę go opisać, ba ja muszę to koniecznie zrobić! 
Skoro zapiski to zapiski, Mariana właśnie. To on przedstawia nam całe swoje życie, aż do tych pod dwiema kosami, czyli magiczną liczbę 77. Jest przekonany, że Kostucha go zabierze i nie doczeka się roku więcej.Więc zabrał się prosty chłop do spisania dziejów swoich dla potomności, dokonania rachunku sumienia z Bogiem i ludźmi. 
"Prawdę powiedziawszy, do tych pór uważałem, że pisanie dzienników, pamiętników i wspominków - babska to rzecz i mężczyzny niegodna..."
Marian Żywotny w  pamiętniku opisuje swoje biedne i niesprawiedliwe życie, życie na jakie skazali go bliscy...
Rodzice - dom rodzinny wspomina ...jak wspomina, matka dobra kobieta, ojciec wspominany jako chłop, który bił, pił i nic nie robił. Dla Mariana zawsze wszystko na końcu było,nie czuł się szczęśliwy, doceniany i kochany.
Postanowił zdobyć kobietę majętną, urodziwą i taką , której mu wszyscy pozazdroszczą.
Wybór padł na śliczną i mądrą Apolonię, na przeszkodzie jednak stał pewien student, którego z łatwością się pozbył.
" Zdać by się mogło, że przysięgi danej sobie na ojcowskim pogrzebie nie dotrzymałem i miast paradnej dziewuchy najgorszą lebiegę we wsi pojołem za żonę"
Żona jak żona, dogodzić mężowi chciała i tak była tylko zwykłą kobietą, która służyła swemu panu i władcy. Na świat wydała pięcioro dzieci, w tym tylko jednego syna, a i tak Marian do końca zadowolony nie był.
"Gdym Go o córkę prosił, dał mi cztery, jednakowoż jedna w drugą same lebiegi, które razem do kupy dopiero za jedną rzeczową kobietę ujść mogły. Ofiarując mi upragnionego syna, od góry rudym łbem go naznaczył, a od dołu kaczymi stopami"
Marian wychowując swe dzieci i po części żonę, pracował, modlił się, zazdrościł innym i nienawiść do świata swoją hodował. Gdy przeszedł na emeryturę, stał się jeszcze bardziej denerwujący dla otoczenia, wymagający dla dzieci i Apolonii, jeszcze bardziej z butami w życie innym właził i na sąsiednie podwórka częściej z zazdrością zaglądał.
To co on uważał za swój patriotyczny obowiązek inni za wścibstwo i chorobliwą zazdrość. To co on za chęć poinformowania i ostrzeżenia inni za donosy. Taki już Marian Żywotny był - mściwy, zazdrosny i wścibski!
Czy znacie takiego Mariana? Może wystarczy się rozejrzeć ?


Życie z Żywotnym musiało być koszmarem dla bliskich. Danuta Noszczyńska rewelacyjnie ujęła TO co znajduje się na wyciągnięcie naszej ręki. TO, to nic innego jak zawiść i zazdrość ludzka, która nie zna granic. Wiele osób uważa się za osoby skrzywdzone przez los, Boga, czy ludzi. Ale czy na pewno? Może sami krzywdzą innych z siebie robiąc ofiarę? Na dodatek wykorzystując, ba nadużywając swojej religijności i mniemanej dobroci. Cała ta bogobojność i patriotyzm głównego bohatera, aż drażniły oczy i nerwy.
Fałszywa skromność, wiara, a także domniemany szacunek dla bliskich, którymi tak się szczycił Marian doprowadzało mnie niemal do furii!!!!Krótko mówiąc i pisząc jedno wielkie zakłamanie, w które się niemal samemu wierzy!

Trudno nie wspomnieć też o fantastycznej okładce, którą wykonali  Andrzej Brzezicki i Alicja Brzezicka.
Okładka generalnie kojarzy się z latami ubiegłego wieku, a jednak  kolor, który został dodany przenosi nas automatycznie do XXI wieku. Był to fantastyczny pomysł.

"Pod dwiema kosami..." zdecydowanie nie należy do powieści, które czyta się  lekko, szybko i przyjemnie. Czyta się w ogromnym skupieniu i rozwagą, bo używana gwara na początku wydawała mi się nie do przeczytania, jednak przywykłam, mam jednak nadzieję, że nie na stałe! W książce nie brakuje humoru, gwara dodaje książce jeszcze więcej powodu do śmiechu, choć i czasem do złości. Zdecydowanie podziwiam Autorkę za to, że odważyła się poruszyć jakże trudną, a zarazem bardzo trafną problematykę, bo któż nie zna choć jednego takiego zakłamanego i zadufanego w sobie Mariana????
Jeszcze większe brawa dla Danuty Noszczyńskiej za to, że cała książka napisana jest w ten wyjątkowy i niepowtarzalny sposób.Gwara niestety z dnia na dzień zanika i idzie w niepamięć. Młode pokolenia zbyt rzadko używają swych regionalnych gwar, a bywa, że nie znają ich wcale. Książka moim zdaniem bardzo dużo na tym zyskała. Pani Noszczyńska musiała się podwójnie napracować, bo pisanie gwarą z pewnością nie jest łatwe, a jeszcze dodatkowo wcielić się w Mariana Żywotnego to już zdecydowanie musiało być wyzwaniem! 
Powieść polecam z czystym sumieniem. Komu ? No właśnie. Najbardziej chciałabym polecić książkę właśnie TAKIM Marianom - jako ostrzeżenie. Jako dobrą lekturę polecam wszystkim tym, którzy posiadają takie Żywotnego w swoim gronie...

Na zachętę kilka słów od Autorki 
"Jestem przekonana, iż po lekturze mojej książki okaże się, że Mariana znamy niemal wszyscy. Dla jednych jest on sąsiadem, dla innych kolegą z pracy, przełożonym,  bliższym lub dalszym krewnym.
Marian ma wiele imion, bywa w różnym wieku, posiada też obie płcie. Skomplikowana umysłowość Mariana fascynowała mnie od dawna: sposób jego rozumowania, motywacje, cele i potrzeby - często budziły mój niekłamany podziw. Dlatego, jak tylko uznałam, że wiem o Marianie wystarczająco sporo, postanowiłam ukazać światu jego osobowość „od zaplecza”.
A zatem - miłej lektury!"
Danuta Noszczyńska

Strona Autorki:
http://www.danutanoszczynska.pl/

Za możliwość zapoznania się z twórczością Danuty Noszczyńskiej dziękuję Pani Lidce i Wydawnictwu



Ps. Jeśli znajdziecie błąd - wybaczcie po 320 stronach tej książki, ciężko było napisać coś "po polskiemu" !

poniedziałek, 25 lipca 2011

Było i się skończyło ...

Wczorajszy dzień był....bardzo sympatyczny :)
Miałam zaplanowaną niedzielę od A do Z, jednak w ostatniej chwili zmieniłam plany, odwołałam swój przyjazd, bo.... otrzymałam miły telefon i propozycję spotkania !!!!
Takich propozycji się nie odrzuca !!! Oj nie :):):):)
No dobra juz piszę :)
Odwiedziły mnie dwie sympatyczne blogereczki :) , z którymi "znam" się wyłącznie początkowo z blogów, potem już bardziej "intymnie" z gg :) :) :)
Tak więc odwiedziły mnie z mężami Ela i Milenka :):):) Milenkę znam nie co lepiej, dłużej, cieszę się ogromnie, że wreszcie mogłyśmy się spotkać :)
Żałuję tylko, że nie było mojego mężowskiego, no i że nie miałam zbyt czasu, by ugościć ich tak jak należy !!!!!! 
Zdjęć nie ma :( To znaczy są... u Eli :):):):):)
Pierwsze spotkanie, mam nadzieję, że nie ostatnie :):):):):):):):)


A Wy ??? Spotykacie się z "na żywo" ze znajomymi blogerami ????

piątek, 22 lipca 2011

Jeszcze raz ...

Dziękuję za dodatkowe wyróżnienia, które otrzymałam od dziewczyn:



Serdecznie Wam dziękuję, żeby się nie powtarzać o tym wyróżnieniu pisałam już TUTAJ - KLIK


*******

Czy ktoś potrafi mi powiedzieć gdzie jest to nasze słoneczne lato????

Mam cichą nadzieję, że jak teraz się wypada i wychłodzi, od początku sierpnia zapanuje upał, który wielbię i chcę mieć , toć jadę nad morze, a jeszcze wypadało by choć troszkę się opalić, coby nie straszyć "mąką" na plaży :P:P:P

czwartek, 21 lipca 2011

We własnym gronie...

RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE 

Lato, grupa studentów archeologii bierze udział w organizowanym na Gotlandii międzynarodowym kursie archeologicznym Urok letnich wakacji szybko mija, gdy ginie holenderska studentka, Martina Flochten. Sekcja zwłok wykazuje, że została ona utopiona, okaleczona nożem, a następnie powieszona. Mimo licznych przesłuchań, a nawet pomocy zaprzyjaźnionych funkcjonariuszy z CBŚ, morderca wciąż pozostaje nieznany.




Wydawnictwo: Bellona
Wydano: 2011
stron : 392


 Nie jestem w stanie zliczyć ile razy na swej drodze internetowej, ale jednak, napotykałam nazwisko Mari Jungstedt. Ile to zachwytów się naczytałam, ile pojawiło się fantastycznych recenzji  z Knutasem w roli głównej. Zastanawiało mnie skąd tyle achów i ochów w stronę akurat tej autorki kryminałów skandynawskich??? Naczytałam się też wielu pochwał co do literatury skandynawskiej. Po lekturze powieści " We własnym gronie" już wiem dlaczego Mari Jungstedt przyciąga tak licznych czytelników, zdecydowanie jest to rewelacyjny styl i pióro, które posiada! Z pewnością sięgnę po inne powieści szwedzkiej autorki,  warto się z nimi zapoznać oraz powtórnie znaleźć się na tej interesującej wysepce.


Akcja powieści " We własnym gronie" rozgrywa się głównie na szwedzkiej wyspie zwanej Gotlandią. W dawnych czasach było to ważne centrum handlowe i pirackie. Wiele zabytków zachowało się w bardzo dobrym stanie, jednak największym aspektem tej wyspy są wykopaliska archeologiczne i wykopywane z nich srebra. Na wykopaliskach pracuje grupa studentów z różnych zakątków świata. Opiekunem ich jest znany i ceniony archeolog Steffan Mellgren, który potrafi zawrócić w głowie nie jednej studentce. Lato sprzyja imprezom i koncertom, po jednym z takich  koncertów znika  jedna ze studentek -  Martina Flochten, córka znanego holenderskiego biznesmena. Podejrzenie pada na Mellgrena...
Grupa Knutsa zajmuje się w letnie upalne dni poszukiwaniem osoby, która z brutalnością rzeźnika zabija kucyka, następnie pozbawia go głowy , którą zabiera razem z krwią zwierzęcia.
Knuts dostaje tez informację o martwej dziewczynie, którą odnalazł przypadkowy letnik. Na miejscu zbrodni okazuje się, że ową dziewczyną jest zaginiona holenderka. Po oględzinach zwłok patolog stwierdza, że Martina Flochten została utopiona, okaleczona nożem, a następnie powieszona.
Śledztwo trwa, z czasem grupa kryminalna zaczyna łączyć wszystkie zdobyte informacje w jedną całość. 
Pomocnym dla policji okazuje się być sztokholmski dziennikarz Johan Berg, który posiada całkiem interesujące szczegóły, które uzyskał od swoich informatorów.  Wspólnymi siłami dochodzą do brutalnej i zaskakującej prawdy. Sposób dokonywania morderstwa sugeruje, ze może mieć ono charakter rytualny. Napięcie rośnie, gdy pojawiają się kolejne ofiary...


"We własnym gronie" to rewelacyjnie napisana powieść, która dawkuje emocje i wydarzenia w odpowiednich ilościach. Autorka wie doskonale jak przekonać  i utrzymać w niepewności swojego czytelnika. Potrafi zaciekawić tak, że książkę ciężko odłożyć. Powieść czyta się  z ogromnym zainteresowaniem i całkowitym niedosytem. Już nam się wydaje, że wpadamy na trop mordercy, jesteśmy wręcz przekonani, Jungstedt jednak bardzo szybko daje nam do zrozumienia jak bardzo się mylimy! Z pewnością książka nie należy do książek przewidywalnych! Pisarka przekonała mnie do siebie właśnie nieprzewidywalnością, rewelacyjnie trzymanym napięciem, świetnymi postaciami drugoplanowymi, a także bardzo dobrym wątkiem obyczajowym. Zdecydowanie ogromnym plusem są interesujące opisy Gotlandii, które swoimi walorami  zapraszają czytelnika w swoje skandynawskie "progi". 
Wiem jedno, to nie jest ostatnie spotkanie z powieścią Mari Jungstedt, czuje pewien niedosyt, który w najbliższym czasie muszę koniecznie zaspokoić. Dlatego z ogromną przyjemnością powrócę na tę jakże piękną, a zarazem tajemniczą i niebezpieczną skandynawską wyspę.  Jestem  ciekawa jak potoczą się dalsze losy Knutsa, Berga i Karin Jacobsson...


Jeśli szukasz dobrego kryminału z seryjnym mordercą , powieści o religii staroskandynawskiej i pradawnych   bogach lub też pragniesz odwiedzić ciekawą szwedzką wyspę to "We własnym gronie" jest tym czego szukasz. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie i będzie usatysfakcjonowany.


Za możliwość zapoznania się z twórczością Mari Jungstedt dziękuję pracownikom 

środa, 20 lipca 2011

Zaskoczenie...

Marzę sobie tak czasami, że ojciec przestaje pić, pomagamy mu z braćmi wybudować dom. Wprowadzamy się – każdy do swojego nowego pokoju. Dobijają się do mnie kolesie z klasy, ale ja ich spławiam, bo akurat jest u mnie Olga. Gadamy sobie chwilkę, a potem jedziemy moim nowiutkim skuterem do miasteczka. Córka Emila obejmuje mnie, a jej ręce mimowolnie sięgają pod kurtkę. Edzio Kufel wygraża nam pięścią, a ja pokazuję mu fakersa. Dobrze, że marzenia nic nie kosztują.


Wydawnictwo: Skrzat
Wydano: 2011
stron : 88



Lena Wilczyńska stworzyła powieść, która mnie całkowicie zaskoczyła!!! Nie tego się spodziewałam, otrzymałam potężną dawkę realizmu owianą w to, co nas otacza, czego na co dzień nie dostrzegamy lub też nie chcemy dostrzegać. Być może nie zdajemy sobie sprawy z tego co czują dzieci z patologicznych rodzin. Jednak czternastoletni narrator wyraźnie i dobitnie nam to uświadamia. Wiem jedno, z całą pewnością Wilczyńska napisała książkę, obok której  nie da się przejść obojętnie!!!!

Narratorem powieści jest czternastoletni chłopak z Ryk - Łukasz. Dziecko z rodziny, w której kiedyś się wiodło, dzieci przybywało, pieniędzy zaczęło ubywać wtedy, gdy ojciec zaczął pić. Matkę opisana jest jako dobra i kochana kobieta, która starała się jak mogła, choć nie zawsze jej to wychodziło. Nie potrafiła przeciwstawić się mężowi i wysłać go na odwyk, choć miała ku temu okazję.
Dzieci uczące się w podstawówce i gimnazjum robiły wszystko, by pomóc i zarobić choć parę złoty i odciążyć swą rodzicielkę. Lecz nie zawsze się dało. Korzystały jak mogły i gdzie mogły. Pieniędzy i tak nie przybywało, wszystko co wartościowe ojciec sprzedawał, a pieniądze przepijał. Nawet te, które były przeznaczone na kolonie z Caritasem. Jednak dzieci wierzą i marzą o tym, że ojciec przestanie pić i ich życie się odmieni...
"Marzę sobie tak czasami, że ojciec przestaje pić, pomagamy mu z braćmi wybudować dom. Wprowadzamy się – każdy do swojego nowego pokoju (...) Dobrze, że marzenia nic nie kosztują" Wierzą w to, że mają jeszcze szanse na nowe i lepsze życie, że kiedyś założą zwykłą szanującą się rodzinę, bez alkoholu, awantur i biedy.
"Muszę się zastanowić, jak przekonać do siebie Olgę. Nie będzie to łatwe. Ja mam ojca pijaka, a ona jest córką właściciela Laguny i plantacji truskawek, na której co roku zapierdalamy. (...) No cóż, znacznie więcej nas dzieli, niż łączy."
Jednak pomoc nie nadchodzi, a dzieci zostają same...


