czwartek, 20 września 2012

Po burzy zawsze świeci słońce...

To miała być prosta droga – ślub, wspólny dom, kariera, potem pewnie gromadka dzieci i wakacje na tropikalnych wyspach. Kiedy do spełnienia pozostał mały krok, przewrotny los sprawił, że jej życie się zamknęło. Opis i zdjęcie pochodzą od wydawcy.

Autor:  Magdalena Giedrojć
Wydawnictwo: Prószyński
Wydano: czerwiec 2012
stron : 320
oprawa: miękka 


Pokusiłam się! Okładka mnie pokusiła! Musiałam mieć tę książkę! "Słońce za zakrętem" kojarzyło mi się z problemami dnia codziennego, z życiem, które często stawia przed nami wyzwania i rozmaite górki, pagórki... Potem, jeśli mamy trochę szczęścia i determinacji, los obdarza nas nagrodą -  gdzieś za którymś życiowym zakrętem wychodzi wreszcie słońce!!! Nie pomyliłam się. Dostałam to czego oczekiwałam, a nawet więcej... 
Magdalena Giedrojć do tej pory napisała kilka książek w tym dwie powieści. "Słońce za zakrętem" jest pierwszą książką jaką mam okazję przeczytać. Do tego dochodzi możliwość zapoznania się z piórem kolejnej polskiej autorki. Mam tylko nadzieję, że nie nastąpi przesyt...

Wystarczy chwila, moment, dzień lub tydzień by nasze życie zostało wywrócone do góry nogami. By zawalił się świat! By zrozumieć jak kruche jest zdrowie czy życie. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z delikatności naszego życia czy zdrowia dopóki dopóty nie stanie ze śmiercią "twarzą w twarz". Ale czy jesteśmy na tyle silni by udźwignąć to spotkanie i jego konsekwencje? Tego nikt nie wie, tak samo jak tego co nas czeka w życiu... Co przyniesie kolejny dzień? Nie wiemy...może to i lepiej?

W "Słońcu za zakrętem" poznajemy Beatę. Niegdyś osobę żywiołową, towarzyską, zapracowaną i zakochaną, ale wystarczyło spotkanie z ciężarówką by wszystko się zmieniło... W takich chwilach możemy przekonać się nad prawdziwością uczuć, zastanowić się nad życiem, przekonać się czy nasi przyjaciele są faktycznie przyjaciółmi - takimi na dobre i złe!!!
Beata przekonała się na kogo najbardziej może liczyć... Nie tego się spodziewała, ale ze wszystkim można się pogodzić...no może nie ze wszystkim!
Podczas wyjazdu do malowniczego i wyjątkowego miasteczka poznaje kilka zaprzyjaźnionych ze sobą osób, wtedy właśnie odkrywa, że za każdym, nawet najbardziej niebezpiecznym zakrętem wychodzi słońce!

Magdalena Giedrojć zdecydowanie zmusza do zastanowienia się nad własnym życiem, tym, które uciekło nam przez palce, ale także tym, które nas czeka. Fakt! Nie wiemy co nasz czeka, ale możemy mieć wpływ na niektóre decyzje, na pewne działania czy choćby zmianę nastawienia. To nie była łatwa i przyjemna lektura na jedno popołudnie. To książka, która daje do myślenia nie tylko nad samym sobą, ale także nad osobami, które potrzebują pomocy, a my, zwykli ludzie być może niewielkim kosztem (nie piszę tu o pieniądzach) możemy pomóc. Czasem wystarczy drobny gest, odwiedziny czy choćby dobre słowo...
Wielu z nas zapomina, że wystarczy tylko chwila, moment...a nasze życie zmieni się i to my będziemy czekali na ten gest, pomoc czy choćby rozmowę...

"Słońce za zakrętem" zrobiło na mnie wrażenie, choć Autorka porusza bardzo wrażliwe, ale jakże ważne tematy. Choroba, śmierć czy raj... temat rzeka, ale nie każdy potrafi o nich rozmawiać.
Giedrojć problematykę osładzała pięknymi opisami, miłością do zwierząt, ale przede wszystkim piękną i wzruszającą opowieścią rodzinną...

Przyznaję się, że Autorka mnie przekonała i ujęła tym jak potrafi pisać o trudnych tematach, o miłości czy zwierzakach. Z kartki na kartkę czekałam na kontynuację opowieści rodzinnej, która pochłaniała mnie coraz to bardziej i bardziej! Znalazłam co szukałam, a nawet więcej. Książka daje nadzieję na lepsze jutro, przekonuje, że gdzieś za naszym zakrętem kiedyś znajdziemy słońce...
Z całą pewnością nie będzie to moje ostatnie spotkanie z twórczością pani Magdaleny!
Polecam! Przede wszystkim osobom, które nie boją się książek życiowych, trudnych, ale jednocześnie jakże sensownych!



14 komentarzy:

  1. Jaka piękna okładka... tytuł też :D Bez wątpienia już to zachęca do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. okładka rzeczyiście pękna.

    A czy ksiązke przeczytam? nie wiem;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardziej niż książek życiowych i smutnych, boję się polskich autorów :) Czas jednak nadrobić ogromne zaległości. Dziś po południu wybieram się do biblioteki i tam poszukam pani Giedrojć, a już na pewno jakiegoś polskiego autora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam się nie boję. Autorzy jak autorzy, nie widzę różnicy czy polski czy zagraniczny, byle treść była dobra :)

      Usuń
  4. Lubie książki, które pozwalają nam się zatrzymać choć na chwilę, które powodują że zastanawiamy się nad własnym życiem, dlatego z chęcią zapoznam się z tą historią !

    OdpowiedzUsuń
  5. póki co się wstrzymam, ale nie mówię, że w przyszłości po nią nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam, stoi na półce, Zuza już przeczytała a ja jak zwykle mam opóźnienie:) Ale skoro mówisz kochana, że sięgniesz po inne książki Pani Magdaleny to widać warto się sprężyć:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mi wpadnie w ręce, przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam książki, które dają nadzieję, a jeśli pobudzają mnie do przemyśleń, to tym lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń