poniedziałek, 10 października 2011

Abc...Małgorzaty Kursy

Miło mi gościć niesamowicie interesującą pisarkę - Małgorzatę Kursę. Pani Małgosia twierdzi, że jest tylko gospodynią domową, myli się- jest świetną pisarką!



Pani Małgorzata dotychczas wydała dwie powieści:
* "Babska misja" -2010
* "Tajemnica sosnowego dworku" - 2010

 Niebawem ukażą się: 
*"Teściową oddam od zaraz" - październik 2011
* "Najlepsze jest najbliżej"- listopad 2011

To co o sobie pani Małgosia  napisała:
Urodziłam się ponad pół wieku temu i już od dziecka moim największym marzeniem było jedno – jak najszybciej dorosnąć, żeby móc wszystko. W tamtych czasach bowiem dzieci trzymano krótko i obowiązywały je głównie zakazy. Marzenie było głupie i spełniło mi się dziwnie. Dorosłam w końcu i okazało się, że zakazów też przybyło. Nie przybyło natomiast wzrostu i pozostałam rodzinnym kurduplem, co zaowocowało krzykliwością i gadulstwem, albowiem musiałam znaleźć jakiś sposób przetrwania.

W dzieciństwie zajmowałam się głównie wymyślaniem bardzo skomplikowanych historii, co moich rodziców doprowadziło do wniosku, że ich dziecko normalne nie jest i co zostało surowo zakazane. Potem poszłam do szkoły i odkryłam książki. Czytanie okazało się mniej pracochłonne niż fantazjowanie, pozostałam zatem przy nim na długi czas.

 Przerażona 6 latka w zakładzie fotograficznym


Po czym stałam się nastolatką. Był to proces męczący, obfitujący w okresy burzy i naporu, uciążliwy głównie dla rodziny. Dziś z obrzydzeniem patrzę na tamto dziewczę i dziwię się bardzo, że najbliżsi to wytrzymali. Moim ulubionym zajęciem było wtedy obnoszenie obrażonej miny i pretensje do całego świata.

Po czym zrobiłam krzywdę mojemu mężowi i wyszłam za niego. Osobiście uważam, że nabrał się na moje niewielkie gabaryty i rzewne spojrzenie krótkowidza. I dałabym mu medal, bo wytrzymuje ze mną już prawie trzydzieści lat. No, teraz ma łatwiej – w końcu nauczyłam się porządnie gotować i złagodziłam wymagania. Widocznie wiek wzmaga tolerancję.

 Zdjęcie ślubne


Dokonałam też wielkiego wyczynu i urodziłam córkę, co do dziś uważam za swoje największe osiągnięcie. I szczęśliwy traf dla męża, bo córka dokonała tego, co jemu się nie udało – wychowała mnie w końcu.

Mamunia i jej skarb

Muszę przyznać, że znalazłam u pani Małgosi podobną zaletę (albo wadę) GADULSTWO! :)

ABC...Małgorzaty J. Kursy
AGRESJA

Ludzi agresywnych unikam jak zarazy, bo są jak zły pies bez smyczy i kagańca – gryzą każdego. Moja osobista agresja objawia się przeważnie mamrotaniem pod nosem tzw. wyrazów, a wywołuje ją nadmiar głupoty bliźnich i politycy.

BARDZO

Bardzo brakuje mi Mamy, która odeszła dwa lata temu. Łączyła nas miłość i przyjaźń. Po śmierci Rodziców traci się status dziecka i bardzo trudno się z tym pogodzić.

CÓRKA

Mój największy skarb, duma i miłość. Obecnie gabarytowo wyższy ode mnie. Istota, która oduczyła mnie egoizmu i nauczyła odpowiedzialności. I obsługi komputera, co zaowocowało pisaniem.

DWOREK

Pewnie powinien mi się kojarzyć z moją drugą książką, ale dla mnie na zawsze pozostanie nim dom rodzinny mojej Mamy, w którym przyszłam na świat. Niewielka chałupa w Majdanie Królewskim, której ściany rozszerzały się, kiedy z różnych stron Polski zjeżdżała cała rodzina.