"Odwiedź mnie we śnie" jest tak realistyczną książką, że aż boli. Nie to, że te dzieciaki muszą dać sobie radę, ale to, że jest zbyt mało osób, które chcą im pomóc. Być może nie liczą na pomoc, być może radzą sobie sami  licząc tylko na siebie, ale czy na pewno muszą???? Czy nie powinny mieć zwyczajnego beztroskiego dzieciństwa???? Czy Opieka Społeczna nie powinna zareagować na to co się dzieje w domach patologicznych???? Tak wiem, zaraz się bronią zadają pytanie, ale co my jeszcze możemy ???? Może to ten kraj jest dziwny i zamiast pomagać daje jeszcze kopa! Któż z nas na co dzień nie widzi dzieci, które są puszczone samopas i ganiają cały dzień pod blokiem czy tez na innych osiedlach? Nie koniecznie szczęśliwe czy najedzone!Gdzie są ich rodzice? Jeden Pan Bóg wie!!?? Nie chce wszystkich pakować do jednego worka i stwierdzić, że tam gdzie biedniej to patologia, o nie! Są rodziny biedniejsze, ale kochające się i robiące wszystko, by utrzymać i wychować na dobrych ludzi swe dzieci. Jednak czy nasz kraj w tym nam pomaga? Myślę, ze niestety nie wszystkim ...
Wilczyńska świetnie i bardzo bezpośrednio opisała problem rodzin patologicznych, jednak zrobiła to z punktu widzenia dziecka, które na co dzień boryka się z wieloma problemami, drwinami innych i walką o jako taki byt. Choroba matki, opieka nad siostrzyczką i powstrzymywanie ojca przed awanturami to ich całe dzieciństwo....
"Odwiedź mnie we śnie" jasno i dobitnie daje nam do zrozumienia, że jest wiele osób, dzieci, które być może czekają na pomoc...wystarczy dobrze się rozejrzeć!!!
Krótka, ale za to rzeczywista powieść, którą polecam tym, którzy mają gdzieś w pobliżu rodziny biedniejsze, patologiczne, być może ta książka otworzy niektórym oczy, na to, co dzieje się  obok. Przeczytajcie i dowiedźcie się co czują i z czym borykają się dzieci z rodzin patologicznych...


Pani Wilczyńskiej gratuluję tego, że odważyła się poruszyć temat, którego zbyt często boimy się poruszyć!



Za książkę dziękuję Panu Łukaszowi z Wydawnictwa Skrzat :) :) :) 





 

wtorek, 19 lipca 2011

Wyróżnienie

Jestem zaskoczona, wracam do domu, a tam wiadomości ...
Zostałam wyróżniona przez:

balbina64
Agnieszkę 
książkoholiczkę
Sil
Carline
Intueri

Serdecznie za te wyróżnienie dziękuję, jest mi baaaaardzo miło, niestety nie będę kontynuowała i wyróżniała kolejnych blogów. Myślę, że osoby, które regularnie odwiedzam, o tym wiedzą doskonale :)

Bez dłoni...




RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE
Sadystyczny seryjny morderca wybiera kolejną ofiarę – dziewczynę z Nashville. Pani porucznik z wydziału zabójstw, Taylor Jackson, oraz jej przyjaciel, analityk FBI, doktor John Baldwin, wspólnie prowadzą śledztwo w tej sprawie. Dusiciel z Południa morduje kolejne osoby, a na miejscu zbrodni zostawia ponurą wizytówkę – dłoń poprzedniej ofiary. Ambitna dziennikarka telewizyjna Whitney Connolly jest przekonana, że sprawa Dusiciela z Południa pomoże jej w karierze i umożliwi wyjazd z Nashville. Posiada informacje, które mogą zmienić kierunek dochodzenia. Nie przypuszcza jednak, że sprawa będzie dotyczyć także jej osobiście, a za swoje ambicje zapłaci wysoką cenę… Nikt nie potrafi powstrzymać zwyrodnialca, ale wszyscy zaczynają sobie uświadamiać, że prawdziwe zło rodzi się z zakłamania.


Wydawnictwo: Harlequin / Mira
Wydano: 2010
stron :416
Seria: Thriller

Okładka książki, która ocieka krwią zapowiada dość brutalną powieść, która powinna trzymać w napięciu. Tytuł zdecydowanie odnosi się do seryjnego mordercy. J.T. Ellison stworzyła bardzo dobry thriller, który nie tylko trzyma w napięciu, nie tylko ocieka krwią, ale zawiera pewne tajemnice, które mają ogromny wpływ na losy wielu ludzi.  Jedyne czego żałuję, to tego, że nie znalazłam dotychczas innych książek tej autorki. Szkoda, wielka szkoda...

Taylor Jackson to najmłodsza porucznik policji w Nahvillle, zajmująca się głównie morderstwami. Jej najbliższym pomocnikiem jest analityk kryminalny doktor John Baldwin, który równie mocno towarzyszy Taylor w życiu prywatnym. Wspólnie otrzymują bardzo trudną sprawę seryjnego mordercy, który to porywa ofiary, gwałci, dusi, a na koniec obcina im dłonie, następnie wywozi zwłoki do innego stanu, gdzie schemat się powtarza. Zadaniem Taylor i Johna jest złapać brutalnego mordercę, niestety zbyt często się wymyka!!!!


Interesująca wydaje się też sprawa mężczyzny, który regularnie atakuje i gwałci we własnych mieszkaniach bezbronne kobiety. Policja nazywa go "Słotnik", gdyż atakuje tylko w deszczowe czwartki. Kiedy zostaje zgwałcona policjantka prowadzące śledztwo, do akcji przyłącza się Taylor.


Ambitna dziennikarka Whitney Connoly jest przekonana, że dzięki sprawie seryjnego mordercy zwanego prze FBI Dusicielem z Południa, dostanie się na najwyższy stopień kariery i uda jej się wyrwać z Nashville. Posiada bardzo ważne informacje, które dużo by zmieniły w prowadzonym śledztwie. Jednak Whitney stawia na karierę i płaci za to wysoką cenę ...
Zostaje zamordowanych 8 kobiet w różnych stanach, a wszystko przez jedną dobrze chronioną tajemnicę rodzinną ...


"Złodziej dłoni" to powieść zdecydowanie wielowątkowa. Dzięki temu nie wydaje się nudna,  prace policji nad śledztwami dokładnie opisane, sceny nieco brutalne, co dodaje książce wiele autentyzmu i realizmu. Zdecydowanie widać, że autorka miała styczność albo z bardzo dobrym konsultantem, albo też idealnie wykorzystała swoje doświadczenie, które zdobyła podczas pracy w policji, FBI w dziale kryminalistyki. W powieści choć znajdują się wątki brutalnych gwałtów, sadystycznych morderstw, porwań, to jednak autorka  nie zapomina o tym, by osłodzić nam tą gorycz romansami. W końcu policjanci są też ludźmi, którzy mają własne pragnienia i marzenia oraz zwyczajne problemy. Generalnie praca pochłania im większość czasu, nie zostawiając im wiele  na życie prywatne.
Świetnie napisana powieść, która zbyt szybko się kończy. Nie nazwałabym jej przewidywalną, choć sam koniec daje nam możliwość odkrycia kim jest seryjny morderca. Nie zmienia to faktu, że J. T. Ellison stworzyła rewelacyjny thriller.


