Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Wydano: 2011
stron:288
okładka: miękka "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" można śmiało określić jednym magicznym słowem: NIESAMOWITA! No może dodając jeszcze niezwykle napisana! Jestem pod ogromnym wrażeniem samej powieści jak i stylu, pięknego języka, jakim posługuję się Katarzyna Enerlich! Aż chce się czytać! Książka trudna i poruszająca, ale napisana...rewelacyjnie! Moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Enerlich, ale zdecydowanie nie ostatnie. Mam ogromny niedosyt, Autorka pisze niesamowicie! Cieszę się, że posłuchałam pani Małgorzaty Kursy, która poleciła mi właśnie tę powieść! Dziękuję!
Barbara. To właśnie ONA jest główną bohaterką, a zarazem narratorką "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu". Poznajemy ją w momencie gdy ma już ponad czterdzieści lat, kiedy zostaje wezwana do szpitala, w którym w ciężkim stanie trafił jej tata. To czas, w którym po trzydziestu latach musi się spotkać z matką...Matką, która ją porzuciła i wyjechała do Włoch. Basia została z tatą, który nie potrafił sam poradzić sobie z problemami i wspomnieniami...
Czuwanie przy tacie, sprawia, że Basia zaczyna rozmyślać o swoim życiu, najpierw wspomina swoje dzieciństwo, dojrzewanie, pierwsze spotkania z mężczyznami, życie z Filipem...wreszcie niedawno spędzony czas...
„Trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia. Ono zobowiązuje”
To czas na podsumowanie tych wszystkich lat u boku alkoholika, a potem fanatyka...
Czytając tę powieść miałam wrażenie, że jestem gdzieś blisko Barbary, a ona opowiada mi swoje cale życie. Życie, które nie było łatwe i usłane różami.
"Płakałam z radości, kryjąc twarz w dłoniach. Nigdy wcześniej nie miałam w sobie tak wielkiej wdzięczności wobec losu za poplątane życie. Trudności i zakręty były tylko przystankami na drodze do szczęścia"
Autorka zdecydowanie potrafi posługiwać się pięknym językiem polskim, do tego nie zapomina, ze emocje mają ogromne znaczenie dla czytelnika. W tej książce nie zabrakło mi niczego! Jest niesamowita! Niesamowicie i pięknie napisana, choć boli... Boli dramat, który przeżywała główna bohaterka, boli to, jak postępuje matka z małym dzieckiem...
Katarzyna Enerlich w tej niewielkiej powieści ukazała to, z czym borykają się dzieci alkoholików. Jak postępują z nimi inni ludzie, jakie potrafią mieć chore uprzedzenia... Rzadko znajdzie się ktoś, kto zrozumie, doradzi czy pomoże... Dzieci te muszą liczyć głównie na siebie, swoje zdolności i siłę determinacji. W końcu na jakiś łut szczęścia. Niestety nie każdy umie odnaleźć się w tak ciężkiej sytuacji, nie każdy potrafi uwierzyć w to, że może być szczęśliwy, może spełnić marzenia...
"Mam prawo do marzeń, nawet jeśli jestem córką alkoholika. Skaza nie pozbawiła mnie przecież skrzydeł. Ona ją tylko zasznurowała. Wciąż potrafię latać! Czasem czeka się całe życie na myśl, która okazuje się najprostsza na świecie"
"Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" to przepiękna powieść, ale z całą pewnością nie należy do łatwych, lekkich i przyjemnych. Zmusza do głębszych refleksji i wyciągnięcia wniosków. Muszę się przyznać, że wywarła na mnie ogromne wrażenie, nie tylko pod względem fabuły, ale również umiejętności pisarskich pani Katarzyny. Czyta się niesamowicie i z ogromną przyjemnością. Autorka w świetny sposób przedstawiła niesamowicie trudną problematykę jaką jest alkoholizm najbliższych. Ukazała uczucia dziecka, młodej panny, wreszcie dojrzałej kobiety w sposób niezwykle emocjonalny.
Nadal pod ogromnym wrażeniem, z czystym sumieniem polecam "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" wszystkim marzycielom i tym, którzy w marzenia niespecjalnie wierzą... Może dzięki niezwykłym przekazie Katarzyny Enerlich uwierzą w to, że marzenia czasem się spełniają...przy Błękitnym Księżycu...
Osobiście i z ogromną przyjemnością sięgnę po inne książki Katarzyny Enerlich, z nadzieją, że okażą się również niesamowite, napisane pięknym językiem i tak emocjonalne jak "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu"...
Śliczna książka.
OdpowiedzUsuńMimo pewnych wad zrobiła na mnie duże wrażenie. Ilość emocji w niej zgromadzonych na długo zapada w pamięć.
Pozdrawiam!
Oj zapada! To prawda!
UsuńOd dawna czaję się na jakąkolwiek książkę pani Kasi. Mam nadzieję, że niedługo będę miała ją w łapkach :) Świetna, kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
tulipanowo.blogspot.com
Od dawna chciałam poznać twórczość pani Kasi, wiem, że sięgnę z pewnością po inne powieści!
