czwartek, 31 maja 2012

To był maj...

To był maj
Pachniała Saska Kępa
Szalonym zielonym bzem
To był maj
Gotowa była ta sukienka
I noc się stawała dniem 

Śpiewała Maryla Rodowicz...ale nie o tym miało być.

Maj się skończył, choć majowej pogody to raczej nie mamy...
Czas podsumować ankietę.
Książką kwietnia, bezkonkurencyjnie została książka Agnieszki Lingas - Łoniewskiej:


Maj okazał się niezwykle ciekawy...
- Przeczytałam 11 książek, w tym było kilka, które mnie zachwyciły!
- Odkryłam nowe Autorki (Anna Łajkowska, Bogna Ziembicka), do których z pewnością powrócę!
- Doczekałam się "Nadziei", a także "Szczęście pachnie bzem" - wyczekiwane i niesamowite!
- Oczywiście gościłam nasze rodzime Autorki:
* Aleksandrę Tyl
*
Mariolę Zaczyńską

- Było też FILMOWO :)

Maj okazał się być pierwszym miesiącem w tym roku, w którym nie przeczytałam ksiażki Nory Roberts. :) Odwyk?

A w czerwcu:
 - na pewno Dzień Dziecka - będzie niespodzianka :)
-  na pewno pojawią się goście w cyklu Abc :)
-  na pewno pojawią się nowe opinie :)
-  pojawi się nowa ankieta :) - już jest :)
- być może pojawi się duuuuuuuuży konkurs, bo:
1. Mój blog w lipcu obchodzić będzie swoje 2 urodziny
2. Niebawem licznik wskaże 200 000 wejść!!!
3. Mój blog obserwuje ponad 300 osób
4. Niebawem, kolejne ABC ukażę się już po raz dwudziesty!

Więc z pewnością nie mogę koło tego wszystkiego przejść obojętnie prawda?????

 A jak minął Wam maj????

Na koniec mój ulubiony klomb :)

 Edytowano:
Zapomniałam!!!!
Uwaga! Chwalę się!

1. Niespodzianka od Wydawnictwa Novae Res - dziękuję:
 (zdjęcie z profilu Fb A. L. Łoniewskiej)


 2. Moja opinia "słodkich pieczonych kasztanów" ukazała się na stronie:

"Moja bancarella" 



środa, 30 maja 2012

Opętało mnie...

Opętało mnie...lenistwo...
Miał być post o zakończeniu maja - nie ma postu...

Pamiętajcie o konkursach - kończą się - banerki z prawej strony :)

Póki co mój leń i ja...

wtorek, 29 maja 2012

Miłość czy lojalność????

W życiu Basi zachodzą spore zmiany. Przeprowadza się do uroczego angielskiego miasteczka, otwiera wymarzoną kawiarnię, remontuje dom, opiekuje się synkiem, przeżywa kłopoty dorastających córek, stara się być oparciem dla męża. Nie zawsze jest łatwo, ale wszystko wskazuje na to, że trudności związane z odnalezieniem się w emigracyjnej rzeczywistości ma już za sobą, a Haworth to jej miejsce na Ziemi.

Autor: Anna Łajkowska
Wydawnictwo: Damidos
Wydano: kwiecień 2012
stron: 232
Oprawa: miękka


Po dobrym debiucie czas na kolejną powieść. "Miłość na wrzosowisku" jest kontynuacją "Pensjonatu na wrzosowisku". Tak jak przy debiutanckiej powieści, tak i tu mamy do czynienia z przecudnej urody okładką! Wrzosowiska niesamowicie przyciągają wzrok. Na całe szczęście okładka nie jest w tej książce jedynym plusem. "Miłość na wrzosowisku" okazała się być lepszą od części pierwszej. Mało tego, fajnie napisaną, pomysłową i nadal klimatyczną. Mam maleńką nadzieję, że Autorka zaszczyci nas jeszcze dalszymi losami tej rodziny...

Powracamy do Anglii, do małego uroczego miasteczka, które utrzymuje się głównie z turystyki.
Życie Basi i Marka wywraca się do góry nogami. Basia odnajduje swoje miejsce na Ziemi. Kupuje dom, w którym na górze planuję urządzić mieszkanie, na dole wyremontować kawiarnię. Mąż zostaje w starym miejscu, aż  nie skończy się okres wypowiedzenia i nie pozamyka zaległych spraw. Basia sama walczy z remontem, papierologią, ale także z budowlańcami, którzy wykonują fuszerkę. Z odsieczą, tak jak poprzednio, przybywa sąsiad Charoll - James. To on wspiera kobietę zawsze kiedy tego potrzebuje. Jest jak dobry duszek, który wie kiedy ma się pojawić.  
Do kłopotów remontowych dochodzi opieka nad dzieckiem, ale także problemy z nastolatkami. Ciężko wszystko Basi pogodzić. Oparcie znajduje u Charoll, a także w James'ie. Z czasem do nowego domu (wreszcie) wprowadza się Marek, ale jego najbardziej interesuje i pochłania nowa praca...
Basia jest na granicach wytrzymałości. Swój czas dzieli między pracę, dzieci, dom, męża... Nie jest lekko to wszystko pogodzić i znieść humory wszystkich dookoła...
Na jej drodze staje miłość...Co z nią zrobi? Jak się zachowa? Co wybierze? Miłość, czy lojalność???


