Korrigany, małe bretońskie duszki, potrafią porządnie zamieszać w ludzkich losach. Może to jakiś korrigan postanowił zburzyć spokój Claire Autret z maleńkiej wyspy u brzegów Bretanii?
Wysłał ją w polskie góry, aby tam spotkała dziwną i tragiczną postać Matki Wszystkich Lalek? Kazał jej przewartościować całe swoje dotychczasowe życie?
Autor: Monika Szwaja
Wydawnictwo: SOL
Wydano: 2011
stron : 352
oprawa: miękka
Monika Szwaja jest moją ulubioną pisarką. Wspaniała kobieta ze wspaniałym darem pisarskim. Autorka rewelacyjnych powieści. Moimi ulubionymi dziełami są: "Zapiski stanu poważnego", "Klub mało używanych dziewic" czy też "Zupa z ryby fugu". Jednak każdą z części darzę sympatią. Są to książki do których najczęściej i najchętniej powracam. Monika Szwaja piszę tak jak lubię, dlatego kupuję w ciemno każdą wydaną nową powieść. Jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Najnowsze dzieło -"Matkę Wszystkich Lalek" uważam za najlepszą powieść pani Moniki jaką miałam przyjemność czytać, a czytałam wszystkie...
Monika Szwaja zabiera nas w niesamowitą podróż do Bretanii. Wspaniałe miejsce, które warto odwiedzić, zwiedzić, a nawet tam zamieszkać. Jednocześnie autorka opisuje nam nasze piękne Karkonosze, które mają swój urok i czar. Co łączy te dwa urocze zakątki pełne magii? Łączy je pewna niespełna 30 letnia Klara, a raczej z francuskiego Claire. Klara to wspaniała i utalentowana osoba, która wraz z rodzicami, siostrą i babcią mieszka na małej wysepce w Bretanii.
"Pointe du Raz jest najbardziej na południe wysuniętym cyplem półwyspu Finistere, ograniczającym z kolei od północy wielką i słynną ze sztormów Zatokę Biskajską. Powyżej Pointe du Raz był juz otwarty Atlantyk. Na przedłużeniu cypla, osiem kilometrów od jego końca, tkwiła w oceanie maleńka wysepka, Ile-de-Sein..."
Zachełmie, górska miejscowość, w której żyją wspaniałe osoby. Jedna z nich niestety jest umierająca, z ostatnią wolą do Bretanii wyrusza Egon i Erwin Zacharzewscy. Wiozą wiadomość, która zmieni życie niejednej osobie...
Monika Szwaja wspaniale wplata wątek wspomnieniowy, który wywołuje ogromne emocje. Poznajemy Elżunię, która w swoim życiu przeżyła niesamowite chwile pełne cierpienia, żalu, a chwilami szczęści...
"Matka Wszystkich Lalek" to przede wszystkim powieść wielowątkowa. Wspaniale wyważona i napisana stylem, który lubię i do którego przywykłam czytając powieści Moniki Szwai.
Autorka zabiera czytelnika w podróż do cudownego miejsca, pełnego magii i interesujących mieszkańców, gdzieś na Atlantyku. Cudownie, zielono, otoczone plażami, zatokami i oceanem...
"Nigdzie nie ma tak soczystej trawy, tak zmiennego w swej urodzie nieba, skał, zatoczek, urwisk i plaż. Nigdzie nie ma tylu tęcz zakwitających w wilgotnym, morskim powietrzu. No i te elfy, korrigany, wróżki i duchy dawnej Kornwalii, w której król Artur miał swój zamek i okrągły Stół..."
Autorka zabrała nas również na wspaniałą wycieczkę po Karkonoszach, które w zależności od pory roku potrafią być coraz to bardziej piękniejsze jak i bardzo zachęcające.
Jednak oprócz pięknych widoków i cudownych pełnych magii miejsc, autorka pokazuje nam jak nie wiele trzeba, by nasze życie zmieniło się diametralnie. Wystarczy chwila, jeden gest, pewna sytuacja, by los wywrócił życie do góry nogami. Choć nie łatwo się z tym pogodzić to niestety pewnych spraw nie da się uniknąć...
Monika Szwaja stworzyła świetne dzieło. Powieść zawiera problematykę jak i wspomnienia, które powiązane są z II wojną światową. Wszystko to zostało okraszone przepiękną przyrodą, miłością jak i pasją.
Jednak ogromne wrażenie na mnie wywarły postacie. Szwaja stworzyła bardzo realistyczne osoby, pełne emocji, wiary w pewne wartości jak i w miłość. Nie zabrakło mi humoru, który z pewnością dostarczały pewne bliźniaki - Kinio i Minio. Umiliły one czas i rozśmieszyły do łez.
Autorce dziękuję za to, że wspaniale rozwinęła wątek rękodzieła. Pokazała, że pasja w życiu jest czymś, bez czego trudno żyć i normalnie funkcjonować. Rękodzieło warto zgłębiać i pielęgnować. Podobnie jest z przyjaźnią i miłością. Może wreszcie przełamie się stereotyp, który ukazuje tylko starsze osoby zajmujące się rękodziełem.
"Matka Wszystkich Lalek" to zdecydowanie najlepsza książka Moniki Szwai, która nie tylko wzrusza, ale też bawi i poucza. Z pewnością do tej powieści wrócę, a tych którzy jeszcze nie czytali namawiam, bo warto poznać historię Klary, Elżuni jak i Jurka, Bogusi i dwóch bliźniaczych urwisów.
Strony
- Strona główna
- Słówko o mnie ...
- Zaufali mi ...
- ABC... 2011/2012
- ABC... 2013
- ABC...2014
- ABC...2015
- Przeczytane w 2010 roku
- Przeczytane w 2011 roku
- Przeczytane w 2012 roku
- Przeczytane w 2013 roku
- Przeczytane w 2014roku
- Przeczytane w 2015 roku
- Przeczytane w 2016 roku
- Przeczytane w 2017 roku
- Przeczytane w 2018 roku
- Spotkania autorskie:
- W królestwie Nory Roberts
- Moje podróże - miejsca, które polecam
- Moje podróże 2016-2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytając poprzednią książkę Moniki Szwai byłam pełna obaw czy aby na pewno szanowna autorka ma nam coś jeszcze interesującego do przekazania. Nie ukrywam, że ogromnie rozczarowałam się tym stanem i by zamazać złe wrażenie przeczytałam kilka poprzednich, jakże wspaniałych powieści. I ręka mi zadrżała gdy sięgnęłam w księgarni po najnowszą publikację Pani Moniki.
OdpowiedzUsuńLedwie wyciągnęłam lekturę z torby wyrwał mi ją ojciec. Trzymając już okulary w ręce pobiegł do salonu by jak zwykle ułożyć się na sofie i zatopić w utworze. Po mniej więcej 70 stronach odważyłam się zapytać: -Jak? Z ust rodziciela wydobył się świszczący oddech symbolizujący odetchnięcie z ulgą. –Dobra ale jak nie Szwaja - z lekkim uśmiechem odrzekł ojciec. Zniecierpliwiło mnie to okropnie i podkradając swoją własną książkę ze stolika w sypialni rodziców zamknęłam się w toalecie i zaczęłam czytać.
Książkę przeczytałam w dwa dni i tylko dlatego tak długo to trwało, że mój syn, ze względu na swój bardzo młody wiek, wymaga nieustannej uwagi.
Gdy tylko mogłam przenosiłam się najpierw do krainy Korriganów, a następnie w piękne polskie góry. Zawiedziona szybkim rozwiązaniem spraw uczuciowo- łóżkowych głównej bohaterki i Jacka, dotarłam do końca gdzie spotkało mnie kolejne rozczarowanie, że to już koniec tak wspaniałej powieści.
Pozdrawiam
Marta :) Ja uwielbiam M. Sz :):)
OdpowiedzUsuńPs. Mój mąż też czytał wszystkie :)
Wielbię panią Monikę i również w ciemno biorę jej książki. Przeczytałam wszystko, a Matka wszystkich lalek jest niezwykła. Magiczne korrigany, Bretania i nasze, poleskie góry - rewelacja!
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten bretański wątek, wiesz, te duszki, elfy i takie tam... będę musiała się rozejrzeć za tą książką:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam książki pani Moniki :):) czytałam wszystko oprócz tej, na honorowym miejscu stoi sobie Klub Używanych Dziewic z autografem zdobytym przez mamę :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale nie miałam jeszcze do czynienia z książkami pani Moniki! Co prawda leżą jakieś na półce mojej mamy, ale nigdy zbytnio nie byłam nimi zainteresowana. Trzeba by to zmienic!
OdpowiedzUsuńPoza tym, to chyba dziś, prawda?
Sto lat, sto lat!:*
Wszystkiego najlepszego kochana!:*
Mery ale co dziś?????
OdpowiedzUsuńjeju nie chwytam :( Zapomniałam o czymś?
CHCĘ TĘ KSIĄŻKĘ! MARZE O NIEJ!!!!
OdpowiedzUsuńwybacz, nie przeczytam Twojego wpisu, bo najpierw muszę przeczytać książkę, której nigdzie nie mogę dostać!
aaah... ale zjeżdżając w dół, żeby napisać komentarz... zauwazyłam zdanie, ze jest to najlepsza ksiązka tej autorki... powatpiewam czy jest to możliwe, by każda najlepsza książka była zastępowana jeszcze lepszą... ale widocznie ta autorka tak potrafi.... ah!
chcę tę książkę...!
pamiętaj tylko, że jakby Ci zginęła to ja nie mam z tym nic współnego ;)
zainspirowana - nie martw się, pierwsze podejrzenie spadnie na męża, bo czytuje M. Sz :)
OdpowiedzUsuńaaaa
Wierz mi jest najlepsza!
Hmmm, a ja powiem, że mnie na pierwszy rzut oka okładka wydała się niepokojąca. Aczkolwiek we mnie takie uczucia wywołuje wszystko, co ma "lalkę" w tle. O samej książce czytałam masę recenzji i wszystkie były pochlebne, co każe mi myśleć, że i ja powinnam sięgnąć po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńKsiążka muszę przeczytać, nie ma innej opcji :)
OdpowiedzUsuńKocham czytać M.Sz.
OdpowiedzUsuńŚwietnie pisze i można się pośmiać!
może się dogadam z Twoim mężem... :)
OdpowiedzUsuńno chyba, że pod choinką znajdę ;) wtedy dam znać, żebyś mnie nie podejrzewała :)
Parę osób odradzało mi Monikę Szwaję,a jeśli by dodać do tego to,że ogółem nie przepadam za polskimi autorami.. Raczej nie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńMiravelle nie wiesz co tracisz!
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z M. Szwają, ale po recenzji widzę, że aż wstyd się przyznać i muszę szybko to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja, mnie najbardziej kusi wątek wojenny i rękodzieło. Koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńDwojra - powinnaś :)
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - pewnie :)
Anula3333 - ja tez !!!!
zainspirowana :o)
Miravelle - a ja myślę, ze sama powinnaś się przekonać. Ciągle powtarzam, że jej książki trzeba czytać chronologicznie, wtedy całkiem inaczej je się odbiera. Wyjątkiem i nie ma tu znaczenia chronologia jest właśnie jej ta książka.
Carline w takim razie polecam :)
jasmina :O)
A czy to jest możliwe żeby ta była jeszcze lepsza od "Dziewic" czy innych wymienionych chociażby wyżej?? No nie możliwe ... a ja mam naładowaną kartę prezentową do sklepu którego nie lubię ale co tam książki ważniejsze tralalala
OdpowiedzUsuńaaaa i Sabina dziękuję za opinię ... bo jakoś tak z opisu okładkowego nie byłam przekonana ... no i okładka mi jakoś nie leży zupełnie ... nie wiem dlaczego z uśmiechającą dupą mi się kojarzy ...
OdpowiedzUsuńmadziula wierz mi jest najlepsza!
OdpowiedzUsuń