sobota, 31 stycznia 2015

Któregoś dnia weszła bez zaproszenia do jej mieszkania i już w nim została...


Ewa, Martyna, Hanna, Janina, Danuta, Magda – kobiety w różnym wieku i z różnym bagażem życiowych doświadczeń . To co je łączy to Samotność, która niejedno ma imię. To również pachnąca domowym ciastem opowieść o codzienności, w której tęsknota za bliskością odnajduje zrozumienie, mocnej siłą przyjaźni i rodziny. 

Autor: Monika A. Oleksa
Wydawnictwo: Zysk i S-KA
Wydano: październik 2014
stron: 424
Oprawa: miękk
a

Monika A. Oleksa jest jedyną polską pisarką przed którą czuje respekt. To nic osobistego, może inaczej...
Boje się jej książek. Zazwyczaj po przeczytaniu którejś z jej powieści miałam problem z zebraniem myśli, ułożeniem sobie wszystkiego w głowie, nie mówiąc już o jakiejś opinii. Emocje, które pojawiają się podczas czytania nie pozwalają na to, by sklecić jakiś tekst, który byłby napisany z sensem. Może po jakimś czasie jestem w stanie coś powiedzieć, napisać, tylko zawsze mam wrażeniem, że nie jest to to, co chciałabym i jak chciałabym to przekazać. Tylko Oleksa sprawia, że boję się sięgać po jej kolejną powieść, boje się tych emocji...bo ciężko potem ochłonąć.
Autorka ma dar! Śmiało mogę napisać, że jest jedyną polską pisarką, która potrafi pisać tak emocjonalnie, a do tego pięknym językiem i w niesamowicie, niepowtarzalnym stylu. Jest jedyną, która z taką umiejętnością potrafi posługiwać się słowem, wywołując przy tym niesamowite emocje, wzruszenie czy łzy...
Do tego wszystkiego, przekazać to w nietypowo piękny, delikatny sposób, a zarazem trafić prosto w serce z trudnym tematem, przełamując to słodyczą liter...powiedziałabym magią...
Oj tak, Monika A. Oleksa czaruje słowem, czaruje swoje czytelniczki, ale przy tym trafia prosto w serce, bo o niej, jak i jej książkach się nie zapomina...

"Samotność ma twoje imię" to najnowsze dzieło polskiej pisarki. Muszę przyznać, że dopracowane, na bardzo (jak zawsze) wysokim poziomie. Tytuł jest baaaardzo trafny i wymowny...jednak nie do końca, bo Autorka potrafi zaskoczyć....

 "Samotność po prostu była. Któregoś dnia weszła bez zaproszenia do jej mieszkania i już w nim została. Nie pytała, czy może, czy ona chce, czy potrzebuje jej obecności. Po prostu zamieszkała z Janiną, rozepchała się po kątach i doszła do wniosku, że tu zostanie."
Samotność, tak naprawdę towarzyszy każdemu. Mnie, Tobie, jej, jemu... Kwestia tego na ile pozwolimy jej rozpanoszyć się w naszym mieszkaniu. Przychodzi taki moment, choć niekiedy lubimy takie chwile, gdzie zostajemy sami, czytamy, sprzątamy, leżymy i oglądamy TV, a ona czai się za oknem i obserwuje... czy wejdzie, zamieszka dłużej, czy jednak będzie zmuszona się odwrócić i zajrzeć w inne okna?
Chyba najprościej samotności wprowadzić się do osób starszych, schorowanych, takich, które odpuściły życie towarzyskie, bądź zostały w pewnym stopniu do tego zmuszone. Przecież rodzina nie ma czasu dla matki, babki, prababki... praca, dom, trzeba pędzić! O tak! U  takich osób samotność czuje się najlepiej, najpewniej...siedzi i chichocze... zostaje już na stałe...
W rzeczywistości nie tylko osoby starsze bywają osamotnione, w wielu domach "panuje" samotność we dwoje...
Przecież dawno drogi się rozeszły, zostały tylko wspólne dzieci, wspólne sprawy, a i to nie do końca... Być może jedno wyemigrowało, drugie tęskni... i uchyla drzwi samotności...
A ona korzysta...
Z życia innych: starszych, samotnych we dwoje, samotnych... czy potrzebujących...
Jej bez różnicy, korzysta z okazji kiedy zobaczy uchylone okno czy drzwi...a potem już panoszy się jak u siebie... i ciężko się jej pozbyć.
Monika A. Oleksa w piękny, wręcz poetycki i łapiący za serce pokazuje nam, uświadamia jak łatwo jest do naszego, bądź naszych najbliższych wpuścić tę krążącą i tylko czekającą na okazję - SAMOTNOŚĆ...