Anna Łajkowska napisała tę powieść już w innym stylu, aniżeli swój debiut. Zdecydowanie bardziej mi się podobała. Na łamach kilkudziesięciu stron poruszyła niezwykle ciekawe tematy. Przede wszystkim rewelacyjnie ukazała to, że jesteśmy tylko zwyczajnymi ludźmi, na których czyhają pokusy...
Zaczynając od problemów nastolatek, które ciężko rozwiązać, poprzez pogodzenie obowiązków domowych, opieki nad dzieckiem z pracą, po problem alkoholowy wśród nastolatków, a skończywszy na zdradzie...
Łajkowska pokazuje nam na przykładzie Basi jak trudno żyć będąc na emigracji. Basia przez jakiś czas sama musiała radzić sobie z wieloma problemami, nie tylko tymi w pracy, ale także w domu i rodzinie. Mąż był, ale jakoby go nie było. Był słabym oparciem dla swej żony, być może dlatego oddalili się od siebie aż tak mocno. Być może właśnie dlatego Barbara szukała oparcia w innych ramionach, potrzebowała rozmowy, miłości, czułości czy namiętności, ale czy warto było????
Nie wiem, nie potępiam, ale i nie pochwalam zachowania Basi. Z pewnością było to krzywdzące dla wielu osób. Jednak czy któreś z nich o tym tak myślało? Nie! Byli szczęśliwi, spełnieni...zakochani...
Jednak los bywa okrutny...zabrał i nie pytał o zdanie...

Romans - czym on tak faktycznie jest? Czy warto dla niego poświęcić wiele lat małżeństwa? Czy warto złamać przysięgę? Czy jest faktycznie odczuwalną miłością? Euforią? Zakochaniem? Czy zwyczajną chemią, która za jakiś czas zniknie???Czy warto porzucić wszystko dla romansu, czy lepiej walczyć o to co się ma? Romans i miłość czy lojalność i dbanie o to, by do małżeństw nie wdarła się nuda, a miłość trwała wiecznie? Zdecydowanie wolę drugą opcję! A Wy?


"Miłość na wrzosowisku" porusza wiele trudnych tematów. Generalnie nie jest łatwo emigrantom. Na przykładzie Jacka i jego rodziny mamy okazję zaobserwować jak to jest, kiedy rodzina się rozpada, matka wraca do rodzinnego domu, ojciec wpada w wir pracy, a syn... wpada w tarapaty...
W wyścigu za pieniędzmi czasem zapominamy o tym co nas i kto nas otacza...Szkoda tylko, że najbardziej na tym wszystkim cierpią dzieci. 


Anna Łajkowska troszkę mnie zaskoczyła. Spodziewałam się pięknych opisów ciekawych miejsc, a dostałam różne, ale za to bardzo interesujące historię z życia mieszkańców, tego urokliwego angielskiego miasteczka. Imponującą okazała się historia antykwariusza, który przez lata czekał za tę jedną jedyną, w której zakochał się podczas wojny - Bóg mu wynagrodził lata czekania...
Piękna i wzruszająca historia...
Zabrakło mi troszkę pensjonatu Charoll i jej mądrości. Jednak dane nam było poznać wiele fantastycznych osób...

Miłość, przyjaźń, nieporozumienia, zdrada to z pewnością wątki, które królują w "Miłości na wrzosowisku". Nutka niepewności, szczypta tajemnicy, ale także miłosne uniesienia i życie codzienne znajdziemy w tej bardzo dobrej powieści obyczajowej. Mnie się bardzo podobała, spędziłam miło czas, nawet nie wiem kiedy dotarłam do ostatniej strony. Szkoda...chętnie zostałabym tam dłużej mimo łez...
"Miłość na wrzosowisku" jest warta polecenia. Mam nadzieję, że niebawem Anna Łajkowska wyda kolejną książkę, po którą z pewnością sięgnę i to bardzo chętnie, bo wiem, że będzie warto! "Miłość na wrzosowisku"  polecam miłośnikom powieści obyczajowych, ale także tym, którzy kochają małe i urokliwe miasteczka. Z pewnością romantyczki znajdą coś dla siebie! Polecam z czystym sumieniem!





Za książkę serdecznie dziękuję panu Łukaszowi, a także wydawnictwu:



niedziela, 27 maja 2012

Trudne wybory...

 Historia obdarzonej niezwykłą urodą i wrażliwością Tessy - 16-letniej dziewczyny z biednego domu (Gemma Arterton), której rodzice odkrywają, iż pochodzą ze starej szlacheckiej rodziny. Wysyłają dziewczynę do posiadłości dalekich krewnych, gdzie Tessa znajduje zatrudnienie.Opis, zdjęcia Best Film.


Reżyseria: David Blair
Obsada: Gemma Aretron, Eddie Redmayne, Hans Matheson
Gatunek: serial kostiumowy / dramat / romans
Czas trwania: 4 odc. x 50min

Należę do kobiet, które nie tylko czytają o pięknej miłości, ale także z przyjemnością ją oglądają na ekranie. Gust czytelniczy ma swoje odzwierciedlenie z całą pewnością w filmach i serialach jakie oglądam. "Tess D'Urbervilles" nakręcona została w 2008 roku w Wielkiej Brytanii, na podstawie powieści Thomasa Hardy;ego o tym samym tytule.
Muszę się przyznać, że z wielką ochotą i zaciekawieniem obejrzałam ten serial. Dvd składa się z dwupłytowego albumu, do tego pięknie wydanego...