Zdecydowanie polecam tym, którzy z przyjemnością sięgają po tego typu literaturę, choć powieść nie należy do lekkich, to z pewnością zaspokoi nie jednego fanatyka kryminałów i thrillerów. Miłośnicy romansów również znajdą coś dla siebie, jednak zdecydowanie górują tu brutalne morderstwa i gwałty!!!




Za powieść serdecznie dziękuję pracownikom :



poniedziałek, 18 lipca 2011

Co się stanie gdy spotkają się dwa żywioły?????

Aby Lyndon i Torr Latimer poznali się na kursie ikebany. Są jak ogień i woda – ona pełna fantazji i spontaniczna, on poważny i ceniący umiar. Przeciwieństwa się jednak silnie przyciągają - wrażliwą Aby coraz bardziej pociąga władczy Torr. Jest tym zarówno oszołomiona, jak i zaniepokojona. Ma sprzeczne uczucia, zwłaszcza że ze względu na swoją przeszłość nie wierzy mężczyznom. Mimo to spotykają się coraz częściej. Co więcej, gdy Aby pada ofiarą szantażu, przyjmuje pomoc Torra. Przyszłość pokaże, czy zaufała właściwemu mężczyźnie…


Wydawnictwo: Harlequin / Mira
Wydano: 2011
stron :224
Seria: Satine
Premiera: 22.07.2011 

 Seria Satine kojarzy mi się z łąką, leżakiem, kwiatami, kocykiem, plażą i wszystkim tym, co przypomina o czasie wolnym, w którym możemy odpocząć po ciężkim i pracowitym dniu. Seria ta daje wiele radości, miłości, ale czasami wabi nas też delikatnym kryminałem czy też nutka niepewności. Jeśli to wszystko zostanie wymieszane powstaje świetna i odprężająca powieść na leniwe popołudnie lub samotną noc. Z przyjemnością sięgam po taką literaturę zawsze wtedy gdy potrzebuję odreagować lub  się odstresować. Seria Satine potrafi zdziałać cuda....
"Ryzykowny układ" napisany przez Jayne Ann Krentz to świetna, krótka powieść, która podziałała jak balsam po tym jak naczytałam się o ludziach pokrzywdzonych przez los, jak i innych ludzi. Krenz przeniosła mnie do innego świata, świata pełnego miłości, tajemnicy i intryg. 
Ostatnim miejscem w jakim bym szukała mężczyznę z marzeń jest ... kurs ikebany. Któż tam spodziewałby się faceta przystojnego, inteligentnego, opanowanego??? Aby Lyndon miała w swoim życiu to szczęście, że na kursie układania kwiatów, poznaje świetnego i bardzo przystojnego mężczyznę - Torra Latimera. Faceta z marzeń. Jednak okazuje się, że Aby i Torr to dwa chodzące przeciwieństwa. Jednak przeciwieństwa mają to do siebie, że się przyciągają. 
Na drodze Aby staje mężczyzna, który ją prześladuje i szantażuje, pomocną dłoń wyciąga Torr, czy aby na pewno kobieta może mu zaufać????


Która z nas nie marzy, marzyła o tym, by poznać fantastycznego faceta???? Spotkać, zakochać się i spędzić z nim resztę życia? Niestety los czasem płata figle, zamiast fantastycznego faceta dostajemy zaborczego brutala, który uważa nas za swoją własność, nas - kobiety traktując jak swoją rzecz, której trzeba pilnować, za którą trzeba decydować!!! Wiele kobiet nie potrafi się z tak zawiłych i fatalnych związków wycofać i tkwią tak długo, aż nie wydarzy się tragedia. Być może za bardzo się boją?
Jednak dobrze, że są na tym świecie kobiety silne, zdolne do tego, by zostawić stary i niewygodny związek i zacząć wszystko od początku. Marząc dalej i wierząc, że jeszcze kiedyś pojawi się ten, który okażę się wspaniałym, niepowtarzalnym i wyjątkowym mężczyzną na resztę życia. Taki, na którego widok serce chce wyskoczyć, a instynkt mówi, że to ten jeden jedyny. Taki, który jest naszym przeciwieństwem, a jednak potrafimy zaufać i zakochać się, bo miłość w naszym życiu odgrywa tę jedną z najważniejszych ról.


"Ryzykowny układ" jest książką idealną na letnie i leniwe dni. Z pewnością będzie wspaniałą i odprężającą  lekturą po ciężkim dniu w pracy. Jej rozmiar sprawia, że będzie świetna, by zabrać ją na wakacyjne wojaże.
Z czystym sumieniem polecam zapracowanym kobietom, a także marzycielkom.


Myślę ostatnio o marzeniach, lubię marzyć i wierzę w to, że marzenia się spełniają. Wiele z moich doczekało się swoich spełnień :) Jest jeszcze odrobina tych, które się nie spełniły, jednak wierzę, bardzo wierzę w to, że przyjdzie i na nie czas...

A Wy ???? Macie własne marzenia? Lubicie marzyć? O czym marzycie???
Zapraszam do dyskusji : TUTAJ - KLIK  

Pani Moniko - dziękuję !!!!

niedziela, 17 lipca 2011

" Spójrz na mnie" Yrsa Sigurdardóttir

RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE



Pensjonariusz oddziału psychiatrycznego skazany za pedofilię zleca Thorze wniesienie rewizji od wyroku. Skazanym jest chłopiec z zespołem Downa. Został uznany winnym wzniecenia pożaru i spowodowania śmierci czworga podopiecznych ośrodka rehabilitacyjnego. Czy chory na autyzm lub padaczkę chłopak albo głuchoniema i niewidoma nastolatka mogli komuś aż tak zajść za skórę, by pragnąc zemsty odważył się popełnić odrażającą zbrodnię?




Wydawnictwo: Muza
Wydano: 2011
stron : 464


Yrsa Sigurdardóttir to islandzka, zdolna i niesamowita powieściopisarka, która swoją powieścią "Spójrz na mnie" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wiem z pewnością, że to nie ostatnie spotkanie z twórczością tej pisarki.

Thora, bardzo zdolna prawniczka, ma doprowadzić do rewizji pewnego wyroku. Otrzymuje zlecenie od pensjonariusza ośrodka psychiatrycznego. Ma zbadać zamkniętą już sprawę Jacoba, chłopca z zespołem Downa,  został skazany za podpalenie ośrodka dla osób niepełnosprawnych, w którym zginęło kilku pacjentów. Chłopak, nie miał szans na przyzwoitą obronę, nie mówiąc już o przyzwoitym przesłuchaniu.
Thora podejmuje się tej sprawy. Sprawy, która okazuje się być bardziej skomplikowana  i pilnie strzeżona, a także zamieciona pod przysłowiowy dywan przez Wymiar Sprawiedliwości. Jednak uparta prawniczka nie odpuszcza i odkrywa przerażające fakty z przed lat....

"Spójrz na mnie" to trzymający w napięciu kryminał, przeplatany dobrym thrillerem. Autorka ma niesamowite pióro, które wydobywa, a raczej wyciąga z czytelnika rozmaite emocje. Książka nie należy do łatwych i lekkich, o nie! Daje do myślenia, bywa, że drażni i irytuje. Jednak wszystko to prowadzi do tego, że jest powieścią, o której tak szybko się nie zapomina! Z pewnością  jest to jedna z lepszych książek grozy i niepewności jakie w ostatnim czasie czytałam.

Yrsa Sigurdardóttir z pewnością porusza bardzo delikatny, a zarazem istotny temat dotyczący osób niepełnosprawnych, ale także osób upośledzonych. Wielu ludzi traktuję niepełnosprawność jak zarazę, którą trzeba omijać szerokim łukiem. Dobrze, że istnieją dobrzy ludzie, którzy mają ogromne serca i wiele siły, by pomagać i wspierać osoby autystyczne, upośledzone, czy też osoby niepełnosprawne.
 " Cierpiała, myśląc o tych młodych ludziach po wielokroć krzywdzonych przez los, których ominęło tyle rzeczy w życiu. Miała pełną świadomość tego, że nie wolno ich odrzucać tylko dlatego, że byli upośledzeni"
Dobrze, że znajdują się takie osoby, które otwierają specjalne ośrodki, fundacje czy też grupy wsparcia dla rodzin. Myślę, że wielu z nas uczy własne dzieci szacunku, wrażliwości na krzywdę innych. Wierzę, że dobro oddaje dobrem. Szkoda, że tak wiele osób jest obojętnych na losy innych...

