Wierzycie w znaki, zbiegi okoliczności czy inne cuda?
Zawsze coś jest po coś...
Wczoraj wracałam od Milenki, było późno... Na drogach spokojnie, przypomniało mi się, że miałam wysłać sms...zjechałam, napisałam, tak ze dwa razy, trwało to kilka minut...
Małe kilka minut...
Pod moim miasteczkiem, kilka minutek wcześniej (pewnie tych moich sms-owych) doszło do wypadku...
Być może te dwa sms uratowały mnie...
Zawsze coś jest po coś...
Cieszę się tylko, że ktoś prosił o sms, że miałam napisać...
Że obiecywałam, że nie będę pisać w czasie jazdy...
Że zjechałam na chwilunię w zatoczki...
Jakoś niefajnie byłoby czołowo zderzyć się z ciężarówą...
Jakoś niefajnie byłoby czołowo zderzyć się z ciężarówą...
***
Z innej beczki:
Spotkanie autorskie z Magdaleną Kordel odbędzie się w najbliższą sobotę :)
takie sytuacje mrożą krew w żyłach... i ta myśl "to przecież mogłam być ja". Mnie się coś takiego chyba jeszcze nigdy nie przytrafiło, ale nad moimi znajomymi też opatrzność czuwa :)
OdpowiedzUsuńCiężko tak nie myśleć, kiedy dojeżdżasz równo z karetką i strażą. Czytasz potem, że miejsce miał wypadek niecałe 5 minut przed tym jak dojechałam do tego miejsca...
UsuńChyba mam jeszcze jakąś misję...nie czas na mnie...
Uff..no to dobrze,że zjechałaś:) A w nawiązaniu do Magdaleny Kordel zapraszam wszystkie chętne na rozdawajkę:) http://popoludniezksiazka.blogspot.com/2012/08/rozdawajka.html
OdpowiedzUsuńDobrze...
UsuńTo tak jak z tymi historiami, gdy ktoś nie wsiadł do samolotu, którym miał lecieć, a samolot się rozbił... Mrożą krew w żyłach, ale i dają szansę na większe docenienie życia. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :(
UsuńFakt, takie sytuacje dają do myślenia...
O matko, ciarki przechodzą po plecach!
OdpowiedzUsuńniestety...
UsuńWierze jaki nic, tzn. ja to wiem! Anioły czuwają.
OdpowiedzUsuńCzuwają!
UsuńWierze, że w naszym życiu jest jakaś magia, a przeznaczenie jest jego częścią.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńMialas szczescie, szkoda,ze ten kto wjechal pod ciezarowke nie musial napisac smsa, wysikac sie, czy cokolwiek...Stanowczo za duzo tych wypadkow w Polsce.Tu i anioly nie nadazaja. Smutne.Magda
OdpowiedzUsuńNo niestety. Póki co okazuje się, że to wina pana z osobówki...
UsuńZapewne przeszedł Cię dreszcz, jak dowiedziałaś się o tej czołówce i fakcie, że to mogłaś być Ty...
OdpowiedzUsuńWiesz, kiedy dojeżdżasz i widzisz, to chyba samo się już nasuwa myśl: kilka minut...mogłam jechać ja...
UsuńMasakra. Nie wiem co napisać, w takich sytuacjach słowa nie mają dużego znaczenia, ale znam takie historie... Gdyby nie to, że moi sąsiedzi, jadący z moimi rodzicami na wycieczkę, nie jechali jako pierwsi swoim samochodem, to pewnie byłabym sierotą. Auto moich rodziców nie przetrwałoby takie zderzenia, jakie im zafundował los. Na szczęście nikomu wtedy nic poważnego się nie stało. Tak miało być. Ktoś czuwał...
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście wszystko skończyło się dobrze...
UsuńAnioł Stróż czuwa...
dobrze, że udało Ci się uniknąć ewentualnego wypadku :/ wg mnie wszystko jest przyczynowo - skutkowe, nie ma spontanicznych wydarzeń, to wszystko z góry nam zaplanowano
OdpowiedzUsuńAno jest...
UsuńNajwidoczniej mam tu na Ziemi coś jeszcze do zrobienia...
Aż mi się włos na głowie zjeżył! Straszna historia...
OdpowiedzUsuń:(
UsuńNie tak dawno podczas wakacji o 21 zapalił się drewniany domek obok domku moich rodziców. Ogień strasznie szybko zaczął się przemieszczać. Moi rodzice właściwie szli już spać, siostrzyczka oglądała bajkę. Ja nie mieszkałam w tym domku, mieszkałam kilka dalej u przyjaciółki. na szczęście sąsiedzi zauważyli dym i pożar i zaalarmowali rodziców. Zdążyliśmy spakować się całkowicie przez 3 minuty, w ciągu następnych 7 przyjechała straż pożarna. W naszym domku ucierpiał tylko dach, tamten spalił się prawie że doszczętnie. Jaki to cud, że w tamtym domku nie wybuchła gaśnica. I jaki to cud, że nie zaczął się on palić jakieś 1,5 h później, bo nikt by nie zareagował, a rodzice by się zaczadzili i spalili. Prawie w kompletnej ciszy... Także wierzę. Wierzę głęboko w cuda. I cieszę się, że i Tobie udało się uniknąć wypadku!
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie musieliśmy już skakać przez balustradę, bo z drugiej strony przy normalnym wyjściu był już ogień. Kolejny cud: z rodzicami mieszkali dziadkowie. Gdyby nie wyjechali kilka dni wcześniej, nie wiadomo jakby z tego domku wyszli, bo taras i ziemię dzieliły 2 metry i trzeba było skoczyć.
UsuńTo dopiero historia!
UsuńLudzie chyba dopiero po fakcie dokonanym zdają sobie sprawę z tego, że dostali od życia jeszcze jedną szansę...
Cieszę się, że wszystko skończyło się jak się skończyło.
Moje aniołki chyba niestety ostatnio śpią, bo ciągle zdarzają mi się historie, które podkopują moją wiarę w ludzi w marzenia, zaufanie... i tak bym mogła jeszcze wymieniać. Budzą tylko lęk przed przyszłością. Mam nadzieję, że zła passa minie.
OdpowiedzUsuńCieszę się Sabinko, że nic Ci się nie stało. Domyślam się, że bardzo to przeżywasz.
Nyx ... niesamowita historia.
Życzę Ci, by zła passa minęła, a Twój Anioł Stróż wreszcie się obudził!
UsuńPozostaje wierzyć, że jesteś bardzo bliska Opatrzności i za wszelką cenę postanowiła ona uchować Cię od złego.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że nade mną czuwa pewna osoba...
UsuńNie ma przypadków. :)
OdpowiedzUsuńNo nie ma...
UsuńDobrze, że nic Ci się nie stało Sabinko.
OdpowiedzUsuńOj Taak :(
Usuń