Szesnastoletnia Tess obdarzona jest niezwykłą urodą, wrażliwością, choć pochodzi z ubogiej i prostej rodziny, sama w sobie ma fascynującą grację, inteligencję, a także ambicję. Okazuje się przypadkiem, że jej rodzina pochodzi z prastarego szlacheckiego rodu. Tess zostaje wysłana do krewnych, gdzie otrzymuję zatrudnienie. Jednak z tej podróży powraca zhańbiona, załamana i ...
Jednak los na tym nie skończył. Cały czas kładzie kłody pod nogi młodej kobiety. Kiedy to staje na ślubnym kobiercu z miłością swojego życia, szczęśliwa i zadowolona, przeszłość znowu daje o sobie znać...

"Tess D'Urbervilles" to piękny i niezwykle namiętny romans, z ogromną ilością dramatyzmu, niepewności, ale także szczęścia i miłości. Tess była niesamowitą postacią. Upartą i dążącą do celu, a do tego wszystkiego niesamowicie wrażliwą. Życie jej nie rozpieszczało. Postawiło na jej drodze dwóch mężczyzn, którzy pragnęli z nią być. Lecz ona kochała tylko tego jedynego. Niestety musiała dokonać wyboru, czy dokonała słusznego???? Czy na jej miejscu i w tym czasie postąpiłybyśmy tak samo? Czy ratowałybyśmy rodzinę, czy też stawiałybyśmy na marzenia... Tego nikt nie wie i już się nie dowie...
Pewnie znajdzie się wielu takich, którzy powiedzą: sama tego chciała... ale czy na pewno?

Niemniej jednak serial okazał się niezwykle wzruszający, melodramatyczny, ale przede wszystkim wciągający. Z pewnością czas, który poświeciłam na jego oglądanie nie został zmarnowany! Do świetnej fabuły dodana była niezwykle trafna i klimatyczna sceneria, a i muzyka była przyjemna dla ucha...
Polecam na nudne popołudnie. Warto obejrzeć "Tess D'Urbervilles", bo w serialu tym gra świetna obsada aktorska, a do tego sama historia jest godna poznania! Nie zapomnijcie o chusteczkach - przydają się!

Zdjęcia z albumu płytowego:





Za namowę, jak i za zaufanie serdecznie dziękuje Pani Monice. To dzięki niej miałam ogromną przyjemność obejrzeć ten fantastyczny serial kostiumowy :)

Podziękowania również należą się firmie Best Film.

sobota, 26 maja 2012

Bo czasem warto zamknąć drzwi...

Książka ta jest pełna ciepła i refleksji, momentami gorzka opowieść o dylematach i samotności niepracującej kobiety, rzuconej w sam środek Anglii, oderwanej od przyjaciół, rodziny i pracy zawodowej, o jej tęsknocie za dawnym życiem.

Autor: Anna Łajkowska
Wydawnictwo: Damidos
Wydano: 2012
stron: 248
Oprawa: miękka


Przyznaję się! Pokusiła mnie okładka! Zobaczyłam w księgarni i zakochałam się! Niesamowicie klimatyczna, w cudnych kolorach...ale wiadomo, nie oceniajmy książki po okładce...
Tytuł również zdecydował na plus, bo uwielbiam czytać o wszelkich pensjonatach, dworkach czy magicznych miejscach... Jednak całkowity wpływ na to, że zapragnęłam przeczytać tę książkę to to, że jest to debiutancka powieść polskiej autorki. Same plusy! Wszystko co lubię, nawet 4 w 1. Czy warto było???? Było...
Anna Łajkowska zadebiutowała "Pensjonatem na wrzosowisku". Cieszę się, że tak klimatyczna książka trafiła na księgarskie półki. Ciepła, wzruszająca, ale przede wszystkim życiowa - tak można najkrócej określić to co w tej chwili przychodzi na myśl...

Autorka zabiera nas do Anglii.
Poznajemy Basię i jej rodzinę. Początkowo opisuje nam swoją historię, to co kocha, szanuje... Jednak tak do końca nie jest najszczęśliwsza. Obcy kraj, brak pracy, czasem brak zrozumienia... Oddalenie od rodziny i przyjaciół. W pewnym momencie Basia postanawia, że tegoroczne wolne dni spędzi tylko z synkiem. Mąż pojedzie z córkami do Francji, ona zaś z małym Marcinkiem do Szkocji, o której marzyła... Jak zaplanowała tak zrobiła... Los jednak zaplanował dla niej wiele niespodzianek, niekoniecznie tych dobrych...
Czy rozdzielenie się było dobrym pomysłem? Czy taki wyjazd przyniósł kobiecie samozadowolenie?  Czy znalazła to czego szukała????