Yrsa Sigurdardóttir z pewnością stworzyła rewelacyjny i wielowątkowy kryminał, który trzyma od samego początku do samego końca w napięciu. Dlatego polecam głównie osobom, które posiadają mocne nerwy, ale także tym czytelnikom, którzy cenią wielowątkowość powieści i długie, skomplikowane śledztwa. "Spójrz na mnie" jest zdecydowanie warta przeczytania!

środa, 13 lipca 2011

W końcu....

się doczekałam i trafiła do moich rąk :):):)
Włóczyła się już sporo, widać po wpisach, wreszcie zawitała u mnie :)
Niedopisane - dziękuję !!!!
Serial obejrzałam za namową ...męża. Może być, oglądałam lepsze.
Fajnie będzie porównać i stwierdzić co ciekawsze??? Przeważnie książka zdecydowanie wygrywa :)








Zdarzyło się Wam, by film bądź serial był lepszy niż książka ????

wtorek, 12 lipca 2011

Jak tu czytać !!!!?????

Nie trzeba nic komentować....


Czy to jest:
* nuda
* brak zainteresowania
* zazdrość
* miłość
????? o to jest pytanie????

Specjalnie dla Louisa - grać też nie daje :):)




Stosik - pierwszy w lipcu

Jeju...już lipiec ...
Uzbierało się ciut :)


Od góry:
1. "W ogrodzie Mirandy" K. Krenz - udana wymiana na Targu z książkami
2. "Za oknem cukierni" S.K. Lynch - egz. recenzyjny od Wydawnictwa Prószyński - OPINIA
3. " Kobieta bez twarzy" A. Fryczkowska - jak wyżej - OPINIA
4. " Debiutantka" K. Tessaro - egz. recenzyjny od Muzy
5. " Ryzykowny układ" J.A. Krentz - egz. recenzyjny od p. Moniki z Wydawnictwa MIRA
6. "Miłosne perypetie detektywów z Houston" D. Palmer - jak wyżej
7-8 romansiki - jak wyżej
9. "Kobieta niespodzianka" P. Kołodziejczak - egz. recenzyjny od Kanapy :) - OPINIA
10. " Letnie przesilenie" R. Carr - wygrana w konkursie organizowany przez Kanapę :)
11."Dziewiętnaście minut" J. Picoult - udana wymiana na Targu z książkami
12. "Pałac Północy" C. Zafon - prezent niespodzianka od Leny173 - dzięki !
13. "Piękne kłamstwa" L. Unger - prezent od Izy - dziękuję!!!
14. "Krzyk ciszy" zakup na Targu z książkami
15. "Naszyjnik z Madrytu" D. Combrzyńska- Nogala - jak wyżej

Zapomniałam o dzisiejszych:)

od góry:
1. "Chichot losu" wyczekiwana Włóczykijka !!!
2. "Na zakręcie" N. Sparks - wymiana na LC
3. "Poczekajka" K. Michalak - dodatkowy zakup na LC :) Moja " Poczekajka" ciągle wędruje ...więc koniecznie była potrzebna dodatkowa :)

Książki powinny mieć ochronę !!!!!!!!!!

poniedziałek, 11 lipca 2011

Z pozoru spokojna wieś...

RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE

Po tragicznej śmierci męża Hanna Cudny rzuca wszystko i wraz z dwójką dzieci ucieka na wieś. Ma tu uczyć angielskiego, uprawiać ogród i być szczęśliwa. Wiejska sielanka to jednak tylko pozory: córka Hanny znajduje w okolicznych lasach zwłoki, nastoletni syn zaczyna się dziwnie zachowywać, a rodzice jednego z uczniów znikają bez śladu. Odkrywając kolejne elementy tej przerażającej układanki, Hanna trafia na pokłady zła w ludziach, którym ufała.
Kryminalna opowieść o zdeterminowanej kobiecie, która walczy o przywrócenie porządku w otaczającym ją kawałku wszechświata.



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydano: 2011
stron :416


Z Panią Anną Fryczkowską nigdy nie miałam styczności, oczywiście mam na myśli jej twórczość. Choć autorka napisała inne powieści, nigdy nie miałam okazji ich poznać, teraz wiem, że koniecznie muszę to zmienić i jak najszybciej nadrobić.
"Kobieta bez twarzy" to dość specyficzna powieść. Ba, odważyłabym się ją nazwać nietypową, choć katalogowana  jest głównie jako kryminał, osobiście dodałabym jeszcze stwierdzenie, że zdecydowanie należy do grupy powieści obyczajowych i psychologicznych. Wątek obyczajowy uciszał czytelnika, oswajał i  uspakajał, by za chwilę autorka swym wątkiem kryminalno - psychologicznym zadziałała na nasz układ nerwowy, a  adrenalina uzyskała swoje maksimum. Tak o to takimi wahaniami nastrojów i zachowań Fryczkowska przeprowadza nas przez swoją powieść. Genialną powieść...


Hanna Cudny z dnia na dzień zostaje wdową z dwójką małoletnich dzieci. Mąż postanowił skrócić sobie życie. Warszawa nagle staje się zbyt głośna, zbyt denerwująca, a depresja zbyt uciążliwa. Pakuje dzieci i wyjeżdża na wieś, w której spędziła miłe i niezapomniane chwile własnego dzieciństwa. Dostaje pracę w szkole jako anglistka, dzieci zmieniają otoczenie, lecz nie czują się tu komfortowo. Jednak co się nie robi dla mamy, która wydaje się być tu szczęśliwa i uśmiechnięta???? Skąd Hania miała wiedzieć, że z pozoru miła i spokojna wieś, gdzie wszyscy się znają okaże się być pełna tajemnic i makabrycznych niespodzianek???
Sąsiedzi okazali się być przyjaźni, ale też nieufni i inni niż myślała....
" Trafiła na pokłady zła w ludziach, którym ufała"
Świątkowice, z pozoru cicha i spokojna wieś, otoczona stawami i lasami, jednak i w takim uroczym miejscu zdarzają się ...morderstwa. 
Michalinka zwana też Miśką wracając ze szkoły przypadkiem trafia w okolice stawu, tam odnajduję topielicę, która okazuje się być Ukrainką. Misia dość szybko radzi sobie z zaistniałą sytuacją i próbuje o tym zapomnieć. Jest większym oparciem dla mamy, niż matka dla niej. Choć jest małą dziewczynką, jak na swój wiek jest bardzo inteligentna, dojrzała i spostrzegawcza.
Maks, nie potrafi odnaleźć się w nowej szkole. Właśnie przechodzi okres buntu i dojrzewania. Najchętniej spędza czas sam w towarzystwie ...laptopa.
Trafia w złe towarzystwo, podczas nocnej wyprawy odkrywa wraz z kolegami i koleżankami ciało drugiej, zaginionej Ukrainki. 
Hanna dowiaduje się o zaginięciu swojej koleżanki i jej męża, odkrywa też powiązanie zaginionych z zamordowanymi Ukrainkami. Próbuje wszystkie elementy zebrać w całość i dowiedzieć się kim są ludzie, którzy przyczynili się do śmierci kobiet oraz zaginięcia Maliwów. Zdecydowanie zbyt wiele odkrywa i wie...
" Wieś natomiast miała być pełna pogodnych myśli i nadziei dzieciństwa, mojego, Maksa i Miśki. Tu miał być azyl, gdzie otacza nas przyroda i dobrzy ludzie, a omija wszelakie zło. Tu miał być raj. Tymczasem trafiliśmy do przedsionka piekła, gdzie co krok znajdowano martwe Ukrainki, gdzie gwałcono ukraińskie dzieci, gdzie znikali rodzice moich uczniów, a oni sami wpadali w stupor"
Hanna Cudny robiła wszystko, by prawda wyszła na jaw. policja okazała się być mało przydatna, dlatego wzięła śledztwo w swoje ręce...
"Nie mogłam tego tak zostawić. Jeśli tutaj nie ma raju, to ja go przywrócę. Nie dam się wszechogarniającej czerni, która próbowała zagarnąć Świątkowice"


