środa, 12 stycznia 2011

"Lato w Jagódce" Katarzyna Michalak (zapowiedź)

Już niedługo....doczekać się  nie mogę!!!!!!!
Będę miała w łapkach, będą w księgarniach, w świetnej okładce, mam nadzieję ,że tak błyszczącej jak "Rok w Poziomce".

O tak będzie wyglądała !!!!!!! Apetyczna jagodzianka :O)


Cudna co???? aż mi się wiosny zachciało .... ehhhhhhh no i do wiosny muszę za nią czekać !!!!!!!!!!!!!!

Ukażę się w kwietniu :o( dopiero :o(
na pociechę urywek "ukradziony" ze strony Autorki :o)

******************
W zoo nie miała za wiele do roboty.  „Odrobacz, kochana, niedźwiedzie” – krótki wpis od pani  Stasi z hodowlanki i torebka cukrowych kostek, nasączonych środkiem przeciwpasożytniczym, ot cała filozofia.
- Nie ma sprawy! – niemal zaśpiewała, schowała preparat do kieszeni i ruszyła do wyjścia z Ogrodu, bowiem wybieg miśków znajdował się zupełnie gdzie indziej. – Dziwne, dziwne, mruczała do siebie, jak zawsze idąc przez park w kierunku narastającego szumu samochodów. Przy ruchliwej sześciopasmówce niedźwiedzie miały swoje królestwo. Od zoo dzielił je cały Park Praski. – Miśki-banici… Ciekawe, czy obsługa w jedną stronę wiezie na taczkach po parkowych alejkach padlinę, a w drugą kupy… Ciekawe. I dzieciaki, podbiegają do taczek, krzywią się niemiłosiernie. „A co to jest, proszę pana? Zdechły hipopotam?”, „Nie, drogie dziecko, obiad dla miśków. Pierogi z…”, eee, obrzydliwie mi się zrobiło. Muszę zapytać pana Tomka, jak to się odbywa. Cześć, kudłacze! – wykrzyknęła na widok brunatnych mieszkańców wybiegu. – Mam coś dla was! Misiek, chcesz czukerka? – Roześmiała się na wspomnienie tekstu z Kabareciku Olgi Lipińskiej i cisnęła białą słodką kostkę pod nogi najbliższemu ze zwierząt. Ten chwycił ją niezdarnie i po chwili ciumkał z namaszczeniem.
- Proszę pani – usłyszała nagle – nie można karmić zwierząt! Tu, o tutaj jest to napisane. – Kilkuletni rezolutny chłopaczek wskazywał tablicę z napisem tej właśnie treści: „NIE KARMIĆ ZWIERZĄT, GŁUPI LUDZIE!!”, no, to „głupi ludzie” było nadinterpretacją Gabrieli.
- Wiem, Watsonie – dziewczyna przyklękła przed małym ludzikiem i dalej szeptała konspiracyjnie – Ja należę do tajnej służby odrobaczania miśków. – Odsłoniła klapę kurtki, pokazując zoologiczną plakietkę i nagle… Umilkła. I… zasnęła.
Gabrysia bowiem, jakby mało spadło na nią nieszczęść, miała jeszcze jedną przypadłość. Bardzo oryginalną. Otóż co jakiś czas, na szczęście nieczęsto, znienacka zasypiała z otwartymi oczami i dość głupawym wyrazem twarzy. Postronnym mogło się to wydać zamyśleniem, ale nie, ona spała paręnaście sekund, dopóki ktoś się nie zniecierpliwił i jej nie obudził. Fachowo nazywało się to narkolepsją. Gabriela mówiła o swej chorobie pieprzśnięcie. Bo o ile rasowy narkoleptyk po prostu budził się po krótkiej chwili i funkcjonował dalej, o tyle Gabrysia musiała po przebudzeniu się natychmiast, ale to NATYCHMIAST!! dostać coś słodkiego. Wpadała w szał i uspokajała się dopiero, gdy poczuła w ustach jakąkolwiek słodycz. Nawet to wyróżniało Gabrielę spośród zwyczajnych narkoleptyków.
Parę lat wcześniej lekarze z Kliniki Zaburzeń Snu starali się zdiagnozować a może nawet wyleczyć dziewczynę przynajmniej z tej słodyczomanii.
- Wprowadzimy panią miganiem tego tutaj światła w stan narkoleptyczny, wybudzimy i nie damy niczego słodkiego. Zobaczymy, co się będzie działo…
Gabriela zgodziła się z miłym uśmiechem. Sama była ciekawa, czy pod okiem specjalistów wytrzyma. Położyli ją na kozetce, przykleili do czaszki mnóstwo przyssawek, zakończonych takimi śmiesznymi gumowymi banieczkami, włączyli aparaturę EEG, pomigali światłami prosto w oczy, ona zasnęła na paręnaście sekund, potem przeraźliwym sygnałem postawili ją na nogi i…
- Cukierka, dajcie cukierka - zaczęło się jak zwykle niewinnie. Ale cukierka nie było… - Cukierka! Ja chcę cukierka!! CUKIERKAAAA!!!
Lekarze wypadli zza szyby, oddzielającej ich od pacjentki dopiero, gdy zaczęła ciumkać te gumowe banieczki, zerwawszy je uprzednio z głowy. I nie zapomnieli wetknąć jej do ust – zamiast kolejnej gumowej banieczki – trzech kostek cukru na raz. Z westchnieniem ulgi oddała im garść banieczek, a oni już nigdy więcej nie chcieli Gabrysi badać.
Mały chłopiec, przy którym teraz klęczała, uśpiona na amen, długą chwilę przyglądał się dziewczynie, jej szeroko otwartym oczom i rozanielonemu uśmiechowi.
- I co ta służba robi? – zapytał podejrzliwie. Ale Gabriela nie odpowiedziała, śniąc prawdopodobnie o księciu na białym koniu. – Proszę pani? Proszę pani! – Potrząsnął nią za ramię. Ocknęła się. Zamrugała i…
- Cukierka, daj mi cukierka, muszę natychmiast zjeść cukierka!
- Trzyma go pani w ręku – oznajmił spokojnie.
Gabrysia w panice wrzuciła do ust całą garść i żuła chwilę, przymykając z rozkoszy oczy.
- To co z tą służbą odrobaczywiania miśków? – zapytał chłopiec, a Gabriela zakrztusiła się przełykanym cukierkiem.
- O ja pitolę! – jęknęła, zrobiła w tył zwrot i pognała do swego gabinetu.
Toaletę opuściła późnym wieczorem. Parę kilo lżejsza. Ale i tak szczęśliwa, bo następny napad pieprzśnięcia będzie miała za parę miesięcy, a to cieszy, czyż nie?

***********************************
Skoro o zwierzaczkach, dołączy do wyzwania "Papierowy zwierzyniec"

12 komentarzy:

  1. Nie czytałam poprzedniej książki, więc na razie nie pali mi się do tej nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że Twoja miłość się rozmnaża :D. Ale to dobrze :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna okładka - mam apetyt na obie książki - jak trafi się okazja napewno przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  4. apetyczna ta okładka :) kolejna wiosenna pozycja, trzeba koniecznie w kalendarzu zapisać żeby nie przegapić :) pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszego tomu nie czytałam, ale mam je już na swojej liście, więc to tylko kwestia czasu :) A recenzja bardzo kusząca... Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam jeszcze powieści tej autorki, czas się jej bliżej przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dominika, Dosiak - warto przeczytać :O) jakąkolwiek z książek K.M !!!

    malineczka74, archer - mnie okładka bardzo się podoba , choć widziała różne wersje :O)

    Alina :o)

    Kinga - ja też kupie :O)

    kasandra_85 - jak najbardziej polecam "Rok w Poziomce" choć nie nazwałabym tego pierwszym tomem :O)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech.. Rok w poziomce... A ja go jeszcze nie czytałam, a tu kolejna już część...

    OdpowiedzUsuń
  9. Madeleine - nie ucieknie , do kwietnia daaaaaleko!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się ciekawa książka ;)

    OdpowiedzUsuń