ENTUZJAZM

Doznaję go na widok jakiejś szczególnie upragnionej książki. Non stop towarzyszy mi w kuchni, bo lubię gotować, a osiąga szczyty, kiedy na kraśnickich ulicach uda mi się upolować zabawną sytuację lub odzywkę. Można powiedzieć, że zachowanie bliźnich wywołuje we mnie nieustający entuzjazm (głupie też, bo intryguje mnie granica naszej ludzkiej głupoty).

FORTUNA

Coś, co z pewnością istnieje, ale – jeśli przyjąć, że jest worem pieniędzy – uparcie mnie omija. I podobno szczęścia nie daje. Szkoda, chętnie bym spróbowała. W pakiecie ze szczęściem.

GADULSTWO

Cecha przypisana wszystkim Bliźniętom, więc i mnie nie ominęła. Przez większość miesięcy w roku gadam głównie do mojej kocicy Kropki, rodzina ma wolne, bo jest poza domem. Do rozmaitych sprzętów domowych też mówię, ale jeszcze żaden mi nie odpowiedział. Co mnie nie zniechęca.

HISTORIA

Ona wciąż się dzieje, tylko my tego nie dostrzegamy. Lubię słuchać opowieści starszych ludzi o ich młodości. I lubię mieć świadomość, że na mnie jako jednostkę złożyły się wady i zalety moich przodków.

IRYTACJA

Staram się być tolerancyjna (to też przychodzi z wiekiem), ale głupota i chamstwo to jest coś, co przekracza moje zdolności pojmowania świata. Wtedy się irytuję, co jest głupie i szkodliwe dla zdrowia, albowiem z głupotą nikt jeszcze nie wygrał.

JADŁOSPIS

W jadłospisie kuchennym moim numerem jeden jest rosół i tak już chyba zostanie. Literacki jest bardziej urozmaicony – od biografii aż do klasycznych kryminałów i wierszy księdza Twardowskiego. W telewizji najbardziej bym lubiła oglądać „Kabaret Starszych Panów” i „Piwnicę Pod Baranami”.

KRZYWDA

Przestałam ją odczuwać, kiedy doszłam do wniosku, że to nie jest to, co ktoś nam zrobił, tylko to, co przeżywamy, kiedy nam zrobił. Nie lubię się tak czuć, więc uznałam, że to ten ktoś ma problem, nie ja. Od tego momentu żyje mi się dużo przyjemniej.

LITERATURA

Ponieważ kochałam czytać, wszystkie lektury szkolne z okresu PRL-u mam zaliczone. Moje pokolenie wychowało się na Siesickiej, ja byłam śmieszka, więc szybko trafiłam na Joannę Chmielewską, padłam na kolana i tak mi zostało do dziś. Jej książki wyrobiły moje poczucie humoru.

ŁUT

Jak łut, to koniecznie szczęścia. Ja je chyba miałam, bo nie było bardziej ode mnie zdziwionej osoby, kiedy Grasshopper zgłosił chęć wydania „Babskiej misji”, a potem PROZAMI zaproponowało serię u siebie. Jeszcze większe zdziwienie budzi we mnie fakt, że te moje czytadła są tak łaskawie przyjmowane.

MARZENIA

Dostałam od życia więcej niż oczekiwałam. O czym ja jeszcze mogę marzyć? O zdrowiu i szczęściu dla najbliższych. I żeby te moje czytadła niosły czytelnikom choć odrobinę wytchnienia w tym zwariowanym, zagonionym świecie.

NATCHNIENIE

Do mnie nie przychodzi. Chyba, że tak określić moment, gdy pojawia się przede mną postać, melduje, jak się nazywa, co robi, jaki ma charakter i co jej się przydarzyło. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się uczciwie opracować konspektu książki. Bohaterowie robią ze mną, co chcą, a ja to uczciwie zapisuję.

ODPORNOŚĆ

Małe jest odporne na wszystko. Musi, jeśli chce przetrwać w świecie dużych. Po pięćdziesięciu paru latach żywota dochodzę do wniosku, że jedynie na chamstwo nie jestem odporna.

PRIORYTET

Rodzina, dom, Kropka. I żebym nie skrzywdziła po drodze zbyt wielu ludzi. Bo pewnie kogoś mi się uda niechcący; w końcu nie żyję w próżni.

ROMANS

Coś, o czym z przejęciem czytywałam jako smarkate dziewczę. Klasyka – „Trędowata”; miałam straszny żal do losu, że nie przeznaczył mi roli Stefci, dopóki nie stwierdziłam, że jednak chyba wolę żyć. Osobiście romansu nie doświadczyłam.