Anna Fryczkowska wykonała kawał świetnej roboty, albo jak kto woli napisała rewelacyjną powieść. Dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, który jest idealnie wyważony. Autorka rewelacyjnie posługuje się emocjami, które wymusza na czytelniku, jednak nie robi tego od razu, świetnie nimi dawkuje!!!
Pani Anna przedstawia w swojej książce  piękno Podlasia, wspaniałe okolice, przyjaznych i uczynnych sąsiadów, nie brakuje też adoratorów i wątku romansowego. Z czasem jednak każdy staje się podejrzanym, nie wiadomo komu można  zaufać,  kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Anna Fryczkowska zręcznie ukazuje obraz powiązań i znajomości, a także policji, która zazwyczaj jest bezradna lub skorumpowana. Jednak mnie najbardziej poruszył wątek pedofilii, zdecydowanie jest to problem na czasie, a który wywołał u mnie największe emocje.
Z pewnością " Kobiety bez twarzy" nie można nazwać kryminałem, który jest przewidywalny!!! Miała to być spokojna wieś, a okazała się wsią otuloną wielką tajemnicą i owianą strachem. 


"Kobieta bez twarzy" Anny Fryczkowskiej jest godna polecenia. Uważam, że zaspokoi nie jedną osobę, która zaczytuje się w kryminałach, thrillerach czy też horrorach, z pewnością się nie zawiodą. Osobiście nie sięgam zbyt często po tego typu literaturą, jednak absolutnie nie żałuję nawet minuty, którą poświęciłam na tę powieść. Zdecydowanie jest tego warta! Polecam z całego serca.





niedziela, 10 lipca 2011

Znowu niedziela ...

Kolejna niedziela, ciepła, ale bez słoneczka :) Nie da się opalać :o(
Zostało mi wykończyc pewną zakładeczkę na zamówienie :):):)

Dziś bez placuszka, choć powiem, że zjadłabym cosik smacznego :):):):)

Jak spędzacie dzisiejszą niedzielę ????????



Tym razem na błękitnej kanwie, stąd wykończenia niebieskie i ostrzejsze kolorki niż zwykle :) Zdjęcie niestety nie należy do bardzo udanych ....

sobota, 9 lipca 2011

Też tak macie???

Dziś sobota pracująca :)
Musiałam dokończyć pewien hafcik :) W tv nic nie ma, dlatego pozwoliłam sobie skorzystać z Mp3 i audiobooka :) Skoro można skorzystać z książki i haftu jednocześnie, to dlaczego nie????

Co jakiś czas wracam do ulubionych powieści, czy też tak macie???
Zatęskniłam za ulubioną książką ... skusiłam się na audiobooka, bo książka jest w terenie, no i ten hafcik :)
Nie ma wakacji bez tej powieści :)


 Uważam, że książka jest bardziej interesująca, miałam wrażenie, że nie ma tu wielu wątków :( No i ten głos Marii Maj, jakoś nie bardzo mi przypasował :( Generalnie polecam, ale wersję papierową !!!


Miło spędziłam czas :) Skupiłam się głównie na audiobooku... rozluźniłam się i wyciszyłam, tego mi było potrzeba :)
Dziewczyny, jesteście Kochane, bardzo Wam dziękuję za ciepłe maile i wiadomości :) Wiele mi dały :o*

Teledysk, który uwielbiam :)
Dziękuję Kasiu za niego!

Połączenie miłości, zdrady i ciasteczek...

Gdy gwiazda korporacji Lily Turner przypadkiem się dowiaduje, że jej „idealny” mąż, Daniel, ukrywa drugą rodzinę wśród wzgórz Toskanii, porzuca sale konferencyjne na Manhattanie dla stromych uliczek Montevedovy. Kiedy się tam pojawia, jej historię koniecznie chce poznać Tajna Liga Owdowiałych Cerowaczek, prawie niewidzialna armia, dyskretnie pociągająca za sznurki, by kojarzyć w pary samotnych i nieszczęśliwych. Wkrótce założycielki Ligi, Violetta i Luciana, obmyślają plan, by uleczyć złamane serce Lily... i pozyskać jej pomoc dla swojej walczącej o przetrwanie pasticcerii.
Bujna zieleń, wspaniałe toskańskie lato, nęcące zapachy świeżo upieczonych cantucci. „Za oknem cukierni” przedstawia współczesną receptę na szczęśliwe życie.



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydano: 2011
stron :216

Sarah - Kate Lynch to  dziennikarka z wieloletnim doświadczeniem, postanowiła rzucić dziennikarstwo i przenieść się z mężem na dzikie zachodnie wybrzeże Nowej Zelandii. Dziennikarka postanowiła pisać powieści. Do tej pory autorka napisała kilka książek, obecnie w Polsce ukazała się powieść  "Za oknem cukierni", która posiada bajeczną okładkę, kojarzącą się ze wspaniałymi wzgórzami Toskanii. Okładka zachęca, dlatego nie można było przejść koło niej obojętnie...


Lily Turner po szesnastu latach małżeństwa przypadkowo odkrywa, że jej mąż Daniel we Włoszech ma drugą rodzinę. Zdjęcie, które znajduje, przedstawia szczęśliwą pełną włoską rodzinę. Dla Lily to szok, przez chwilę przed oczami przelatuje jej całe małżeństwo z Danielem. Szczęśliwe chwile i te, które ją mocno dotknęły, wszelkie próby zajścia w ciążę, które okazały się fiaskiem, po rozczarowaniach z adopcją, Lily zamknęła się w sobie i większość czasu spędzała w pracy, wielkiej korporacji na Manhattanie, gdzie była wiceprezesem. Praca była najlepszym lekarstwem, jednak chyba umknęło jej to, że jej mąż również przeżywa każdą stratę dziecka...
"Spojrzała na laminowaną fotografię i poczuła, że musi usiąść. Gdyby miała skłonności do gwałtownego okazywania uczuć, pewnie by wybuchła, ale nie należała do tego rodzaju kobiet. Jej emocje, nad którymi zwykle panowała, zdawały się zwiastować burzę"
Postanawia lecieć do Włoch odszukać Daniela, ustala, że jej mąż przebywa w okolicach Montevedovy małego pięknego miasteczka. Jej przybycie do toskańskiego miasteczka odkrywa tajemna grupa wdów, które za wszelką cenę chcą poznać historię dziewczyny. Kobiety te tworzą Tajną Ligę Owdowiałych Cerowaczek.  Jest to prawie niewidzialna armia, dyskretnie pociągająca za sznurki, by kojarzyć w pary samotnych i nieszczęśliwych. Założycielki przygarniają pod swój dach Lily. Tym sposobem mają dziewczynę "na oku". Mogą układać plan działania, by uleczyć złamane serce kobiety...na jej drodze pojawia się wielu sympatycznych mężczyzn, jednym z nim jest Alessandro...
Jednak wdowy dość szybko odkrywają swój błąd i postanawiają jak najszybciej go naprawić.
Wkrótce Lily  poznaje też małą i śliczną dziewczynkę, która jej bardzo przypomina Daniela...


"Za oknem cukierni" to powieść, która mnie nie rozczarowała. Choć zabrakło mi troszkę dramatyzmu i więcej emocji, to z pewnością autorka rewelacyjnie uzupełniła je poczuciem humoru. Opis Owdowiałych Cerowaczek wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Ich kłótnie, przekomarzania, a także dialogi wyszły autorce rewelacyjnie. Powieść bez tych wątków z pewnością straciłaby na całości. Niesamowite staruszki, które wkładają mnóstwo energii i pomysłów, by większość mieszkańców Montevedovy czuła się szczęśliwa. Samotni z czasem powinni się obawiać tych nieprzewidywalnych "babć".
Piękne widoki, niesamowite i zabytkowe uliczki, małe, a zarazem cudowne kościółki z duszą to to, co stwarzało atmosferę pięknej, niepowtarzalnej i pięknie pachnącej Toskanii. Opisy przyrody były krótkie i niemęczące, z przyjemnością się w nie zatapiało...
"To te barwy? Hektary zielonych, pofałdowanych pastwisk? Kiście dużych winogron w ciągnących się kilometrami winnicach? Duże gaje pełnych wdzięku drzew oliwnych? Wszystko było takie pełne życia. Gdziekolwiek spojrzeć, przyroda robiła to, co do niej należało, karmiła rośliny, nawadniała pola, wypuszczała liście, kwitła."


