Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gołębiewski Łukasz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gołębiewski Łukasz. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 marca 2015

Dla wielbicieli...czegoś mocniejszego ;)

Czy w ogóle jest sens pisać o wódce, trunku, który zdaniem wielu konsumentów najlepiej, jeśli w ogóle nie ma smaku? Kultura picia wódki w naszym kraju nie przewiduje degustacji, jak to robimy z koniakiem czy whisky, wódkę pije się w małych kieliszkach, zmrożoną, na raz, nie zastanawiając się nad jej smakiem.

Autor: Łukasz Gołębiewski
Wydawnictwo: Olesiejuk
Wydano: 2014
 stron: 190
Oprawa: twarda
Cykl: Biblioteczka konesera


Zastanawiałam się czy opisywać najnowszą książkę Łukasza Gołębiewskiego, bo jakby nie patrzeć to absolutnie nie moja bajka. Do konesera mi baaardzo daleko i nie po drodze. Generalnie należę do osób, dla których alkohol może nie istnieć...chociaż, dla jednej malinówki warto się poświęcać i raz na jakiś czas po delektować się tym wyjątkowym, domowej roboty trunkiem...
Uważam jednak, że koło takiej książki, takiego wydania nie można przejść obojętnie. Świetnym powodem jest choćby to, że można zrobić małą przyjemność i "Wódkę" sprezentować komuś bliskiemu.

Wracając do Łukasza Gołębiewskiego...
Raczej już mnie niczym nie zaskoczy, ale znając Autora... kto tak do końca może być tego pewien...
Nikt.

Autor nie ukrywa swego zamiłowania do mocnych alkoholi. Jest koneserem i pasjonatem. Podróżuje po Polsce, ale także po świecie, by odwiedzać stare destylarnie. Niestety po niektórych zostały tylko wspomnienia... Mimo to sprawdza, opisuje ruiny, tworzy dokumentacje, a w istniejących degustuje i ocenia.
Stworzył swój własnych ranking wódek, który oczywiście znajdziecie w książce.
Książka nawet dla laika jest ciekawa. Nigdy nie zastanawiałam się nad historią wódki, z czego i jak powstawała czy nadal powstaje. Autor zręcznie nam to przybliża.
Przedstawia również najważniejsze światowe marki, jednocześnie nie zapominając o naszych rodzimych, szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że w Polsce jest aż tyle rodzajów wódek!!!!
Z opisów i propozycji Gołębiewskiego wynika, że w swoim całym życiu próbowałam tak naprawdę "kroplę w morzu". I pewnie się to już nie zmieni, chyba że pokuszę się i spróbuję rad Autora jak podawać wódkę, albo koktajle na bazie wódki...
Łukasz Gołębiewski ze swojej pasji stworzył przepięknie wydany album. Widać, że włożył w tę książkę wiele serca, poświęceń, ale przede wszystkim pokazał jak ogromną wiedzę i doświadczenie posiada. Ba! Nie na darmo, niedawno został AMBASADOREM POLSKIEJ WÓDKI!

"Wódka" to świetnie napisana, rewelacyjnie wydana książka, którą warto mieć w swojej biblioteczce.
Szczerze polecam. Jest idealnym prezentem dla kogoś bliskiego. Zdecydowanie nadaje się dla każdego faceta, konesera czy też laika. Uważam jednak, że i kobiety znajdą coś dla siebie, bo i o nich Gołębiewski nie zapomniał...
Ten niepozorny album zawiera w sobie opis ponad 800 wódek czy to polskich, światowych czy też limitowanych. Mnie Gołębiewski swym opisem i notą degustacyjną pokusił LUBELSKĄ porzeczkową ;) A Was?

Mam cichą nadzieję, że niebawem Biblioteczka konesera powiększy się o kolejny tytuł...

Kilka fotek z albumu:




Tylko pamiętajcie, że najlepiej jest degustować, bo przedawkowanie grozi...









piątek, 6 marca 2015

Spotkanie autorskie 05 marca - ZDUNY

Nie zapomnę jak kilka lat temu zaprosiłam pana Łukasza Gołębiewskiego do udziału w ABC...
Szczerze mówiąc byłam przekonana, że odmówi...
Przecież ja jestem zwyczajną blogerką, on - dziennikarzem, krytykiem, pisarzem, prezesem... i pewnie wiele, wiele innych zawodów czy tytułów by się tu znalazło...ale ku mojemu zaskoczeniu nie odmówił.
Ta znajomość już trwa... hahaha można by powiedzieć długość kolejnego kota...
Nadarzyła się okazja, by pan Łukasz odwiedził południową Wielkopolskę. 
Przyjechał na zaproszenie pani Dyrektor Mirosławy Szymczak z Publicznej Biblioteki w Zdunach oraz pana Dyrektora Dariusza Pryczaka z Gminnej Biblioteki Publicznej w Gorzycach Wielkich.

Miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w spotkaniu autorskim w Zdunach. 


Do tej pory z panią Dyrektor miałam tylko kontakt telefoniczny, muszę przyznać, że fajnie rozmawiać jest z kimś kto kocha to co robi. Z kimś dla kogo książki, biblioteka, praca to ogromna pasja. 
Pani Mirosława jest niezwykle żywiołową osobą, zdecydowaną i bardzo konkretną. 
Przy tym bardzo ciepłą i sympatyczną na całe szczęście z poczuciem humoru. 
Pierwszy raz byłam w bibliotece w Zdunach. I chyba pierwszy raz mnie "zatkało".
 To miejsce  wywarło na mnie ogromne wrażenie i chyba nie tylko na mnie. 
Biblioteka po remoncie, urządzona z gustem i smakiem, zbiory bogate, cóż więcej chcieć... 
Do tego przesympatyczna kadra biblioteczna. 

Widać było, że wszystko jest przygotowane i czeka tylko na przyjęcie gościa. 
Mnie również Pani Dyrektor baaaaardzo miło przyjęła. 
Cieszę się, że wreszcie mogłyśmy się poznać :)
Frekwencja - niesamowita. 



Powitanie i przedstawienie Autora:





Całe spotkanie prowadzone perfekcyjnie. Nie wiem ile nocy Pani Dyrektor "zawaliła", ale przygotowana była do tego spotkania rewelacyjnie. 
Pewne pytania, poczucie humoru, zaskakiwało Autora, który jak zawsze wybrnął odpowiadając na trudne pytania. 


Długie spotkanie o pisaniu, życiu, kotach, podróżach, książkach pana Łukasza.
Autor jako analityk, opowiedział o przyszłości i obecnych realiach rynku księgarskiego, czy czytelniczego. Poruszył tak naprawdę wiele problemów, z którymi ostatnio trzeba się borykać na rynku książki.
Jednak chyba najciekawszym punktem (choć bez degustacji) była mini promocja najnowszej książki Gołębiewskiego "Wódka" - temat rzeka, niestety czas nieubłaganie uciekał...
To było baaardzo interesujące, zabawne, ale przede wszystkim niezwykle miłe spotkanie w bardzo dobrym gronie. 
Teraz narażę się wielu osobom...
Trudno, szczerość jest naj...
To było najlepsze spotkanie autorskie w jakim miałam przyjemność uczestniczyć! 
Łukasz Gołębiewski jeest niesamowity!
Oj podniósł poprzeczkę innym Autorom ;o)

Podziękowanie Autorowi:




Po spotkaniu, w trakcie i przed, można było nabyć w bardzo, bardzo przystępnej cenie książki Łukasza


które potem baaaardzo długo podpisywał :)





Wypisując dedykację dla mnie :)




Ten uśmiech...
Chyba Autor zadowolony ze spotkania autorskiego ;)
Zmęczony, ale uśmiechnięty :)

To był przemiłe popołudnie, wesoły wieczór w doborowym towarzystwie, za który serdecznie dziękuję:
przede wszystkim Łukaszowi Gołębiewskiemu, że zgodził się i zechciał przyjechać.
Pani Dyrektor  Mirosławie Szymczak,
Panu Darkowi Pryczakowi,
i Judzi ;)

Takie tam nasze, na pamiątkę ;)









Jeśli macie okazję pójść na spotkanie z Łukaszem - nie wahajcie się!
:0)




Zdjęcia: Sabina Tyrakowska







czwartek, 5 marca 2015

Tylko dzisiaj...


