Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Plebanek Grażyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Plebanek Grażyna. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 grudnia 2012

Wyniki

Wybrałam według mnie najciekawszą odpowiedź :) A tak naprawdę Autorka komentarza pokusiła mnie tym ciepełkiem...

Wybrałabym Laos (Azja). Jest to kraj prawie w całości porośnięty lasem. W tym miejscu czas płynie dużo wolniej, niż gdziekolwiek indziej. Nic się nie stanie, jeśli zapomnisz, że po południu miałeś odwiedzić przyjaciela - prawdopodobnie on też o tym zapomniał, a jutro przecież też jest dzień. Kraj, w którym na własnym podwórku spotkasz słonia. Kraj, w którym mimo 40 stopni Celsjusza (w cieniu) mieszkańcy się nie pocą! Byłoby cudownie pobyć wśród ludzi, którzy nie mają pojęcia, że za granicami ich kraju jest jakiś inny, odległy świat. Wielu rzeczy nie wiedzą (jak choćby tego, że Ziemia jest okrągła), nie znają Elvisa Presleya ani Michaela Jacksona, a jednak są szczęśliwi. I jeszcze taka jedna, oczywista zaleta: Laos nigdy nie widział śniegu, a temperatura w zimie nie spada poniżej 22 stopni na plusie. Tam, w cieniu posągów Buddy, mogłabym zapomnieć o wszystkim i zacząć od nowa, podziwiając codziennie zachody Słońca nad rzeką Mekong. A potem zajadać świeżo złowione i usmażone rybki z tejże rzeki :)
han.kwasna@gmail.com

 Pozdrawiam cieplutko i dziękuję wszystkim za udział w konkursie.
 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

ABC...Grażyny Plebanek

To ogromna przyjemność dla mnie gościć tak wspaniałą i znaną pisarkę! 
Dziękuję Pani Grażynko! 

Grażyna Plebanek 
powieściopisarka, autorka opowiadań, dziennikarka. Pytana, czy pisze o sobie, odpowiada, że nie, bo: nie jest mężczyzną („Nielegalne związki”), wiejską młodocianą filozofką („Przystupa”), czterema zbuntowanymi dziewczynami („Dziewczyny z Portofino”), godzącą role życiowe Nadkobietą („Pudełko ze szpilkami”). Nałogowo podróżuje. Warszawianka, na pięć lat przeniosła się do Sztokholmu, obecnie mieszka w Brukseli. Jej ideał kobiecej urody to bohaterka książek Terry Pratchetta, Niania Ogg, której twarz przypominała „szczęśliwe, pomarszczone jabłko”.




Abc...Grażyny Plebanek

Bruksela… Miejsce, gdzie chcę być. Odnalezione, po nomadycznych poszukiwaniach. Nie patrzę na Brukselę jako turystka, omijam szlaki eurokratów, nie wchodzę w sprawy belgijskie, trzymam się z dala od kręgów polonijnych. Mam swoje miejsce w warstwie międzynarodowej, stąd czerpię soki, tu zaprzeczam stereotypowi, jakie mają na nasz temat nie-Polacy. Wyjechałam z Polski z ciekawości, a nie z musu, należę do pokolenia „bez kompleksów”, doceniam walory polskości, a w Europie czuję się u siebie. Lgnę do ludzi, którzy, jak ja, wierzą w otwartość, a nie zapiekanie się w lokalności. Chociaż rozumiem, że „małe ojczyzny” dają niektórym poczucie bezpieczeństwa. Mnie one duszą, potrzebuję więcej przestrzeni.

Chciałabym jeszcze... I jeszcze i jeszcze. Poza schematami, wbrew temu, jak się mnie widzi. Jestem kobietą, pisarką, a lubię wchodzić tam, gdzie nie ma miejsca dla kobiet, czy pisarek. Dlatego nie ma u mnie „chciałabym jeszcze”. Jeśli czegoś chcę, to to robię. 



Dom kojarzy mi się z... ludźmi, których kocham i którzy mnie kochają. Broń boże z budynkiem, ścianami, czy kilimami.

Elle… Elle Macpherson, czyli „The Body”, czyli „Ciało” (modelka popularna w latach 80tych). Za tym imieniem i przezwiskiem kłębi mi się sporo skojarzeń, bo z jednej strony „elle” czyli „ona” to nie tylko ciało, ale z drugiej, ciało jest ogromnie ważne. Ciało prawdziwe, przeżywające, wskazujące nam drogę, z nami współdziałające. Nie ciało estetyzowane. Okropnie się denerwuję na tendencję do upiększania kobiecych ciał kosztem ich męczenia - operacje plastyczne, botoks, tzw. chirurgia estetyczna, która kobiety kroi bez potrzeby. Widzę piękno w mądrych oczach, a nie policzkach sparaliżowanych jadem kiełbasianym.