Sarah - Kate Lynch stworzyła świetną historię zdradzonej kobiety, historię otulona tajemnicą, pięknymi i niezapomnianymi widokami, połączoną z nutką niepewności, ale przede wszystkim pachnącą gorącą Toskanią i smacznymi włoskimi ciasteczkami. Jeśli lubisz podróże, wspaniałą i przepiękną Toskanię, historię o zdradzonej i nieszczęśliwej kobiecie, czy choćby powieść z dużą dawką humoru, to z pewnością "Za oknem cukierni" jest książką dla Ciebie. Zdecydowanie polecam tym, którzy wyruszają na wakacje, książka ta z pewnością idealnie się nadaje!!!




 Za powieść dziękuję Pani Ani z Wydawnictwa Prószyński ...

piątek, 8 lipca 2011

"Z książką przy kominku"


"Najlepszą obroną jest atak..."

Jest mi cholernie przykro, dostałam kopa, który zabolał.... chyba jeszcze nie uodporniłam się na sieć, w której niektórzy pomiatają innymi...

Przykro mi, dziś postanowiłam i zdania nie zmienię :(
Nie będzie wrześniowej wymiany ..jest mi ciężko i trudno, bo i dla mnie była to bardzo dobra zabawa, choć i ciężka praca.
Niestety, po tych wszystkich mailach, które dostaje, gdzie cała wina zrzucona jest na mnie jako organizatorkę, nie potrafię się pozbierać.... a ja tylko prosiłam o dowód nadania...

Decyzja podjęta...przykro mi, "Z książką przy kominku" , która miała odbyć się we wrześniu, nie odbędzie się  !!!

Dziękuję Wam Kochane za te trzy edycje.

Komentarze wyłączyłam, nie chce, bym była posądzona o to, że czekam na litość i dobre słowa od Was...

czwartek, 7 lipca 2011

"Kobieta niespodzianka" Piotr Kołodziejczak

Kiedy osiągamy wiek dojrzały, zaczynamy żyć w przeświadczeniu, iż największe emocje mamy już poza sobą. Przeważnie liczy się tylko rodzina i praca. Kolejne dni, tygodnie, miesiące oraz lata zaczynają być do siebie podobne.

Z tej książki dowiadujemy się, że nigdy nie można wykluczyć, iż nasze monotonne życie pewnego dnia zostanie przewrócone do góry nogami. A kiedy takie rzeczy się dzieją, to musi w tym maczać palce kobieta.

Jak to możliwe, że jedna kobieta tak po prostu może całkiem odmienić życie wielu osób naraz?


Wydawnictwo: Borgis
Wydano: 2011
stron :192


Jakiś czas temu czytałam świetną książkę. Autor w swej powieści "Bo wiesz..." przedstawił kobietę w innym świetle, nie jako nieskazitelną kobietę, nie jako kochającą matkę, nie jako fantastyczną żonę, lecz jako kobietę, która zdradza, oszukuje i przyczynia się do rozpadu małżeństwa. Rzadko spotykane jest w literaturze, by wina rozpadów związków była po stronie kobiety, Piotr Kołodziejczak ukazał to rewelacyjnie. Byłam pewna, że "Bo wiesz..." nie będzie ostatnią książką tego autora jaką przeczytam. 


Z pomocą przyszedł portal "Na kanapie", który udostępnił mi egzemplarz najnowszej powieści Piotra Kołodziejczaka. Bardzo chciałam ją przeczytać, dowiedzieć się, czym autor tym razem mnie zaskoczy...nie zaskoczył....


Idealna rodzina. Magda i Andrzej to przykładne małżeństwo od lat. Rozumieją się bez słów, choć w ich związku okres narzeczeństwa został pominięty, to przez te wszystkie lata małżeństwa mieli czas, by poznać się, zakochać i być szczęśliwym małżeństwem.
"No cóż, czasem tak bywa,że namiętne "pośpieszne" związki okazują się trwalsze niż te oparte na dłuższej, często wieloletniej znajomości i przyzwyczajeniu. (...) Znamy kogoś od niedawna i jest w tym szczypta tajemniczości. Uczymy się ukochanej czy ukochanego latami. Może to być naprawdę intrygujące lub, jak kto woli, fascynujące."
Basia i Romek to ukochane dzieci Magdy i Andrzeja. Romek uczeń liceum, jak na chłopaka w jego wieku, układny i spokojny, głównie wpatrzony w monitor swojego komputera. Basia, po ukończeniu studiów i złym doświadczeniu w pierwszej firmie, która zbankrutowała, jest na etapie szukania pracy. W końcu trafia pod skrzydła ekscentrycznej  i dziwacznej pracodawczyni, o specyficznych i feministycznych wymaganiach, która jednak potrafi docenić pracownika i jego lojalność.
"Pracę trzeba szanować. Ponadto ze swoimi oczekiwaniami od życia nie można przesadzać, bo los się na nas może w końcu pogniewać i wypiąć brzydszą częścią swojego wirtualnego ciała. No i z pewnością zaczniemy wtedy doceniać to, czego wcześniej nie docenialiśmy"
Życie tej rodziny jest zwyczajne, jak w większości polskich rodzin. Jednak, któregoś pięknego dnia ich codzienny i idealny spokój zakłóca pewna młoda kobieta...
"Nigdy nie wiesz, co przyniesie przeszłość"


Piotr Kołodziejczyk w swojej najnowszej powieści z pewnością daje nam do zrozumienia, że nigdy nie wiemy czym obdaruje nas los. Nasze dni są bardzo podobne do siebie, praca, dom, rodzina, dzień jak dzień, który mija, tak jak mijają kolejne miesiące i lata.
Jednak nie możemy wykluczyć tego, że pewnego dnia nasze zwykłe, codzienne i monotonne życie nie zostanie przewrócone do góry nogami. Tak jak napisał autor "Nigdy nie wiesz, co przyniesie przeszłość" może dotyczyć każdego z nas, w najmniej oczekiwanym momencie, da znać o sobie przeszłość....
Autor stworzył dobrą i lekką powieść, która może być świetnym ostrzeżeniem dla wielu z nas, mnie jednak zabrakło emocji i innego punktu widzenia, właśnie  dla tego "punktu" polubiłam pióro Kołodziejczaka, a także za bezpośredniość, w tej historii troszkę mi tego zabrakło.
Niemniej jednak polecam " Kobietę niespodziankę" wszystkim tym, którzy są przekonani, iż ich małżeństwa są nader doskonałe, jednak pamiętajcie, że los, a raczej inna kobieta może nas zaskoczyć i przewrócić nasze życie do góry nogami w najmniej spodziewanym momencie...




Za książkę serdecznie dziękuję Agacie i  :




wtorek, 5 lipca 2011

"Z książką na wakacje" - podsumowanie :)



Zacznę od tego, że wymiana dobiegła końca :)
Muszę przyznać, że było to nie lada wyzwanie, w wymianie wzięło udział 52 osoby :)
Paczuszki były zróżnicowane tematycznie, cudne i przemyślane. Zakładki okazały się cudeńkami.
Jednak najbardziej jestem dumna z dziewczyn, które rozpoczęły przygodę z rękodziełem !!!!
To dla mnie najwspanialsze podziękowanie za tą edycję :) 
To ja Wam baaaardzo dziękuję za wzięcie udziału, za dobrą zabawę i wywiązanie się z obowiązków :)
Zachęcam do oglądania zdjęć i po cichu liczę, że te, które jeszcze tego nie zrobiły  pochwalą się przesyłkami .