"Pensjonat na wrzosowisku" to dobry debiut. Napisany w formie pamiętnika głównej bohaterki, ale przepleciony zapiskami myśli jej męża. Zabrakło mi troszeczkę emocji, nutki dramatyzmu, ale myślę, że Anna Łajkowska w kolejnej książce już mnie nie zawiedzie. Wiadomo, że nie jest to lekka praca, wszystko przychodzi z czasem i doświadczeniem. Niemniej jednak książka podobała mi się. Spędziłam miło przy niej czas. Niesamowite opisy, podejrzewam, że wszystko to co widziała Autorka podczas własnej emigracji przelała dokładnie na papier. Czyta się bardzo dobrze, z wrażeniem jakby się tam było i widziało na własne oczy. Chciałabym zobaczyć cudne wrzosowiska...spędzić czas w  miejscu, w którym znajdował się pensjonat Charoll. Musiało tam być cudownie i klimatycznie!
Porwała mnie postać Charoll. Ciepła, miła, ale przede wszystkim bardzo wyrozumiała. Szkoda, że takich osób jest coraz to mniej...
Basia od samego początku polubiła tę angielkę. Otwarła się przed całkowicie obcą osobą, która zdecydowanie potrafiła ją zrozumieć. Jak to jest, że potrafimy czasem w kilkanaście minut zwierzyć się całkowicie obcej osobie???Widzimy w jej oczach zrozumienie i ciepło... Bywa, że potrafimy zaprzyjaźnić się z kimś szybko i szczerze, a z kimś kogo znamy od lat... nie jesteśmy w stanie mu do końca zaufać?
Uważam, że zawsze coś jest po coś... Ma to jakieś znaczenie w naszym życiu. Los planuje za nas, co ma być to i tak się kiedyś wydarzy i nie jesteśmy w stanie tej sile się przeciwstawić! Tak ma być i tyle. Co ma być to będzie...
Podejrzewam, że większość czytających stwierdzi, że zachowanie Basi jest egoistyczne... Ale czy aby na pewno??? Któż z nas nie ma czasem ochoty zamknąć drzwi i udać się w samotną podróż, albo pojechać gdzieś, nawet niedaleko, i zamknąć się w jakimś cudownym i mało gwarnym miejscu??? Życie nie jest łatwe, problemy były i będą, czasem przerastają niejedną osobę.  Myślę, że właśnie wtedy mamy ochotę na trochę samotności, wyciszenia i z dala od wszystkiego co nas do tej pory otaczało... Czy to pomaga? Tego nie wiem. Zawsze wyjeżdżamy w komplecie. Lubię spędzać czas z moimi chłopcami. Rodzina powinna być razem.  Nie wiem, czy potrafiłabym zamknąć drzwi...

Reasumując.
"Pensjonat na wrzosowisku" to dobry debiut, po który zdecydowanie warto sięgnąć. Spędziłam miło czas z ciekawymi ludźmi, pośród wspaniałych i zapierających dech w piersiach scenerii. Autorka pięknie ujęła w słowa to co zobaczyła na własne oczy. To zwyczajnie czuć. Przewodniki tego nie mają... Ciepła, wzruszająca, z nutką dramatyzmu i miłości, ale także z maleńką tajemnicą rodzinną w tle - tak można określić tę powieść. Anna Łajkowska z całą pewnością mnie do siebie przekonała. Z ogromną przyjemnością zaczęłam czytać dalsze losy Basi i jej rodziny - "Miłość na wrzosowisku". Polecam, bo warto!




Serdecznie dziękuję Panu Łukaszowi za zaufanie jakim mnie obdarzył, a także Wydawnictwu:

piątek, 25 maja 2012

ABC...Marioli Zaczyńskiej

Gdy czytałam jej powieść płakałam ze śmiechu! Cieszę się ogromnie, że TA Autorka zgodziła się gościć na moim blogu. 
Dzisiejszym gościem jest pani Mariola Zaczyńska.
 Mam szczęście robić to, co kocham. Dziennikarstwo jest zawodem, który wybrałam i w którym czuję się najlepiej. Jest dobry dla tych, których wychowano, by stawali w obronie słabszych. A taka właśnie jest moja konstrukcja. Może dlatego mój dom zaroił się od skrzywdzonych stworzeń, którym zapewniam opiekę i daję prawdziwą miłość, bo kocham wszelkie zwierzaki. Obecnie mam 16 psów i 10 kotów. Większość z nich doświadczyła w życiu tak wielkich krzywd, że nie nadawały się do adopcji: to zalęknione,  okaleczone, chore stworzenia.  Odwdzięczają się bezgraniczna miłością.
Uwielbiam ludzi z poczuciem humoru, życzliwych, ciekawych świata.
Osiem lat temu uciekłam od zgiełku miasta i zamieszkałam na wiejskim ranczu.
Uważam się za szczęściarę - mam wielu przyjaciół, a los stale stawia na mojej drodze nietuzinkowych ludzi. Ponoć góra z górą się nie zejdzie, ale...
Do tej pory ukazały się moje dwie powieści: "Gonić króliczka" oraz "Jak to robią twardzielki...". 
Mariola Zaczyńska


Pani Mariola prowadzi też swoją stronę autorską - klik
Można ją znaleźć także na facebooku - klik 

 Abc...Marioli Zaczyńskiej

Anonimowość - chyba mnie wkurza. Nie jest dobra. Wyzwala w ludziach jakieś podłe instynkty, co widać w internecie. W sieci pełno jest przemocy i chamstwa ukrytego właśnie za anonimowością. Z drugiej strony...  W moich rodzinnych Siedlcach nie jestem osobą anonimową, każda wpadka, każdy mandacik - to soczysty rumieniec na mych licach. Aha, no i jak szukałam rancza do kupienia, ludzie stosowali ten  szczególny cennik: "Jak dla pani to...." i padała zabójcza cena. Kojarzyli wówczas moją twarz z telewizji.

Będę - zawsze mówiłam, że będę weterynarzem. No i co? To się chyba nazywa zdrada ideałów.

Chciałabym - aby w Polsce zmienił się stosunek ludzi do zwierząt. Boli mnie potwornie cierpienie zwierząt, z tym akurat nie umiem sobie poradzić. Ze wszystkim innym umiem jakoś żyć.

Domownicy - jestem typem samotnika, więc domownicy mają ze mną krzyż pański, bo mnie najnormalniej w świecie wkurzają. Zazdroszczę zwierzakom, które zaznaczają swoje terytorium siuśkami. Genialne! Wystarczy podnieść nogę. Pozostało w nas tyle atawistycznych cech, a ta jedna akurat nie! No pech!  