Felietony… lubię krótką formę (felietony), podobnie, jak bardzo długą (powieści). Jak to kobieta ekstremów.

Gotowanie… love-hate relationship. Potrafię, ale mi się do tego nie pali. Jeśli w ogóle, to dla siebie i tych, których kocham.  Ci, których lubię, nie budzą we mnie inspiracji gastronomicznej, dlatego tzw. „gotowanie dla znajomych” odpada.

Harmider… wewnętrzny powstaje, gdy biega się na przyjęcia i spotyka setki osób. Naskórkowe kontakty (jako dziennikarka miałam je wpisane w zawód) kojarzą mi się z wesołym miasteczkiem, zmorą mojego dzieciństwa. Wolę kontakty bilateralne. 



Istota… do niej zmierzam, wgryzam się, brnę, biegnę. Tylko istota rzeczy się liczy, reszta to warstwa lukru.

Jutro… jest dziś. Planowanie jest aroganckie.

Kochać to... och, temat rzeka! Kto kocha, ten wie, że to umie. Tego się na kursach menadżerskich nie da nauczyć.

Lubię... się pogapić. Rzadko się to udaje, bo życie dba, żebyśmy byli wkręceni w odpowiednie tryby, ale kiedy uda się na moment zatrzymać, można dotknąć czegoś naprawdę istotnego. 

Łzy… dać im lecieć, a potem o nich zapomnieć i iść dalej. Jest inne wyjście?

Marzenia… przywilej dzieciństwa, nastoletniości i tej części nas, która nie zamierza dorosnąć.  Staroświeckie, a więc urocze, mnie się kojarzą muliście. Chyba, że dają kopa do działania.



Nawyk… zahaczenie w rzeczywistości, półka skalna w codziennej wspinaczce, chwila na odpoczynek. Nie pielęgnuję swoich, to przywilej ludów osiadłych. 

Opinie… niech sobie będą.

Piszę... no tak, jak to pisarka. Konstruuję rzeczywistości, w których oby jak najwięcej czytelników dobrze się czuło. Mówiąc „dobrze”, nie mam na myśli tylko „wygodnie”, ale tak, żeby coś w związku z tym poczuli.

Rodzina… składa się z tych, z którymi czujemy związek. Biologiczne więzy nie są tu drogowskazem, grupy, które męczą się ze sobą z powodu wspólnych przodków to nie moja bajka. Rodzina to ci, którzy się naprawdę kochają. 

Sztokholm… północ ma w sobie moc. Ale i twardość, która może przygnieść. Dla Słowianina to emocjonalny survival.

Trudno jest... trudno bywa. Nie ma się co na tym koncentrować.

Uroda… w spojrzeniu, w dłoniach, w sposobie mówienia. W czynach.



Vanfleteren… czarno-białe piękno. Fotografie Stephana Vanfleterena bywają okrutne, a jednocześnie czułe. Widać w nich ludzkie ambicje, ale i kruchość. Łapią za serce, szarpią.

Wracam... Rzadko. Bardziej kierunek „naprzód”.

Zagranica… Dziwne słowo. Kiedyś „zagranica” to było coś poza Polską, ale teraz to moja rzeczywistość. „Zagranica” zakłada obcość, a ja jej nie czuję, bo tak się kieruję, żeby być u siebie. Geografia nie ma tu nic do rzeczy. Tu, gdzie odnalazłam swoje miejsce, tu jestem u siebie. Obcość to dla mnie sprawa mentalności. Jeśli spotykam dorobkiewicza czy karierowicza (uwielbiam określenia rodem z „Kariery Nikodema Dyzmy”!) to jest mi bardziej obcy niż znajomy Afrykańczyk. Bo różnica kultur jest do pojęcia i zaakceptowania, ale różnica priorytetów życiowych to przepaść.


Żal… ale o co? Nie miewam. Miałam kiedyś psa, od którego nauczyłam się tego wyjątkowego ruchu strząsania z siebie niepotrzebnych rzeczy (u psa: wody, liści, paprochów). Pamiętam, jak stawał pewnie na czterech łapach, po czym jego ciało na chwilę zmieniało się w ruchliwy korkociąg, od czubka pyska po czubek ogona. Wychodził z tego czyściutki, z napuszoną sierścią i bardzo zadowolonym wyrazem pyska. Ten ruch wykonuję wewnętrznie, jak mnie coś lub ktoś wkurzy.    

 ***

Miło mi było poznać Autorkę i jej punkt widzenia na pewne sprawy.
Jeszcze milej było panią Grażynkę gościć w moich skromnych internetowych progach.
Dziękuję serdecznie, że zechciała Pani znaleźć dla mnie czas, choć wiem, że jest Pani bardzo zapracowana! 
Po stokroć dziękuję!  

Fotografie autorstwa pani Marty Wojtal.
Zakaz kopiowania.

***
KONKURS
Zapraszam Was do udziału w konkursie.



REGULAMIN:
1. Organizator: organizatorem konkursu jest właścicielka bloga "Sabinkowe czytanie..." czyli sabinka.t1
2. Czas trwania konkursu: konkurs trwa od dziś tj. 10 grudnia 2012 roku do 20 grudnia br.
Wyniki pojawią się w ciągu trzech dni roboczych od zakończenia konkursu.
3.Nagrody: Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki "ZACHCIANKI. Dziesięć zmysłowych opowieści" 
4. Sponsorem nagrody jest Wydawnictwo Świat Książki.
5. W konkursie może wziąć udział każda chętna osoba, która odpowie na pytanie i pozostawi swój adres mailowy.
6. Aby wziąć udział w konkursie wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Gdybyś musiał/a opuścić obecnie zamieszkiwany kraj i zacząć wszystko od nowa w innym miejscu, to jakie Państwo byś wybrał/a i dlaczego? 
7. Odpowiedzi na pytanie proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
8. Jury: czyli sabinka.t1 - właścicielka tego bloga wybierze najlepszą, a jednocześnie najciekawszą odpowiedź, w razie trudności głos decydujący będzie należał do sponsora nagrody.
9. Zwycięzca zostanie powiadomiony poprzez wiadomość e-mailową.
10. Reklamacje: będą uwzględniane tylko w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników.

Dziękuję Wydawnictwu i Agnieszce za ogromną pomoc.




piątek, 10 czerwca 2011

"Pudełko ze szpilkami" Grażyna Plebanek

Marta jest jedną z tych trzydziestolatek, którym się udało.Wyjechała z prowincjalnego miasteczka, ma mieszkanie w warszawie, w pracy otwiera się przed nią perspektywa awansu. Niespodziewana ciąża diametralnie zmienia jej położenie.






Wydawnictwo: W.A.B
Wydano: 2011
Wydanie:  IV
stron : 246

Gdy zobaczyłam książkę "Pudełko ze szpilkami" , przeczytałam dokładnie opis na okładce, postanowiłam kupić. Na temat Grażyny Plebanek czytałam wiele dobrego, więc nie musiałam zbyt długo się zastanawiać. 
Książka to forma pamiętnika, a raczej luźnych zapisków z życia Marty, która trafia z prowincjonalnego małego miasteczka do Warszawy. Ma mieszkanko i dobrą pracę z szansą na awans,a także kochane przyjaciółki, które się nawzajem wspierają, rodzinę, na którą zawsze może liczyć. Na pewnej imprezie zostaje poczęte dzieciątko, które burzy całe życie Marty...


Grażyna Plebanek ukazała kilka ważnych kwestii , a także dylematów młodych mam. Co wybrać? dziecko, które jest już na świecie? Czy też karierę? Czy warto zostać na urlopie wychowawczym, biegać na spacerki z wózkiem i wymieniać doświadczenia z innymi mamami? Czy też uczestniczyć w wyścigu szczurów w wielkich korporacjach? Padać ze zmęczenia przy dziecku? Czy padać ze zmęczenia po nadgodzinnej pracy w firmie?
Na te i inne pytania musi sobie odpowiedzieć Marta. Jednak uważam, że nie tylko ona ma taki dylemat, tylko co któraś Polka. Firmy nie są przychylne do tego by zatrudniać osoby planujące rodziny, albo też takie, które mają dzieci. Dla wielkich korporacji liczy się tylko to, by przynosiły dochód, a ludzie byli dyspozycyjni. Niestety realia, które ciężko przeskoczyć. 
Na całe szczęście istnieją firmy przyjazne matce z dziećmi, choć jak mogę się domyślać jest ich  niewiele. 
Ja swojego wyboru dokonałam i nigdy nie żałowałam, a Wy ? Dokonałyście swojego wyboru? Dziecko czy kariera? To oczywiście pytanie retoryczne :)
"Pudełko ze szpilkami" polecam głównie osobom niezdecydowanym, które nie wiedzą co wybrać, niestety czas jest nieubłagany, do wielu decyzji nie ma już powrotu. Zachęcam do lektury. Z przyjemnością poznam inne powieści Grażyny Plebanek.