SŁAWA

Nie mam pojęcia, co to takiego i chyba wolę pozostać w niewiedzy na ten temat. Parcie na szczyty jest pracochłonne, a potem często długo i boleśnie się spada. Lenistwo jest bezpieczniejsze.

TAJEMNICE

Psiakrew, chyba nie mam. A, nie. Mam jedną. W mojej rodzinie przez lata funkcjonowało tajemnicze słowo „apaja”. Przesłuchani na ten temat rodzice przyznali w końcu, że autorką określenia byłam ja. W bardzo zamierzchłej przeszłości spowodowałam panikę w rodzinie, domagając się „apaji”, po czym okazało się, że chodziło o herbatę.

ULEGŁOŚĆ

Cecha, którą wypycham na twarz, kiedy załatwiam sprawy urzędowe. Znakomicie się przydaje, szczególnie w połączeniu z wrażeniem zupełnego pogubienia. Urzędnicy kochają głupszych od siebie.

WRACAM

Coraz częściej do wspomnień. Do książek, które były dla mnie ważne. Do muzyki, która towarzyszyła mojej młodości. Do smaków, które kiedyś lubiłam.

ZAPLANOWANE

Ha, powiedz Panu Bogu o swoich planach, a Go rozśmieszysz… Bardzo bym chciała, żeby moje poczucie humoru dalej wygrywało z codziennością. I żebym mogła nim zarazić choć kilku czytelników. Ono naprawdę pomaga.

Dziękuję Pani Małgosi za wzięcie udziału w ABC, za cudowne i pełne optymizmu mejle, za książkę z przemiłą dedykacją. Dziękuję !


Pani Małgorzacie serdecznie dziękuję, było mi bardzo miło gościć na moim blogu :)

Już za dwa tygodnie kolejny gość, który posiada niesamowite poczucie humoru..

16 komentarzy:

  1. Trzeba sięgnąć po książki tej autorki Interesująca osoba i ciekawe książki.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    w tym roku wywiało mnie w delegację do Częstochowy. Tam ponoć też straszy, ale dzisiaj nie o tym. W tak zwanym międzyczasie, dzięki uprzejmości koleżanki znalazłam się w Olsztynie. Nie dość, że są tam ruiny zamku to jeszcze całoroczna szopka u jednego Pana Artysty (nazwiska niestety nie pamiętam) Jak się okazało, na zamku straszy biała dama i Maciek(skazany za knucie przeciw królowi zmarł śmiercią głodową w wieży zamku). Biała dama to Wanda. W czasie ślubu z ówczesnym burgrabią Albrehtem panna młoda poszła na spacer i zniknęła. Na klamce pozostała tylko tasiemka na klamce. Nie pomogły poszukiwania Wandy. Po wielu latach okazało się, że Wanda uruchomiła zapadnię zaczepiając się o klamkę i spadła do lochów. Od tego czasu biała dama krąży po zamku do północy po czym znika. Z tym miejscem wiąże się kilka historii. W czasie obrony zamku porawno dziecko Kacpra Karlińskiego, który miał zamek bronić. Z ów dziecka zrobiono tarczę. Niestety Pan zamek bronić musiał za wszelką cenę i sam wystrzelił z armaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miejsce związane z duchami - odwiedziłam zamek w Krasiczynie - ponoć nocą w świetle księżyca krużgankami przechadza się tu Biała Dama

    OdpowiedzUsuń
  4. Z romantyczną legendą o duchach związany jest Zamek Kazimierzowski w Przemyślu - mojej rodzinnej miejscowości.
    Przed wiekami na zamek ten,wraz z innymi jeńcami pojmanymi po bitwie pod Grunwaldem, trafił Jan - rycerz z Alzacji. Mieszkająca w zamku przemyślanka Anna po kryjomu odwiedzała Jana i młodzi wkrótce zakochali się w sobie. Niestety jej rodzice nie zaakceptowali tej miłości. Wydali Annę za innego, wybranego przez nich mężczyznę.Jan został ułaskawiony przez króla Władysława Jagiełłę i wrócił do swego rodzinnego kraju,będąc przekonanym, że Anna zdradziła ich miłość (nie wiedział bowiem, że została ona do małżeństwa zmuszona). Po niedługim czasie brał udział w jakiejś bitwie,w której stracił życie,na którym nie zależało mu zresztą już tak bardzo po utracie Anny. Gdy wiadomość o śmierci Jana przypadkowo, za sprawą przybyłego na zamek kupca,dotarła do Anny,rzuciła się z zamkowej baszty.
    Od tamtej pory podobno można zobaczyć błądzące po zamkowych murach duchy Anny i Jana...
    Ja jeszcze nie miałam okazji ich zobaczyć, ale ta opowieść bardzo mi się podoba.Kto wie - może kiedyś spotkam nieszczęsnych kochanków na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu,do którego zapraszam wszystkich,których zainteresowała ta legenda.

    pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne ABC.. :)

    Legendy o duchach.. Mieszkam kilkaset metrów od lasu, a stojąc na balkonie wieczorem zawsze widzę piękny zachód słońca i.. las. Co jakiś czas u mnie w domu wieczorem rozmawiamy o duchach i tego typu rzeczach, a ja, że wszystko muszę wiedzieć (mimo że boję się jak nie wiem co) słucham z zainteresowaniem. Po opowieściach mojej babci, dowiedziałam się co nieco i lubię sie tym dzielić z innymi, chociaż nie wiem czy to jest prawdą czy nie (bo na szczęście się o tym jeszcze nie przekonałam..).

    Opowieść 1: A więc.. Podczas drugiej wojny światowej, w tym lesie zabito bardzo wielu ludzi, żołnierzy.. W tym miejscu, widać że jest inaczej, bo las się przerzedza, jest widniej a jednocześnie.. bardziej mroczno. Podobno tam gdy jest się w nocy, słychać jakieś dziwne odgłosy, kroki ludzi, albo widać coś przez mgłę, ale zaraz to coś znika..

    Opowieść 2: To wydarzyło się w domu, z którego teraz to piszę. Kilka lat temu, w Wigilię kiedy wszyscy znajdowali się na parterze, zaczęła się Wigilia, łamanie się opłatkiem, składanie życzeń.. Gdy usiedliśmy do stołu usłyszeliśmy jak ktoś otwiera drzwi na górze (te wyjściowe na dwór), a wydało się to dziwne bo były zamknięte i nikt już nie miał przyjechać. I po kilku sekundach zostały zamknięte z trzaskiem. Mój wujek, poszedł zobaczyć co się dzieje i.. drzwi były zamknięte tak jak wcześniej i nic nie wskazywało na to, żeby ktoś tu był. A moja babcia twierdzi, że odwiedził nas A., jej syn, który zmarł od razu podczas porodu..

    Opowieść 3: Kilkanaście lat temu, mój wujek jadąc wieczorem koniem ze swoim bratem, zauważyli jakąś dziewczynę, ubraną w granatową długą sukienkę, która szła sama. Więc zapytali się, czy ją podwieźć, ale ona nie zareagowała.. Jechali dalej zdziwieni jej zachowaniem, i mieli się zapytać jej po raz drugi, ale jej już nie było. Nigdzie nie skręciła, po prostu.. zapadła się pod ziemię..