Egzamin życia - ten zdany to macierzyństwo. Mam cudnego dorosłego Bachora. Ten niezdany - marny ze mnie materiał na żonę. Od lat jestem wierna zasadzie: nigdy więcej obrączek! (Patrz punkt wyżej: zaznaczyć terytorium!)

Film - oczywiście  "Tacy byliśmy" (Redford w białym golfie - miodzio) i "Śniadanie u Tiffaniego" (ach, ta kwestia: "Gdy już będę miała dom, nadam kotu imię"... Dlaczego to nie ja wymyśliłam?!).

Goniąc króliczka - to tytuł mojego bloga, mojej pierwszej powieści i definicja mojego życia. Ciągle gonię drania:))

Homoseksualizm - jestem za legalizacją związków osób tej samej płci. Mam wielu przyjaciół gejów. Jeden z nich podbił serce mojej mamy (prawie moherowej konserwatystki) torcikiem szpinakowym. Wzięła od niego przepis.

Idylla - istnieje. Doświadczam jej na moim ranczu Smocze Pole. Moich 16 psów i 10 kotów żyje tu w absolutnej symbiozie niczym na arce Noego. Obiecałam im, że po tych koszmarnych przejściach i okrucieństwach, jakich doświadczyły w życiu, będą miały tutaj raj. Słowa dotrzymuję.


Jadłospis - kolega przywiózł z Tajlandii prażone robale. Zawinął je serwetkę, żeby pokazać nam, co jadł. Mówił, że były chrupiące. Strasznie rozpaliło to moją wyobraźnię. Były obrzydliwe: jak nasze karaluchy, tylko brązowe. I prażony skorpion. Chyba chcę spróbować...

Książki - nie wyobrażam sobie domu bez książek. Moja ulubiona półka: z polskimi autorami, których poznałam osobiście. Mamy świetnych pisarzy! Świetnych!

Lubię - ja generalnie jestem z tych lubiących. Trzeba się nieźle postarać, żebym nie lubiła:). 

Łzy - być może nie pasują do twardzielki, ale potrafię się poryczeć, gdy ktoś pięknie zatańczy albo zaśpiewa. Nie lubię płakać publicznie.

Moja twórczość - jest specyficzna chyba. Ma poprawiać nastrój i wywoływać uśmiech. Największą frajdę sprawia mi, gdy ktoś mówi, że śmiał się przy moich książkach. Bo przecież komedie takie mają być. 

Natchnienie - nie znam. Pisanie to praca. Uwielbiam tę fazę, gdy pisanie staje się formą nagrody. Etap, gdy nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu żeby siąść do komputera i zanurzyć się w świecie, który stworzyłam. Czasem to lepsze niż seks:)). 

Opinie - jestem dziennikarką, więc mam skórę hipopotama. Muszę mieć. Nie przejmuję się opiniami. Jedyne co może mnie wkurzyć to głupota i hipokryzja. 

Psy - są bezbronne w swej bezgranicznej miłości. Zniosą od kochanego pana wszystko. Pan Bóg to źle wymyślił. Człowiek chyba nie jest jeszcze gotowy, by docenić takie uczucie. Przynajmniej nie wszyscy ludzie...

Radio - pracowałam w Radiu dla Ciebie i przemiło wspominam ten czas. Na początku to było irracjonalne uczucie - wchodzisz do sklepu, gra radio i słyszysz siebie. Ale jestem typowym "prasowcem". Kocham pisać. Ani radio, ani telewizja nie dawały mi takiej niezależności i satysfakcji jak prasa.    

Siedlce -siłą tego miasta są ludzie. Utalentowani, niezwykli, odważni. Chcą coś robić i robią. Ja siedlczan kocham.

Twardzielki - przecież wiadomo, że mają pod górkę:)). Twardzielki nacałują się sporo żab, zanim trafią na księcia:).

Urodziłam się po to, by... - czasem się nad tym zastanawiam. Chyba jednak chodzi o te uratowane zwierzaki. 

Właśnie piszę - powieść, przy której miałam kryzys tożsamości twórczej. Chciałam na poważnie, a czułam presję, że ma być śmiesznie. Przecież czytelnicy kategorycznie zażądali, żeby w nowej powieści obowiązkowo była Alberta!... Poszłam na kompromis: jest i poważnie, i śmiesznie.

Zaplanowałam - nie planuję. Przecież tyle się dzieje...

Życie - jest piękne!

 
 Pierwszy raz mi się zdarzyło, że płakałam szykując Abc...
Płakałam ze śmiechu! Jedno mi się nasuwa: jaka Autorka takie książki! Śmieszne i rewelacyjne! 
Kobieta o ogromnym sercu! 

K O N K U R S 


Pytanie konkursowe brzmi: 
Jaki zwierzak według Was pasuje do twardziela/twardzielki?
Swoją odpowiedź uzasadnij. 
Na Wasze komentarze czekamy do 2 czerwca
Pani Mariola wybierze najlepszą odpowiedź,
wyniki pojawią się 3 czerwca 2012 roku.
Będzie mi miło jeśli wspomnicie o konkursie na własnych blogach.
Osoby, które nie posiadają bloga proszę o pozostawienie adresu mailowego.
Nagrodą będzie książka z dedykacją od Autorki - "Jak to robią twardzielki..."

***
Było mi niezmiernie miło gościć Panią na swoim blogu. Mam nadzieję, że to pierwszy, ale nie ostatni raz :) Cieszę się, że przyjęła Pani zaproszenie i myślę, że rozbawiła zaglądających tu czytelników do łez - jak mnie :) 
Dziękuję bardzo!
Pozdrawiam

Zdjęcia - Agnieszka Król 
Zdjęcia po kliknieciu się powiększają :) 

1 czerwca - niespodzianka - kolejne Abc...

***

czwartek, 24 maja 2012

Szczęście pachnie???

Izabela Wieniawska, dziennikarka pisma o kulturze, ma wszystko, co sobie wymarzyła: dobrą pracę, kochającego mężczyznę, mieszkanie, do którego wkrótce ma się wprowadzić. Jest na prostej drodze do szczęścia. Ale los bywa przewrotny. Opis - okładka.


Autor: Aleksandra Tyl
Wydawnictwo: Prozami
Wydano: maj 2012
stron: 344
Oprawa: miękka


Po książki Aleksandry Tyl chwytam bez zastanowienia! Nie ma nad czym! Uwielbiam jej powieści niby to obyczajowe, ale jednak z nutką miłości, przyjaźni, ale także z odrobiną goryczy. Tym sposobem opowieści nie są przesłodzone i mdłe...
Moja przygoda z twórczością tej autorki zaczęła się od debiutanckiej powieści "Miłość wyczytana z nut", a potem otrzymałam "Aleję Bzów" , do której mam sentyment. Polubiłam bohaterów, tych głównych, ale także tych drugoplanowych i czterołapych...
Aleksandra Tyl dość długo kazała nam czekać na swoją kolejną książkę, ale z całą pewnością było WARTO!

"Szczęście pachnie bzem" jest kontynuacją "Alei Bzów". Powracamy zatem, by przeczytać co słychać u dobrze nam już znanych bohaterów. Sprawdzimy jak mieszka się Babci w nowym miejscu, co słychać w Skotnikach, ale przede wszystkim dowiemy się czy mała Oliwka miała już wykonaną operację????
Główną bohaterką jest Iza. W jej życiu zaszły ogromne zmiany. Zakochana w Wiktorze, spędza z nim każdą wolną minutę. Zmiana pracy i otoczenia dodają jej niespożytą energię do działania. Na dodatek jak tu nie być szczęśliwą, kiedy mała chrześniaczka leci za granicę, by przejść skomplikowaną operację, po której będzie zdrowym i szczęśliwym dzieckiem??? Babcia Izy najwyraźniej zaaklimatyzowała się w nowym miejscu i też jest szczęśliwa. Szczęście, szczęście, szczęście...jednak los bywa wredny i złośliwy...
Życie Izy Wieniawskiej zmienia się diametralnie. Wszystko wywraca się do góry nogami...
Czy pokona przeciwności losu? Czy los wreszcie da jej upragnione szczęście i spokój????????

Aleksandra Tyl zaskoczyła mnie. Nie tego się spodziewałam po najnowszej książce! Spodziewałam się wspaniałej, szczęśliwej i miłosnej historii, a co otrzymałam? Wzruszającą, zaskakującą, ale jednak nadal rewelacyjną powieść!
Dawno nie płakałam nad książką, Tyl wycisnęła ze mnie łzy...a nie powinna była...
Taaaaa. Z pewnością szczęście pachnie bzem, ale czasami też porażką. Niestety.
Tyl ma świetne pióro i o tym nie trzeba nikogo przekonywać. Tym razem zaszalała i postawiła na rozpacz i wzruszenia. Nie ma osoby, która przeszła by obojętnie w TAKIEJ sytuacji. Na całe szczęście istnieje coś takiego jak przyjaźń. Dobrze mieć przyjaciół, na których można polegać w KAŻDEJ sytuacji. Ciężko jest takich zdobyć. Często jesteśmy wręcz przekonani, że takowych posiadamy, ale czy na pewno!!!????
"A przecież przyjaźń polega na tym, aby się na wzajem wspierać, rozmawiać, dzielić problemami, cieszyć sukcesami. I nie tylko mówić, ale i słuchać"
Czy w kryzysowej sytuacji, na przykład takiej w jakiej znalazła się Monika z Oliwką, a do tego Iza, która z ogromnym sercem i przekonaniem zrobiła to co zrobiła!? Myślę, że nie każdego byłoby stać na takie poświęcenie i gest. Mam nadzieję, że są jeszcze gdzieś tacy ludzie jak Wieniawska. W obecnych czasach, gdzie panuje zawiść, interesowność, ciężko znaleźć bezinteresowną pomoc i przyjaźń. Jednak jako naiwna kobieta, mam nadzieję, ba! mam ogromną nadzieję, że są na tym świecie jeszcze tacy ludzie jak Iza, jej babcia i Wiktor...
Czasem, ale to złe, oceniamy ludzi po pozorach, skreślając ich na starcie, dajmy szansę, poznajmy ich, a potem oceniajmy...
Szczęście w naszym życiu jest ogromnie ważne. Co byśmy zrobili bez szczęścia??? Sami chcemy być szczęśliwi, pragniemy też szczęścia dla naszych dzieci, rodzin czy przyjaciół. Dookoła mogłoby otaczać nas samo szczęście, a czy pachnące bzem??? Może nie koniecznie... ale niech jest...
"Szczęście to można znaleźć w każdym wieku, nie trzeba być młodym..."
Dla jednego szczęście oznacza wygraną w totka, dla innego bycie zdrowym, a dla jeszcze innego miłość, dobry romans, wspaniałe przyjaźnie, spełnienie w pracy... a co oznacza dla Ciebie?????