UsuńCzytałam już dwie i pisałam o nich a teraz kupiłam znów dwie, miedzy innymi tę właśnie i będę czytać, gdyż tamte mi się bardzo podobały.)
OdpowiedzUsuńMuszę do Ciebie zajrzeć co też czytałaś :)
Usuńi znów natykam się na recenzję książki tej pani
OdpowiedzUsuńbędę musiała w końcu sama sięgnąć po jej książki
pozdrawiam
Polecam - WARTO!
UsuńTo prawda - Katarzyna Enerlich posługuje się pięknym językiem i pisze pięknie, bo umie słuchać ludzi...
OdpowiedzUsuńSłuchać i przekazać to wszystko w piękny i niesamowity sposób!
UsuńDokładnie tak :))
UsuńUwielbiam Kasię Enerlich i jej książki, ale tej jeszcze nie czytałam, na najbliższy weekend sobie zostawiłam, wiec twoją recenzje tylko do zakładek wmontowałam, porównam póżniej wrażenia.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń :)
UsuńJaką powinnam przeczytać jako następną książkę pani Enerlich? Co polecasz?
Zdecydowanie Czas w dom zaklęty. Także bardzo poruszająca.
UsuńPóżniej trylogie Prowincja..
A ostatnia książka Studnia bez dnia jest zupełnie inna, niepodobna do pozostałych książek.Mnie się podobała, ale jeżeli ktoś od niej zaczyna znajomość z twórczością Kasi Enerlich może się poczuć rozczarowany.
Dziekuję!
UsuńUwielbiam Kasię! Jak na razie na mojej półce stoi cały jej prowincjonalny tryptyk, ale strasznie marzą mi się również inne jej książki, między innymi również ta :)
OdpowiedzUsuńTryptyk przede mną :)
UsuńCzytając recenzje książek tej autorki, spotykam się z coraz większym zachwytem jej książkami. Dziwne, że jeszcze żadna z nich nie wpadła mi w ręce, bo z tego co widzę, to wiele tracę :}
OdpowiedzUsuńCzy wiele to nie wiem, wszystko zależy od tego co lubisz...
UsuńŚwietna recenzja, która bardzo zachęciła mnie do przeczytania tej książki. Uwielbiam dobrze napisane powieści, które traktują o poważnych sprawach.
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńCzytałam na razie "Studnię bez dnia" i średnio mi się podobała. Ale chcę spróbować jeszcze innej książki Kasi Enerlich, może właśnie ta będzie dobra? Bo myślałam jeszcze o serii Prowincja...:)
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca!
UsuńStudnię na razie odpuszczam, chce sięgnąć po starsze książki Autorki :)
"Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" było moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Kasi. Tą książką przekonała mnie do siebie. Zgadzam się, że powieść jest niesamowita i zdecydowanie godna uwagi!
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki autorstwa tej pani, ale widzę, że koniecznie muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam :)
UsuńJa przeczytałam większość książek K. Enerlich i "Kiedyś przy błękitnym księżycu" jest jedną z moich ulubionych. Długo nie mogłam się otrząsnąć po tej lekturze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzyli zaczęłam od najlepszej?
UsuńTak dla mnie to jedna z najlepszych, choć uwielbiam też "prowincjonalną trylogię" i "Czas w dom zaklęty". Nie czytałam tylko "Kwiatu diabelskiej góry". Wkrótce u mnie recenzja opowiadań K. Enerlich. A wiem, że autorka jest w trakcie pisania nowej książki, której nie mogę się już doczekać. Pozdrawiam ciepło:)
UsuńZapomniałam jeszcze napisać, że bardzo dziękuję za zaproszenie na FB:)
UsuńSabinko, jak ja się stęskniłam przez te dwa tygodnie mojej nieobecności za twoimi recenzjami! Trochę do nadrobienia miałam, ale każdą kolejną recenzję czytałam z uśmiechem na ustach. Tej jednej jednak nie mogę odmówić sobie również skomentować. Uwielbiam książki, które są wręcz wypchane emocjami i przemyśleniami bohaterów. Choć często nasze problemy różnią się od tych literackich, myślę, że nawet to, co nas nie dotyczy może wpłynąć na nasze rozumowanie i pojęcie o świecie. Dlatego czytam takie pozycję wręcz tonami, a o "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" zapytam w miejscowej bibliotece. Mam cichą nadzieję, że uda mi się ją tam znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńKochana, ależ mi milo!
UsuńDla takich wpisów warto systematycznie pisać i czytać :)
Od dawna poluję w bibliotece na książki tej autorki. Uwielbiam powieści, które sprawiają, że zaczynam się zastanawiać nad życiem, zmusza mnie do przemyśleń. Twoja recenzja bardzo mi się podobała. Mam nadzieję, że szybko uda mi się przeczytać "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu". Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMadziu poluj, bo warto :)
Usuń