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że jest to chyba "abc", które najbardziej przypadło mi do gustu. Pani Małgorzata jest naprawdę ciepło osobą. Miałam okazję przeczytać jedną z jej książek, a w niedalekim czasie być może sięgnę po kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Twojemu ABC dowiedziałam się o ciekawej pisarce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki ABC poznałam P. Małgorzatę i choć pierwsyz raz o niej słyszę, to już ją lubię.... nie powiem za co ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zamek Grodno. Na szczęście o tym, że tam straszy, dowiedziałam się już po powrocie stamtąd. Teraz, po latach, miałabym ochotę sprawdzić, czy to prawda ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdawałam na uczelnię w Krakowie. Niestety nie dostałam się, byłam pierwsza na liście rezerwowej. Nie miałam planu B i do domu wracałam lekko załamana. Czekałam na przystanku na tramwaj i wtedy podszedł do mnie starszy Pan (Jego obraz mam przed oczami do dzisiaj) i zagadnął mnie. Powiedział mi, że czasem beznadziejne sytuacje z jednego dnia, następnego rozwiązują się same. Żebym się nie przejmowała, bo moje życie ułoży się po mojej myśli i będę z niego zadowolona. Nie wierzyłam Mu. Na chwilkę odeszłam do kiosku po bilet, wróciłam i starszego Pana już nie było. Zapytałam kilka osób, które stały na przystanku o niego, ale patrzyły na mnie jak na wariatkę, a jedna Pani rzekła "Dziecko gadałaś coś sama do siebie".Żadnego starszego Pana tam nie było!! Poczułam gęsią skórkę i zimny pot na czole.
    Jednak to o czym mówił sprawdziło się.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna sprawa z tym ABC, można dowiedzieć się wileu interesujących rzeczy o autorach.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Blicking Hall. Zdecydowanie Blicking Hall. Otóż zasłyszałam kiedyś, że właśnie w tym miejscu 19 maja każdego roku można zobaczyć ducha królowej Anglii - Annę Boleyn. Była drugą żoną króla Henryka VIII, która z rozkazu własnego męża została ścięta. 19 maja to dzień jej egzekucji. Anna, ubrana na biało, trzyma swoją głowę pod pachą. Mówi się, że w czasie przejazdu do Blicking Hall towarzyszy jej brat, Jerzy Boleyn...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam wielu opowieści i legend o duchach, jednak jest taka PRAWDZIWA historia, która do tej pory wywołuje we mnie dreszcze. Choć wydaje się całkiem zwyczajna i normalna, jeśli w ogóle można się tak wyrazić, to jednak z każdym rokiem zamienia się ona w swoistą legendę.
    Cała historia skupia się na jednym małym opuszczonym domku, który kiedyś był zamieszany przed 53 laty przez sędziwą staruszkę. Mieszkała ona na samym końcu mojej małej miejscowości w otoczeniu lasów i łąk. Mimo iż kobieta była sama, gdyż dzieci pouciekały do miasta, nie bała się samotnie spędzać czas w domu. Niestety pewnego dnia wydarzyła się tragedia.
    Jakiś młody, pijany facet szukał okazji do szybkiego zdobycia gotówki i na nieszczęście włamał się do domu staruszki i uderzając ją łomem w głowę zadał śmiertelny cios.
    Kobieta zmarła od razu, zaś jej ciało zostało znalezione ogródku. Widocznie musiała szarpać się z oprawcą. W niedługim czasie policja odnalazła mordercę i wsadziła go za kratki.
    Z tego co słyszałam winny obecnie jest już na wolności, żyjąc sobie spokojnie jako sędziwy staruszek.
    Co do domu ofiary został on całkowicie opuszczony. Brak w nim szyb, drzwi i innych oznak zamieszania. Często jako dzieci podkradaliśmy się pod ten dom, ale zawsze słysząc jakieś hałasy i jęki, uciekaliśmy krzycząc w wniebogłosy. Nasi rodzice powtarzali nam, że widocznie dusza tragicznie zmarłej kobiety przychodzi na swoje miejsce i pilnuje przed intruzami, czyli nami. Ile jest w tym wszystkim prawdy? Nie wiem, ale kiedyś sama pewnego dnia przejeżdżając koło tego miejsca usłyszałam dziwny hałas i zwodnicze nawoływania i poczułam taki lęk i chód, że myślałam iż padnę tam na zawał. Podzieliłam się swoimi spostrzeżeniami z ojcem i poszedł on osobiście zobaczyć co tam się dzieje.
    Kiedy przyszedł stwierdził, że to tylko dziki tak grasują, ale ja tam swoje wiem. To nie były dziki, to były ludzkie jęki cierpiącej kobiety….

