środa, 30 stycznia 2013

Róże czy stokrotki?

Miało być tak pięknie, landrynkowo, a tymczasem jest zwyczajnie, z problemami. Ale nie ma sensu martwić się na zapas.
Przecież w naszym życiu jest też miejsce na szczęśliwe zakończenia…


Autor: Anna Gratkowska
Wydawnictwo: Replika  
Wydano:  listopad 2012
stron: 228
okładka: miękka


Debiut - czyli coś co Sabinka bardzo lubi... A tak na poważnie, faktycznie lubuję się w debiutanckich powieściach, znajduję w nich świeżość, powiew nowych zapachów, smaków, jakiś nowinek, niektóre okazują się być niezłymi perełkami, ale niestety zdarzają się też rozczarowania... "Stokrotki w deszczu" okazały się być takim rozczarowaniem, choć mogła być niezła powieść!!!

Główna bohaterką jest młodziutka mężatka marząca o swoim kącie, szczęściu i satysfakcjonującej pracy. Część z nich dochodzi do realizacji. Przeprowadzają się do wynajętego mieszkanka - idylla! Do czasu... 
Czasem trzeba pomóc innym, do ich "gniazdka" wprowadza się na jakiś czas kolega z pracy Jurka - Michał. Na początku jest malo uciążliwym lokatorem, ale z czasem... Z czasem wprowadza sporo zamieszania w życie młodego małżeństwa...

"Miało być tak pięknie, landrynkowo, a tymczasem jest zwyczajnie" tak określa cytat z okładki zapowiadającą powieść, ja niestety mogę tylko napisać, że dodając "ale nie było" rewelacyjnie określa samą powieść.
Książka zapowiadała się być fajną, lekką, ciekawą powieścią z morałem, okazała się być szybko czytającym się czytadełkiem. Niestety.
Gdy kończyłam czytać nasunęła mi się pewna myśl - porównanie.
Podsumowałabym "Stokrotki w deszczu" porównując je do krótkiej podróży pociągiem. Ferie sprzyjają podróżom. Najpierw czekamy aż pociąg wreszcie wjedzie na stacje, wsiądziemy, znajdziemy odpowiednie i wygodne miejsce w przedziale. Rozbieramy się, przedział jest pusty. Będzie nam ciepło i wygodnie, może znajdziemy czas na rozmyślanie, albo chwilę zadumy, bądź idealny czas na książkę czy drzemkę. Za oknem piękne i malownicze widoki. Niestety drzwi się otwierają. Wchodzi do przedziału młodziutka kobieta. Będziemy wspólnie podróżować przez najbliższe dwie - trzy godziny. Podczas podróży okazuje się, że kobieta jest niezwykle rozmowna, buzia się jej nie zamyka. Opowiada o swoim małżeństwie, relacjach z teściami, rodzicami, kłopotach zdrowotnych ojca, poszukiwaniu pracy, porodzie przyjaciółki, milostkach innej, a jeszcze o koleżance, która bywa męcząca. O kłopotach z lokatorem. Nagle zrywa się, bo zbliża się jej stacja... Wysiada. Była i nie ma. Nie zdążyłam nawet zapytać jak jej było na imię? Zwierzyła się, opowiedziała, zniknęła, a ja zapomniałam.
Idealnie tak samo jest z książką Anny Gratkowskiej. Autorka opowiada, zwierza się, w pewnych momentach irytuje, i kończy się książka, a ja zapominam... Nie odczuwam potrzeby przemyślenia pewnych spraw, zdecydowanie ma na to wpływ braku emocji. Tego właśnie najbardziej zabrakło mi w  tej powieści - emocji, przekazu, ale przede wszystkim umiejętności przekonania czytelnika. 

"Stokrotki w deszczu" to może życiowa książka, którą się bardzo szybko czyta, ale brakuje jej przekazu i emocji. Czasami miałam wrażenie, że Autorka "zapychała" strony, by powstała powieść. Może się mylę, ale takie idzie odnieść wrażenie. Plusy? Owszem są. Szybko się czyta, dialogom też nic nie brakuje, bardzo prosty język ( choć chyba do końca to nie plus), niewymagająca powieść, która najbardziej nadaje się podczas korzystania ze środków komunikacji- nie wymaga myślenia i skupienia - po prostu się czyta.

 
Dziękuję pani Justynce oraz Wydawnictwu Replika.


 



Wyzwanie: Polacy nie gęsi... 



 

 

19 komentarzy:

  1. Mimo wszystko jestem ciekawa tejże książki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda. Widać, że potencjał był, ale został zmarnowany...

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej. Okładka jest taka piękna!! Spodziewałabym się ciepłej fajnej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawiązując do debiutów ja właśnie czytam Wiktorię:) A okładka rzeczywiście cudna i taka letnia! Czy wam też tak brakuje wiosny jak mi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twojej opinii :)))))

      Okładka - fakt cudna :)

      Usuń
  5. O, a okładka taka ciepła i urocza. Szkoda, że w środku zabrakło emocji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez jakiś czas jej się przyglądałam, ale ostatecznie ją odrzuciłam:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie coś na podróż pociągiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już gdzieś mi mignęła ta książka na blogach, i choć nie pamiętam jaka była tamta opinia, to i tak z góry "jestem na nie", bo tytuł za bardzo mi przypomina ściąganie z R. P. Evansa: 'Stokrotki w śniegu' - 'Stokrotki w deszczu', aż dziw, że 'Stokrotek w słońcu' jeszcze nie ma... ;-)

    I szkoda, że taka nijaka, bo okładka rzeczywiście robi nadzieję na coś ładnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że tytuł nie przeszkadza mi, mogą być te stokrotki w deszczu, a co tam!

      Usuń
  9. Może kiedyś sięgnę, ale jakoś bardzo nie jestem nią zainteresowana...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo wszystko chętnie bym przeczytała... Podobnie jak i i Ty lubię debiuty i lubię polskich Autorów.
    Widzę zmiany u Ciebie. Podoba mi się nowy wystrój:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mnie wystrój też bardzo pasuje :)

      Cieszę się, że nie jestem osamotniona w tej mojej małej mani ;)

      Usuń