"Szczęście pachnie bzem" to typowo kobieca lektura. O miłości, sile przyjaźni, a także o tym, że los potrafi wywrócić nasze życie do góry nogami. Warto mieć wtedy koło siebie kogoś kogo się kocha, lubi i szanuje. Ceńmy i doceniajmy tych, którzy dzielnie i mimo trudności nam towarzyszą. Przyjaźń jest bardzo ważna...
Aleksandra Tyl choć stworzyła przepiękną i wzruszającą, a pozornie, lekką historię to z pewnością zmusza swoich czytelników do refleksji...
Z całą pewnością sięgnę po kolejne jej książki, bo wiem, że warto! Bo dają nadzieję, że świat jednak nie jest jeszcze taki zły, że warto pomagać i warto być dobrym...
"Szczęście pachnie bzem" jest idealną książką na wiosenne popołudnia, kiedy to w ogrodach, parkach i na naszych działkach obłędnie pachnie bez. Lecz warto ją też przeczytać latem, jesienią czy zimą! Pamiętajcie jednak, by mieć przy sobie chusteczki...
Dodatkowo nie mogę nie wspomnieć o cudownej, klimatycznej i rewelacyjnej okładce! Brawa dla graficzki!




PS.

Specjalnie dla E.D.!
Książka kończy się dobrze! Nie czytaj końca tylko śmiało kupuj! :o*


Przypominam o KONKURSIE z p. Tyl - KLIK

Ogromne podziękowania należą się Pani Oli, a także dla wydawnictwa:

środa, 23 maja 2012

Dziś kulturalnie...

Dziś będzie jak najbardziej kulturalnie.
Wczoraj w pobliskiej Bibliotece Gminnej odbyło się spotkanie autorskie z panią Marią Czubaszek.
Muszę Wam powiedzieć, że oczywiście pojechałam, zobaczyłam, posłuchałam i śmiałam się do łez.
Ta Kobieta jest niesamowita! Z ogromnym poczuciem humoru! Wie o czym mówi...a mówi cały czas :)
Frekwencja mnie zaskoczyła...
Cieszę się, że mogłam tam być! 
Gdybym miała okazję pójść na spotkanie z panią Marią raz jeszcze - zrobiłabym to na pewno! 

Z tego co wiem Pani Maria w najbliższym czasie odwiedzi Leszno, Rawicz, Ostrów Wielkopolski - może komuś po drodze - warto!

Kilka zdjęć:







Dla Pani Marii była przygotowana niespodzianka.
Pani Edyta wykonała ( przepięknie zresztą ) piosenkę napisaną przez panią Czubaszek " Wyszłam za mąż, zaraz wracam"


Dziękuję Miłoszkowi za jego cierpliwość - dzielnie zniósł ponad dwugodzinne spotkanie, bawiąc się w kącie biblioteki...
Prawie wytrzymał :)


wtorek, 22 maja 2012

Impreza kulturalna?

Impreza kulturalna raczej to nie była, bardziej rozrywkowa, na dodatek chłopięca...
Ale iść musiałam...bo mam 7 latka, który nie odpuszczał...
Wrócił zadowolony, ale lekko rozczarowany, bo to coś wielkiego było na sam koniec i kiepsko było widać... no i nie zrobili tak jak to się widzi na filmach...no cóż!

Nie powiem, że mi się nie podobało to co wyrabiali chłopcy z Streets Owners
Najbardziej jednak to jak jeden z nich parkował - chętnie wzięłabym lekcje. Umiejętność ta przydałaby się wtedy kiedy miasteczko i wszelakie parkingi zatkane...

Kilka zdjęć.















Jeśli będziecie mieli okazję zabrać swoje dzieciaki na ich pokaz to zabierzcie - Warto! 
Radość dziecka i uśmiech na twarzy - bezcenne!

poniedziałek, 21 maja 2012

A pośród róż...

Wszystkie chcemy kochać i być kochane. Ta historia, która zaczyna się w latach dwudziestych, a kończy współcześnie, jest właśnie o tym. O mężczyznach, którzy pozwalają się kochać, i o tych, którzy nas kochają. O miłości, zdradzie, samotności. O przyjaźni i wspólnym piciu herbaty z cynamonem. O ogrodach, tajemnicach krakowskich zaułków i gotowaniu. O nas, bo każda z nas ma swoje Różany. Opis i zdjęcie pochodzi z Wydawnictwa Otwarte.






Autor: Bogna Ziembicka
Wydawnictwo: Otwarte
Wydano: marzec 2012
stron: 412
Oprawa: miękka

Uwielbiam wiosnę, zapach, który wraz z nią się pojawia. Do tego, trawy zaczynają się zielenić, kwiaty wypuszczają jeszcze niepewnie swe pierwsze pączki, a dookoła słychać trel ptaków, które przysiadły na młodych gałązkach, ozdobionych pierwszymi listkami i pączkami tyle co obudzonych drzew. Słonko coraz częściej zagląda do naszych okien, by uświadomić nam, że będzie to piękny, słoneczny i miło spędzony dzień. Warto  jednak znaleźć chwilę na dobrą lekturę. Najlepiej wiosenną, ciepłą i romantyczną, która pozwoli nam odetchnąć, zrelaksować się i poczuć, że to już prawdziwa wiosna. Idealna na taki dzień książka powinna przede wszystkim zachęcać okładką, albo tytułem. "Droga do Różan" zachęca i tym i tym... Ma cudowną okładkę! Piękna i klimatyczna, ale... z małą wadą, które zapewniło samo wydawnictwo... Tytuł sprawił, że nie trzeba mnie było zbyt długo namawiać. Przyznaję się, że odkąd zobaczyłam tę książkę, uparłam się, że MUSZĘ ją mieć! I mam! I się nie zawiodłam! Uwielbiam debiuty! Ten okazał się być REWELACYJNY!