W powieści ukazuje nam, jak zawsze w swych książkach, jak ważna w życiu jest przyjaźń i miłość, jak ważni w naszym życiu są inni ludzie... choć mam wrażenie, że coraz mniej osób dostrzega tych, których powinni dostrzegać, szanować i kochać...
"Przyjaźń podeszła do tulących się do siebie kobiet i mocno je objęła. (...)
Przyjaźń nie potrzebowała rozumu ani wyjaśnień, by wiedzieć, co tu się wydarzyło. Wystarczyło jej serce, które czuło. Miała oczy, które zauważały każdy grymas na twarzy tej, która była bliska spragnionemu obdarowywania sercu. Miała uszy, które potrafiły usłyszeć nawet niewypowiedziane słowa. Nogi same prowadziły ją tam, gdzie czuła się potrzebna, a dłonie miała po to aby wyciągać je ku tej, którą pokochała. Szczerze bez stawianych warunków. Przyjaźń potrzebowała człowieka nie dlatego, że wiele dla niej znaczył; ale przede wszystkim po to, aby to ona mogła dla niego wiele uczynić. Bo taka właśnie była. Szczera, bezinteresowna i gotowa do poświęceń."
Taka właśnie powinna być przyjaźń, tylko od nas zależy czy mamy przyjaciół czy ich nie mamy.Tylko od nas samych zależy czy zasługujemy na czyjąś przyjaźń, miłość czy też nie...
Łatwiej i prościej otwierać drzwi przyjaciołom aniżeli samotności. Tylko my o tym decydujemy kogo wpuszczamy do mieszkania...
Na koniec z ogromnym podziękowaniem dla Moniki i moich najbliższych mi w życiu ludzi , których kocham, szanuje, bardzo lubię i jestem wdzięczna, że są...
"Nie ma przypadkowych spotkań i ludzie też nie stają na drodze naszego życia, ot tak. Każdy człowiek zostaje nam dany po coś, aby czymś nas ubogacić, dopełnić, coś pokazać czy uświadomić. Poprzez ludzi dostajemy od życia tysiące szans na to, aby stać się lepszym człowiekiem lub aby temu człowiekowi pokazać coś, czego on do tej pory nie dostrzegł"

Pozostaje mi tylko polecić "Samotność ma twoje imię", i przeprosić, że nie potrafię wyrazić, opisać tej historii tak jakbym chciała, jak na to zasługuje. Każde słowa wydają się zbyt płytkie, mało określające, bez emocji... oj co tu dużo pisać, nie potrafię tak emocjonalnie pisać i "pokazać" tego wszystkiego tak jak robi to Autorka.
Nie jestem w stanie wypisać tych wszystkich pięknych myśli, cytatów, które na długo zagoszczą w mojej pamięci i na karteczkach, których jest mnóstwo w moim egzemplarzu.
Czekam na kolejną książkę, na dalsze losy i powrót do Kazimierza, Nałęczowa, które stały mi się bardzo bliskie, podobnie jak postać Róży...
Wiem, że warto czekać, pewnie jeszcze długo poczekam, bo Autorka każdą swą powieść dopieszcza, a przy tym trzyma równy i bardzo wysoki poziom, o co ostatnio w polskiej literaturze trudno. Pisać może każdy, dużo, niekoniecznie dobrze. 












5 komentarzy:

  1. Czytałam, świetna książka, skłoniła mnie do wielu refleksji..

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle emocji wyłania się z tej recenzji, cennych wskazówek, przesłanek ku temu, by samemu poznać fabułę, losy bohaterek. Wiele daje do myślenia taka lektura. Znam osoby, które oswajają swoja samotność, mówią, że ją lubią. Nie do końca im wierzę i wszystkich, którzy jej doświadczają bardzo mi żal. Uważam, że to najsmutniejsze, co los może nam dać. A książkę koniecznie muszę przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja kochana Sabinko, Dziękuję! Pięknie napisałaś tę recenzję, sercem, które poczuło to wszystko, co w tę książkę włożyłam. Dziękuję nie tylko za Twoje słowa, ale za to, że pojawiłaś się w moim życiu i w nim zostałaś. Ogromnie to cenię! I traktuję jak dar, za który jestem wdzięczna.
    Naprawdę czujesz taki respekt?!
    Ściskam Cię mocno!
    Twoja M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny wpis, a książka rewelacyjna :)

    OdpowiedzUsuń