Wielka prośba.
Tylko do jutra trwa głosowanie "Kobiety na medal" - KLIK
W szczęśliwej "20" znajduje się lubelska pisarka Monika A. Oleksa. 
Monika "startuje" mam nadzieję, że z szczęśliwą dla niej 13!
Jeśli ktoś ma ochotę zagłosować i pomóc Monice zdobyć jakże zasłużony tytuł, było by nam bardzo miło.
Za wszystkie głosy w imieniu Moniki A. Oleksa - dziękuję!



A już dzisiaj ;)


niedziela, 5 października 2014

Zawsze chętnie!

Tytułowe kobiety, to tak naprawdę zbiór przelotnych romansów bohatera, mężczyzny, który wiecznie doznaje rozczarowań i myśli, że nie potrafi się zakochać. Aż poznaje Gabi, tajemniczą i wyuzdaną piosenkarkę, która wywraca do góry nogami jego alfabetycznie uporządkowany haromonogram dni.

Autor: Łukasz Gołębiewski
Wydawnictwo: BURDA Książki
Wydano: 2014
stron: 240
Oprawa: twarda
  


"Kobiety to męska specjalność" to najnowsza powieść jednego z moich ulubionych polskich Autorów - Łukasza Gołębiewskiego. 
Patrząc na okładkę...kolejny erotyk. Większość pomyśli, no tak nadal trwa moda na erotyki, gdyby nie było zapotrzebowania już by znikły. Dalej. Kolejny Autor, który zabrał się za pisanie tego typu literatury! Błąd, ogromny błąd! Jeśli ktoś tak myśli, pomyślał, jest w ogromnym błędzie. Dlaczego? Ano dlatego, że Gołębiewski w swoich wcześniejszych książkach zawsze zawierał seks, wulgaryzmy, brak cenzury! I za to własnie go lubię - za bezpośredniość!

"Kobiety to męska specjalność" to historia pisarza C. Bykowskiego. Historia? Może nie do końca nazwałabym to historią, a wspomnieniami faceta po czterdziestce. Bykowski to typowy singiel mieszkający z kotką, nigdy z kobietami. One bywają, przewijają się, zmieniają, znikają, czasem wracają, czasami nie. 
Pisarzowi to na rękę, nie chce się wiązać, bo i po co? Skoro może mieć każdą, którą chce mieć...
Tak mu się jednak wydawało...do czasu kiedy poznaje Gabi.
Kobieta zmienia wszystko w jego życiu...
Widać wystarczy jedna, by namieszać, ale tylko ta odpowiednia, dla której warto rzucić wszystko?!

Łukasz Gołębiewski to Autor przeze mnie bardzo ceniony. Lubię jego styl, bezpośredniość. Choć pamiętam, że kiedyś byłam rozczarowana zakończeniem, czekałam na wielkie BUM, a dostałam...no cóż, czas o tym zapomnieć, tym razem zakończenie... sami musicie przeczytać.!

Powieść ta mnie nie rozczarowała. Ukazała typ faceta jakich wielu na świecie, dla których słowo KOCHAM nie ma najmniejszego znaczenia. Zwykłe puste słowo, które pomaga czasami coś uzyskać... Chyba nie muszę mówić co. Bykowski na całe szczęście należy do tych szczerych, który "wali" prosto z mostu, i albo kobiecie to odpowiada...albo niech znika. Nie ta, znajdzie się inna.
Pytanie czyja to tak naprawdę wina? Facetów, którzy są jacy są, czy kobiet, które pozwalają się traktować przedmiotowo?
Można by polemizować długo...
Tak naprawdę chyba każdy z nas ma nadzieję na miłość, na poznanie kogoś z kim będzie się do końca życia. Ale czy tak naprawdę to jest możliwe? Czy może faktycznie lepiej zostać przy podejściu C. Bykowskiego? Żyć z dnia na dzień, karmić kota, pisać w razie potrzeby, uprawiać dobry seks i popijać wszystko dobrym alkoholem!

Dla kogo "Kobiety to męska specjalność"? Może inaczej, kto nie powinien sięgać po tę powieść? Na pewno ktoś kto nie lubi wulgaryzmów, ale przede wszystkim erotyzmu w bardzo bezpośrednim wydaniu...
Gołębiewski jak zwykle stawia na mocne słowa, mocny alkohol, seks, punk i tym razem na fatlne zauroczenie!
Warto oj warto! Jak zwykle rewelacyjnie ;)
Po tego Autora warto sięgać!



Podziękowania dla Pani Ewy i Pana Łukasza :)


 




wtorek, 12 marca 2013

Gołębiewski nie zawodzi!

To utopia porównywana do "W drodze" Jacka Kerouaca oraz "Bonnie i Clyde" Arthura Penna. Lata dziewięćdziesiąte. Brudne ulice Meksyku. W miejscu gdzie rządzi bezprawie, nędza i alkohol para bliźniaków Rosita i Ricardo okradają banki, mordują i uciekają.

Autor: Łukasz Gołębiewski
Wydawnictwo: Jirafa Roja
Wydano: 2013
stron: 262
Oprawa: miękka

Jakiś czas temu czytałam książkę Łukasza Gołębiewskiego "Złam prawo", wtedy już wiedziałam, że z całą pewnością sięgnę po inne książki Autora! Dlaczego? Z wielu powodów. Przede wszystkim polubiłam styl Gołębiewskiego, po drugie - używa bezpośredniego języka i robi to śmiało i konkretnie, po trzecie - nie boi się erotyki, zresztą mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale po co? Każdy powinien przekonać się sam! Autor zdecydowanie odróżnia się od innych pisarzy stylem, bezpośrednim językiem, pomysłowością, ogromną wiarygodnością, a przy tym kocha koty...

Wracając do jego ostatniej powieści pt: "Bandyci Rodriguez", muszę przyznać, że Łukasz Gołębiewski mnie nie zawiódł, raczej przekonał do siebie bardziej. W "Złam prawo" marudziłam, że czekałam na końcu na wielki finał, którego się nie doczekałam, ale jego najnowsza powieść mnie nie rozczarowała! Gołębiewski mnie nie rozczarował! Rozmawiając o niej śmieję się, że Autor mnie przekupił, zdecydowanie przekupił! Wystarczyło małe, miauczące futro występujące dość często w książce, by zjednać sobie taką czytelniczkę, a zarazem miłośniczkę kotów jak ja...

Meksyk. Nie ciekawe miejsce, nieciekawe dzielnice, bród, smród i ubóstwo. To właśnie na takich ulicach dorasta rodzeństwo Rodriguez, które po pewnych zdarzeniach musi uciekać i zaszyć się na jakiś czas, niestety przy tym rozdzielając się. Gdy los znowu krzyżuje ich drogi okradają bank i uciekają przed pościgiem...
Kradną, mordują i uciekają by przetrwać, chcą sławy i pieniędzy, oczekują, że kiedyś kolejne pokolenia dzieciaków wychowujących się na ulicy będą śpiewać o Bandytach Rodriguez słynne ballady... Czy tak się stanie? Czas pokażę...

"Bandyci Rodriguez" to świetna książka, która trzyma w napięciu do końca. Mocne sceny, wiarygodność czy choćby erotyka i genialne wykorzystanie własnej pasji i miłości do kotów - to zdecydowanie ogromne plusy dla Autora. Do tego rewelacyjnie napisana... cóż więcej chcieć?
Polecam! Łukasz Gołębiewski potrafi pisać, zaciekawić, ale przede wszystkim to wszystko co ma do powiedzenia potrafi przekazać...niekoniecznie w grzeczny i dający przykład innym sposób. To właśnie w nim lubię!


Podziękowania dla Pani Ewy i Pana Łukasza :)

Wyzwanie: Polacy nie gęsi... 

sobota, 10 marca 2012

ABC...Łukasza Gołębiewskiego

Przyznaje się, to było dla mnie wielkie wyzwanie. 
Po niesamowitej lekturze "Złam prawo" postanowiłam zaprosić pana Łukasza do udziału w Abc. Przyznaję się też do tego, że kilka razy mazałam wiadomość, zanim się przełamałam... 
Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam, że pan Łukasz przyjął zaproszenie :) :) :)
Jestem za to ogromnie wdzięczna! 

 Z Muniem

Pan Łukasz Gołębiewski - znany także jako Krzysztof Isztar czy K.I. Sider.
Dziennikarz, krytyk literacki, przez ponad dziesięć lat związany z „Rzeczpospolitą”. Redaktor i wydawca m.in. „Magazynu Literackiego Książki” i „Biblioteki Analiz”, twórca a obecnie współautor monografii „Rynek książki w Polsce”, która do 2010 roku miała trzynaście wydań oraz tłumaczenia na niemiecki i angielski, ukazuje się w pięciu tomach.

 Autor książek: 

- Xenna - moja miłość - 2007
- Meksyk - kraj kontrastów - 2007
- No Future Book - 2008
- Melanże z Żyletką - 2008
- Szerokopasmowa kultura - 2009
- Disorder i ja - 2009
- Złam prawo - 2010
- Bomba w windzie - 2011   
- Krzyk kwezala - 2012
- Rynek książki w Polsce" 1998-2012







Abc...Łukasza Gołębiewskiego
Alkohol - to moje hobby
Biblioteki-  kiedyś lubiłem przeglądać biblioteczne fiszki, teraz zastąpiły je komputerowe katalogi, w dobie cyfryzacji wszystko stało się zbyt proste, a w bibliotece najbardziej lubię zapach zakurzonych książek, tego się nie da podrobić.
Chamstwo - nie znoszę jak ludzie zachowują się zbyt głośno, rozpychają się i robią wokół siebie cyrk, tak się składa, że zwykle są to faceci z byczymi karkami oraz brzydko starzejące się kobiety
Debiut - dawno temu w czasopiśmie "Dzień Dobry", czasopismo dawno nie istnieje, a ja piszę zupełnie inne rzeczy niż wówczas, więc do debiutu nie wracam
Erotyka w literaturze -  lubię sensualność i brak dosłowności, słowa nie są w stanie oddać w pełni seksualnego napięcia i chyba dobrze, bo pozostaje przestrzeń dla wyobraźni czytelnika, tej przestrzeni nie daje kino, najbardziej lubię sceny erotyczne u hiszpańskiego pisarza Antonio Munoza Moliny, są bardzo delikatne, ale podoba mi się też wulgarność czy perwersja u Philippa Rotha i Henry-ego Millera.
Filmoteka -  nie oglądam filmów, chyba że potrzebuję tego do pisania, np. gdy potrzebuję scenografii, kostiumów, detali etc. Ulubione: "I twoją matkę też", "Pulp fiction" i "Leon zawodowiec"
Groteska - bawią mnie gry słów i komizm sytuacji, zdecydowanie bliższy mi jest gorzki humor niż świat Monty Pythona
Hobby - alkohol J
Idylla - łąka rozgrzana słońcem, muzyka i bliskość kobiecego ciała
Jarocin-  najważniejsze wspomnienia okresu dojrzewania, byłem m.in. w 1984 roku, czyli na najlepszym w historii festiwalu. Mam w Jarocinie wielu przyjaciół, na festiwale od kilku lat nie jeżdżę
Koty - mam dwa, śliczną dziewczynkę i niegrzecznego chłopca. Są rodzeństwem, ale zupełnie niepodobni.
Literatura piękna - wielka przygoda, od fabuły bardziej interesuje mnie konstrukcja narracji, dialogów, postaci, można powiedzieć, że sprawy techniczne, ale zachwyca mnie na jak wiele sposobów można opowiadać proste historie
Muzyka - tylko punk rock i głównie na koncertach, rzadko słucham w domu, gdzie potrzebuję ciszy, skupienia. Muzyka kształtowała w największym stopniu moją wrażliwość, moje potrzeby estetyczne.
Narkotyki  - im jestem starszy tym więcej mam wobec narkotyków obaw.
Optymizm - zawsze mam go za mało.
Przyjaciele - nie przywiązuję się łatwo do ludzi, chyba jestem za bardzo nieufny, a może zbyt egocentryczny.
Rynek książki - moja praca, źródło dochodów, moje kajdany.
Seks -  jak narkotyki, im jestem starszy, tym więcej obaw. Problem w tym, że rzeczywistość zbyt często rozczarowuje w stosunku do pragnień czy wyobrażeń, dlatego czasem lepiej pozostać w świecie fantazji.
"Śmierć Książki" - niestety śmierć książki papierowej jest coraz bliżej. Szkoda.
Talent - nie bardzo wierzę w talent. Na pewno dotyczy on geniuszy, ale mnie nie. Gdy myślę o swojej twórczości to wyłącznie w kategoriach pracy i techniki pisarskiej. Nie ma w tym spontaniczności.
Urlopuję w...  urlopuję tak często jak się tylko da, raczej w miastach niż nad morzem czy w górach, ale każde miejsce jest dobre, wszystko zależy od nastroju.
Wywiady - przez ponad 10 lat byłem dziennikarzem działu kultury "Rzeczpospolitej", sam przeprowadziłem tak wiele wywiadów, spisywałem tak wiele odpowiedzi, że teraz chyba łatwo mi przychodzi udzielanie własnych.
Zloty - z wiekiem jestem coraz mniej towarzyski. I wcale mi tego nie brakuje.
Życie - za krótkie.
 
 Jeśli ktoś z Was czuje niedosyt zapraszam na często przeze mnie odwiedzaną stronę pana Łukasza.


Kilka słów od Autora:

Drodzy czytelnicy Sabinkowego czytania bujajcie w obłokach jak najwięcej, rzeczywistość jest zbyt nudna by odrywać się od książki. Autorce bloga dziękuję za pytania i szansę na chwilę autorefleksji, to okazja by dowiedzieć się czegoś nowego o sobie samym, każdemu polecam indywidualnie odpowiedzieć sobie na postawione przez Sabinkę pytania.


Mnie pozostaje serdecznie podziękować panu Łukaszowi za udział w Abc... 
Jak i za książkę z przemiłą dedykacją. 
Bardzo za wszystko dziękuję.

Was zapraszam do udziału w konkursie.


Zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów Autora

sobota, 26 listopada 2011

Nowe odkrycie?

1981 rok, w niewyjaśnionych okolicznościach ginie dwóch nastolatków. Dwadzieścia pięć lat później ich dawny przyjaciel niechcący trafia a na trop mordercy. Miłość, zbrodnia, duża dawka erotyki, a wszystko osadzone w dobrze znanych polskich realiach.

Autor: Łukasz Gołębiewski
Wydawnictwo: Jirafa Roja
Wydano: 2010
stron: 220
Oprawa: miękka

Całkowity przypadek sprawił, że podczas wyjazdu z synem, jedna z mam wiedząc, że przeczytałam swoje książki, pożyczyła mi swoją. Miałyśmy dość podobny gust literacki, dlatego chętnie przystałam na pożyczkę. Nazwisko autora kompletnie nic mi nie mówiło, tym chętniej się zgodziłam. Książka okazała się krótką historią, która zostanie na długo w mej pamięci. Łukasz Gołębiewski w "Złam prawo" zawarł wszystko co powinna zawierać powieść z dreszczykiem. "Złam prawo" napisane jest świetnym i jak najbardziej bezpośrednim językiem. Są szokujące opisy, dobre dialogi, brutalne sceny czy choćby erotyka, której nie brakuje. Samo wprowadzenie - przedmowa autora wręcz zachęca do tego by zagłębić się jak najszybciej w treść.
Nie potrafię ująć w słowa tego co zawarł autor, z jednej strony wywołał we mnie falę wzburzenia, z drugiej strony wyciągnął idealnie emocje z ukrycia, by następnie troszkę mnie rozczarować zakończeniem. Spodziewałam się jakiegoś wielkiego i szokującego zakończenia, a dostałam zwykłe wyjaśnienie. Szkoda, że autor nie zaskoczył mnie tak jak tego oczekiwałam. Po świetnym wstępie i rozwinięciu mogłam spodziewać się genialnego zakończenia. Może za wysoko podniosłam poprzeczkę? Być może...
Cała książka okazała się być rewelacyjna, idealna na jeden wieczór czy też popołudnie. Z pewnością sięgnę po inne książki Łukasza Gołębiewskiego. Mam nadzieję, że są napisane tak jak "Złam prawo" w kontrowersyjny i bezpośredni sposób, jednocześnie z ogromną wiarygodnością. Polecam z czystym sumieniem. Książka z pewnością zaspokoi miłośników mocnej muzy, imprez czy też fanów festiwalu w Jarocinie, choć nie tylko, bo ja do nich nie należę, a jednak książka bardzo przypadła mi do gustu...