O Bognie Ziembickiej nie ma wielu informacji, szkoda, bo byłoby miło dowiedzieć się czegoś więcej. Jedno jest pewne, potrafi pisać! I to jak! Tak, że czytelnik ciekaw jest co dalej i dalej...
Z pewnością nie było łatwo połączyć dwie wspaniałe historie w jedną ciekawą całość...Ziembickiej udało się to doskonale!

"Droga do Różan" to opowieść o Zosi. Młodej, zdolnej i ambitnej, ale przede wszystkim wykształconej ogrodniczce. Kocha swój zawód, to właśnie pośród zieleni czuje się najlepiej. Mieszka w pięknym dworku, otoczonym dookoła ogrodem i cudownym zapachem kwiatów. Ciężka praca wynagradza jej tęsknotę za miłością swojego życia. Los jednak sprawia, że mężczyzna, którego kocha ponad wszystko, zabiera jej ostatnie nadzieję i dom, który kocha całym sercem...
Na całe szczęście Zosia ma ojca, który otacza ją opieką, nianię, która jest dla niej jak matka, a także przyjaciół - Mariannę i Eryka. To właśnie Ci ostatni robią wszystko, by pomóc Zosi. Eryk zaś stara się, by kobieta, którą kocha wreszcie to zauważyła...
Czy warto czekać na mężczyznę, który potrafi tylko brać? Czy miłość jest silna i przetrwa wszystko? Czym jest przyjaźń? A czym kochanie??? A gdzie w tym wszystkim zaufanie????


Zosieńką od urodzenia zajmuje się najwspanialsza z niań - Zuzanna. Kobietę tę kocha, szanuje i ufa jej jak nikomu innemu. Nigdy jednak nie podejrzewałaby, że jej ukochana niania w życiu tyle przeszła...
A przeszła wiele, począwszy od tragedii rodzinnej, przez nieszczęśliwą miłość, poprzez wojnę, aż do dnia, w którym się znalazła. To jednak nieliczne namiastki tego, o czym tak na prawdę opowiada w swoich wspomnieniach niania...


Bogna Ziembicka wspaniale połączyła życie teraźniejsze z Zosią w roli głównej, z wspaniałymi wspomnieniami Zuzanny. Dwie kobiety, które są dla siebie bardzo ważne, mające ze sobą wiele wspólnego... Bardzo podobało mi się jak sprawnie, spójnie, ale przede wszystkim niesamowicie ciekawie autorka stworzyła mini sagę rodzinną. Nie zabrakło wzruszeń, emocji, humoru co dało bardzo dobrą powieść, od której zdecydowanie ciężko było się oderwać. Ciekawym i dla mnie cudownym pomysłem było wkomponowanie wątków kwiatowych oraz kuchennych, które w całej książce stworzyły niesamowity klimat. Czasem miało się wrażenie, że czuć zapach prezentowanych bukietów czy też smacznych potraw. Bardzo podobały mi się fragmenty, w których mieliśmy możliwość zwiedzania pięknego i niesamowitego Krakowa czy też pospacerować szlakami górskimi. 


Przyznaję się, że "Droga do Różan" zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Debiut, ale z pewnością potrafi zaskoczyć oczywiście pozytywnie! Świetnie napisane, ciekawie, dowcipnie, ale przede wszystkim z tym czymś, które lubię w książkach. Z całą pewnością jest to powieść, w której można się zatracić, piękna, wzruszająca, ale przede wszystkim pouczająca i kwiatem pachnąca. Nie łatwo jest pisać o miłości, przyjaźni, samotności, a jednak Bogna Ziembicka potrafi to robić, zdecydowanie potrafi pisać emocjonalnie, czasem zabawnie, ale przede wszystkim interesująco! Autorka stworzyła niesamowite i charakterystyczne postaci, czasem wręcz irytujące. Mnie zdecydowanie przypadła do gustu Zosia, która podzieliła się ze mną swoją pasją... Ale także Marianna, która podobała mi się najbardziej! 


"Droga do Różan" to cudowna powieść obyczajowa, ale okraszona przyjaźnią i miłością. Jednak, żeby nie było za słodko znajdujemy w niej rozczarowania, ból, tęsknotę czy dramat. Zwyczajne ludzkie losy, które niekiedy bywają słodkie, by za chwile poczuć gorycz rozczarowania... Do tego wszystkiego piękna i klimatyczna sceneria z duchem i wspomnieniami w tle. Gorąco polecam, tę powieść warto przeczytać! Mam nadzieję, że niebawem ukażę się kontynuacja i dowiemy się jaką decyzję podejmie Zosieńka, której to adoratorów nie brakuje...
"Droga do Różan" to idealna powieść na piękne wiosenne i pachnące popołudnie, które z pewnością będzie miłe i niezapomniane!





niedziela, 20 maja 2012

Kociakowo

Dziś z Hindusławem Wspanałym Różowonosym w roli głównej...


Wybieram tę...



Który ładniejszy?????





A na koniec TYLKO dla ludzi o mocnych nerwach...

Nie martwcie się kot jest przyzwyczajony! Choć próbowaliśmy odzwyczaić - nic z tego!