    ****

    Drugą historię także prawdziwą opowiadała mi babia, kiedy to sama będąc młodą mężatką szła polną dróżką do dentysty. Droga przeplatana lasem, polami i strumykiem stanowiła ok. 3 km. obiektu bez zabudowań. Nagle w połowie drogi usłyszała moja babcia wyraźne słowa ; uciekaj. Początkowo rozglądając się w koło stwierdziła, że ma chyba omamy słuchowe. Jednak za parę chwil ktoś znów wyjątkowo głośno powiedział dwa razy : uciekaj, uciekaj. Tym razem panika wzięła górę i zaczęła babcia biec ile sił w nogach. Niecałe 500 metrów dalej leżał w rowie jakiś człowiek mniej więcej koło 50 lat w podartych ubraniach z długimi włosami i kilkunastodniowym zarostem. Babuleńka przystanęła chcąc pomóc bliźniemu, gdyż może ranny, jednak kiedy spojrzała w oczy temu nieznajomemu, już wiedziała że to on stanowi realne zagrożenie. Jego wzrok mówił wszystko od niewymownego szaleństwa po pożądanie. Nie zastanawiając się ani chwil dłużej puściła się biegiem w dalszą trasę do miasta. Nieznajomy osobnik także podążył za nią, lecz babcia miała wtedy dwadzieścia parę lat więc była młodą, silną dziewczyną i tylko dzięki temu udało jej się uciec sprawcy. Kiedy dobiegła do miasta, poszła na policję i złożyła zeznania. Okazało się, iż według posterunkowego jest to seryjny gwałciciel, który nie przepuści żadnej młodej dziewczynie brutalnie oddając się swoim żądzom. Podobno miał już na swoim koncie 4 młode dziewczyny, które nie miały tyle szczęścia co moja babciunia.
    Wprawdzie w tej historii nie ma wiele o duchach, ale do dziś dzień zastanawiałam się czyj głos przemówił z zaświatów ostrzegając babcie przed sprawcą, czy był to głos anioła stróża czy może kogoś innego? To na zawsze już pozostanie jednak tajemnicą….

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam :D

    Zapraszam do zamku w Ogrodzieńcu ;) Związanych z nim jest kilka legend, między innymi legendy o czarnym psie i białej damie. Warto wspomnieć na legendę o Czarnym Psie, ktory to jest jednym z właścicieli owego zamczyska zmuszony przez diabły, za swoje występki do straszenia ludzi, chodząc nocami w okolicach zamku z tłukącym się łańcuchem zwisającym z szyji. Jednakże podobno spojrzenie w krwiste lica psa bez strachu przynosi szczęście w miłości. :)
    Więc kiedyś warto przyjechać i zbadać to na własnej skórze. :)

    zirtael@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  15. W ubiegłyym roku odwiedziliśmy z rodzinka Niedzicę .Tu z kolei indiańska księżniczka pilnuje skarbu. :-)
    " W dalekim Peru Sebastian, ostatni z rodu Berzevicsych, do XVI w. panów na niedzickim zamku, poślubił piękną córkę wodza jednego z indiańskich plemion. Szczęśliwi małżonkowie mieli córkę, którą nazwali Umina. Po latach zakochał się w niej Tupac Amaru, potomek ostatniego władcy Inków i przywódca antyhiszpańskiego powstania z końca XVIII w. Po upadku powstania Sebastian z żoną i córką oraz Tupac Amaru z innymi Indianami uciekli do Europy. Najpierw zamieszkali we Włoszech, gdzie zamordowany został Tupac Amaru.
    Sebastian Berzevicsy wraz z córką i wnukiem – także Tupac Amaru – schronili się w Niedzicy, która należała do rodu Horvathów. Jednak i tutaj nie byli bezpieczni. Wkrótce na dziedzińcu zamkowym zasztyletowano Uminę. Jej syna przewieziono do krewnych dziadka na Morawy.
    Tam miał otrzymać kipu – czyli opis miejsca ukrycia skarbu Inków w postaci węzełków na różnokolorowych sznurkach. Skarb spoczywa ponoć pod progiem niedzickiego zamku, a pilnuje go duch księżniczki Uminy."
    Niedzicę warto zobaczyć. Piękne miejsce...

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy szczególnie nie interesowały mnie duchy ale byłam na zamku który ma swoją własną białą damę - zamku w Krasiczynie. Chciałabym wierzyć, że ktoś naprawdę ją widział :) Jej historia jest oczywiście bardzo romantyczna ale po tym co usłyszałam wcześniej nie mogłam się na niej skupić. Otóż Rosjanie zniszczyli ogromną bibliotekę w zamku, spalili wszystkie książki co do jednej i rozgrabili cały majątek dworu. A na koniec podpalili cały zamek niszcząc malowidła i zdobienia. Teraz zamek jest pusty, bez duszy - ludzie starają się go odnowić ale to już nie to. Tak samo jak ta biała dama. Myślę, że do takiego miejsca nie chce wracać nawet po to żeby straszyć...

    OdpowiedzUsuń