Wydawnictwo: Skrzat
Wydano: 2011
stron : 88
Lena Wilczyńska stworzyła powieść, która mnie całkowicie zaskoczyła!!! Nie tego się spodziewałam, otrzymałam potężną dawkę realizmu owianą w to, co nas otacza, czego na co dzień nie dostrzegamy lub też nie chcemy dostrzegać. Być może nie zdajemy sobie sprawy z tego co czują dzieci z patologicznych rodzin. Jednak czternastoletni narrator wyraźnie i dobitnie nam to uświadamia. Wiem jedno, z całą pewnością Wilczyńska napisała książkę, obok której nie da się przejść obojętnie!!!!
Narratorem powieści jest czternastoletni chłopak z Ryk - Łukasz. Dziecko z rodziny, w której kiedyś się wiodło, dzieci przybywało, pieniędzy zaczęło ubywać wtedy, gdy ojciec zaczął pić. Matkę opisana jest jako dobra i kochana kobieta, która starała się jak mogła, choć nie zawsze jej to wychodziło. Nie potrafiła przeciwstawić się mężowi i wysłać go na odwyk, choć miała ku temu okazję.
Dzieci uczące się w podstawówce i gimnazjum robiły wszystko, by pomóc i zarobić choć parę złoty i odciążyć swą rodzicielkę. Lecz nie zawsze się dało. Korzystały jak mogły i gdzie mogły. Pieniędzy i tak nie przybywało, wszystko co wartościowe ojciec sprzedawał, a pieniądze przepijał. Nawet te, które były przeznaczone na kolonie z Caritasem. Jednak dzieci wierzą i marzą o tym, że ojciec przestanie pić i ich życie się odmieni...
"Marzę sobie tak czasami, że ojciec przestaje pić, pomagamy mu z braćmi wybudować dom. Wprowadzamy się – każdy do swojego nowego pokoju (...) Dobrze, że marzenia nic nie kosztują" Wierzą w to, że mają jeszcze szanse na nowe i lepsze życie, że kiedyś założą zwykłą szanującą się rodzinę, bez alkoholu, awantur i biedy.
"Muszę się zastanowić, jak przekonać do siebie Olgę. Nie będzie to łatwe. Ja mam ojca pijaka, a ona jest córką właściciela Laguny i plantacji truskawek, na której co roku zapierdalamy. (...) No cóż, znacznie więcej nas dzieli, niż łączy."
Jednak pomoc nie nadchodzi, a dzieci zostają same...
"Odwiedź mnie we śnie" jest tak realistyczną książką, że aż boli. Nie to, że te dzieciaki muszą dać sobie radę, ale to, że jest zbyt mało osób, które chcą im pomóc. Być może nie liczą na pomoc, być może radzą sobie sami licząc tylko na siebie, ale czy na pewno muszą???? Czy nie powinny mieć zwyczajnego beztroskiego dzieciństwa???? Czy Opieka Społeczna nie powinna zareagować na to co się dzieje w domach patologicznych???? Tak wiem, zaraz się bronią zadają pytanie, ale co my jeszcze możemy ???? Może to ten kraj jest dziwny i zamiast pomagać daje jeszcze kopa! Któż z nas na co dzień nie widzi dzieci, które są puszczone samopas i ganiają cały dzień pod blokiem czy tez na innych osiedlach? Nie koniecznie szczęśliwe czy najedzone!Gdzie są ich rodzice? Jeden Pan Bóg wie!!?? Nie chce wszystkich pakować do jednego worka i stwierdzić, że tam gdzie biedniej to patologia, o nie! Są rodziny biedniejsze, ale kochające się i robiące wszystko, by utrzymać i wychować na dobrych ludzi swe dzieci. Jednak czy nasz kraj w tym nam pomaga? Myślę, ze niestety nie wszystkim ...
Wilczyńska świetnie i bardzo bezpośrednio opisała problem rodzin patologicznych, jednak zrobiła to z punktu widzenia dziecka, które na co dzień boryka się z wieloma problemami, drwinami innych i walką o jako taki byt. Choroba matki, opieka nad siostrzyczką i powstrzymywanie ojca przed awanturami to ich całe dzieciństwo....
"Odwiedź mnie we śnie" jasno i dobitnie daje nam do zrozumienia, że jest wiele osób, dzieci, które być może czekają na pomoc...wystarczy dobrze się rozejrzeć!!!
Krótka, ale za to rzeczywista powieść, którą polecam tym, którzy mają gdzieś w pobliżu rodziny biedniejsze, patologiczne, być może ta książka otworzy niektórym oczy, na to, co dzieje się obok. Przeczytajcie i dowiedźcie się co czują i z czym borykają się dzieci z rodzin patologicznych...
Pani Wilczyńskiej gratuluję tego, że odważyła się poruszyć temat, którego zbyt często boimy się poruszyć!
Za książkę dziękuję Panu Łukaszowi z Wydawnictwa Skrzat :) :) :)
Historia opisana z punktu widzenia jej bezpośredniego uczestnika zawsze niesie więcej detali o niej, ale także i więcej emocji. A ten tytuł jest warty poznania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak jest warty!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pozycje! Kiedy dziecko jest najbardziej pokrzywdzone i własnymi słowami opowiada o swoim nieszczęściu - to porusza najbardziej - oczywiście, jeśli jest pozbawione taniego sentymentalizmu.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam!
Pozdrawiam serdecznie!
Już druga kusząca recenzja ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym tę książkę. Wydaje się warta uwagi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Isadora - ja jakoś mam problem z czytaniem książek o krzywdzonych dzieciach, ta jednak mnie zaciekawiła, mało tego wciągnęła na dobre! jest krótka, ale niezwykle prawdziwa!
OdpowiedzUsuńBujaczek - bo dobra książka! Ba, bardzo dobra!
kasandra_85 - przeczytaj koniecznie!
Takie książki lubię, ale one również mnie przerażają.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać! ...zapisuję.
OdpowiedzUsuńTrudny temat, ale ważny, książka wydaje się dobra choć nie w każdym momencie można ją czytać.
OdpowiedzUsuńNiestety nie wszystkim da się pomóc, u mnie na osiedlu wiem, że przez kościół możemy pomagać, i kościół funduje dzieciakom obiady, kolonie, prezenty świąteczne.
OdpowiedzUsuńA książkę pewnie kiedyś przeczytam, bo tematyka bardzo interesująca i potrzebna .
Taka cienka a tak naładowana emocjami?
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam
dziękuje za polecenie poruszająca historia
OdpowiedzUsuńZostałaś wytypowana do udziału w One Lovely Blog Award:) szczegóły u mnie na blogu
OdpowiedzUsuńbestsellerowa opowieść nie tylko dla młodzieży,polecam wszystkim od lat 16 do 116:)
OdpowiedzUsuń