Niestety nie zawsze musi byc słodko, jest i też gorzko :(
Nie będę owijała, jedna z nas, a dokładnie Dziewczynka z przedmieścia nie wywiązała się z wymiany, nie odpowiadała na maile, wiadomości pozostawione gdzie się da, dłuuugo się łudziłam, że być może coś się stało. Jednak gdy w końcu udało mi się skontaktować, zostałam okłamana i tyle...
Dłużej nie będę czekała na potwierdzenie nadania, czekam 3 dzień...odkąd Ania odpisała na moją wiadomość. Uważam, że miała bardzo dużo czasu, by wyjaśnić wiele spraw...
Moja cierpliwość ma granicę. Niestety tym samym Milenka (cappuccinka) została bez paczki...chwilowo, bo już dla niej szykuję :):):) Inne dziewczyny również chcą się dołączyć, jestem im ogromnie wdzięczna :)
Dziękuję też za ogromne wsparcie !!!
Może jestem zbyt ostra, ale zgłaszam Dziewczynkę przedmieścia na czarną listę, jej tym samym życzę miłego czytania książek, które otrzymała...



Dziękuję dziewczyny do zobaczenia we wrześniu :):):)

niedziela, 3 lipca 2011

Leniwa i zimna niedziela...

Zimno, buro i ponuro...
Co tu robić, każdy domownik znalazł zajęcie :





Mnie pozostaje kompik i książka :):):)

Niedziela, więc nie możemy zostać bez słodyczy, coś musi poprawić mi humor...
Ot to tylko skubaniec z wiśniami :)


Co do wymiany, z tego co ustaliłam wszystkie paczki są w drodze, jedna tylko ta od Dziewczynki z przedmieścia nie dotarła ( udało mi się wreszcie skontaktować przez Fb), o dziwo przesyłka wróciła do nadawcy ...no cóż czekam na skan lub zdjęcie dowodu nadania...

Wam życzę przyjemnej niedzieli :):):)
Ciekawa jestem jak spędzacie tak zimną i deszczową lipcową niedzielę ???

sobota, 2 lipca 2011

Przedostatni post...

dotyczący wymiany "Z książką na wakacje..."
Jest mi cholernie przykro, że zawiodłam niektóre osoby :o(
Pewne sprawy powinnam przewidzieć, powinnam przewidzieć to, że nie każdy dotrzyma terminów, że inni czekają na swoje przesyłki, a jeszcze inni, by doczekać się potwierdzenia czy jego paczka wreszcie dotarła :(
Jest mi wstyd i okropnie głupio. Jestem zła, że mailami muszę wymuszać potwierdzenia :( Czuje się jak terrorystka, a przecież każdy znał zasady :(
IV edycja póki co stanęła pod znakiem zapytania :(

Niektóre przesyłki są w drodze z tego co udało mi się ustalić :(
Z Dziewczynką z przedmieścia nadal nie mam kontaktu, nie odpowiada na wiadomości, maile...
Nie wiem czy otrzymała przesyłkę, czy wysłała swoją, zaczęłam w to wątpić.
Mogę zrozumieć, że jest awaria netu (jedna z nas miała, ale poinformowała o tym fakcie!), że są ważniejsze sprawy osobiste tudzież losowe, ja potrafię to zrozumieć, ale na pewno istnieje jakiś sposób, by o tym powiadomić. Wielu bloggerów ma kontakt telefoniczny, wystarczyło wysłać do kogoś sms z krótką wiadomością do przekazania :( Jest mi cholernie przykro i głupio.... zawaliłam.
Przepraszam.

piątek, 1 lipca 2011

"Zielone Serca" Monika Czopek

„Zielone Serca” to historia dwóch licealistek, które mają niezwykły pomysł na podryw. A jednocześnie to doskonała dawka humoru, niepohamowanej młodzieńczej pomysłowości i energii oraz mini poradnik dojrzewania zarówno dla nastoletnich dziewczyn, jak i chłopaków.








Wydawnictwo: Drzewo Laurowe
Wydano:  2011
stron :327


Monika Czopek jest laureatką "Konkursu na dobrą powieść" organizowanego przed Wydawnictwo Drzewo Laurowe. Pani Monika zwyciężyła w kategorii powieści  młodzieżowej. "Zielone Serca" właśnie taką powieścią jest !!! Zielone jabłuszko, białe serduszko, to obrazek z uroczej, a jednocześnie bardzo ładnej i prostej okładki. Swoją prostotą, aż zachęca do tego, by poznać treść, a przede wszystkim moją  ciekawość wzbudził tajemniczy tytuł...jednak idealnie trafiony!


Ewa i Ania to nierozłączne przyjaciółki na dobre i złe, jednocześnie są jak ogień i woda. Ania cicha i spokojna, skupiona na nauce i książkach,  marzenia nie są jej obce i miłość, lecz raczej platoniczna. Jest zbyt skromna i nieśmiała, by zaczepić chłopca - Piotra, który jej się podoba. Wystarczają jej póki co ukradkowe spojrzenia i wodzenie za nim wzrokiem po szkolnym korytarzu...
Ewa to chodzący żywioł, imprezowiczka, choć gdzieś w głębi jej duszy odnajdzie się jej nieśmiałość. Zawsze może liczyć na Anię, która z przyjemnością jej doradza i pomaga. Ewa jest zakochana w Wojtku, koledze z klasy, niestety zbyt trudne okazuje się dla niej, by mu o tym powiedzieć. Za to ma pomysł jak dowiedzieć się co i czy w ogóle czuje do niej  Wojtek ??? Genialny pomysł z przebierankami okazuje się być trafionym, jednak gdy prawda wychodzi na jaw...


Któż z nas nie pamięta tych ukradkowych spojrzeń na szkolnych korytarzach??? Maćka, Sławka czy Pawełka??? Pierwsze "cześć", pierwsze spojrzenia, udane randki, by za chwilę odkryć, że coś uciekło, że to jednak nie to???!!!
Pierwsze spotkania, randki, dyskoteki, to były tak ważne wydarzenia w życiu nastolatki, że na długo pozostają w pamięci. Pierwsze przyjaźnie, które być może trwają do dziś?? Pierwsza impreza... miłe wspomnienie. Pierwsza miłość... tego pierwszego zakochania i zauroczenia się nie zapomina, tak samo jak pierwszego czułego pocałunku !
Pamiętacie swoje własne pierwsze zakochania, pocałunki? Czytając powieść Pani. Moniki odkryłam gdzieś w swoim sercu i głowie wiele wspaniałych wspomnień. Dawno o nich nie myślałam. Wiele z nich  są ze  szkoły podstawowej, jeszcze więcej ze szkoły  średniej, pierwsze niewinne uśmiechy, spotkania, pocałunki. Fajne chwile z dyskotek, dyskotek jakie ja pamiętam, wolne od narkotyków, ćpunów  i jakiejś "rąbanki". Tak! To były świetne lata nastolatki. Choć nie zabrakło w nich młodzieńczego buntu, zdrady czy tęsknoty, to był wspaniały czas wolny od trosk. Dawne zmartwienia i problemy, z obecnego punktu widzenia stały się błahe i śmieszne, a jednak kiedyś były skomplikowane. Mogę śmiało powiedzieć, że moje młodzieńcze lata były pod znakiem zielonego serca, teraz jako kobieta dojrzała (no prawie) wiem, że moje serce jest z pewnością już czerwone i bije od wielu lat do jednego mężczyzny.

Cieszę się, że mogłam przeczytać "Zielone Serca", przede wszystkim przypomniały mi wspaniałe lata, wzruszające historie, ale także najwspanialsze chwile, które dawno już uleciały. Jeśli ktoś ma ochotę powspominać, a zarazem poznać Anię i Ewę oraz ich szalony pomysł to zachęcam. Jednak powieść Moniki Czopek zdecydowanie i  całego serca polecam "nastkom" , które dopiero stawiają pierwsze kroki w odkrywaniu siebie, przyjaźni, pierwszych miłości, a także próbują odnaleźć swoje miejsce w otaczającym ich świecie.


Za książkę dziękuję:



Książkę lub ebooka można kupić: